Idź do strony : 1, 2  Next
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Sala Szklana Xfrk63Q
https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Pią Lip 17 2020, 21:26
Sala Szklana

Ogromnych rozmiarów Sala Szklana jest najbardziej reprezentacyjnym pomieszczeniem Leśnej Cytadeli. Zmieścić może z łatwością siedemset osób. Wszystko: posadzka, mocne kolumny w porządku toskańskim, po których puszczono bluszcz, drobne rzeźby i subtelne rzeźbienia o motywie roślinnym wykonano z karraryjskiego marmuru. Sala bierze nazwę od swojego przeszklonego sklepienia. To niezwykle misterna robota: wysoko nad głowami tańczących rozpina się dach z miliona barwnych szkieł, skomponowanych w postacie i sceny z historii rodu Kuraginów. Gdy do sali wpada światło, barwi one biały marmur na wszystkie odcienie zieleni, niebieszczu, czerwieni, żółci i różu. Witraże poruszają się nieznacznie, szkła zmieniają swoje położenie, sprawiając, że barwy zdają się tańczyć wraz z ludźmi zgromadzonymi w Sali Szklanej. To niesamowity spektakl światła i koloru, niespotykany w żadnej innej części Rosji.

Żywia
Żywia
https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Pią Sie 28 2020, 20:01
15.04.98, 20:30

Zachód słońca użyczył pierwszym wchodzącym do Sali Szklanej gościom niesamowitej scenerii – ostatnie promienie tego dnia przebijały barwną mozaikę sufitu i strzelały tęczowymi refleksami po grubych pniach kolumn i płaskorzeźbach zdobiących ściany. Przesuwające się powoli po sklepieniu szkiełka sprawiały, że rozmyte, miękkie kolory tańczyły leniwy taniec na ścianach, przeganiając cienie i oferując gościom niezapomniany spektakl misternych wzorów. Wszystkie te drobne ruchy zapowiadały dzisiejszą zabawę i ruch, zapraszały do oddania się prawdziwie bajecznej atmosferze i powitania wiosny w szlachetnym stylu. Nawet nieliczne miejsca uchowane od dostępu naturalnego światła rozświetlone były drgającym światłem lewitujących świec, których płomień zdawał się zmieniać odcień, aby dopasować się do całokształtu.
Gdy wszyscy goście weszli do pomieszczenia, na podwyższenie ustawione naprzeciwko wejścia wstąpił Afanasyi Kuragin z żoną. Zaznajomieni z modą goście mogli dostrzec, że oboje ubrani byli w wizytowe stroje z najnowszej kolekcji Evy Zakharenko. Na piersi nestora, w butonierce spoczywała błękitna róża stulistna w pełnym rozkwicie, tegoroczny kwiat przypisany dynastii Kuraginów. Taki sam kwiat wpleciony został we włosy Pelagyi Kuraginy, dzięki czemu wysokie upięcie osiągało zamierzony efekt asymetrii. Zaraz za Afanasyiem i jego żoną na podwyższenie wstąpił także dziedzic rodu, Ovdei Kuragin, idąc pod rękę z Rumianą Kuraginą. Po zwiększeniu głośności swojego głosu za pomocą magii, nestor rozpoczął swoje przemówienie.
Witam wszystkich zebranych na tegorocznym Balu Wiosennym w Leśnej Cytadeli! Jestem pełen wdzięczności, widząc, jak wielu naszych znamienitych gości zdecydowało się zaszczycić nas swoją obecnością. Chciałbym z głębi serca podziękować wszystkim za tak tłumne przybycie. Bal Wiosenny wydaje się młodą tradycją w tak bogatej i długiej historii magicznej Rosji, jednak każda tradycja wymaga pielęgnowania i ten obowiązek przechodzi z pokolenia na pokolenie, zespalając ze sobą ludzi i dając nam wszystkim poczucie jedności. Myślę, że nie ma w tej sali nikogo, kto nie czuje wagi tradycji i przynależenia do całości – bo łączyć, a nie dzielić, to zadanie każdego czarodzieja.
Nie byłoby nas dzisiaj tutaj, gdyby nie zjednoczenie rodów przeciw Szalonej Wiedźmie. Każda godzina, w której czarodzieje jednoczą się: ze starszym pokoleniem, z młodszym pokoleniem, z innym rodem, z magicznym społeczeństwem umacnia Rosję, jaką znamy i kochamy całym sercem. Każda godzina, w której czarodzieje dzielą się przez konflikty, intrygi i kłamstwa osłabia Rosję, naszą matkę, na której łonie dorastaliśmy. Szczęśliwe okazje, takie jak dzisiejsza, są wyjątkowe, ponieważ odcinają nas od codzienności i pozwalają połączyć się z najbardziej żywą arterią ojczyzny, jaką jest historia – wspólna historia. Niezależnie jak błahe wydaje się takie stwierdzenie, tradycja przejawia się w każdym szczególe dzisiejszego wieczoru.
Widzę na Państwa strojach kwiaty, które symbolizują rody. To także piękna część dzisiejszego wieczoru, której korzenie sięgają do pierwszego Balu Wiosennego w, wydawałoby się, drastycznie innych czasach niż teraźniejsze. Nie zapominajmy jednak, że kwiaty te symbolizują nie tylko radość z nadejścia wiosny jako okresu nowego początku koła przyrody, ale także tętniące życie dynastii i rodów. Chciałbym, żeby dzisiejsze tańce i zabawy nie były jedynie czasem spędzonym na prostych swawolach, a czymś większym. Prawdziwa radość nie jest bowiem bezmyślna, lecz wynika z głębokiej świadomości. Z tymi słowami chciałbym skończyć swoje przemówienie i oddać głos mojej żonie, bez której dzisiejszy wieczór nie byłby w połowie tak wyjątkowy.

Z lekkim skłonieniem głowy Afanasyi cofnął się o krok. Uśmiechnął się do żony stojącej obok niego, która zaraz odwróciła się do zebranych i postąpiła krok naprzód, zajmując pierwotne miejsce swojego męża. Również zwiększyła moc swojego głosu z użyciem czarów, zanim jej słowa poniosły się po sali.
Ze swojej strony również chciałabym powitać wszystkich Państwa na tegorocznym Balu Wiosennym. Żywię nadzieję, że ten wieczór stanie się miłym wspomnieniem, które przetrwa próbę czasu i trafi do opowieści opowiadanych dzieciom, siostrzeńcom, bratankom albo wnukom. Ściany tej sali widziały setki tańców i tysiące par, a jednak każde z osobna jest wyjątkowe i staje się częścią historii tego miejsca. Dzisiaj mamy niepowtarzalną szansę zapisać swój paragraf owej historii. Tymczasem chciałabym zaprosić Państwa do otwierającego bal, jak co roku, poloneza. Poprowadzą go, zgodnie z tradycją, dziedzic rodu z żoną. Po polonezie proszę korzystać wedle potrzeby z palarni albo, w przypadku dam, z buduaru. Kolacja zostanie podana o wpół do jedenastej. Życzę wspaniałej zabawy!
Po słowach żony nestora muzycy zaczęli grać powolny wstęp do poloneza, czekając, aż pierwsza para, w której szli Ovdei Kuragin i Rumiana Kuragina, ustawi się do rozpoczęcia poloneza.

Goście tańczą otwierającego bal poloneza. Następnie można tańczyć tańce według listy tańców, korzystać z drobnego poczęstunku w postaci herbaty i ciastek lub rozmawiać. Wedle potrzeby goście mogą udać się do Palarni lub Buduaru (tylko damy). Tę część balu zakończy podanie kolacji w Jadalni w terminie podanym poniżej. Wszystkie lokacje z wyjątkiem Jadalni Wielkiej oraz Jeziora Świetlich są otwarte dla gości i można pisać w nich posty wedle uznania.

Termin odpisu: 06.09., 20:00.
Ovdei Kuragin
Ovdei Kuragin
Archangielsk, Rosja
42 lata
błękitna
majętny
polityk Sabatu, pamiętnikarz-amator
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1126-ovdei-kuraginhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1129-ovdei-kuragin#5137https://magicznarosja.forumpolish.com/t1131-ovdei-kuragin#5139https://magicznarosja.forumpolish.com/t1128-pheidippideshttps://magicznarosja.forumpolish.com/f151-posiadlosc-ovdeia-i-rumiany-kuraginow

Sob Sie 29 2020, 16:19
Ponad miesiąc przygotowań doszedł wreszcie do swojego właściwego końca i chociaż nie brałem w owych przygotowaniach bezpośredniego udziału – zajmowała się nimi, jak co roku, moja matka – widziałem każdy starannie dobrany detal, który miał zapewnić gościom niezapomniane wrażenia z dzisiejszego wieczoru. W wielu dekoracjach czuć było dotyk mojej matki, a wszystko na dodatek przesiąknięte było duchem Leśnej Cytadeli i wielu pokoleń, jakie także świętowały przyjście wiosny na Balu Wiosennym ówczesnych Kuraginów. Mój ojciec miał świętą rację. Wydarzenia takie jak to zyskiwały dodatkowy wymiar dzięki świadomości, że nasi przodkowie także spotykali się w tych murach. W pewien sposób czułem się dumny z obecności tych wszystkich ludzi, niektórych znajomych, niektórych tylko z widzenia lub z nazwiska. Niezależnie od tego, czy znaliśmy się bezpośrednio, łączył nas wspólny cel i historia.
Muszę się też przyznać, że chociaż to nie ja przemawiałem przed zebranymi (kiedyś ten obowiązek przypadnie mnie, a wtedy przemówienia naprawdę będą trwały z pół godziny!), czułem gorąco wzbierające gdzieś w środku, pod sercem. Podejrzewam, że obecność Rumy przytulonej delikatnie do mojego boku łagodziła te objawy scenicznej tremy i trzymała mnie przy ziemi i postawionym przed nami zadaniu. Mieliśmy prowadzić poloneza. Mimo tylu lat, które minęły od tragikomicznej porażki tanecznej, dzięki której przyciągnąłem uwagę mojej żony, moja ufność we własne umiejętności taneczne nie wzrosła proporcjonalnie, jeśli w ogóle. Nie pomagał w tym wszystkim czas, który uparcie nie chciał cofać się, tylko pędził do przodu – jak przystało na czterdziestodwulatka, moje ruchy nie były już równie zgrabne, co siedem lat temu.
Kiedy orkiestra zaczęła grać jakże dobrze znany wstęp do poloneza, położyłem całą swoją wiarę w woli Welesa, mimo że to raczej dłoń Rumiany bardziej niż cokolwiek innego mogła przeprowadzić mnie suchą stopą przez to morze rytmicznych kroków. Skupiłem się całkowicie na odliczaniu w głowie do trzech, wyciszając niejako dźwięki otoczenia. Raz, dwa, trzy. Raz, dwa, trzy. Wiedziałem, że na razie jeszcze spojrzenia wszystkich wisiały na nas, na dziedzicu rodu i jego żonie, ale że gdy tylko mieliśmy zacząć mieszać się w tańcu, będziemy mogli odetchnąć od wodzących za nami oczu. Liczyłem, że do tego momentu nie uda mi się potknąć ani zaliczyć jakiejkolwiek innej nieziemskiej wpadki. Raz, dwa, trzy. Nadeszła chwila prawdy.
Okazało się, że jednak istnieje taniec tak prosty, żebym nie potrafił zepsuć go nawet mimo miernych zdolności. Część tej zasługi (a może nawet większość) z pewnością przypadała Rumie, której pewna ręka prowadziła nas oboje na czele korowodu par. Posłałem jej wdzięczne spojrzenie, ale nie odważyłem się zaburzać melodii swoimi słowami – musiałem cierpliwie poczekać na koniec poloneza, aby móc porozmawiać. Myślę jednak, że po tylu latach spędzonych razem wystarczały nam jedynie uśmiechy i spojrzenia, żeby przekazać wszystko to, co najbardziej istotne.
Wspaniale tańczysz, kochanie – szepnąłem jej na ucho, gdy umilkły ostatnie dźwięki orkiestry. W moich ustach było to prawie stwierdzenie faktu, ale nie przestawałem być pod wrażeniem lekkości, jaką prezentowała Ruma. – Mam nadzieję, że ofiarujesz mi także nadchodzącego walca. – Uśmiechnąłem się szarmancko, jakbym prosił do tańca kogoś innego niż moja żona. Dlaczego zresztą miałbym przestać być dżentelmenem w stosunku do swojej drugiej połowy po ledwie kilku latach małżeństwa?


Ostatnio zmieniony przez Ovdei Kuragin dnia Pon Sie 31 2020, 15:14, w całości zmieniany 1 raz
Zlata Potocka
Zlata Potocka
Sala Szklana GranularAppropriateBlueandgoldmackaw-max-1mb
Petersburg, Rosja
20 lat
czysta
zamożny
studentka inżynierii magicznej (I rok), rzeźbiarka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1432-zlata-potocka#8050https://magicznarosja.forumpolish.com/t1460-zlata-jagoda-potocka#8587https://magicznarosja.forumpolish.com/t1458-zlata-j-potocka#8560https://magicznarosja.forumpolish.com/t1457-pierog-ruski#8549https://magicznarosja.forumpolish.com/

Nie Sie 30 2020, 19:06
Jak to wychowana panna z dobrego domu przyszła z matką, a zgodnie z prośbą gospodarzy wplotła w swój strój tematyczny kwiat. Potockim trafił się fioletowy bratek, co szczerze mówiąc ją ucieszyło. Miała piękną, fioletową suknię trochę za kolana, której dolna część wyglądała, jak płatki tulipana. Niestety, przerobienie jej, by miała kształt bratka nie wchodziło w grę, bo wyszedłby strój baletowy, dlatego wybrane dla jej rodziny kwiatki służąca wpletła jej w warkocz przypominający kłos, który zarzuciła sobie na ramię. Zenobia pochwaliła jej strój. Każdą córkę w wieku odpowiednim do zamążpójścia promowała inaczej. Ją chciała przedstawiać (zapewne przez jej chorobę) jako trochę nieśmiałą, na pewno dość skromną pannicę, którą trzeba było wypatrzeć wśród modniś i atencyjnych dziewuch jak to zwykła mawiać jej matka. Dlatego nie miała na sobie żadnej biżuterii prócz małego wisiorka z kwiatkiem. Pantofelki, dopasowane do reszty stroju, nie miały jakichś szczególnie wyróżniających się elementów. Ot, strój, który może nie pozwalał szczególnie zabłysnąć, ale tym bardziej nie dawał pomyśleć o noszącej je osobie, iż jest zaniedbana, biedna czy niechlujna. Wszystko do siebie pasowało.
Spokojnie wysłuchały przemówienia nestora rodu Kuraginów, ale wzrok Jagody i tak skręcał ku starszej siostrze. Stała tam dumnie wyglądając na szczęśliwą i dziewczyna pomyślała, że ona też tak chce. Myślała, że minie jeszcze chwila, nim zaczną na nią naciskać w kwestii zamążpójścia, jednakże Zenobia dziś kazała jej wypatrywać ciemnookiego bruneta, a Zlacie aż coś skurczyło się w żołądku. To już? Czy może jakiś test?
Na razie jednak starała się nie denerwować, zamiast tego wypatrując, czy ma z kim zatańczyć poloneza. Nie mogła sama poprosić do tańca, choć w innych warunkach pewnie by się nie wahała, ale na takim wydarzeniu i na oczach matki jednak nie wypadało. Z drugiej jednak to był taki pierwszy bal w jej życiu. Rok temu nie była, gdyż podróżowała na świecie i jakoś nie mogła nie pomyśleć, że od tego poloneza zależy to, jak dobrze będzie się bawić przez całe wydarzenie. Zacisnęła na chwilę ręce w pięści, aż poczuła lekki ból, chcąc odwrócić uwagę od tych myśli. Wzięła też głęboki wdech, drugi, trzeci...
Może jednak powinna wyperswadować własnej matce pomysł, że dużo biżuterii nie pozwoli się jej wyróżnić. Inni ustawiali się w pary, a ona czuła się niewidzialna.
Fiodor Vasilchenko
Fiodor Vasilchenko
Wino, kobiety, muzyka disco!
Petersburg, Rosja
33 lata
błękitna
bogaty
Aktor operetkowy w Teatrze Bolszoj i współwłaściciel lokalu „Bezdelushka”
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1543-fiodor-vasilchenkohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1555-fiodor-vasilchenkohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1557-fiodor-vasilchenkohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1556-cesarhttps://magicznarosja.forumpolish.com/f154-kamienica-vasilchenkow

Nie Sie 30 2020, 20:52
Można było z pewnością powiedzieć, że Fiodor urodził się po to, by balować.
Tak, tak, tak! Taniec, śpiew, wystawne stroje – wszystko to tak bardzo oczarowywało już nie tak młodego Vasilchenkę, by w jego oczach pojawiały się po prostu szczere ogniki. I chociaż od jakiegoś czasu zdecydowanie wolał te wydarzenia, w których partner do tańca nie prostował się tylko dlatego, że miał między pośladkami długi i zaostrzony kij – a dlatego, że umiał po prostu trzymać ramę i tego chciał, tak przybył i na bal u Kuraginów.
Tutaj, cóż… Spodziewał się splendoru. Już nawet sama gadka-szmatka na jaką zdobył się nestor, wprowadziła aktora w chwilową myślową pauzę. Wielkie rody, wielkie nazwiska, wielkie sale balowe i wielki zawrót głowy. Od tego jak się pokażą, on i jego rodzina, może w końcu zależeć to, jak bardzo reputacja ich będzie podkopana.
Bo Vasilchenko nie wierzył, by odnalazł się w tym miejscu tak znakomicie, jak odnajdywał się wśród tańczących na parkiecie tłumów na dyskotece czy w trakcie bankietów dla aktorów, którzy zwykle nie mieli w sobie za grosz ogłady. Pili, palili i czasami nawet ćpali.
Już trochę chyba odwykł od bycia dystyngowanym.
Ale nie odwykł od bycia aktorem. Mógł więc grać, tak jak to robił niemal codziennie.
I chociaż słuchał przemówień jednym uchem, to obserwował z większą uwagą żonę dziedzica. Rumiana Kuragina była postacią głośną w świecie muzycznym i aktorskim. Piękny operowy głos, piękna aparycja i doskonała renoma. Na dźwięk jej śpiewnego głosu, Fiodor czasami po prostu zarzucał nogę na nogę – bo gdyby mógł być kobietą na jeden chociaż dzień, pewnie chciałby być Rumianą.
Chociażby by poobserwować siebie w lustrze cierpliwie. I nie było w tym nic zdrożnego – blondynka była po prostu piękna i zdolna. Była wygraną na loterii genetycznej. No dobrze – byłaby, gdyby nie była taka głupia i nie rzucała tak wspaniałej kariery dla, jak zakładał cygan, rodziny, męża, dzieci...
Ale nie mógł myśleć o tym długo. W końcu zacząć się miał polski taniec narodowy.
Zaśmiał się w duchu, że uczył się go chyba od swojej służby.
A gdy rodzice jego, jak i reszta rodziny, zaczynali się do tańca tego ustawiać – z miłości do muzyki, oczywiście znając kroki i rytm… Vasilchenko przyłapał się na tym, że na balu był po prostu samotnym kawalerem. Ubranym w fatałaszki niebrzydkie, bo nawet onieśmielające, jednak wciąż – samotnym kawalerem. A że to takim jak on wypada wyłapywać partnerki niczym ryby na kuter, to cóż…
Musiał zebrać się w sobie i poszukać zagubionej duszyczki, której zaoferuje niezobowiązujące potrzymanie się za rękę w tym tańcu.
- Przepraszam najmocniej – powiedział tylko, wychodząc zza pleców panny Potockiej, lekko skłoniwszy się, na chwilę obecną trzymając obie dłonie splecione za plecami. – Dostąpię tego zaszczytu? Ujrzę nas razem w polonezie? – próbował oczarować Zlatę swoimi gładkimi słówkami Fiodor. Przy tym wyciągnął już ku niej dłoń, by ująć tą jej.
I w przeciwieństwie do niej – skromnie nie wyglądał. Ale wyglądał dobrze, był ubrany z klasą. Klasą, jeżeli oczywiście wziąć pod uwagę to, że był cyganem. Oni prezentowali nieco inną klasę.
Fioletowawy, pasujący do przydzielonego jego rodowi kwiatu z butonierki, frak, był porządnym dziełem krawieckim. Złotawe, wyszywane nicią wzory niezapominajek rozsiewały się od jednego ramienia, aż do ogona, tworząc wrażenie zasypanej drobnymi płatkami, błękitnej łąki. Wydawać się mogło, że kamizelka pod nim pewnie świeci tym samym wzorem, jaki nieśmiało przebijał się na jej okryciu, nie było to jednak powszechnie widoczne.
Fryzura Fiodora, chociaż nie chciała się poddać wielu zabiegom stylistycznym (kręcone kłaki, szlag by je trafił), pozostawała w miarę ulizana, jednak jakikolwiek niesforny kędziorek, który z niej umknął – pasował do zawadiackiego nieco uśmiechu mężczyzny.
Mężczyzny, który umiał tańczyć i zadowolony był, że i jego partnerka lekcji tańca nie omijała.
- Czujesz się zdrowsza po tym, jak przyjęłaś to zdrowie z moich rąk? – parsknąłby na własne słowa, gdyby nie fakt, że właśnie tkwili w poważnym, barokowym rytmie. Rozpoznał Zlatę, to pewne, jeżeli nie chwilę temu, to już na pewno teraz. Spodziewał się jednak, że dziewczyna jest na tyle inteligentna, by potrafić zrozumieć co miał na myśli…
Rumiana Kuragina
Rumiana Kuragina
and here is to the girls who play wife
Humań, Ukraina
35 lat
czysta
majętny
była śpiewaczka operowa, działaczka charytatywna, dama na salonach, matka, żona polityka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1285-rumiana-wislawa-kuragina-zd-potockahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1461-rumiana-wislawa-kuragina-zd-potocka#8669https://magicznarosja.forumpolish.com/t1462-rumiana-wislawa-kuragina#8672https://magicznarosja.forumpolish.com/t1463-rossini#8673https://magicznarosja.forumpolish.com/f151-posiadlosc-ovdeia-i-rumiany-kuraginow

Pon Sie 31 2020, 14:56
Mam już trzydzieści pięć lat.
Czuję się starzej, choć to dopiero pierwszy dzień kolejnego roku mojego życia. Lata mijają szybko: zaczynam sobie uświadamiać, że są rzeczy, których już mi nie wypada, choć nie pomyślałabym o nich dwa razy jeszcze parę lat temu. Kiedyś lubiłam tiulowe sukienki, lubiłam falbany i intensywne kolory. Teraz, gdy jestem już w wieku statecznym, oczekuje się ode mnie innych ubrań. Uświadomiłam sobie to ostatnio, kiedy przeglądałam swoje stare kreacje. Każdy kolejny bal to coraz mniej eksperymentów, coraz więcej klasyki. Ładnie, ale bezpiecznie, tak, żeby na pewno mogło spodobać się towarzystwu, słowem: poważnie. Już nie ma tiulów i falbanek – rezygnowałam z nich stopniowo przez kolejne przyjęcia, aż zniknęły całkowicie. To by źle wyglądało. Jestem po dwóch ciążach: nie mam tej samej figury, jaką miałam podczas ślubu z Ovdeiem.
Bladobłękitna tafta jest ciężka i sztywna, ale efektowna; tkanina, której wystarczy niewiele, by być gwiazdą. Opalizuje w tęczowym świetle Sali Szklanej jak jedno ze szkiełek w jej misternych witrażach. To suknia, która zaprojektowana została dla kogoś dostojnego, dla pani Kuraginy, dla żony dziedzica najstarszego rodu na Słowiańszczyźnie: kreśląca sylwetkę mocną linią, jakby rzeźbiła posąg w białym marmurze, wykończona bogatym ornamentem z kryształów i pereł. Suknia dla kobiety, która już może pozwolić sobie na to, by założyć do niej ciężkie kolczyki z tanzanitu, która wsuwa białe, aksamitne rękawiczki aż po łokieć i zdobi kruchy nadgarstek tanzanitową bransoletą do kompletu.
Suknia dla zamężnej trzydziestopięciolatki. Suknia, o jakiej się marzy, gdy jest się jeszcze panną. Dziwne, że już wypada mi ją założyć.
Parę lat temu pozwoliłabym lokom opadać swobodnie na nagie ramiona. Dziś one też są powstrzymane w schludnym upięciu, we francuski kok wpleciono różę – i tylko dwa cienkie, złote pasma wokół twarzy wypuszczone są wolno, jakby na przypomnienie, że byłam kiedyś młodsza.
Czuję się starzej, gdy patrzę z podestu. Jest tutaj wiele, wiele ludzi, ale jakimś cudem udaje mi się wypatrzeć w tym tłumie Jagódkę i mamę, i patrzę na moją siostrę – bogowie, jak dawno byłam w jej wieku. Wszystkie błędy były jeszcze przede mną, cała kariera, świat wydawał się stać otworem i przerażające, i ekscytujące było, co się za tymi drzwiami kryje.
To dziwna nostalgia. Odwraca moją uwagę od tego, że stoję na scenie i przynajmniej część spojrzeń skierowana jest na mnie. Ktoś mógłby się zaśmiać, że jako gwiazda operowa powinnam przywyknąć do spojrzeń – to moja dziwna wada, że nie przywykłam. Publiczność mogła patrzeć na Violettę, Rosinę, Laurettę, Rusalkę, jednak ich wzrok na Rumianie Potockiej peszył mnie zawsze.
A teraz patrzą – i wiem, że oceniają.
Bogowie, jak dobrze, że to ja nie muszę mówić.
Trzeba jednak poprowadzić poloneza, ale tym przejmuję się mniej. To nie jest trudny taniec. Wiem, że Ovdei się martwi, ale ja jakoś nie umiem się naprawdę zestresować. Trzeba po prostu pozwolić muzyce się poprowadzić: to jeszcze umiem. Wierzę, że damy radę.
Gdy nadchodzi chwila, płyniemy. Pilnuję rytmu, prowadzę delikatnie mojego męża. Raz, dwa, trzy.
Są jeszcze rzeczy proste na tym świecie.
Polonez kończy się. W grzmocie krótkich oklasków słyszę szept Ovdyi.
Och, jesteś gotowy na to wyzwanie? — pytam cicho, zaczepnie i uśmiecham się lekko, oferując mu swoją dłoń. Niech będzie walc.
Semyon Aristov
Semyon Aristov
Moskwa, Rosja
27 lat
błękitna
majętny
przedsiębiorca w rodzinnym biznesie, lichwa
https://magicznarosja.forumpolish.com/t696-semyon-aristovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t749-semyon-aristov#1870https://magicznarosja.forumpolish.com/t750-semyon-aristov#1871https://magicznarosja.forumpolish.com/t748-ikarhttps://magicznarosja.forumpolish.com/f131-zloty-palac-moskwa

Wto Wrz 01 2020, 16:57
Stasia miała rację – pokazywanie się na kolejnym balu z rzędu bez partnerki u boku mogło rodzić plotki i zresztą wcale nie ułatwiało wmieszania się w towarzystwo, gdzie wydawało się, jakby każdy miał parę. Semyon od wejścia czuł, jakby nie pasował do tego towarzystwa, chociaż przecież jako dziedzic Aristovów powinien sam wzbudzać w innych takie uczucie. Herbaciana róża ciążyła mu na piersi i był jej boleśnie świadomy. Zupełnie jakby miała przypominać mu o jego obowiązkach jako dziedzica, których nie potrafił na razie wypełnić. Czuł od tego kwiatu ciężar rozmowy ze Stanislavą i chociaż nie widział jej w swoim otoczeniu, wiedział, że miała się tu dzisiaj pojawić. Chyba nie był gotowy spojrzeć jej w oczy. Sam nie rozumiał dlaczego.
Słuchał w ciszy przemówienia nestora Kuraginów i nie mógł bardziej nie zgadzać się z jego stwierdzeniami. Rody być może jednoczyły się w interesach, jeśli zysk był odpowiednio wysoki, ale Semyon nie czuł się złączony z resztą osób w tej sali w sposób, jaki opisywał Afanasyi. I chociaż kwiaty mogły w pięknych metaforach symbolizować żywość rodów, każdy kwiat musiał kiedyś zwiędnąć – i na jego miejsce mogły bez wahania wstąpić pozostałe. Semyon widział wiele razy, jak egoistyczne potrafiły być decyzje ludzi, którzy przyzwyczaili się do swojego statusu, władzy i wpływów. Sam przecież do nich należał. Za żadne skarby nie oddałby ani grama dziedzictwa Aristovów bez walki. Wątpił, żeby był to wyraz wspólnoty.
Wydawało mu się, jakby jako jedyny rzeczywiście słuchał słów nestora, bo jak można było z taką radością i brakiem sprzeciwu, jakie widział na twarzach niektórych, łykać bajki o jedności czarodziejów, kiedy co najmniej kilka dynastii nie miało wstępu na dzisiejszy bal. Ukrywanie się za wielkimi słowami nie pasowało Aristovom, jednak jak widać nie przeszkadzało to Kuraginom albo Mitrokhinom, którzy uwielbiali mierzyć innych w wymyślonej skali godności. Nie interesowało go, czy znajdował się na jej szarym końcu, czy może istniał jeszcze ktoś mniej godny – cokolwiek to znaczyło. Nie potrzebował ratować się bajkami. Nie musiał też spędzać czasu na tych rozmyślaniach. Powinien był za to szykować się do wyjścia ukradkiem do palarni.
Czy to jednak nie było zbyt ł a t w e rozwiązanie? Czy nie tchórzył, uciekając przed czymś tak błahym jak otwierający taniec? Ciężko było mu znaleźć w sobie usprawiedliwienie dla swojego zachowania, szczególnie po tym, o czym rozmawiali wczoraj ze Stasią – chociaż niewiele rzeczy powiedziała wprost, domyślał się, jak zwiedziona była jego podejściem do swoich obowiązków. Sam także czuł się żałośnie, gdy po raz kolejny przychodził samotnie na bal, próbując nie zauważać spojrzeń, jakie to przyciągało i nie słyszeć plotek, jakie to rodziło. Mógł postarać się bardziej. Czy nie obiecał jej tego wczoraj? Może tylko w duchu.
Zanim do końca podjął decyzję – a może podjął ją już dawno, przed wejściem do sali – rozglądał się wokół w poszukiwaniu samotnych panien. Jego wzrok padł na kobietę stojącą przy sąsiedniej kolumnie, nieco poza centrum towarzystwa. Przez te kilkanaście sekund, jakie zajęło mu przedostanie się w jej kierunku, zastanawiał się nad imieniem, które pasowało do tej twarzy. Wiedział, że słyszał je już kiedyś, ale dopiero gdy znalazł się w zasięgu jej słuchu, zdołał wygrzebać skojarzenie ze swojej pamięci.
Przepraszam, pani Mitrokhino, czy zechciałaby pani towarzyszyć mi w polonezie? – zapytał, uśmiechając się lekko. Nie potrafił wysilić się na większy entuzjazm. Może jeśli Stasia rzeczywiście była gdzieś na sali, mogłaby pochwalić jego starania? Śmieszne, skwitował tę naiwną myśl.
Lena Wrońska
avatar
Sala Szklana Giphy
Kaliningrad, Rosja
34 lata
poświst
błękitna
bogaty
urzędniczka-badaczka, Prikaz ds. Magicznej Fauny i Flory
https://magicznarosja.forumpolish.com/t548-lena-wronska#755https://magicznarosja.forumpolish.com/t577-lena-wronska#845https://magicznarosja.forumpolish.com/t578-lena-wronska#847https://magicznarosja.forumpolish.com/t581-poczta-wronskiej#852https://magicznarosja.forumpolish.com/f120-mieszkanie-leny-wronskiej

Wto Wrz 01 2020, 21:36
Ani Helena, ani Piotr nie byli zwolennikami wszelakich bali i uroczystości, które wyprawiane były przez każdą z dynastii, a głównym wymogiem była elegancja, prezencja i pewna obłuda. Nie oznaczało to od razu, że nie pojawili się na żadnej z dotychczasowych, bo to byłoby ogromnym nieporozumieniem. Byli z tych spokojniejszych, co trzymali się na uboczu.
Przynajmniej Helena starała się w ten sposób spędzić czas na takich zabawach. O Piotrze nie mogła tego powiedzieć, jako że jej przyszły małżonek - z tego, co zdążyła zauważyć - zaraz dał się porwać w dłuższe dyskusje. Zresztą, sam się tym chwalił podczas jednej z licznych rozmów, kiedy spędzali czas w swoim towarzystwie.
Bal Wiosenny jednak zdawał się być jedną z naprawdę nielicznych zabaw, kiedy chciało się uczestniczyć. Trudno powiedzieć czy to była kwestia tematyki, czy sprzyjającej zazwyczaj porze roku. Nie zmieniało to tego, że choć na początku oboje zdawali się być przeciwko, to już spodziewali się nacisków ze strony matek. Helena nawet nie kwapiła się poinformować swoich rodziców o własnych planach, jako że Jolana już dawno przygotowywała sobie strój na wspomniany bal.
Chcąc uniknąć kolejnych kazań i Wrońska z Romanovem ustalili, że się pokażą, zatańczą i pobawią. Że raz na jakiś czas można; będą mieć później spokój. Może nawet do ślubu?

W Archangielsku zdążyli pojawić się dzień wcześniej. Odpowiedź zwrotna z potwierdzeniem przybycia została wysłana w odpowiednim terminie. Mając sporo czasu, mogli pozwiedzać miasto; bo kto im zabroni? Dla samej Wrońskiej zaczęło to być pewną tradycją. Spacerować, zwiedzać. Nie przeszkadzało jej to.
Przygotowania nie były tak nerwowe, jak można było się spodziewać. Wspólnie z Piotrem ustalili co założą, uwzględniając również wybrane w tym roku kwiaty. Helena była nawet rozbawiona obecnością maku, choć ani razu nie powiedziała, co ją tak bawi. Może w trakcie balu opowie o tym Piotrowi.

W Leśnej Cytadeli pojawili się przed czasem, właściwie punktualnie.
Helena postanowiła założyć długą, ciemnozieloną suknię. Prostokątny dekolt miał lekkie wycięcie na środku. Nie posiadała rękawów, a jedynie grubsze ramiączka, z kolei plecy do połowy były odkryte. Górna część sukni kończyła się na wysokości talii paskiem ze złotą ozdobą. Dolna część zaś nadawała lekkości przez tiul, który został przyozdobiony złotymi i zielonymi koralikami, jakie formowały się w gałązki. Suknia była zwiewna i zauważalnie nawiązywała do wiosny. Wrońska podobnie zadbała o fryzurę może nie tak misterną i ulizaną, ale spiętą wystarczająco wysoko. Podwójny warkocz od boku kończył się nad karkiem wraz z niewielkim kokiem. We włosy wpleciony został mak; mniejszy na wysokości ucha, większy na splocie nad karkiem. Kobieta nie zdecydowała się na multum biżuterii, jak niektóre dynastie uwielbiały się obwieszać. Wystarczyły jej skromne kolczyki, pierścionek zaręczynowy i drugi, ozdobny. Podobnie było też z makijażem, który jedynie podkreślił to, co miał podkreślić.
Oczywiście, najlepszą ozdobą był jej partner, więc trzeba było zadbać, żeby i Piotr wyglądał nienagannie.
W każdym razie, Wrońska stanęła z Romanovem gdzieś na boku, kiedy wyczekiwali na gospodarzy i ich przemowy. Zdążyła zauważyć ich rodziców, którzy czym prędzej się odnaleźli i postanowili już dyskutować.
Jeśli nie dasz sobie rady to ci podpowiem — mruknęła żartobliwie do przyszłego męża, gdy zapowiedziano otwarcie balu polonezem. Mogła go zatańczyć z zamkniętymi oczami, pamiętając doskonale liczne godziny, które spędziła z rodzeństwem i kuzynostwem w ogrodzie Wrońskich, kiedy ćwiczyli. Dlatego nie czuła presji, żeby wystąpić w kolumnie par chcących zatańczyć. Wystarczyło pamiętać o trójce, wyprostowanych plecach, uśmiechu i lekkości, jaką niosła ze sobą wiosna. Bo choć nie była zwolenniczką tańców salonowych i wolała ukryć się gdzieś na boku, to teraz nie wyglądała na taką, żeby nie dać sobie rady. Ale nic dziwnego. Skoro taniec narodowy jej przodków, to wstydem byłoby nie umieć zatańczyć. Tata Siemowit, który obserwował, pewnie zaraz by ją zrugał.
W wolnej dłoni ujęła materiał sukni, który dodatkowo odbijał różnokolorowe światło Sali.
Piotr Romanov
avatar
Sala Szklana Tumblr_pr0yf9rptc1yo6zemo2_100
Petersburg, Rosja
33 lata
błękitna
bogaty
magomedyk, psychiatra i terapeuta
https://magicznarosja.forumpolish.com/t558-piotr-romanov-b#782https://magicznarosja.forumpolish.com/t587-romanov-piotr#892https://magicznarosja.forumpolish.com/t588-piotr-romanov#893https://magicznarosja.forumpolish.com/t608-pchelka-romanova#936https://magicznarosja.forumpolish.com/f119-mieszkanie-piotra-romanova

Wto Wrz 01 2020, 21:38
Piotr nie podzielał entuzjazmu narzeczonej i przystał na ich wspólną obecność głównie przez wzgląd na nią oraz presję ze strony otoczenia. Nie posiadał również wymówki będąc na tyle wystarczającej, aby nie wzbudzić podejrzeń rodzicielki, wyczulonej na tego typu krętactwa. Wizja rozmowy, połajanek i zawodu u narzeczonej skłoniły go do reorganizacji i zaplanowania wieczoru w wyznaczonej dacie.
Chcąc się podbudować, zaczął wymieniać zalety balu. Jekaterina z zadowoleniem przyjęła decyzję syna, zupełnie jakby już wcześniej wiedziała od Jolany, dziwne prawda? Piotr jednakże nie pozostawiał tego szczegółowym rozważaniom, wybierając z szafy właściwy ubiór. Nie należał do tych, którzy nie potrafią założyć drugi raz tego samego ubrania. Czarny smoking z kamizelką, eleganckie buty i muszka bez ekstrawagancji. Wystarczyło odświeżyć, przymierzyć i czekać na ten wyjątkowy dzień.
Romanov z pewnością poświęcił mniej czasu na przygotowania niż Helena. Nie zapomniał o poszetce w kolorze bieli i wpięciu w butonierkę czerwonej róży damasceńskiej, którą zamierzał podarować na koniec balu swojej narzeczonej. Różany zapach z początku zdawał się przeszkadzać, lecz z czasem czuły nos się przyzwyczaił.  
Zwiedzanie Archangielska z Wrońską było przyjemne i wesołe; zapowiadało się na to, że będą pozostającym w ruchu małżeństwem, które nie przeoczy okazji na turystyczne hobby.
— Wyglądasz pięknie — skomplementował, a uznanie w oczach mogło dodać Heli pewności siebie. Wyglądała olśniewająco i mógłby przysiąc, że bale częściej zagoszczą w ich życiu. Bystre oko Romanova wyłapało Arinę, która zadzierała głowę przyglądając się kunsztowności sklepienia. Domyślał się z niezadowolenia siostry, bowiem ta wolała spędzać czas w inny sposób. Widział rodziców i przyszłych teściów, a nawet kilkoro znajomych z korytarzy Hotynki i szkoły. Może nawet pacjentów?
Zerknął na Helenę i cicho westchnął, mówiąc dyskretnie, że ze wszystkich tańców nie przepada właśnie za polonezem i jest zaskoczony, że zdecydowano się otworzyć bal polską tradycją. Nie był pozbawiony rytmu, dlatego Wrońska nie musiała obawiać się o suknię i swoje pantofelki.
Kiedy harce się zakończyły, sprawnie i dyskretnie przeprowadził ich w odleglejsze miejsce na sali, z dala od znajomych twarzy.
— Zatańczysz ze mną walca, Heleno?
Yekaterina Mitrokhina
Yekaterina Mitrokhina
Sala Szklana Tumblr_ptcwfeHLN91ugyuoto2_400
Ufa, Rosja
33 lata
błękitna
bogaty
magomedyk-specjalista na Oddziale Zakażeń Niebezpiecznych; badacz magicznych chorób genetycznych
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1415-yekaterina-mitrokhina#7877https://magicznarosja.forumpolish.com/t1437-yekaterina-mitrokhina#8075https://magicznarosja.forumpolish.com/t1439-yekaterina-mitrokhina#8080https://magicznarosja.forumpolish.com/t1438-igla#8078https://magicznarosja.forumpolish.com/

Sro Wrz 02 2020, 05:11
Niemalże do ostatniej chwili nie było wiadomo czy Yekaterina Mitrokhina pojawi się na wielkim Wiosennym Balu Kuraginów, organizowanym w ich rodzinnej posiadłości w Archangielsku. Aż do tego roku zawsze wdzięcznie i z radością towarzyszyła swojemu mężowi, gdyż to właśnie dzięki niemu i pozytywnym relacjom między jego rodziną i gospodarzami, miała okazję pojawiać się na corocznych obchodach. Wszyscy wokół przecież wiedzieli, że Kuraginowie i Dolohovie nie darzyli się szczególną sympatią, lecz w jej przypadku wszystko obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni, gdy przyjęła miano męża i nie przedstawiała się dłużej panieńskim nazwiskiem.
Jeśli miała być zupełnie szczera, była bardzo zaskoczona otrzymanym zaproszeniem. Nie sądziła, że dalej będzie mile widziana w tym bądź co bądź snobistycznym towarzystwie nie mając dłużej obrączki na palcu, a ostatnie wydarzenia w życiu prywatnym i zawodowym pozostawiały jej tak mało czasu wolnego, że myśl o zbliżającym się balu zupełnie uciekła jej z głowy. Oczywiście kilka tygodni temu odbyła przecież dość sympatyczną rozmowę z samym Ovdeiem Kuraginem, ale nie sądziła aby jedno takie spotkanie miało być gwarancją tego, że nadal była mile widziana i mogła swobodnie bawić się z resztą gości. Mimo to nie mogła nastać pomyłka. Jasno i wyraźnie wypisano jej nazwisko na drogim papierze, a na dodatek dano jej możliwość pojawienia się z osobą towarzyszącą. Dawało to do zrozumienia nic mniej jak to, że wszyscy wciąż wyraźnie pamiętali o jej brzydkim i nieprzyjemnym rozwodzie. Aż trudno było się powstrzymać przez myślą czy Dimitry również zamierzał się pojawić i czy przyjdzie z inną kobietą wiszącą mu na ramieniu. Choć minęło tyle czasu, Katya wciąż nie mogła wydusić z siebie pytania, które paliło ją w język i zwyczajnie zapytać czy zaczął się z kimś spotykać. Wiedziała, że ta odpowiedź nie była jej do niczego potrzebna, a gdyby usłyszała to czego spodziewała się usłyszeć tylko by się zdenerwowała i jeszcze głębiej rzuciła w wir pracoholizmu.
Ale jednak tu była. Pojawiła się sama w prostej czerwonej sukni, która swym krojem odkrywała wystarczająco dużo ciała aby uznać ją za atrakcyjną, lecz nie na tyle by nazwać wyzywającą czy nieodpowiednią dla jej wieku. Wszak nie była wcale stara, jednak dwudzieste urodziny miała już dawno za sobą. Z elementów biżuterii miała na sobie jedynie rubinowy pierścionek, z którym nie rozstawała się ani na moment oraz takie same kolczyki w kształcie gruszki. Kwiat, którym był czerwono-pomarańczowy tulipan wkomponowany był w żywą bransoletkę otaczającą jej lewy nadgarstek. Niestety był on zbyt duży aby móc komfortowo wpleść go w jej sięgające ramion włosy, które swoją drogą miała luźno puszczone.
Stojąc niedaleko jednej z kolumn, Yekaterina wysłuchała przemówienia gospodarzy i wewnętrznie wywracała oczami na padające słowa. Jednak skoro już tu była należałoby zrobić dobrą minę do złej gry i stwarzać chociaż pozory, że bawiła się szampańsko i nie wolała być nigdzie indziej. Mężczyzna, który podszedł do niej niespodziewanie wybił ją z zamyślenia i wkrótce osiadły na nim ciemne tęczówki magomedyczki. Rozpoznając w nim Aristova - poprzez jego urodę, która niewątpliwie wyróżniała go z tłumu - uniosła lekko brew, by dosłownie za moment odwzajemnić jego lekki uśmiech.
- Z przyjemnością, panie Aristov. - Odparła i wysunęła ku niemu dłoń. Nie powinna tego robić. Nie powinna się zgadzać właśnie jemu, nie na taniec otwierający, który zwróci na nią uwagę pozostałych gości nieuczestniczących w polonezie. Nikt wcale nie musiał wiedzieć, że tam była. Nikt nie musiał wiedzieć, że przyszła bez partnera. Nikt nie musiał zwracać na nią uwagi... Nikt...!
Negatywne argumenty przebiegały przez jej myśli jeden za drugim. Niepotrzebnie w ogóle pojawiała się na tym balu. Mogła zignorować zaproszenie albo udać, że w Hotynce czekała ją dodatkowa zmiana. Sama nie wiedziała czego spodziewała się po tym wieczorze jednak nie liczyła już na nic dobrego. - Czyżby zabrakło wolnych partnerek do tańca, że postanowił pan podejść właśnie do mnie? A może to jakiś zakład? - spytała cicho, by tylko on mógł ją usłyszeć i posłała mu ciekawskie spojrzenie. Gdy oboje zajęli już pozycję na parkiecie, szepnęła do niego raz jeszcze. - Mam nadzieję, że nagroda warta jest pańskiego poświęcenia.
Lev Abramov
Lev Abramov
Sala Szklana AWbnbQb
Petersburg, Rosja
32 lata
przyłożnik
półkrwi
zamożny
pianista
https://magicznarosja.forumpolish.com/t654-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t672-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t673-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t674-zrzedahttps://magicznarosja.forumpolish.com/f90-mieszkanie-lva-abramova

Sro Wrz 02 2020, 20:12
Odurzone wieczorną porą promienie słońca pełgały, przechodząc do środka sali w jednym z ostatnich tańców mijającego dnia - wyłuskując z bogactwa nietuzinkowych ozdób impresję gry barw oraz cieni. Ostatni taniec, wkrótce przed pierwszym tańcem napierających w stukocie kroków fal tłumu. Pierwszym - otwierającym, najsilniej wdrożonym w pamięć, w dostojnej, oszczędnej prostocie wiedzionych melodią ruchów. Magiczna, elitarna społeczność, kropla doskonałości rozpływająca się konstelacją kreacji, skrząca się w mnogich, miniaturowych gwiazdach biżuterii, kropla, wyodrębniona z morza uzdolnionych podobnie, niemniej, uznawanych za gorszych.
Ziarna oddzielone od plew w zmiękczonym chorobą mózgu ludzkiego boga.
Wyższość, jakże pozorna, jakże napełniająca dumą.
Słodycz pozorów, czerwień warg uginana w wytresowanym, serdecznym ruchu uśmiechów, przebłyski zaciekawienia na powleczonych wilgocią zwierciadłach oczu i fantomowy dotyk lawirujących wśród zgromadzenia spojrzeń. Całość, upakowana starannie w wytwornej celi ogólnie przyjętych norm. Sztuczność. Przewidywalność.
Ułuda.
Strój nienagannie przylegał dziś do sylwetki - w podniosłej atmosferze wiosennego balu, nie było miejsca na upodlenie niedbalstwa. Klasyczny wybór był zawsze trafną decyzją - czarny, z wyłamującą się bielą dopasowanej koszuli i czarna, zawiązana pod szyją mucha. Włosom pozwolił na nieszkodliwe wybryki - lekkie, figlarne zafalowania kosmyków mieniących się odcieniami złota. W butonierce, zgodnie z pielęgnowaniem nadanej przez Kuraginów tradycji, spoczywał przypisany rodzinie kwiat, śnieżnik lśniący, o osobliwych, szafirowych płatkach, nieznacznie odchylonych do tyłu.
Śmieszne. Jedno, wystarczające określenie, sztylet pogardy dosięgający koniuszkiem ostrza esencji przemowy nestora. Śmieszne. Krucha substancja słów, wypełniająca się pustką, ubrany wyniośle błazen, prawiący o czarodziejskiej jedności w zamkniętym i restrykcyjnym przyjęciu, w systemie kastowym rządzącym magicznym światem. (…a gdyby wiedział, że rezydencję zaplamił niechciany brud? Bękart półkrwi, wyrzutek, niegodny podawanego nazwiska, kukułcze pisklę, uznane z łaską za swoje?)
Nad jego losem ciążyło niebezpieczeństwo - na które sam siebie skazał. Pogarda, żywiona do gatunku rusałek w połączeniu z niefrasobliwą, mącicielską tendencją, przywiodła go właśnie tutaj, z zastawionymi sidłami przekazywanych listownie słów. Na łamach epistolarnej sceny, wcielił się w rolę podłamanego urokiem mężczyzny. Mężczyzny, dla którego liczyła się tylko ona.
Atmosfera tajemnicy, upragnione poznanie wybranka, wzbudzającego ciekawość w kreślonych piórem wyznaniach.
Atmosfera rozczarowania, gdy ujrzy twarz swego wroga - na wpół nieludzkiego jak ona, który przed laty wzgardził rusałczym śpiewem.
- Najdroższa - głos, choć dyskretny, przeciął powietrze niczym napięta struna. Powitanie, jasne wyłącznie dla niej, zwrot używany nagminnie w korespondencji. Ramię, oferowane do tańca, nie rozważało sprzeciwu - w świecie arystokracji, szczerość niknęła za piękną fasadą kłamstw. Dostrzegał, jak wielu samotnych kawalerów, patrzy z radością, rozczarowaniem oraz niekiedy, z trudem pohamowanym gniewem. Zadanie, które widniało przed nim, było wymagające - w chwili obecnej poświęcić się tylko jej. Pozostać wiernie wpatrzonym, kłamać, jeszcze raz kłamać. Wymagające, jednak możliwe do wykonania - od lat nauczony był sprawiać, by każda, napotykana osoba czuła się wyjątkowo; ludzie, byli niekiedy gotowi ofiarować mu wszystko, karmieni ułudą czułości i poświęcanej uwagi. Taniec, był równie osiągalnym wyzwaniem - nawet, gdy w głębi duszy najchętniej wydobyłby sam melodię, wędrując przez szlak pięciolinii, potrafił płynąć w harmonii z jej narzuconym rytmem. Z jego ust nie pomknęło pytanie o zbliżający się walc - wiedział, jak brzmi odpowiedź.
Było zbyt wcześnie, aby usunąć się w cień.
Ilarion Romanov
Ilarion Romanov
Sala Szklana BONq3Fk
Petersburg, Rosja
31 lat
błękitna
bogaty
organizator imprez w hotelu "Europa"; z zamiłowania pianista
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1253-ilarion-romanovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/t1465-ilarion-romanovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1464-fabergehttps://magicznarosja.forumpolish.com/

Czw Wrz 03 2020, 19:35
Niełatwo jest przyćmić woń damasceńskiej róży. Od samego rana osiadały na nim zapachy, wsiąkały w skórę, włosy i ubrania, a mimo to jedynym, co czuł Ilarion Romanov na chwilę przed przekroczeniem progu Sali Szklanej wciąż była bogata i ciężka różana słodycz dosięgająca nosa wprost z butonierki w lewej klapie.
Obudził się dziś rano, od pierwszej świadomej chwili przejęty myślą o wiosennym balu Kuraginów, wśród subtelnego zapachu płatków mydlanych, w których spokoju sypiał od lat, podobnie jak wszyscy goście Europy. To czysty, nienachalny aromat, swą uniwersalnością wpisany doskonale w naturę hotelu. Przechodził potem przez kuchnie, jadalnie i gabinety „Europy”, przemykał właściwie, nie znalazłszy przed wieczorem ani chwili za wyprostowanie myśli przy niespiesznych kompozycjach Debussy’ego. Debussy chodził za nim od kilku dni, dopominając się wrażliwości duszy pianisty, im bliżej Petersburga było jednak otwarcie sezonu, tym mniej Romanov miał czasu na zalecanie się do sztuki pięknej. Został mu zamiast tego pośpiech, który wykorzystywał skwapliwie na układanie rezerwacji na kwiecień – tu do apartamentu wróci hrabina Fedorova, co to hrabiną już dawno nie jest, ale strach zwrócić się do niej inaczej; na koniec miesiąca „Jaroszek” będzie potrzebował miejsca, by urządzić podwieczorek dla nowych członkiń, być może podsumowanie jakiejś kwesty; po balu u Kuraginów nie będzie miała sensu żadna większa impreza z tańcami, ale na czerwiec warto by już o czymś pomyśleć, balowa w „Europie” taka piękna i utrzymanie jej tyle kosztuje – żal nie urządzić ludziom zabawy z tego tytułu. Po ogarnięciu części spraw, którymi powinien się już interesować, Ilarion niemal biegiem puścił się do kwiaciarni, gdzie za szklanymi drzwiami w parnym gorącu czekały na swój moment chwały egzotyczne kwiaty, zbyt delikatne na chłodną petersburską wiosnę. Kwiaciarka, przywiązana do pączków, łodyżek i listków jak do własnych dzieci, wybrała mu przepiękną różę, którą przycięła i wpięła mu tuż przed wyjściem w białą smokingową marynarkę. Choć cenił carski, pyszny urok zimowych futer i elegancję palety przewidzianej na chłodniejsze pory roku, Ilarion od dawna był zwolennikiem letnich i wiosennych bali. Nie stronił od ubierania się na biało, co na bal u Kuraginów wydawało mu się od dnia, w którym otrzymał zaproszenie do Leśnej Cytadeli, jedyną słuszną opcją. Czerwień róży damasceńskiej pięknie kontrastowała z gładką bielą, co z satysfakcją ocenił przeglądając się w lustrze przed wyjściem. Wychodził sam, w końcu dla kawalera to nic zdrożnego – nie zdobyć partnerki przed balem. Ojciec Ilariona życzyłby sobie może, by było inaczej i by jego pierworodny miał kogo poprowadzić w polonezie na otwarcie balu, lecz dopóki obowiązywała ich umowa na życzeniach trzeba było poprzestać.
Ilarion obserwował więc pierwszy taniec wraz z gronem starszych pań, kulawych panów, malkontentów wszelkiej maści, którzy przyszli pić za darmo i dzieci zbyt maleńkich, by opanować nawet tak prosty krok jak ten w polonezie. Widział, jak w drugiej parze tańczy Rumiana, jak z godnością zadowala się królowaniem na salonach zamiast królowania na scenie. Pasowała tutaj, chociaż Romanov nie łudził się co do jednego - nigdzie nie będzie jej tak dobrze jak w operze. Panią Kuraginę musiał naturalnie dostrzec w pierwszej kolejności, a potem przed oczami przewijało mu się całe mnóstwo dobrze znanych twarzy – nie zabrakło nikogo z najstarszych, najbogatszych, najelegantszych rodzin, bo w końcu kto śmiałby odmówić Kuraginom? W polonezie tańczyli także rodzice Ilariona, przybyli do Archangielska z rezydencji rodowej. Nie bywali w towarzystwie tak często jak jeszcze dziesięć lat temu, ale na zaproszenie Afanasyia Kuragina musieli odpowiedzieć, mając w pamięci wieloletnią przyjaźń, jaka łączy Romanovów z gospodarzami balu wiosennego. Ilarion być może powinien był im towarzyszyć, jeśli alternatywą było przybycie samemu, ale dziś, z ręką na sercu, nie miał na to czasu ani sił.
Ovdei Kuragin
Ovdei Kuragin
Archangielsk, Rosja
42 lata
błękitna
majętny
polityk Sabatu, pamiętnikarz-amator
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1126-ovdei-kuraginhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1129-ovdei-kuragin#5137https://magicznarosja.forumpolish.com/t1131-ovdei-kuragin#5139https://magicznarosja.forumpolish.com/t1128-pheidippideshttps://magicznarosja.forumpolish.com/f151-posiadlosc-ovdeia-i-rumiany-kuraginow

Czw Wrz 03 2020, 21:50
Zaledwie wczoraj miały miejsce trzydzieste piąte urodziny Rumiany. Proponowałem jej, że na taką okazję moglibyśmy wznieść specjalny toast dla niej podczas rodowego balu, ale już nie pierwszy rok z rzędu kategorycznie sprzeciwiła się temu pomysłowi. Nie jestem pewien czy to przez skromność, której nauczyła się w domu od swojej matki, czy przez pobłażliwe traktowanie biegnącego naprzód czasu. Kiedy przeżyło się tyle, każdy kolejny rok staje się coraz mniej niezwykły i w pewien sposób łatwo stracić rachubę dni, miesięcy i lat, jakie minęły od ostatniej chwili refleksji. Więc chociaż rozumiałem uczucia Rumy, nie mogłem nie żałować takiego obrotu spraw. Uważam, że jest godna każdego toastu, szczególnie w swoje święto.
Postanowiłem nie myśleć o tym zbyt wiele i nie przekonywać żony, żeby nie sprawić jej przykrości – nie mogła mi jednak zabronić cichego toastu między nami obojgiem podczas kolacji, z czego chciałem niedługo skorzystać. Tymczasem postanowiłem ofiarować jej kolejny taniec. Zawsze kochała muzykę, w tym zapewne taniec, o wiele bardziej niż ja, ponieważ uważałem go raczej za obowiązek, który nie współgrał z moim ciałem. Mimo to dzisiejszego dnia, choćby chciała przetańczyć ze mną całą noc (czego nie zrobiłaby, znając granice dobrego smaku w towarzystwie), byłbym do jej dyspozycji. No może z małą przerwą na papierosa w palarni. W końcu nigdy nie wiadomo, gdzie znajdzie się interesującą rozmowę tylko czekającą na nowych uczestników.
Z tobą u boku nawet z zamkniętymi oczami – odpowiedziałem z szerokim uśmiechem. – Lepiej jednak tego nie sprawdzajmy – zażartowałem na dokładkę, prowadząc nas między innymi parami szykującymi się na zmianę rytmu.
Gdzieś między kolorowymi strojami i wysoko uniesionymi głowami zamajaczyła figura ojca. Z biegiem czasu i w miarę rozwoju kariery politycznej widywałem jego i matkę coraz rzadziej i rzadziej, większość swojego czasu spędzając w Petersburgu lub Moskwie, a nie w Archangielsku. Chociaż rodzice wydawali się popierać pięcie się po drabinie sukcesu w magicznej społeczności, wiedziałem też, że coraz częściej spoglądali na mnie nie jak na syna, nie jak na polityka, ale jak na dziedzica. Jestem żonaty, doczekałem się pierworodnego syna i brakowało mi tylko siedmiu lat do dożycia półwiecza – spełniałem właściwie wszystkie oczekiwania, jakie można by wystosować wobec dziedzica rodu. Byłem tego w pełni świadomy.
Wiedziałem też jednak, że dopóki mojemu ojcu dopisywało zdrowie, a wiek nie dawał się we znaki, nie musieliśmy poruszać tego tematu. Rozumieliśmy się bez słów w tym zakresie, zapewne także za sprawą wpływów matki, do czego mój ojciec nie przyznałby się pod groźbą śmierci. Mimo to zawsze miałem z tyłu głowy pewną myśl, że zamiast mojego ojca na tamtym podwyższeniu za kilka lat mogę stać ja. Zapewne można by uznać takie wyobrażenia za ponure albo złowrogie, ale nie życzyłem ojcu niczego innego, jak tylko żeby mógł sprawować swój urząd nestora jak najdłużej. Po prostu wszyscy widzieli, że jak najdłużej nie mogło potrwać zbyt długo.
Zabawne, że podczas tak dostojnej i wesołej okazji jak Bal Wiosenny przychodziły mi do głowy tak ciężkie myśli. Wynikało to pewnie z atmosfery panującej w środowisku polityków, w jakim ostatnio bez przerwy się obracałem, a także z poważnej melodii walca wygrywanej przez orkiestrę. Porzuciłem jednak te rozważania, zanim wyciągnęły mnie z rytmu – nawet w obecności żony nie powinienem pozwalać sobie na zbyt wiele swobody w tańcu. Zapewne nigdy nie osiągnę takiego poziomu i nigdy też nie przestanę udawać, że go osiągnąłem.
Kochanie, myślisz, że dzieci poszły już spać? – zapytałem ostrożnie. Wiedziałem, że Nastya była szczególnie wrażliwa na zmianę otoczenia z przytulnego i znajomego dworku w Petersburgu na obce komnaty Leśnej Cytadeli. Nie zazdrościłem opiekunkom, które miały położyć ją i Nikiego spać. Jako starszy brat pewnie także solidarnie odmawiał zamknięcia powiek.
Iskra Kuragina
Iskra Kuragina
Sala Szklana 39e521430011dbf67018472a29e78a64
Archangielsk, Rosja
26 lat
rusałka
błękitna
majętny
Dama salonowa odnajdująca się w ferworze skandali; aktorka filmowa, teatralna; twarz wielu okładek.
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1569-iskra-kuraginahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1579-iskra-kuraginahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1580-iskra-kuraginahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1577-oter

Czw Wrz 03 2020, 22:28
Tęsknota za balami, wystawnymi przyjęciami i arystokratycznym spędem była niebywała. W Europie usychała niczym kwiat, który zaniedbany przez otaczających ludzi, tracił pozór blasku. Potrzebowała bowiem nie tylko ludzi, ale także splendoru, od którego zdawała się być w pełni zależna.
Cóż za żałość, że wszystko przypominało ulotną stałość, od której zależny był każdy związany z obłudnym światem doskonałości.
Czerń podkreślała w subtelności blady błękit wpiętych we włosy kwiatów. Oddech raz po raz spłycał się, gdy zmieniała kolię, kulturalnie, acz z gracją spóźniając się na powitanie gości, co nie intrygowało jej równie mocno, jak dzisiejszy partner. Nie wiedziała wszakże o nim nic, poza faktem, iż był szaleńcem, a tych w życiu jasnowłosej kobiety nie brakowało. Ani teraz - ani kiedykolwiek wcześniej.
Postradał do reszty rozum?
Ostatnie muśnięcie różu, które osiadło z lekkością na bladych policzkach. Karmazyn szminki, który okraszał pełne wargi i uśmiech; przenikliwy, pełen przekorności i naturalnej buty, jaką podkreślała nieustannie roztaczanym urokiem. Nie był on jednak intensywny, ledwie mógł zaznaczać obecność kogoś nietypowego, co wydawało się czystą perfidią, lecz... Czy doprawdy mogło się nią stać, skoro tę noc ofiarować miała nieznajomemu człowiekowi? Nawet gdyby nie pojawił się dzisiejszego wieczora, nie nużyłaby się - wręcz przeciwnie, chełpiąc się pozornością wzbudzanej atencji.
Wolnym krokiem schodziła ze schodów, spoglądając na zgromadzonych i przybierając maskę pełną kurtuazji. Taksowała twarze wypełnione blagierstwem, oczekując na gwiazdę, która uświetnić miała swoją obecnością wszystkich gości, a choć sama nie podejrzewała, ze ktokolwiek odważy się na to - zaniechała wszelkich pomysłów z wypatrywaniem dostojnych skandalistów. W świetle Avoski było ich wszakże niewielu, a Iskra Kuragina nie zamierzała stawać się elementarną cząstką kolejnego artykuły, od których stroniła przez ostatnie dwa lata.
Serce zatrzepotało jednak w piersi, oddech spłycił się, a dźwięk wypowiadanego słowa tuż przy małżowinie usznej sprawił, iż zastygła w bezruchu. Gniew i złość otuliły drobną sylwetkę. Nienawiść powróciła z impetem, a cała feeria barw przypominała różnoraką paletę kolorytu, jakim potrafiłaby obecnie wymalować ściany domostwa.
Złość zapoczątkowała pożogę, która parzyła pod strukturą bladej skóry.
- No proszę... - szepnęła z dozą kpiny, gdy tęczówki wlepiła w oblicze Abramova. Parszywiec, którym pogardzała od lat, a jednocześnie człowiek, który rozstawiał skutecznie karty. Jakże głupia i naiwna była, wierząc w puste zdania, jakimi starał się ją omamić. (Zwyciężył? Nie, jeszcze nie.) - Mój nieznajomy - zadrwiła z przewrotności losu, który zespolił na nowo ich ścieżki.
Była jednak perfekcyjnym kłamcą, godnym najwyższego trofeum. W duszy hulało od uczuć, którymi pragnęła go uraczyć, zaczynając od współczucia, a kończąc na sadystycznej pasji zamordowania mężczyzny.
Svetlana Lebedeva
Svetlana Lebedeva
Sala Szklana Tumblr_nzesr7jsmd1qkoeepo4_500
Petersburg, Rosja
20 lat
cień
czysta
bogaty
Królowa Avoski; córa ojca, fotografka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t676-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1179-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1178-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t717-paili#1498https://magicznarosja.forumpolish.com/

Czw Wrz 03 2020, 22:57
Była skropiona nutą lawendowych perfum, które jej ciało przyjmowało nader chętnie. Gęste blond pukle opadały luźną kaskadą na ramiona, a jedynym elementem odznaczającym się na tafli loków były przypruszone karmazynowym odcieniem kwiaty, które wpasowywały się w koloryt sukni.
Tym razem dziewczęca, jakże inna od dotychczasowych, podkreślających jej delikatne kształty, niezbyt kobiece, a jednocześnie będące utwierdzeniem, iż od dawna nie jest dzieckiem. Czerwień opinała więc drobną sylwetkę, a subtelna biżuteria podkreślała łabędzią szyję, którą kryła za pomocą niesfornie ułożonych kosmyków.
Miała pozostać sama; odosobniona, w cieniu, bez podążania za tłumem, który wydawał się odleglejszy niż kiedykolwiek wcześniej. Łudziła się, iż spotka jego, bądź tego, który był jej częścią od lat.
Lawirowała więc w sferze domysłów, przekraczając próg domostwa Kuraginów w entourage ojca - dumny niemalże jak paw, brylujący pośród gości, wśród których nie odnajdywała się ona.
Uśmiech przyozdobił blade lico Svetlany, kiedy zaczęła się przemowa. Rumieńce oszroniły dziewczęce poliki, a serce uderzyło donośnie w piersi, kiedy tylko zetknęła się z nagłym chłodem, jaki otulił jej wątłe ramiona.
Wybawienie przyszło jednak nagle, gdy dostrzegła w tłumie znajomą sylwetkę. Twarz Gavrila napawała ją spokojem, którego obecnie potrzebowała, by przetrwać kolejne godziny. Wolnym krokiem ruszyła ku niemu, czując wszechogarniający wstyd, gdy zuchwałość zaczęła przemawiać przez każdy kolejny ruch.
(Głupia, jakże głupia była...)
- To nie miejsce, by być samotnym - zagaiła niewinnie, kiedy już trwała obok. Nie chciała, by jej obecność wprawiła go w subtelność dyskomfortu, stąd rozejrzała się dookoła, by stwierdzić, czy żadna z pięknych kobiet nie zbliża się ku nim, ażeby przerwać tę krótką schadzkę. Dopiero po chwili, gdy niemalże zapędzono ich w kozi róg, pojęła iż tę noc również miał spędzić w pojedynkę, toteż podała mu dłoń - nie pytając o nic więcej, a czekając na aprobatę jej towarzystwa.
Lena Wrońska
avatar
Sala Szklana Giphy
Kaliningrad, Rosja
34 lata
poświst
błękitna
bogaty
urzędniczka-badaczka, Prikaz ds. Magicznej Fauny i Flory
https://magicznarosja.forumpolish.com/t548-lena-wronska#755https://magicznarosja.forumpolish.com/t577-lena-wronska#845https://magicznarosja.forumpolish.com/t578-lena-wronska#847https://magicznarosja.forumpolish.com/t581-poczta-wronskiej#852https://magicznarosja.forumpolish.com/f120-mieszkanie-leny-wronskiej

Pią Wrz 04 2020, 02:16
Doceniała to, że Piotr był w stanie się poświęcić i wybrać się na Bal. Zwłaszcza, kiedy  zdawali się aktywnie w nim uczestniczyć. To był jednak początek i kto wie czy zaraz nie wrócą do tej bezpiecznej sfery, gdy mogą rozmawiać, ale nie musieć być w centrum uwagi.
Komplement ze strony Piotra rozświetlił oblicze Heleny. Mężczyzna bez problemu mógł dojrzeć jak zaraz wyraz twarzy jego przyszłej małżonki staje się pogodniejszy. Tym bardziej, że na policzkach dało się zauważyć rumieńce lekkiego zawstydzenia. Wrońska podziękowała cicho za komplement i jeszcze pewniej poruszała się w tańcu, jakby opinia Romanova sprawiła, że poczuła się po prostu lepiej.
Nie miała jednak pojęcia, że tak zauroczy Piotra, że ten chętniej będzie wybierał się na bale. Z pewnością ucieszy to ich matki, które co i rusz zerkały na swoje pociechy porozstawiane w różnych miejscach Szklanej Sali.
Podczas wykonywania jednej z figur, kiedy mogli pozwolić sobie na krótką wymianę zdań, Helena parsknęła.
Tylko nie mów tego u Wrońskich, miły — ostrzegła. Kto wie czy na Piotra czasem nie będzie czekać częstsze tańczenie poloneza, skoro był to polski taniec, z którego jej rodzina była dumna. Nic dziwnego, jeśli tańczyli go na różnych salonach tu czy w Europie.
Ona sama jednak nie zdawała się być urażona. Każdy miał swoje gusta i preferencje. Rzecz całkiem zwyczajna. Podzieliwszy się na kolumny, Hela miała nieznacznie zadartą głowę i prostą postawę. Korale na dolnej części sukni czasem się zaświeciły, choć nikogo nie mogły oślepić.
Przy samym końcu dygnęła w podzięce, a następnie ujęła ramię Piotra, dając się poprowadzić dalej od zgiełku. Krótka przerwa, wypoczynek. Tak o tym pomyślała, nie spiesząc się jakoś do tego, by podeszli do swoich rodziców. Zauważyła jedynie, że i Romanowowie, i Wrońscy zaraz stanęli obok siebie. Zwłaszcza Siemowit i Iwan, którzy o czymś rozmawiali.
Helena pozwoliła sobie na to, żeby odsapnąć. W miarę dyskretnie, w towarzystwie Piotra. Skorzystała również ze sposobności i rozejrzała się po osobach zebranych na sali. Dziedzic dynastii wraz z partnerką wyglądali nienagannie. Dalej mignęła jej była żona Dimy, który chwalił się niby to odnowionym kontaktem z nią, ale zdziwiła się jej obecnością, zważywszy na relacje między dynastiami, przy czym potrafiła się zgubić dość prędko; zauważyła też Abramova, o którym wspominał jej Piotr, że swego czasu mieli przyjacielski kontakt. Teraz to ciężko byłoby jej potwierdzić słowa narzeczonego, skoro nawet nie było jakiegoś powitalnego gestu.
To chyba twój kuzyn? — zagadnęła, wskazując na Ilariona ubranego w jasny kostium. Cóż, ciekawość Wrońskiej na chwilę zdobyła jej uwagę i nic dziwnego, że kobieta jeszcze przez moment patrzyła po krążących po sali ludziach.
Och, teraz zapraszasz mnie do tańca? — zapytała, nie ukrywając zdziwienia. Nie sądziła, że Piotr tak szybko i ochoczo wyrwie się do kolejnego tańca, ale nie oznaczało to, że Helenie się nie spodobało. — Walc niestety nie pójdzie mi aż tak dobrze, więc będziesz musiał mi wybaczyć — zaraz uśmiechnęła się uroczo do Romanova, jakby liczyła, że dzięki temu będzie bardziej skłonny do wybaczenia. — Zatańczę.
Evgenia Aristova
Evgenia Aristova
Sala Szklana 11f33803248405acc624c94dc7d6443b
Moskwa, Rosja
26 lat
błękitna
majętny
była baletnica, konserwator dzieł sztuki
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1410-evgenia-aristova#7754https://magicznarosja.forumpolish.com/t1440-evgenia-aristova#8084https://magicznarosja.forumpolish.com/t1420-evgenia-aristova#7894https://magicznarosja.forumpolish.com/t1441-terpsychora#8085https://magicznarosja.forumpolish.com/f131-zloty-palac-moskwa

Pią Wrz 04 2020, 02:42
Tańce, spotkania z przyjaciółmi, piękne wnętrza Leśnej Cytadeli – czy coś mogło się równać z Balem Wiosennym u Kuraginów? Nie było drugiego takiego wydarzenia w Rosji, na które Evgenia czekałaby z niecierpliwością jeszcze przed otrzymaniem zaproszenia. Dlatego każdy, kto ją znał, byłby zaniepokojony jej nieszczęśliwym wyrazem twarzy i myślami, które zaatakowały ją zaraz po przebudzeniu. Ach, gdyby tylko posłuchała tego miłego głosu, który odezwał się do niej we śnie i namawiał, by została tego dnia w łóżku, zamiast udawać zadowoloną arystokratkę. Zawsze uśmiechnięta, podniecona perspektywą całonocnej zabawy, tym razem zdawała się być przygaszona i niepewna. Powodem jej zdenerwowania był jej narzeczony, którego wuj organizował dzisiejsze wydarzenie. Bliskość Artemiego napawała ją smutkiem i przypominała o wszystkim, co miała stracić, zostając członkiem potężnego rodu Kuraginów. Skończyła się sielanka, Aristova.
Zazwyczaj słuchała przemówienia nestora, twierdząc, że każdy mówca (poniekąd artysta) zasługuje na szacunek i uwagę słuchaczy, ale tym razem nie umiała się skupić. Jedynie nerwowo poprawiała herbacianą różę, którą wetknęła w srebrną spinkę podtrzymującą jej włosy. Upięła je lekko z tyłu, w niedbały kok, by nie zasłaniały jej kosztownej sukni. Dobrała ją pod kolor tegorocznego kwiatu Aristovów (mogłaby sobie pozwolić na wiele, ale nie na niedopasowane kolory kreacji). Obcisła żółta góra, okryta cienką peleryną z brokatowego tiulu, odkrywała więcej, niż cała rodzina by sobie życzyła, a obfite warstwy tegoż samego materiału, naprzemiennie żółtego i śnieżnobiałego, spływały aż do kostek. Dzięki wybranej sukni Gienia wyglądała bardziej jak baśniowa księżniczka niż stateczna narzeczona, którą powinna być, ale nie miała zamiaru się tym zbytnio przejmować. Taka niewielka forma buntu raczej jej nie mogłaby jej zaszkodzić.
Postanowiła znaleźć jakikolwiek powód, poza niechęcią do wywołania skandalu, by zostać na przyjęciu dłużej niż będzie brzmiała melodia poloneza. Przynajmniej w tym roku miała go z kim zatańczyć, nie była zdana na łaskę samotnych mężczyzn. Niecierpliwie wypatrywała znajomych twarzy, które ucieszyłyby ją bardziej, niż oblicze przyszłego męża. Nie planowała spędzić z nim całego wieczoru, to mogłoby się skończyć niezbyt dobrze – wolała raczej odszukać przyjaciół, a potem razem z nimi tańczyć i zwiedzać rezydencję z drinkiem w dłoni. Niestety, w tłumie odnalazła tylko resztę rodu Kuraginów (a oni, z oczywistych przyczyn, nie byli towarzystwem, które poprawiłoby jej humor zepsuty przez Artemiego) oraz Semyona, zajętego swoją partnerką. Jednak kogoś znalazłeś. Brawo, braciszku. Może poszukasz i kogoś dla mnie?
Gdy skończyło się oficjalne powitanie gości, spojrzała nieśmiało na mężczyznę, któremu miała towarzyszyć przez resztę życia. Jak zawsze wyglądał atrakcyjnie, tego nie mogła mu odmówić. Może nie chciał być idealnym mężem, ale przynajmniej przyjemnie się na niego patrzyło. Złapała go pod ramię i pociągnęła w stronę miejsca, gdzie zaczęły ustawiać się pierwsze pary, chcące tańczyć poloneza.
- Muszę przyznać, że uwielbiam bal u Kuraginów. Zaraz, gdy tylko się kończy, już nie mogę się doczekać kolejnego. Twoja ciotka naprawdę potrafi urządzać przyjęcia, jeszcze nigdzie nie bawiłam się tak dobrze, jak w Leśnej Cytadeli – zagadnęła, nie bardzo wiedząc, o czym innym mogliby rozmawiać. Wszystko, co chciała wiedzieć, zostało już powiedziane, a teraz potrzebowała czasu, by to do niej dotarło. Dużo czasu. Jednak nie mogła znieść ciszy, która towarzyszyła im już zbyt długo – Może poprosimy ją o radę podczas planowania wesela?Najlepszą radą, jaką może mi dać, jest ucieczka z kraju i zmiana tożsamości. I dobranie złotych dodatków na przyjęcie, jak jednak złapią mnie na granicy.

Gienia z tematu


Ostatnio zmieniony przez Evgenia Aristova dnia Czw Wrz 24 2020, 11:35, w całości zmieniany 1 raz
Zlata Potocka
Zlata Potocka
Sala Szklana GranularAppropriateBlueandgoldmackaw-max-1mb
Petersburg, Rosja
20 lat
czysta
zamożny
studentka inżynierii magicznej (I rok), rzeźbiarka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1432-zlata-potocka#8050https://magicznarosja.forumpolish.com/t1460-zlata-jagoda-potocka#8587https://magicznarosja.forumpolish.com/t1458-zlata-j-potocka#8560https://magicznarosja.forumpolish.com/t1457-pierog-ruski#8549https://magicznarosja.forumpolish.com/

Sob Wrz 05 2020, 16:54
Stres ją zżerał, a czas zdawał się płynąć szybciej niż w rzeczywistości. Tym czasem jej matula radośnie (jak na nią) podeszła do innych matron, aby poplotkować, pochwalić się swoją pociechą czy cokolwiek jeszcze mogła robić kobieta w jej sytuacji. Kto wie czy zaraz nie zniknie z nimi w buduarze próbując ją dyskretnie zareklamować. podczas gdy ona będzie tu czekać jak na szpilkach. Tak naprawdę była tu pierwszy raz, możliwe że nikt nie chce podchodzić do nieznajomych panienek na takich spędach.
Wbrew jednak obawom zza jej pleców wyłonił się - oho! - ciemnooki brunet. Właśnie wtedy ją uderzyło, że skądś go zna albo chociaż kojarzy, ale nie mogła skojarzyć skąd. Może z Avoski? A może... Zresztą zapewne zaraz się dowie. Jeśli dyskretnie spyta o nazwisko to pewnie też jej dużo ułatwi. Jego pytanie przyjęła jak ratunek z kompromitującej sytuacji towarzyskiej jaką był brak pary, ale postarała się, by ulga na jej twarz nie wypłynęła. Jeszcze wyszłaby na desperatkę!
- Przychylam się do pańskiej propozycji. Proszę prowadzić - uśmiechnęła się delikatnie i dając się pokierować do ustawiających się par uważnie spojrzała na Vasilchenkowe niezwykle barwne ubranie, które takim było w porównaniu do zwyczajowych, balowych, monotonnych strojów męskich. Odnosiła wrażenie, że z boku mogli wyglądać zabawnie, trochę jak para kaczek - przy błyszczącym, zwracającym uwagę, urokliwym kaczorze mogła wyglądać jak nader skromna, fioletowa kaczuszka, która to skromność nie była tak widoczna, dopóki nie pogłębił tego kontrastu. Ale może tylko za bardzo przeżywała to wszystko i nikt tego tak nie odbierze.
Taniec się zaczął, a oni szli jak reszta powtarzając ruchy. Mimo, że polonez wydawał się łatwy to jednak każdy był inny i bez przećwiczenia układu trzeba było włożyć w jego odtańczenie trochę koncentracji. Słysząc jednak słowa swojego towarzysza spojrzała na niego w pierwszym momencie zdziwiona, zaraz jednak olśnienie spadło na nią. - Oczywiście, dziękuję. Jak widać daję radę nawet bawić się na balu - humor jej się wyraźnie poprawił. - Mogę znać pańskie miano? - rzuciła widząc, że powoli taniec się kończył. - Przyznaję, że mam wrażenie, iż pana skądś znam nie licząc udziału w Wierzbicy, ale przyznaję, że nie mogę sobie przypomnieć skąd.
Naprawdę odnosiła takie wrażenie, bardzo mocne. Może po prostu pracował w zawodzie, który nie do końca był w sferze jej zainteresowań?
Gavril Kuragin
Gavril Kuragin
Sala Szklana 4vgaQac
Archangielsk, Rosja
35 lat
błękitna
majętny
amnezjator i klątwołamacz w Ministerstwie Magii
https://magicznarosja.forumpolish.com/t915-gavril-kuraginhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t919-gavril-kuragin#3078https://magicznarosja.forumpolish.com/t920-gavril-kuragin#3079https://magicznarosja.forumpolish.com/t922-kleopatra#3082https://magicznarosja.forumpolish.com/f30-dom-gavrila-kuragina

Sob Wrz 05 2020, 22:30
Nigdy nie lubił rodzinnych spotkań - wystawnych uczt przy złotej zastawie, eleganckich bali, strojnych bankietów, wesel i pogrzebów. Mimo to, pamiętał niezliczoną ilość tych kunsztownych i uroczystych przyjęć. Pamiętał, że na pierwszym z nich miał lat ledwie piętnaście, a matka wpinała mu żółty kwiat w butonierkę czarnej marynarki. Pamiętał, że stali we dwoje przed wielkim lustrem w zabytkowym atrium rodzinnej cytadeli, że od rozpoczęcia gali minęło już kilkanaście minut, on przyglądał jej się więc zimno, a ona spoglądała na niego ukradkiem, jak spłoszone zwierzę, chcąc sprawdzić czy jest tylko zły, czy może już całkiem wściekły na jej opieszałą, kobiecą nieporadność i bezradny brak punktualności.
Niezliczoną ilość bankietów spędził później u boku Varvary, która, jako jedna z niewielu kobiet, potrafiła rozpalić w nim płomień szczerych emocji, skłonić do uśmiechu, położyć swoją smukłą, alabastrową dłoń na jego sztywnym, wiecznie wyprostowanym karku i nie dopuścić by jej życzliwa empatia skruszała pod naporem chłodnych, surowych spojrzeń. Ze zręczną wprawą potrafili udawać, że kochają się na zawsze, a ich małżeństwo jest czymś więcej, jak tylko umową, podjętą ze społecznego przymusu i błahej potrzeby; kryć, że pomiędzy czterema ścianami prywatnej sypialni potrafili żywić do siebie równie wielką niechęć, co w towarzystwie przejawiali miłość, wierność i zrozumienie.
Dzisiaj Gavril był jednak na balu sam, w ciemnym, czarno grafitowym garniturze wtapiając się w ławicę gości z zaskakującą łatwością, stając we wgłębieniu alkierza, ginąc nie tylko pośród tłumu, lecz także w cieniu własnej, odgórnie narzuconej pogardy, gdzie jedynie błękit rozłożystego kwiatu stulistnej róży wyróżniał go spośród zgromadzonych na sali uczestników balu, lśniąc swoim intensywnym odcieniem niczym piętno, którym naznaczeni byli dzisiaj wszyscy Kuraginowie. Dzięki oryginalności modrych ozdób męskich butonierek i dopasowanych do nich, wkomponowanych we włosy okras kobiecego ubioru, z łatwością odnalazł w tłumie Ovedei’a i Rumianą, a następnie również Artemiego, wraz ze stojącą u jego boku, młodą Aristovą. Kobiety, która podeszła do niego niespodziewanie, nie dostrzegł wcale i dopiero gdy Svetlana znalazła się tuż obok, spojrzał w jej kierunku, prędko unosząc prawy kącik ust w krótkim, acz uprzejmym uśmiechu.
- Samotność nigdy nie była moim zmartwieniem. - odparł spokojnie, ujmując jej dłoń w chwilowym uścisku aprobaty, zastanawiając się, czy i ona przyszła dzisiaj bez towarzystwa. - Wystawa się udała?
Semyon Aristov
Semyon Aristov
Moskwa, Rosja
27 lat
błękitna
majętny
przedsiębiorca w rodzinnym biznesie, lichwa
https://magicznarosja.forumpolish.com/t696-semyon-aristovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t749-semyon-aristov#1870https://magicznarosja.forumpolish.com/t750-semyon-aristov#1871https://magicznarosja.forumpolish.com/t748-ikarhttps://magicznarosja.forumpolish.com/f131-zloty-palac-moskwa

Nie Wrz 06 2020, 19:28
Nie pomyślał zupełnie o tym, że poproszenie do otwierającego poloneza przedstawicielki rodu Dolohovów – nawet takiej, która kryła swoje urodzenie pod przybranym nazwiskiem mimo głośnego rozwodu – mogło zamiast pochwały ze strony Stasi sprowokować zupełnie przeciwną reakcję. Właściwie nie rozważał wielu za i przeciw, po prostu zdecydował, że powinien coś udowodnić sobie, a przede wszystkim reszcie osób na sali. Po rozmowie ze Stasią miał nieodparte wrażenie, że każdy jego ruch był widoczny jak na dłoni, a każdy błąd albo niedopowiedzenie skrzętnie rejestrowane. Skoro jego siostra z taką łatwością domyśliła się, co tak naprawdę nosił w sercu, to czy inni nie mogli? Przecież do tej pory utrzymywał kiepską iluzję. Żadną.
Nawet jeśli jedyną samotną kobietą na tym balu byłaby Eva Zakharenko, przełknąłby gorzkie wspomnienia z Balu Zimowego i zatańczył z nią. Wiedział, że w pewien sposób balansował na cienkiej granicy paranoi. Jeżeli zacząłby zachowywać się zbyt nienaturalnie, wzbudziłby tym większe podejrzenia, ale nie potrafił nadal iść przez życie w ten sam pozbawiony świadomości sposób jak dotychczas. Jego sekret nie mógł wyjść na jaw przed nikim więcej ponad Stasię, przynajmniej na razie. Musiał się kontrolować, w końcu reputacja nie tylko jego samego ale całego rodu zależała od tego, jak dobrze krył swoją obojętność wobec kobiet. Niezależnie czy pochodziły z dynastii Dolohovów, czy nie.
Nie zdejmując z twarzy uśmiechu chwycił wyciągniętą ku niemu dłoń i przeszedł ze swoją partnerką między innymi gośćmi, ustawiając się do poloneza. Dopiero wtedy zaczynał docierać do niego absurd całej sytuacji i śmieszność, na jaką mógł się potencjalnie wystawić, jeśli zamierzał rzeczywiście zatańczyć. Była jednak tylko jedna alternatywa – nie wystąpić w korowodzie par. Nie mógł tego zrobić choćby przez wzgląd na bycie dziedzicem. Musiał być obecny na tym balu, musiał pokazywać się w towarzystwie z jak najlepszej strony i musiał mieć u boku partnerkę. Gdyby tylko pomyślał o tym wcześniej, chociaż jeszcze tydzień wcześniej, może udałoby się uniknąć całej tej sytuacji. Teraz nie miał wyboru, a przynajmniej wolał tak myśleć.
Który dżentelmen nie zaprosiłby do tańca samotnej damy? – odpowiedział pytaniem na pytanie, starając się brzmieć uprzejmie i odpychać na bok myśli o nazwisku Yekateriny. – Proszę mi wierzyć, że jeśli byłby to zakład, taniec ten byłby nagrodą.
Przestań, upomniał się. Nie powinien mówić nic ponad niezbędne minimum, ponieważ sąsiednie pary mogły go nadal usłyszeć. Nie powinien spoufalać się z Dolohovą, nawet jeśli wypowiadała się z taktem i odrobiną humoru. Tańczył z nią jedynie z konieczności, nie mógł dać sobie o tym zapomnieć. Kolejna rzecz, której nie mógł z a p o m n i e ć i która krążyła sobie swobodnie wśród reszty myśli, nie pozwalając prawie skupić się na rzeczywistości. Prawie nie dostrzegał pozostałych ludzi na balu – kształty przesuwały się mu przed oczami, a kolory zlewały się ze sobą, ale był zbyt głęboko pogrzebany pod lawiną obowiązków i zakazów, które sam sobie wydawał, żeby zauważać cokolwiek.
To dlatego postawił pierwszy krok poloneza dopiero, gdy subtelne szarpnięcie dłoni, którą trzymał, kazało mu dosłyszeć dochodzącą muzykę. Czuł się jakby pływał w wodzie i każdy bodziec docierał z charakterystycznym opóźnieniem i rozmyciem. Wyuczone kroki łatwo było stawiać na szczęście także bez świadomości, że to robił, ale poruszał się sztywno i leniwie, jakby wcale nie odbył niezliczonych lekcji tańca z ręki nauczycieli wynajętych przez rodziców. Przestań, próbował przemówić sobie do rozsądku i wrócić do teraźniejszości, ale to było niemożliwe, nie tak nagle. Dopiero niespodziewany koniec muzyki przywołał go na moment do własnego ciała.
Puścił dłoń Yekateriny i skłonił się delikatnie.
Dziękuję za taniec. Jest pani bardzo zdolną tancerką. – Nie wiedział nawet, czy była to prawda, ale nie przejmował się tym. Taniec z Dolohovą wyznaczył granicę tak wysoko, że zwykłe kłamstwo nie mogło jej przekroczyć.
Może powinienem się napić, zasugerował w duchu. Coś w nim wzdrygnęło się na tę propozycję, ale nie zdążył zbadać, co to było. Czuł za to, że znów wisiało na nim czyjeś spojrzenie. Nie potrafił wyzbyć się tego wrażenia przez kilka kolejnych tańców, aż ogłoszono kolację. Czy ja wariuję?, zapytał, ale nie znał odpowiedzi. Chyba wolał jej nie poznać.

Semyon z tematu do Jadalni Wielkiej


Ostatnio zmieniony przez Semyon Aristov dnia Nie Wrz 06 2020, 23:29, w całości zmieniany 2 razy
Fiodor Vasilchenko
Fiodor Vasilchenko
Wino, kobiety, muzyka disco!
Petersburg, Rosja
33 lata
błękitna
bogaty
Aktor operetkowy w Teatrze Bolszoj i współwłaściciel lokalu „Bezdelushka”
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1543-fiodor-vasilchenkohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1555-fiodor-vasilchenkohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1557-fiodor-vasilchenkohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1556-cesarhttps://magicznarosja.forumpolish.com/f154-kamienica-vasilchenkow

Nie Wrz 06 2020, 21:03
Podążając w tańcu za nie do końca wyuczonymi, a raczej zwyczajnie powtarzanymi ruchami, skupiał się na Zlacie tylko w momencie, gdy mówił do niej albo gdy ona mówiła do niego. Bo po pierwsze, dopiero teraz zauważył z jak młodą dziewczyną ma do czynienia i nie do końca wiedział czy nie za stary pozostawał do beztroskich rozmów. A po drugie – naprawdę nie chciał potknąć się o własne nogi. Nie był złym tancerzem, ale dziewczęta miały w sobie to coś, co potrafiło zdekoncentrować skuteczniej od eksperymentów amerykańskiegho projektu MK Ultra.
To jednak, jak dystyngowane zdania układała Potocka sprawiło, że wewnętrznie, a już prawie zewnętrznie – przerzucił oczami. Czy naprawdę musieli zdobywać się na tak udawane dobre wychowanie? Wiedział, a przynajmniej wydawało mu się że wie, że dziewczyny w jej wieku chcą się wyszaleć. Chcą zabawy bez konsekwencji, chcą odcięcia od rzeczywistości, chcą ostatni raz poczuć się jak dziecko.
Czyżby rodzina śledziła każdy jej ruch i dlatego tak odzywała się ku niemu?
A może miała go za sztywnego gościa po trzydziestce?
Większość tu była taka, on jednak był cyganem. Chyba widać było to po jego stroju, śniadej karnacji i czarnych jak sierść baribala włosach? A może pokazał jeszcze za mało swojej cygańskiej natury?
Taniec się zakończył, a on mógł wreszcie w pełnym bezpieczeństwie odpowiedzieć na jej słowa.
- Fiodor Bohdanovich Vasilchenko – przedstawił się.
Pewnie powinien zrobić to wcześniej. Z drugiej jednak strony, nie spodziewał się by Potocka miała zamiar spędzać z nim dalszą część wieczoru. Bardziej obstawał za tym, że ta zatańczy z nim poloneza – gdzie ten oszczędzi jej samotności, a i może jakiegoś wstydu, gdy potem rozejdą się i już o sobie zapomną.
Widocznie nie tak miało być.
- Jestem aktorem – olśnił dziewczę.
Nawet nie wiedziała skąd go znała albo zwyczajnie się z nim droczyła. Nie spodziewał się tego po tym, jak układała słowa w zdania, jednak mógł się co do niej mylić.
- Miernym raczej, nikt mnie nie zna, proszę zapytać ludzi w tej sali – uśmiechnął się półgębkiem, a potem skłonił głowę ku swojej chwilowej partnerce i zdecydował się przyobiecać: - Po posiłku mogę porwać panienkę na parkiet jeszcze raz, jeżeli będę miał taką szansę, ale raczysz mi wybaczyć – muszę chociaż przywitać się z innymi mało znanymi twarzami.
Nie powinno się poświęcać za dużo czasu dziewczynie, która nie jest twoją narzeczoną, szczególnie w takich kręgach jak arystokracja. Smacznego podobno życzyć też nie wypadało, stąd nie życzył.
To gospodarz miał zatroszczyć się o to, by te życzenia nie przydały się żadnemu z gości.
Mężczyzna miał więc w planach oddalić się od blondynki, pozwalając jej wybrać własną ścieżkę. Zanim sam jednak udał się na kolację, zamiar miał zahaczyć o towarzystwo Lva Abramova stojącego w pobliżu jego dobrej przyjaciółki Iskry Kuraginy. Obydwojgu skłonił się tylko pobieżnie i pożyczył miłego wieczoru, kobiecie posyłając jeszcze jeden z nieco durnie urzekających uśmieszków.
Przyszli razem? Dziwaczny to byłby zbieg okoliczności - przyznał w głowie.
To nie był jednak wieczór, by być samym.
A myśląc to, dołączył do swojej rodziny udającej się na posiłek.

Fiodor z tematu, udaje się do jadalni


Ostatnio zmieniony przez Fiodor Vasilchenko dnia Pon Wrz 07 2020, 09:07, w całości zmieniany 3 razy
Rumiana Kuragina
Rumiana Kuragina
and here is to the girls who play wife
Humań, Ukraina
35 lat
czysta
majętny
była śpiewaczka operowa, działaczka charytatywna, dama na salonach, matka, żona polityka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1285-rumiana-wislawa-kuragina-zd-potockahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1461-rumiana-wislawa-kuragina-zd-potocka#8669https://magicznarosja.forumpolish.com/t1462-rumiana-wislawa-kuragina#8672https://magicznarosja.forumpolish.com/t1463-rossini#8673https://magicznarosja.forumpolish.com/f151-posiadlosc-ovdeia-i-rumiany-kuraginow

Nie Wrz 06 2020, 21:15
a to i ja
Antonina Bukharina
Antonina Bukharina
I wanna be your endgame
Astrachań, Rosja
19 lat
wieszczy
błękitna
bogaty
studentka kursu klątwołamaczy (I rok)
https://magicznarosja.forumpolish.com/t825-antonina-bukharina#2401https://magicznarosja.forumpolish.com/t862-antonia-bukharina#2539https://magicznarosja.forumpolish.com/t863-antonia-bukharina#2540https://magicznarosja.forumpolish.com/t871-korespondencja-panny-antoniny#2606https://magicznarosja.forumpolish.com/f102-posiadlosc-bukharinow

Nie Wrz 06 2020, 22:05
Coroczny Bal Wiosenny był wydarzeniem, o którym niemalże powstały legendy. Najznamienitsza z tradycji rodu Kuraginów zarezerwowana była jedynie dla elit i tych, którzy aspirują do tego tytułu i oczywiście mają należyty rodowód. Na próżno było tu szukać ludzi z przypadku, albowiem zawsze gospodarze starali się wyłowić najznamienitszych wśród znamienitych. Antonina marzyła o tej imprezie, odkąd dowiedziała się o jej istnieniu. Możecie wyobrazić sobie więc jej ekscytację, kiedy dostała imienne zaproszenie. Dla niej. W pierwszym roku oficjalnej dorosłości. W pierwszym roku egzystencji na salonach. To nie było miejsce dla podlotków, tylko szanowna uroczystość dla dorosłych. Jedna noc, o której będzie mówiło się przez kolejne dni, miesiące, a może nawet i lata, jeśli skandalometr znajdzie się poza skalą. Mogła się założyć, że Avoska poświęci całe wydanie na omówienie tego kto z kim i przede wszystkim w czym. Moda była nieodzownym elementem fiesty i zamówienie na suknię u Evy Zakharenko należało składać kilka miesięcy wcześniej. Na szczęście Eva była żoną jego kuzyna i przyjaciółką jej mentorki. Dzięki tym koneksjom udało się załatwić suknię w miesiąc. Równie szybko zajęło panu Caravaggio przygotowanie stosownej biżuterii z różowym szafirem. Pozostawał jednak jeden problem: z kim miała udać się na tę jedną z ważniejszych nocy w towarzyskim kalendarzu wydarzeń? Nie miała absolutnie pojęcia.
Rodzice proponowali Dolohova, to oczywiste. Tak oczywiste, że zanim jeszcze matka zdążyła otworzyć usta, ona już mówiła, że przecież nie przyjdzie z Dolohovem, który nie jest tam mile widziany- to brak szacunku dla gospodarzy, a ostatnie co pragnęła zrobić na swoim pierwszym balu wiosennym, to trafić na czarną listę i nie pojawić się tam już nigdy więcej. I na szczęście matka to rozumiała. Zaczęła za to swoisty kiermasz chłopców, którzy jej zdaniem powinni dostąpić zaszczytu bycia jej parą. Nie brakowało tam znamienitych czystokrwistych nazwisk, ale to wciąż byli chłopcy i to w dodatku nie z dynastii. Ona potrzebowała mężczyzny. Takiego, który ściągnie wzrok wszystkich plotkar i sprawi, że zzielenieją z zazdrości. Mężczyzny, który potrafił tańczyć. Mężczyzny, który potrafił się zachować. Mężczyzny, który sprawi, że ludzie jak ją z nim zobaczą to zrobią "Boris, kto?". Jak widać nie łatwo znaleźć takiego mężczyznę. Zwłaszcza, jak ma się dziewiętnaście lat i wszyscy na salonach wciąż wspominają wesoło, jak to było, kiedy wypadło jej pół mleczaków na raz. W takich chwilach aż miała ochotę im powiedzieć, że było srak.
Odpowiedź w temacie partnera pojawiła się nader niespodziewanie pod koniec marca. Przypadkowe spotkanie, grzeczna wymiana zdań i już nie musiała tutaj przychodzić sama. Co więcej! Jej partner spełniał w pełni wszystkie wymienione wcześniej oczekiwania i wcale nie planował wypominać jej tego, że kiedyś była dzieckiem, a teraz już nim nie jest. Miała więc wszystko, czego potrzeba, żeby pojawić się ze swoim towarzyszem w Archangielsku tuż przed oficjalnym przywitaniem. Włosy miała lekko zakręcone, więc wydawały się nieco krótsze niż zazwyczaj, ale za to wydawało się, że jest ich więcej. Do tego delikatny makijaż, który miał za zadanie podkreślić jej urodę, a nie ją przyćmić. Skromna kolia wysadzana różowymi szafirami i sukienka. Sukienka była prosta na górze, na cienkich ramiączkach i z niewidzialnym gorsetem, który sprawił, że jej piersi zaczęły istnieć, a nawet kusić. Dół zaś wyglądał jak odwrócona petunia, kwiat rodu Bukharinów, w kolorze różowym, a odzwierciedlenie struktury płatków obszyte było delikatnie błyszczącą fioletową nicią. Wyglądało to trochę tak, jakby postawiła kwiatek i postanowiła do niego wejść. Nikt jednak nie miał wątpliwości, że to petunia, a w niej Bukhatrina.
- Wydaje mi się, że jesteśmy w samą porę - szepnęła do swojego partnera posyłając mu przy okazji szeroki uśmiech.


Ostatnio zmieniony przez Antonina Bukharina dnia Wto Wrz 08 2020, 00:46, w całości zmieniany 1 raz
Żywia
Żywia
https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Nie Wrz 06 2020, 22:41
15.04.1998, 22.30

O dwudziestej drugiej trzydzieści muzyka ucichła ponownie, gdy Afanasyi Kuragin ponownie pojawił się na podwyższeniu. Zapadający powoli mrok pogrążał Salę Szklaną w rozproszonej światłem świec, nieco bardziej nastrojowej ciemności, a zza poruszającego się nieznacznie sklepienia można było dostrzec świecące mocno gwiazdy, wyjątkowo widoczne na bezchmurnym niebie. Nestor rodu wyglądał dumnie, spoglądając na salę w ciszy przez kilka sekund, poświęcając jedno nieco dłuższe, pełne szacunku spojrzenie własnemu synowi i jego żonie, jakby chcąc podziękować im za otwarcie balu.
Tradycyjny polonez z pewnością był zachwycający i zapierał dech w piersi — zaczął Afanasyi spokojnie, miarowym tonem. Zaklęcie sprawiło, że jego głos dotarł do każdych, nawet najbardziej oddalonych, zakamarków Sali. — Po tak satysfakcjonującym widowisku z radością chciałbym obwieścić, że w Jadalni Wielkiej do stołu podano kolację. Ze swojego miejsca zapraszam na nią serdecznie, orkiestra jednak wciąż gra i zachęcam, byśmy kontynuowali zabawę, tańcząc dalej.
Następnie Nestor cofnął się o krok i z godnością oraz powagą opuścił podwyższenie, ruszając w stronę swojej żony, która oczekiwała na niego kilka kroków obok. Wspólnie ruszyli w stronę Jadalni Wielkiej, w której cały zespół kucharzy i służących oczekiwał już z gotową kolacją na każdego, kto zechce się posilić. W Sali Szklanej znów rozbrzmiała muzyka, potwierdzając słowa Nestora i zachęcając do tańca wszystkich, których nie męczył głód lub którzy postanowili zrezygnować z tej części wieczoru na rzecz odbywających się na Sali Szklanej wydarzeń. Ta jednak zaczęła nieco pustoszeć, gdy przebywający na niej uczestnicy balu ruszyli w ślad Kuragina, kierując swoje kroki do jadalni, gdzie właśnie rozpoczęło się podawanie kolacji.


Goście mają dowolny wybór, czy chcą wybrać się na kolację w Jadalni Wielkiej, czy zostać na Sali Szklanej i tańczyć dalej.
Piotr Romanov
avatar
Sala Szklana Tumblr_pr0yf9rptc1yo6zemo2_100
Petersburg, Rosja
33 lata
błękitna
bogaty
magomedyk, psychiatra i terapeuta
https://magicznarosja.forumpolish.com/t558-piotr-romanov-b#782https://magicznarosja.forumpolish.com/t587-romanov-piotr#892https://magicznarosja.forumpolish.com/t588-piotr-romanov#893https://magicznarosja.forumpolish.com/t608-pchelka-romanova#936https://magicznarosja.forumpolish.com/f119-mieszkanie-piotra-romanova

Wto Wrz 08 2020, 05:27
Rozpromienił się nieznacznie. Lubił wyzwania, więc jeśli Ścibora takowe mu rzuci to przyjmie je ochoczo. Polonez mu niestraszny. W przeciwieństwie do Heleny, nie tracił czasu na rozglądanie się po twarzach pozostałych gości. Wszystkie bale i ich skład towarzyski wyglądał tak samo. Kątek oka zauważył elegancką suknię matki, która dała się porwać do tańca swojemu krewniakowi z Aristovów.
— Hę? Który? Mam ich trochę — zerknął na Helenę z lekkim roztargnieniem. Mówiła ilu Wrońskich zawitało w kuraginowe progi? Nie zdziwiłby się widząc któregoś z braci swojej narzeczonej. Z Rodowitem łączył go zakład i pociąg do karcianego hazardu. Przypadł Piotrowi do gustu o wiele bardziej niż Sambor, który nie panował nad językiem w towarzystwie. Na otwartą krytykę sobie nie pozwolił, przez wzgląd na Helenę, która mogłaby poczuć się urażona.
Ujął jej dłoń, gdy na parkiecie trwała krótka przerwa i skierował ich tam, gdzie było więcej luzu. Skinął głową jednemu lub dwóm znajomym, przygotowując swoją partnerkę na pierwsze kroki.
— Z dobrym partnerem...  — powiedział z chłopięcym błyskiem w oku — Nie grozi ci porażka.
Mogła się przekonać, że nie kłamał. Nawet jeśli nie do końca znała kroki, to Romanov okazał się wprawnym tancerzem. Krążyli po sali, aż nadszedł kolejny taniec, gdzie Helena przechwycona została przez teścia, a Piotr z matką. Iwan skomplementował zieloną suknię i był przy tym zupełnie szczery. Cieszył się, że przyszła synowa godnie się prezentowała przy boku Piotra.
— Za rok powitasz wiosnę jako Romanova, jak się czujesz z tą myślą? — zagadnął.
Z kolei pociecha Jekateriny cierpliwie wysłuchiwała zachwytów matki, która również nie szczędziła pytań - o dosłownie wszystko. Sumiennie zmieniał temat na Arinę i konieczność znalezienia jej dobrego męża. Czuł się zdrajcą, ale kto by nie ratował własnej skóry przed rozgadaną matulą?
Sponsored content


Skocz do: