Mistrz Gry
Mistrz Gry
Święty Gaj Xfrk63Q
https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Wto Cze 25 2019, 10:51
Święty Gaj

Święty Gaj niemal w całości składa się z wiekowych, potężnych dębów, który tworzą okrąg dookoła niewielkiej, choć bujnie porośniętej polanki niedaleko terenów przyszkolnych. Na jej środku rośnie skromny – w porównaniu do okolicznych braci – dąbek. To miejsce przede wszystkim znane ze swojej nadzwyczajnej magiczności, związanej z niezwykłym zjawiskiem podczas każdej burzy. Właśnie wtedy potężne pioruny uderzają w to wyjątkowe, najmniejsze drzewo, nie wyrządzając mu przy tym żadnej krzywdy. Wielu wierzy, że jest to świątynia, która stała się miejscem kultu Peruna.

Weles
Weles
Święty Gaj 3qhn7GC
https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Pią Lip 24 2020, 21:20

1.03.1998

Pierwszy marca w magicznej Rosji był bez wątpienia wyjątkowym dniem – bowiem tylko dziś można było zebrać wodę z trzech źródełek i zanieść ją żercom, aby nadać jej specjalnych, co roku innych właściwości. Była ona drogocennym nabytkiem, na tyle cennym, że świętujący zostali na wstępie poproszeni o zebranie większej ilości. Przy odpowiednim szczęściu i łasce słowiańskich bogów żywa woda mogła pomóc pokonać kazańską gorączkę raz na zawsze. Za tak ciężką pracę czarodzieje nie mogli odejść jednak z niczym, dlatego obiecano im, że nie wyjdą stąd z pustymi rękoma. Żercy z Arkadziejem Tanasevichem tradycyjnie zebrali się w jednym z ważniejszych miejsc na obrzeżach Petersburga, jakim był Święty Gaj, cierpliwie czekając na uczestników święta, którzy mieli się zjawić przed wschodem słońca, a z wodą ze źródełek na trzy godziny przed zachodem słońca najpóźniej. Kiedy zjawili się wszyscy zainteresowani, oficjalnie rozpoczęto Perepłut. Każdy, kto nie był odpowiednio przygotowany do zbierania wody, mógł na miejscu zaopatrzyć się w odpowiednio głębokie pojemniki, które zostały zaczarowane tak, by nic się z nich nie wylewało. Na miejscu czekał też mały poczęstunek – żercy zdawali sobie sprawę, że chodzenie po petersburskich lasach może wykończyć człowieka. Mimo to, Perepłut pozawalał też odkryć piękno przyrody, a przy odrobinie szczęścia zebrać zioła lub spotkać majestatyczne stworzenia mieszkające na wolności.
Nie zmieniało to faktu, że w grę wchodziła odrobina ryzyka. Pierwsza na drodze była leśniczówka, później świetlane pola, a na końcu siedlisko mamun, które niekoniecznie były przyjazne, z czego niektórzy czarodzieje zdawali sobie sprawę, zwłaszcza ci, którzy nie pierwszy raz brali udział w tym święcie. Nie bez powodu więc – ze względów bezpieczeństwa – Perepłut mogli świętować wyłącznie dorośli mieszkańcy Rosji. Mimo to, wszyscy, w tym ci, którzy nie brali udziału, mieli nadzieję, że żywa woda okaże się swoistym panaceum. Czy tak się stanie? Tego tak naprawdę nie wiedzieli już sami żercy.

Uwaga! Aby zdobyć odznakę za udział w święcie, tak samo jak porcję żywej wody, należy odwiedzić trzy lokacje ze specjalnymi kostkami (leśniczówka, świetlane pola, siedlisko mamun) i napisać w nich po jednym poście. Po tym należy przynieść wodę do Świętego Gaju. Wraz z końcem eventu zostanie ona poświęcona.

Uwaga! Wydarzenie trwa do 2.08 godziny 22:00.
Rodion Morozov
Rodion Morozov
Jak się bawić, to się bawić, drzwi wyjebać, okno wstawić
Priobie na Syberii, Rosja
32 lata
¾
przeciętny
poszukiwacz przygód; rosyjski Indiana Jones; były pracownik ubezpieczycielni
https://magicznarosja.forumpolish.com/t550-rodion-modestovich-morozov#760https://magicznarosja.forumpolish.com/t566-rodion-modestovich-morozov#812https://magicznarosja.forumpolish.com/t559-rodion-m-morozov#786https://magicznarosja.forumpolish.com/t561-rado-orzel-rodiona#793https://magicznarosja.forumpolish.com/t572-rosyjski-indiana-jones#828

Wto Lip 28 2020, 18:25
Morozov przyszedł jako jeden z pierwszych z udanym łupem, popryskany przez samego siebie wodą, która w większości już wyschła. Na szczęście dróżka do tej świątyni bez ścian choć nieutwardzona, to jednak była wydeptana i widoczna, dlatego nie miał jak się zgubić. Zadowolony z tego rozejrzał się po wielkich dębach wokół polany i małym dąbku na jej środku. Podobno co roku walił w nie piorun, a drzewku nic się nie działo, co było całkiem fascynujące. Rodion czasami długo rozważał, szczególnie po pijaku, czy w takich rzeczach chodziło o magię, dziwne zjawiska fizyczne czy naprawdę samych bogów. Na trzeźwo jednak mało go to obchodziło. Był zajęty jednak ciekawszymi dla niego rzeczami.
Usiadł wreszcie w okolicy żerców, tak aby szybko poświęcili wodę, a zarazem aby oczekująco na nich nie patrzeć, bo wolał nie sprawdzać, co się stanie jeśli ich jakkolwiek zdenerwuje. W o dziwo jeszcze długim oczekiwaniu na koniec świętowania pozwolił sobie wziąć trochę jedzenia z przygotowanego poczęstunku, a także zaczął czytać książkę Kirila Avdonina Szaleństwo wuparzych oczu. Uznał, że wreszcie sam ustali, czy ten podobno genialny debiut również go zachwyci. Osobiście nie nazwałby się molem książkowym, ale czasem lubił coś poczytać - szczególnie, gdy musiał na coś czekać we właściwie jednym miejscu.
Dyrektor moskiewskiego szpitala na początku nie wzbudził jego sympatii. Miał wrażenie, że to dość mocno bucowaty typ, któremu się należała kara, jako go spotkała na fabule. Jednak z jego powolną zmianą i dalszą fabułą zaczynał mu kibicować...
Spojrzał, czy lada moment całe wydarzenie się zacznie, ale się zawiódł. Ach, ile jeszcze?
Yulia Sharapova
Yulia Sharapova
Święty Gaj 211a3d4b3e36a88bcf767ede2d34af23c1431173r1-245-145_128
Petersburg, Rosja
26 lat
czysta
zamożny
asesor sądowy
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1354-yulia-sharapovahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1362-yulia-sharapovahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1360-yulia-sharapova#7370https://magicznarosja.forumpolish.com/t1361-colt#7373https://magicznarosja.forumpolish.com/

Wto Lip 28 2020, 20:21
Gwiazdy… Kiedyś słyszała, że można z ich pomocą wyznaczyć kierunek północny, ale niestety nie potrafiłaby wykorzystać tej wiedzy w praktyce. Lubiła wyjeżdżać, odkrywać nieznane do tej pory miejsca i poznawać nowych ludzi, ale z pewnością nie nazwałaby samej siebie wykwalifikowaną podróżniczką. Miała do czynienia z rozmaitymi elementami survivalu na kursie bezpieczeństwa, ale po tragicznej śmierci brata rzuciła ten kierunek, tym samym zapominając o wielu przydatnych wskazówkach. Nic dziwnego, ludzki mózg miał swoje ograniczenia, a ogrom informacji przekazywany studentom na kursie prawniczym sprawił, że należało zwolnić choćby część pamięci. W dziczy teraz może i by nie przetrwała, ale za to tysiące paragrafów miała w małym palcu. A przynajmniej sprawiała takie wrażenie, kiedy w jej obecności ktoś tylko poruszył jakiś temat orzeczniczy.
Zwykle zresztą dużo mówiła, jak przystało na młodą asesorkę. Tym razem jednak milczenie Viorela zupełnie jej nie przeszkadzało. Potrzebowała czasu, by otworzyć się przed nieznajomym, a poza tym i tak miała sporo do przemyślenia, włączając w to pewien mankament w uzasadnieniu, które pisała poprzedniego wieczora. Typowa kobieta. Nie potrafiła skupić się na jednej konkretnej rzeczy i nawet przemierzając gęstwiny i listowia, czy nabierając wody ze źródełka, próbowała ogarnąć kilka rzeczy na raz. Trudno powiedzieć, czy to już pierwszy objaw nerwicy, czy może raczej rozsądku i rozmyślnej oszczędności czasu.
Skinęła jednak głową, słysząc szept swojego towarzysza. Sama chciała zdążyć przed świtem, nawet jeśli nie miała ku temu żadnego powodu tak istotnego jak choćby niebezpieczna i ostra reakcja na promienie słoneczne. Po prostu przeniosła zwyczaje z pracy również i na obchody Perepłutu, a zbieranie żywej wody potraktowała podobnie – zadaniowo. Ruszyła więc tuż za mężczyzną, z nieco większym spokojem, skoro spotkanie z mamunami miała już za sobą.
- Trzeba by się ustawić w kolejce do żerców. – Mruknęła cicho, kiedy wreszcie dotarli do Świętego Gaju. Jej czyny nie poszły jednak w parze ze słowami, bo zamiast tego przystanęła przy stole z poczęstunkiem, sięgając po apetycznie wyglądającego czebureka. – Myślisz, że ta woda naprawdę będzie miała jakieś magiczne właściwości? – Zapytała nagle Viorela, zanim ugryzła kęsa chrupkiego ciasta z mięsnym nadzieniem.
Viorel Istrati
Viorel Istrati
Święty Gaj HPvh0uU
brak danych
31 lat (w rzeczywistości 99 lat)
wupar
brudna
ubogi
pisarz, znachor
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1512-viorel-istratihttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1554-viorel-istratihttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1552-viorel-istrati#9685https://magicznarosja.forumpolish.com/t1553-reahttps://magicznarosja.forumpolish.com/

Wto Lip 28 2020, 22:00
Niestety, bądź stety, ich plan dotarcia do świętego gaju jeszcze przed wschodem słońca nie został należycie zrealizowany. Viorel czuł, że balansuje właśnie na wyjątkowo cienkiej linie. Wystarczyłoby, aby do żerców faktycznie ustawiła się dłuższa kolejka, aniżeli to przewidywał i promienie słońca zastałyby go w samym sercu gaju. No cóż, chociaż zapewniłby ludziom widowisko. Myśl o śmierci była mu zaskakująco obojętna. O wiele bardziej przemawiała do niego myśl o tym, że wówczas Sorin będzie musiał szukać swojej prawdy samodzielnie. Chociaż Istrati, gdy już dotarli do miasta, nie był szczególnie przydatny przy realizacji jego celów to i tak jak ten kleszcz, nie potrafił się oderwać od źródła rozrywki, jakim był dla niego towarzysz. Bardzo wyjątkowy obiekt obserwacji, epicentrum skomplikowanych rozmów. Miło było nawet przysiąść przy nim i czuć, że jest ciepły. Słuchać jak serce miarowo wali w jego piersi. Viorel zapomniał o tym dźwięku. Dudnienie w klatce piersiowej kojarzyło mu się wcześniej wyłącznie z porą obiadową, kiedy to jego ofiary, napędzone adrenaliną, próbowały jeszcze robić głupie rzeczy. Teraz ten dźwięk oznaczał spokój.
- Spotkajmy się w gaju po zachodzie słońca. - Zaproponował, kiedy tak naprawdę od miejsca ich podróży dzieliło ich zaledwie kilka minut marszu. Słyszał już rozmowy napływające ku nim zza drzew porastających gęsto czekającą ich trasę. Skierował w tę stronę głowę, jak gdyby starał się coś wypatrzeć. - Jeśli chcesz, oczywiście. - Dodał, skinąwszy lekko głową w kierunku Yulii, kiedy już najwidoczniej dostrzegł to, co pragnął zobaczyć. Pomarańczowa łuna była coraz wyraźniejsza. Zanim zdążyła mu odpowiedzieć, odmaszerował w kierunku, z którego tutaj przybył, spiesząc ku swojej ostatniej kryjówce.
Przybył, tak jak zapowiedział, gdy słońce schowało się już za horyzontem. Wyglądał lepiej, niż o poranku, jeżeli można było tak mówić o kimś, kto już od dawna nie żył. Zanim przyszedł poświęcić wodę, zdążył jeszcze się posilić, dzięki czemu był wyjątkowo zobojętniały na otaczającą go feerię zapachów i ulotne ciepło mijających go ciał. Wreszcie był w stanie skupić się na czymś jeszcze, w tym przypadku na długowłosej dziewczynie, która rozglądała się wokół siebie. Wtedy jeszcze nie wiedział, że i ona poszukuje strawy.
- Nie ma potrzeby się spieszyć. Kolejka jeszcze jest długa. - Oznajmił, zresztą zgodnie z prawdą, dzięki czemu Sharapova miała dość czasu, aby nacieszyć się w spokoju swoim czerebukiem. Popatrzył na nią tymi tajemniczymi, chociaż pogodnymi niebieskimi oczami trochę zbyt długo, aby można było podejrzewać go o pewność. Jego ton głosu jednak definitywnie objaśnił jego stanowisko.
- Jestem o tym przekonany. - Powiedział, siląc się na lekki, niewiele znaczący uśmiech. - Nie wierzę, że to modły będą w stanie nadać wodzie prawdziwej mocy, lecz z pewnością wspólna intencja, odrobina czarów i przekonanie o skuteczności nie zaszkodzą. To jest prawdziwa magia. - Objaśnił nawet konkretnie swoje stanowisko, przesuwając bladym palcem wzdłuż linii zarostu, jak gdyby nad czymś się zastanawiał. Milczał dosłownie przez kilkanaście sekund.
- To dlatego przyszłaś ją czerpać? Liczysz na ozdrowienie? - To było całkiem bezpośrednie pytanie. Jakby się nad tym zastanowić to nawet nieco osobiste. Viorel jednak nie patrzył na kobietę nachalnie. Kiedy chciał, potrafił skrywać własne zainteresowanie. Jeżeli miała odmówić mu odpowiedzi, to kto wie, czy sytuacja nie miała się za moment odwrócić?
Yulia Sharapova
Yulia Sharapova
Święty Gaj 211a3d4b3e36a88bcf767ede2d34af23c1431173r1-245-145_128
Petersburg, Rosja
26 lat
czysta
zamożny
asesor sądowy
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1354-yulia-sharapovahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1362-yulia-sharapovahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1360-yulia-sharapova#7370https://magicznarosja.forumpolish.com/t1361-colt#7373https://magicznarosja.forumpolish.com/

Wto Lip 28 2020, 22:40
Nie zwietrzyła niczego podejrzanego w propozycji swojego towarzysza, nawet jeśli ta nieco ją zdziwiła – wszak od Świętego Gaju dzieliło ich wówczas jedynie kilka minut drogi. Ludzie pieklili się, kiedy czegoś nie rozumieli, dlatego zawsze potrafili sobie racjonalnie wytłumaczyć tego rodzaju odchylenia. Pomyślała, że Viorel po prostu przewidział, iż przez wzgląd na rozprzestrzeniającą się kazańską gorączkę, tegoroczny Perepłut przyciągnie jeszcze większe tłumy, co jednocześnie wydłuży czas oczekiwania na spotkanie z żercami. Przypuszczenia szybko zresztą okazały się prawdą i wyglądało na to, że mogą spokojnie dalej zajadać się czeburekami. Zawsze to lepsze niż bezczynność, bo przecież nie zamierzała na siłę wciskać się między ludzi, podbierając im wcześniej „wystane” miejsce. Skinęła więc głową, przyznając mężczyźnie rację i powróciła do czerpania przyjemności z przygotowanego przez organizatorów święta poczęstunku. Zaraz pożałowała jednak, że wzięła kolejnego gryza, bo o mało co się nie zakrztusiła drobinkami ciasta, kiedy zareagowała na słowa Viorela śmiechem. Bez problemu wyłapała ironię, ale odkaszlnęła jeszcze, nim zwróciła się w jego stronę.
- Widzę, że tak jak i ja… – Mruknęła z rozbawieniem, a w tonie jej głosu nietrudno było odnaleźć nutę zlekceważenia względem tradycji. Musiała jednak przyznać, że teoria jej rozmówcy niewątpliwie wzbudziła jej zainteresowanie. – Efekt placebo? – Dopytała, chcąc się upewnić, że ich myśli zmierzają w podobnym kierunku. Nie wykluczała wcale takiej możliwości, bo wiele się już nasłuchała o niektórych magicznych medykamentach, które w rzeczywistości nie miały prawa działać, a mimo tego ludzie nagle czuli się ozdrowiali po ich zażyciu. Sama zresztą wmówiła kiedyś koleżance, że polewa jej „wino”, by w praktyce sprawdzić działanie wspomnianego efektu i jak się okazało – tak, można się upić sokiem winogronowym. Szkopuł w tym, że kazańska grypa stanowiła znacznie poważniejszy problem i nie była pewna czy faktycznie dałoby się w taki sposób uporać z groźną chorobą. Cóż, na szczęście zdrowotne kłopoty nie dotyczyły jej bezpośrednio, a co za tym idzie, nie musiała sobie tym fantem zaprzątać i tak zapracowanej głowy. Zamilknęła za to na dłuższą chwilę, nie wiedząc, jak odpowiedzieć na pytanie Viorela. Nie chciała przecież wspominać o świńskich kłach, a to głównie one przekonały ją do poszukiwania trzech źródełek. Przeklęte mamuny stały się niemalże symbolem jej walki z demonami z przeszłości.
- Nie. – Dała sobie jeszcze chwilę do namysłu. – Sama nie wiem. Może to wrodzona ciekawość. Nie zaszkodzi spróbować, prawda? – Dodała wreszcie, dumna że udało jej się wybrnąć z tej niekomfortowej sytuacji. – A Ty? Co Cię sprowadziło do Świętego Gaju? – Zrewanżowała się, bo przecież mężczyzna sam przed chwilą pokazał, że powątpiewa w cudowne możliwości żerców.
Viorel Istrati
Viorel Istrati
Święty Gaj HPvh0uU
brak danych
31 lat (w rzeczywistości 99 lat)
wupar
brudna
ubogi
pisarz, znachor
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1512-viorel-istratihttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1554-viorel-istratihttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1552-viorel-istrati#9685https://magicznarosja.forumpolish.com/t1553-reahttps://magicznarosja.forumpolish.com/

Sro Lip 29 2020, 21:13
Jej reakcja sprawiła, że uśmiech wupara nieco się poszerzył. Głównie dlatego, że i jego ta sytuacja rozbawiła, lecz wyłącznie z racji zupełnego i wzajemnego niezrozumienia stanowisk drugiej strony.
- Jestem absolutnie poważny. Efekt placebo jest równie magiczny jak długo warzone wywary. Mógłbym rzec, że jest nawet cenniejszy, wiesz dlaczego? - Odpowiedział na jej pytanie spokojnie i cierpliwie. Zgodnie z tym co powiedział, wcale nie wyglądał na kogoś, kto mógłby sobie z niej kpić. Nie znali się, to też nic dziwnego, że zdarzyło im się lekkie nieporozumienie. Viorel jednak nie był człowiekiem, który ciągałby kogokolwiek za słowa, aby rozładować negatywne emocje, a wręcz z chęcią rozjaśniał swoje stanowisko. To też zamierzał uczynić w tym momencie.
- W przeciwieństwie do skomplikowanych eliksirów, placebo - a przynajmniej te, na które natrafiłem ja - zwykle zawiera mnóstwo witamin. Nierzadko jest przez to nieprzyjemne w smaku, gorzkie lub kwaśne. Ten smak kojarzy się z lekarstwem, co sugeruje, że pacjent powinien poczuć się lepiej. Poniekąd tak jest, bo porcja witamin „zdrowemu” człowiekowi nie zaszkodzi. Najważniejsze jednak jest to, że wraz z sokami owocowymi nie przyjmuje się wszystkich tych długo gotowanych ekstraktów o niekiedy wątpliwym pochodzeniu. - Zrobił przerwę, obserwując uważnie czy Yulia go słucha, a także czy w ogóle ją ta kwestia interesuje. Jeżeli niekoniecznie to nie zamierzał się przecież produkować na próżno. Pierwsze oględziny wypadły wystarczająco dobrze, ponieważ po chwili dodał z szerszym uśmiechem:
- Nie zrozum mnie źle, nie bojkotuję alchemii. Po prostu w świecie magii nie tylko ona potrafi być skuteczna. - Kiedy skończył mówić, spojrzał ponad jej ramieniem, aby skontrolować postępy w kolejce. Szło powoli, a jednak istniała nadzieja, ze w ciągu kwadransa zdołają się wyrobić, o ile nikt nie wciśnie się przed nich. Przydałoby się zająć kolejkę. Chociaż, tak na dobrą sprawę, jemu przecież nigdzie się nie spieszyło. Spojrzał na nią ponownie, gdy odpowiedziała na jego pytanie. Kącik jego ust drgnął znacząco.
- Nie zaszkodzi. - Potwierdził i nie mógł powstrzymać się od zrewanżowania się podobną odpowiedzią. - Wygląda na to, że to samo co ciebie. - Odparł, nie tłumacząc nic więcej. Będą mieli jeszcze czas na wyjaśnienie sobie kwestii kiedy, po co i dlaczego. Tylko głupiec odkrywa wszystkie karty przy pierwszym spotkaniu.
- Zajmę nam kolejkę. - Przerwał chwilę ciszy, skinąwszy głową w kierunku ponownie rosnącego sznureczka czarodziejów. Nie chciał przeszkadzać jej w konsumpcji, ale też niewiele wynikało w okupowaniu stołów z poczęstunkiem. Skoro już tutaj stali, mogli stać w odpowiedniejszym miejscu. Przeszedł powoli we wspomniane miejsce.
Lev Abramov
Lev Abramov
Święty Gaj AWbnbQb
Petersburg, Rosja
32 lata
przyłożnik
półkrwi
zamożny
pianista
https://magicznarosja.forumpolish.com/t654-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t672-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t673-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t674-zrzedahttps://magicznarosja.forumpolish.com/f90-mieszkanie-lva-abramova

Czw Lip 30 2020, 23:31
Zwycięstwo przybrało dzisiaj łachmany pozbawionego esencji znaczenia słowa.
Nie wiedział, czy jego - jakby nie patrzeć - wysiłek był czegokolwiek wart. Czy narażenie oraz konieczność wizyty w progach gabinetu magomedyka, było niewielkim uszczerbkiem na codzienności, w zetknięciu się z osobliwym świętem i zasłużoną nagrodą. Czy powinien, w ogóle się tutaj zjawić? - bez względu na walory samotności i odpoczynku od zgiełku, rutyny miasta, od niewygodnych, odlanych z cementu oraz wykutych w kamieniu trzewi, w jakich rzekomym schronieniu przyszło mu się urodzić i żyć.
Miał wodę, cholerną wodę z trzech różnych źródeł, dokładnie, jak tego chcieli. Wodę, która zgodnie z ich podaniami, miała każdego roku przybierać inną właściwość - żywił nadzieję, że pozytywną; w obliczu posępnej, snującej się ponad ich społeczeństwem pandemii, ostatnim, czego zabrakło, była zagrażająca życiu trucizna. Tłum nieustannie przybywał, narastał w oczekiwaniu oraz w żywionej nadziei, że woda o cudownych cechach okaże się tego roku remedium, zdolnym między innymi uczynić kazańską gorączkę wspomnieniem, zaledwie złym snem, zażegnanym przez zamaszysty ruch powiek. Sam, nie pokładał podobnej wiary - nie będąc pewnym, czy woda uzyska choć pojedynczą, przydatną zaletę, wynagrodzenie trudu, jaki podjęła się znaczna gromada ludzi. W miarę kolejnych godzin, śmiałków pojawiało się coraz więcej, a ufny różaniec kolejki wydłużał się na polanie. Należał do osób, które mogły poszczycić się wykonaniem zadania dość wcześnie - dzięki temu, zdołał uniknąć przedzierających się przez tereny zbiorowisk, których nawet przytłumione rozmowy mogły wybrzmiewać w uszach jak kakofonia. Medal, niemniej, jak zawsze miał drugą stronę - tą drugą stroną były niemiłosierne łańcuchy oczekiwania. Stał, posłusznie na swoim miejscu w kolejce - z wiedzą, że zaszedł stanowczo zbyt daleko, aby wycofać się z miałkim wzruszeniem ramion.


Ostatnio zmieniony przez Lev Abramov dnia Nie Sie 23 2020, 23:03, w całości zmieniany 2 razy
Yulia Sharapova
Yulia Sharapova
Święty Gaj 211a3d4b3e36a88bcf767ede2d34af23c1431173r1-245-145_128
Petersburg, Rosja
26 lat
czysta
zamożny
asesor sądowy
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1354-yulia-sharapovahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1362-yulia-sharapovahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1360-yulia-sharapova#7370https://magicznarosja.forumpolish.com/t1361-colt#7373https://magicznarosja.forumpolish.com/

Pią Lip 31 2020, 01:04
Nietrudno o nieporozumienia, kiedy rozmawia się z nowo poznaną osobą, szczególnie w takich okolicznościach i na tak poważne tematy. Nie żałowała jednak swojej pomyłki, skoro ta stała się zarzewiem wyjątkowo interesującej dyskusji. Miała w końcu to szczęście, że natrafiła na kogoś, kto nie czynił jej wyrzutów, zamiast tego starając się jaśniej i dokładniej przybliżyć swoje poglądy. Cieszyła się, bo chociaż magomedycyna i alchemia nigdy nie były jej specjalnością, to jako młoda prawniczka stykała się w magicznym sądzie z różnymi problemami, co skłaniało ją do poszukiwania podobnych ciekawostek i poszerzania horyzontów. Nic więc dziwnego, że uniosła wyżej brwi, spoglądając na Viorela z wyraźnym zaciekawieniem.
- Dlaczego? – Powtórzyła zaraz po nim, mimo że prawdopodobnie uzyskałaby odpowiedź nawet, gdyby o nią nie zapytała. Chciała po prostu utwierdzić go w przekonaniu, że znalazł odpowiedniego słuchacza, który nie ucieknie po kilku zdaniach, i to nie tylko przez wzgląd na konieczność oczekiwania w kolejce do żerców. Zresztą jej rozmówca szybko pokazał, że zna się na rzeczy, wspominając o czymś tak oczywistym i pomijalnym, że sama nawet by o tym nie pomyślała.
- Brzmi sensownie. – Wtrąciła tylko w międzyczasie, przyznając mu rację i przekonując, że nadal może liczyć na jej uwagę. Niestety tylko nią, bo wolała nie podejmować dyskusji na temat, na którym w ogóle się nie znała, a który najwyraźniej Viorelowi był wyjątkowo bliski. Rozumiała go jednak, bo sama o sądowych sprawach i prawniczych kruczkach mogłaby rozprawiać godzinami.  – Ja za to bojkotuję alchemię. – Odpowiedziała z udawaną powagą, ale zaraz uśmiechnęła się znacznie szerzej. – Przez to, że mam dwie lewe ręce do mieszania mikstur. – Wytłumaczyła żartobliwym tonem, wychylając delikatnie głowę tylko po to, by sprawdzić stan kolejki. Chętnych powoli ubywało. Na szczęście, bo chociaż rozmowa była miła, powoli zaczynało dopadać ją zmęczenie. Nic nadzwyczajnego, skoro niemal cały dzień spędziła na nogach.
- Wierzę Ci. Wiesz dlaczego? Widać, że mówisz o tym wszystkim z pasją. Powinieneś prowadzić jakieś wykłady. – Nie mogła wiedzieć, że w jego w przypadku byłoby to niewykonalne. Nie powiedziała tego jednak wyłącznie z powodu czystej kurtuazji. Naprawdę dobrze się go słuchało, a poza tym podobało jej się również to, że ma własne zdanie i potrafi je w przekonujący sposób uzasadnić. Polubiła go jeszcze bardziej, kiedy zaraz odwdzięczył się jej pięknym za nadobne, najprawdopodobniej nie chcąc zdradzić prawdziwego powodu, dla którego wziął udział w obchodach Perepłutu. Elokwentny facet, który wiedział jak zachować tę aurę tajemniczości i pozostawić sobie jeszcze kilka asów w rękawie.  
Skinęła głową, kiedy zaproponował, że zajmie kolejkę, a kiedy tylko skończyła swojego czebureka, stanęła obok niego w milczeniu. Teraz marzyła wyłącznie o ciepłej kołdrze, więc z ulgą spoglądała jak żercy odsyłają stającego wcześniej tuż przed nimi mężczyznę. W końcu sama podeszła bliżej, przekazując im magiczne naczynie wypełnione wodą z trzech źródeł. Uważnie obserwowała dawno niewidziany rytuał, a zaraz po tym odszukała swojego towarzysza. – Spotkamy się jeszcze? Być może wtedy poznamy już siłę żywej wody. – Zapytała z uśmiechem, a kiedy tylko doczekała się jego reakcji, udała się w kierunku swojego mieszkania, w myślach wtulając już głowę w mięciutką poduszkę.

Zlata Potocka
Zlata Potocka
Święty Gaj GranularAppropriateBlueandgoldmackaw-max-1mb
Petersburg, Rosja
20 lat
czysta
zamożny
studentka inżynierii magicznej (I rok), rzeźbiarka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1432-zlata-potocka#8050https://magicznarosja.forumpolish.com/t1460-zlata-jagoda-potocka#8587https://magicznarosja.forumpolish.com/t1458-zlata-j-potocka#8560https://magicznarosja.forumpolish.com/t1457-pierog-ruski#8549https://magicznarosja.forumpolish.com/

Pią Lip 31 2020, 17:49
Takie miejsca należało otaczać kultem i Zlata doskonale o tym wiedziała. Ba! Chciała je tymże kultem otaczać. W końcu sama wierzyła w Peruna i innych bogów słowiańskich. Wierzyła w Rodzanice, które ustaliły jej los. Wierzyła, że to dzięki łasce Welesa może cieszyć się z daru, jakim jest umiejętność korzystania z magii. I wierzyła, że może kiedyś zreinkarnuje się, jeśli Nyja tak zdecyduje. Oddawała im cześć bez wahania, uznając ich wolę za świętość, której nie należało naruszać.
Powoli doszły z matką do celu, siadając w miarę blisko jednego z żerców, aby dość szybko ustawić się w kolejce. Mieli święcić dopiero za godzinę lub dwie, więc zostało im jeszcze posiedzieć z wodą. Żeby przeczekać ten czas Jagoda wyjęła książkę na temat magii kreatywnej. Książka podejmowała wszystkie interesujące ją tematy - od tworzenia zaklęć (póki co tych prostszych) aż po tworzenie przedmiotów, choć ich jeszcze nie umiała stworzyć. Znaczy jakieś proste i na kilka użyć pewnie dałaby radę, ale w końcu dalej była na pierwszym roku i jeszcze nie opanowała tych umiejętności w takim stopniu, by ją zadowalały. A bardzo chciała działać w tym kierunku, nie zważając na fakt, że zasadniczo cała rodzina lepiej się czuła studiując florę, ewentualnie faunę. Ale czyż nie cudownie byłoby to połączyć? Tworzyć zaklęcia i przedmioty, co na pewno pochwaliłby jej prawdziwy ojciec, a zarazem wspomagać tym co stworzy swoją rodzinę ze strony matki? Nie każdy widział w tym geniusz, nie każdy też to rozumiał, ale ona nie wyobrażała sobie innej ścieżki dla siebie. Matka nie oponowała, co zapewne oznaczało, że widziała, że córka jest tam, gdzie powinna być.
Gdy tylko zaczęły się święcenia ustawiły się w kolejce. Świętowanie powoli się kończyło.
Fiodor Vasilchenko
Fiodor Vasilchenko
Wino, kobiety, muzyka disco!
Petersburg, Rosja
33 lata
błękitna
bogaty
Aktor operetkowy w Teatrze Bolszoj i współwłaściciel lokalu „Bezdelushka”
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1543-fiodor-vasilchenkohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1555-fiodor-vasilchenkohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1557-fiodor-vasilchenkohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1556-cesarhttps://magicznarosja.forumpolish.com/f154-kamienica-vasilchenkow

Pią Lip 31 2020, 18:04
- No pięknie, kolejka – powiedział Vasilchenko, służebnym gestem zapraszając Spasenię, by ta stanęła przed nim. Nie był tradycjonalistą ślepo zapatrzonym w savoir vivre, jednak pewne wartości, które wpojono mu do głowy, nie ulatywały z niej tak prosto, jak ulatywały czasami, niepowtarzane odpowiednio skrupulatnie, kwestie ze scenariusza.
Fiodor pozwolił, by Vadim oddał dziewczynie jej zbiory w momencie, gdy ta sobie tego zażyczy. A gdy to już tkwili w tym węży ludzkim, i tak wysoki Vasilchenko postanowił stanąć na palcach i ocenić, jak daleko są w tyle.
Westchnął trochę niecierpliwie.
- Jakim cudem ci ludzie przyszli tu przed nami, to nawet Weles nie wie, przecież staraliśmy się iść żwawo. Teleportowali się? Możliwe. Właściwie – my też mogliśmy, ale ta okolica jest tak… Powtarzalna, że bałbym się, że wywieje nas na drugą stronę lasu – wytłumaczył się. Właściwie, rozważał trochę do siebie. – Ale widzę tam jednego przystojnego młodzieńca.
Wskazał palcem na Abramova, który stał w kolejce tylko kilka miejsc przed nimi. I chociaż młodzieńcem zdecydowanie nie był, wciąż pozostawał młodszym od Fiodora. To poniekąd usprawiedliwiało jego odważne określenie.
- Jest muzykiem i ofiarą plotkarzy czy tam plotkarek – wyjawił. – Nic jednak nie jest za darmo, to jakby… Podatek od popularności. Oszczerbione dobre imię.
Ależ poetycko, brawo panie Vasilchenko.
Brakowało mu jednak zdecydowanie cierpliwości, bo twarz powoli zaróżowiała się nie tylko od chłodnego wiatru, który uderzał w policzki, ale i od powoli postępującej irytacji. Oczywiście, negatywnych emocji nie miał zamiaru wylewać na Spasenię, co najwyżej na Vadima, który rozglądał się, by ustalić czy nikt już nie rozpoznał Fiodora i nie postanowi odstąpić mu swojego miejsca. Albo chociaż wepchnie ich za siebie…
Viorel Istrati
Viorel Istrati
Święty Gaj HPvh0uU
brak danych
31 lat (w rzeczywistości 99 lat)
wupar
brudna
ubogi
pisarz, znachor
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1512-viorel-istratihttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1554-viorel-istratihttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1552-viorel-istrati#9685https://magicznarosja.forumpolish.com/t1553-reahttps://magicznarosja.forumpolish.com/

Sob Sie 01 2020, 19:41
Jej komplement niespodziewanie go speszył… a przynajmniej tak to wyglądało. Spojrzał w dół, zmuszając się do uśmiechu, aby odczytała go dokładnie w ten sposób, jaki w tym właśnie momencie był mu na rękę.
- Nie, to tylko chwilowe zainteresowanie. - Uniósł dłoń, machnąwszy ją lekko, jak gdyby starał się odpędzić od nich ten temat. Zbywał jej słowa. Nie mógł wiedzieć, że Yulia zajmuje się prawem, a u takich ludzi wszelka niewiadoma powoduje wręcz szaleńczą gorączkę dokopania się do nowych informacji. Zaskoczy go w najmniej odpowiednim momencie, tak jak to zwykle bywało. A potem zestarzeje się, urodzi komuś dzieci, umrze. Przyszłość bywała taka przewidywalna. Uniósł na nią spojrzenie. Jego oczy były spokojne, chociaż doświadczony obserwator dojrzałby w nich skryte zainteresowanie. Każdy miał swoje tajemnice, a Viorel… no cóż, chorował na wyjątkowo paskudną przypadłość zwaną ciekawością. Trudno było ją pohamować, a jeszcze ciężej skryć przed cudzymi spojrzeniami.
- Z powodu nieznajomości roślin? - Zapytał niespodziewanie i wydawałoby się, że również zupełnie niezrozumiale. Temat alchemii już dawno rozmył się w powietrzu. Sam także to zauważył, dlatego naprowadził ją:
- Bojkotujesz mikstury. - Machnął lekko palcem w powietrzu, jak gdyby rysował koło. - Przechodziłaś tuż obok. Szkoda było marnować tak piękny żywokost. - Tak naprawdę nie była to próba wytknięcia jej niewiedzy. Liczył wyłącznie na to, że uda mu się odrobinkę pociągnąć ją za język i tym samym dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Jego fascynacja była niezwykle niezdrowa. Zarówno dla ludzi, z którymi rozmawiał, jak i dla jego samego. Po co? Emocjonalne zaangażowanie w cudze życie nie przynosiło trupom niczego dobrego, a jednak Istrati nigdy nie potrafił się powstrzymać. Nie był nawet w stanie nie ratować im życia, kiedy już miał ku temu okazję. Leczyć po to, aby później pozbawiać życia. Konia z rzędem dla tego, kto odnajdzie w tym logikę.
Przeszli przez rytuał wspólnie. Na szczęście moc święconej wody była na tyle wybrakowana, że nie przepaliła mu policzka na pół… a przynajmniej nie bardziej, niż już miał przeżarty. Nie zmąciła nawet noszonej iluzji.
- Kto wie, Yulio. Kto wie… - odpowiedział, nucąc te słowa niby ich wspólną melodię. Brak jasnej odpowiedzi równie dobrze mógłby być zgodą. Jednak im mniej była ona wyraźna, tym więcej poczucia wewnętrznej swobody oferowała. Potrzebował tylko tyle. A może „aż”?
Odwrócił się, śmiało kierując się w przeciwnym kierunku. Kiedy ona zniknęła pomiędzy budynkami, Viorel wkroczył wprost w mroczny las.

Spasenia Velcheva
Spasenia Velcheva
Święty Gaj 9tiHWp5
Sofia, Bułgaria
28 lat
charłak
czysta
ubogi
felietonistka w Novyim Mirze, portrecistka uliczna
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1034-spasenia-velchevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1037-spasenia-velcheva#4236https://magicznarosja.forumpolish.com/t1038-spasenia-velcheva#4237https://magicznarosja.forumpolish.com/t1039-grynszpan#4238https://magicznarosja.forumpolish.com/f121-mieszkanie-spaseni-velchevy

Nie Sie 02 2020, 16:06
01.03.1998, z siedliska mamun

Gdy udało im się dotrzeć do Świętego Gaju, na miejscu było już kilkadziesiąt czarodziejów, którzy ustawili się kolejce, mimo swojej żywotności, nieszczególnie posuwającej się do przodu. Spasenia była z natury niecierpliwa, tym razem ból nóg i stopniowo narastające zmęczenie ostudziły w niej jednak zapał do żarliwych narzekań i wiedzionych irytacją dyskusji. Po dotarciu na miejsce, rozejrzała się z ciekawością po polanie, która, otoczona przez dziki szpaler dębów, sprawiała wrażenie jakiegoś magicznego, wytworzonego przez przyrodę placu, na którym mogłyby odbywać się wszystkie najważniejsze obrzędy słowiańskie.
Przystanęła obok Fiodora, zajmując miejsce przed nim w tłocznym korowodzie rozemocjonowanych, ludzkich ciał, gdzie wszyscy - nawet sami żercy - oczekiwali z niecierpliwością finału Perepłutu, niektórzy rządni pozyskania żywej wody z czystej ciekawości, inni pełni nadziei, że ta okaże się remedium na siejącą spustoszenie kazańską gorączkę.
Na narzekania mężczyzny wzruszyła ramionami i chociaż fakt, że nie znaleźli się w Świętym Gaju jako jedni z pierwszych bez wątpienia ją zaskoczył, w obliczu owych wyjaśnień poczuła pewne zakłopotanie - z taką łatwością oddała się rozmowie ze starszym od siebie, acz wygadanym nieznajomym, że zapomniała o tym, co odróżniało ją nie tylko od niego, lecz także od całokształtu magicznej społeczności. Mogła nadrabiać rzeźwością i rezonem, pozwalać sobie na cięte, żartobliwe komentarze, lecz w ostatecznym rozrachunku, bez względu na to jak bardzo próbowałaby wpasować się w towarzystwo, zawsze pozostawała charłakiem.
Dopiero na kolejne słowa Fiodora, Spasenia nachyliła się w prawo, opierając się o jego ramię i wyglądając na ustawioną przed dębem grupę ludzi, próbując odszukać wzrokiem młodzieńca, o którym mówił. Dostrzegłszy nareszcie wspomnianego mężczyznę, zmarszczyła nieznacznie czoło, przyglądając mu się przez chwilę, po czym cofając się o krok do tyłu by znów przenieść uwagę na towarzysza.
- Faktycznie nieprzeciętny. - odparła, z początku bez szczególnego entuzjazmu, lecz zaraz pozwoliła by jej twarz rozjaśniła się w wyrazie filuternego uśmiechu. - Podoba się panu? Zamierza pan nas zapoznać? - rzuciła nagłe wyzwanie, po czym niespodziewanie nachyliła się bliżej, stając na palcach by dorównać mu wzrostem. - Co takiego o nim mówią? Jakiś skandalista? - spytała konspiracyjnym szeptem, nie skąpiąc ironii, lecz nie spuszczając także wzroku z pleców obmawianego mężczyzny.
Rada Mironova
Rada Mironova
Szczęście to przyjemność, której się nie żałuje
Petersburg, Rosja
20 lat
tęsknica
nieznana
przeciętny
florystka w Edenie, aktorka dramatyczna w Dziwnym Teatrze, morderczyni szukająca szczęścia
https://magicznarosja.forumpolish.com/t798-rada-mironova#2304https://magicznarosja.forumpolish.com/t842-rada-igorevna-mironova#2465https://magicznarosja.forumpolish.com/t820-rada-i-mironova#2392https://magicznarosja.forumpolish.com/t834-szczesciarz#2433https://magicznarosja.forumpolish.com/t840-twoj-koszmar-senny#2457

Nie Sie 02 2020, 21:06
Cicho i powoli, powolutku wkradła się na polanę, do Świętego Gaju, gdzie ludzie już ustawiali się w kolejce do święceń. Widząc jednak, że wcale nie dostanie w niej dobrego miejsca, że i tak chwilę postoi, podeszła wpierw do stolika, aby coś zjeść i wypełnić nieznośnie pusty żołądek przed powrotem do domu. Tam planowała zjeść pełnoprawny posiłek, ale na razie zostało ją pocieszyć organ paroma ciastkami. Potem stanęła w kolejce. Idąc tropem zwierząt omawianych w Koldovstoretz zaczęła rozważać, czy jakieś mogłoby się pojawić w takim miejscu. Może zmije? One raczej się nie boją. Albo psotne licho, które chciałoby popsuć ludziom życia, choć nie w takim stopniu jak ona. Ale jak to mówią licho nie śpi, a ona jednak snu potrzebowała. Pod tym względem wygrywało z nią.
A co do podobnych jej stworzeń - podejrzewała, że w innym świecie, gdzie umiała by rozmawiać ze zwierzętami dogadałaby się z pogrebinem. Łaził za ludźmi powodując depresje. W porównaniu jednak do niego nie chciała pożerać ludzi, a kopniak w głowę niekoniecznie by ją odstraszył. Jeśli by widziała szansę na osiągnięcie swojego celu wytrzymałaby to. Do tej pory to ona zwyciężała w takich sytuacjach.
Smędy były szkodnikami, ale wątpiła, że żyłyby w leśnych ostępach. Choć kto wie? Mogła się mylić. Mimo swojej tęskniczej natury przyroda mało ją interesowała i była dobra dla rusałek. Po chwili za to jej wpadło do głowy, że na szczęście nie wpadło na biedę - przez ugryzienie tego stworzenia musiałaby zapewne unikać swoich polowań.
Widząc, że kolejka się zmniejszyła zostawiła jedzenie i stanęła w niej, by poświęcono jej wodę.
Weles
Weles
Święty Gaj 3qhn7GC
https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Pon Sie 03 2020, 23:45
Słońce chyliło się ku zachodowi  - dokładnie za trzy godziny - kiedy żercy zebrali się i podzielili kierunkami świata, aby w ich stronę poświęcić każdą wodę, którą przynieśliście. Ich pomocnicy pomagali im zlewać ją do specjalnie przygotowanych beczek, a także ostrożnie rozlewali ją do szklanych naczynek, w których mieściły się dwie porcje żywej wody. Może nie było to za wiele, ale wystarczająco, byście poczuli, że nie odchodzicie z niczym, a nawet jeśli pragnęliście otrzymać coś więcej za swoją pracę, na pewno powstrzymała was myśl o epidemii. Pozostało wam więc ustawić się w kolejce i powoli podchodzić do żerców, oddawać im zaczarowane zbiorniki na wodę, a w międzyczasie podjadać łakocie z małego bufeciku.
Samo święcenie miało trwać także chwilę po zapadnięciu zmroku, więc choć niektórzy się spóźnili, to jeśli nie uczynili tego przesadnie dalej mogli dołączyć do którejś z kolejek. Przy okazji zadawano zgromadzonym pytanie, czy któreś z nich jest chętne, by pomóc posprzątać uświęconą polanę. Nie należało obrażać bogów zaniedbaniem ich świątyni. Arkadziej Tanasevich nie mógł na to pozwolić.
Po zakończeniu święta, zebraniu stołu i pozostałości po małym bufecie większość osób rozeszła się w swoją stronę. Pozostali jedynie ci zaufani, co do których była pewność, że dostarczą do szpitali żywą wodę w beczkach. Przenosili ją z pomocą zawczasu przygotowanych świstoklików, dzięki czemu nie musieli się martwić, że się rozszczepią podczas teleportacji, a zarazem nie dawało to okazji złodziejom, aby je im odebrać po drodze.
Wkrótce na polanie, wśród wielkich dębów i wokół małego dąbka nie było już nikogo - tylko cisza, spokój i momentami wiatr. Święty Gaj znów mógł służyć za świątynię, w której nie ma tłumów i można spokojnie pokontemplować.

Wszyscy z tematu
Sponsored content


Skocz do: