|
|
|
|
|
|
Sob Kwi 04 2020, 15:27 | | First topic message reminder :Sala Balowa Ogromne pomieszczenie sprawiające wrażenie lodowej jamy. Podłoga błyszczy, jakby była wykonana z najprawdziwszego lodu. Bogate kryształowe żyrandole w kształcie łodzi zwisające z sufitu odbijają promienie słoneczne, które wydają się odbijać od jasnoniebieskich „lodowych” ścian i podłogi. Okna od sufitu do podłogi skierowane na dolinę i górskie szczyty – niezapomniany widok. Tak bardzo niezapomniany, że nowocześni gospodarze wzbogacili się o taras ze szkła, na którym można wyjść nawet w najzimniejszy dzień, albowiem temperatura na nim wynosi zawsze tyle samo stopni, co w środku. Nie ma tu zbyt wiele mebli, można powiedzieć, że jest to jeden wielki parkiet. W kącie znajduje się podwyższenie – miejsce dla orkiestry, a dzięki ozdobnym kryształowym kinkietom echo nie odbija się od ścian. Sufit jest oczywiście zaczarowany, by przedstawiać niebo, dokładnie takie samo jak na zewnątrz. Podwójne drzwi są zwykle otwarte, a za nimi znajduje się imponujących rozmiarów jadalnia. |
| |
Moskwa, Rosja 31 lat błękitna majętny sędzia Magicznego Sądu ws. karnych, teoretyk i filozof prawa, przedsiębiorca |
Nie Maj 31 2020, 02:33 | | Stanislava i Grisha nie umieli opowiadać historii, to prawda. Umieli mówić o konkretach, faktach, sumach, umieli wydawać polecenia i znajdować rozwiązania dla problemów, które rozpisać można na papierze w cyfrach, słupkach oraz krzywych – to wszystko przychodziło im z łatwością. Rzadki talent u polityka, konieczny u przedsiębiorcy. Gdyby jednak mieli za zadanie znaleźć odpowiednie słowa, by opowiedzieć to, co otwiera w nocy powiekę, oboje polegliby. Do takich opowieści potrzeba odpowiedniej refleksji nad życiem wewnętrznym, iskry uczucia, by uznać je za sukcesy. Stanislava nie odnosiła porażek – więc nie podejmowała się tego zadania. Proste. Dobry strateg wie, kiedy bitwy nie wygra. Spartanin może poszedłby w bój i tak, ale ta walka zwyczajnie nie była tego warta. Feldmarszałek nie chciała nawet szukać w swoich zasobach jakichś skutych lodem resztek czucia, co dopiero ich odmrażać: nie byłoby to ekonomiczne. Potem musiałaby je zamrozić ponownie, a na to potrzeba pracy i czasu, którego, jako kobieta zajęta, nie miała. Może powinna się postarać. Czasem, dla rodziny. Gdyby wiedziała, że to potrzebne, znalazłaby w sobie motywację, by wrażliwość w sobie wypracować. Należałoby jej tylko dostarczyć ścisłe wytyczne, podręczniki, kodeksy, w punktach przedstawić zalety tego rozwiązania – poświęciłaby swoje cenne godziny, by je przestudiować i wprowadzić w życie choćby i najbardziej szczegółowe prawa wrażliwości. Nikt jednak nigdy jej nie powiedział, że ma się z nimi zapoznać. Wniosek nasuwał się sam: żadnemu z Aristovów nie było to potrzebne. Grisha mówił nie pięknie, ale konkretnie. Tych konkretów słuchała uważnie, w duchu ciesząc się, że z tematów rodzinnych przeszli na fakty. Operując na nich, Stanislava czuła się najpewniej. Nim jednak zdążyła skomentować kreślony przed nią obraz Kisłowodzka, dopadła ich – jego – zguba. Kiwnęła tylko głową, doskonale rozumiejąc, że to sprawa rodzinna, która pilnie wymagała uwagi Mitrokhina. Została więc przy stoliku, z kieliszkiem, który dopiła jedynie z musu, po czym ruszyła w tłum, by pokazać się i nawiązać parę obowiązkowych rozmów. Tak jak myślała na samym jego początku, wieczór ten miał być nudnym obowiązkiem towarzyskim. Orson, Ignatius i Muhtar będą niepocieszeni, że zostawiła ich dla pałacu pełnego miałkich arystokratów. Stanislava z tematu |
| |
Jekaterynburg, Rosja 27 lat błękitna majętny sędzia w Magicznym Sądzie |
Nie Cze 07 2020, 01:46 | | Jesteś okropny, Misha, naprawdęSzeroki uśmiech na twarzy najdroższego Mikhaila idealnie świadczył o tym, że ta obraza brzmi dla niego jak najlepszy komplement. Oczywiście, że był okropny, ale tylko i wyłącznie dla swoich braci. Wrodzona przekora nie pozwalała mu żyć inaczej: musiał z nimi konkurować na każdym możliwym polu i koniecznie wygrywać, żeby jego kruche ego nie uległo zniszczeniu. Z Borisem było łatwo, zbyt łatwo. On zawsze podejmował niewłaściwie decyzje, ściągając tym samym na siebie ojcowski gniew i dezaprobatę matki. Alec zaś... Był zdecydowanie mądrzejszym stworzeniem, niż jego umaszczenie mogłoby świadczyć. Był wbrew pozorom całkiem sympatyczny, biorąc pod uwagę jego zawód. I generalnie ciężko go było nie lubić, więc doceńcie wysiłek Miszki w tej kwestii, bo starał się, naprawdę się starał być dla niego najgorszym możliwym bratem. Nawet teraz. Szydził z niego jawnie do swojej narzeczonej, która nie miała szansy go poznać bliżej by wiedzieć, że to, co wygadywał najmłodszy Onegin to jeden wielki stek kłamstw, średnio wysmażony. Drażniła się z nim, szydząc z jego idealności. Ciężko mu było się nie zaśmiać i nie odnotować w głowie, że to najlepszy bal od lat. Tylko i wyłącznie dzięki Elenie i jej osobliwej umiejętności wprowadzania go w dobry nastrój. - Dziękuję za uznanie - odpowiedział w tym samym tonie, bo wiedział, że ona wie, że on żartuje. Tak, żartuje. Wbrew wszelkim pomówieniom i pogłoskom, był wyjątkowo wesołym człowiekiem. Lubił się śmiać, żartować, a większość jego wypowiedzi podszyta była sarkazmem i ironią. Taki był od zawsze. Możliwe, że dlatego udało mu się nawiązać sporo dobrych kontaktów towarzyskich już za czasów Akademii. W sumie to zwłaszcza wtedy, bo wtedy jeszcze był skłonny do psot, które doprowadzały jego ojca do granicy cierpliwości. Teraz już mocno przyhamował w tych skłonnościach. Ale serio, Onegin, ona? Naprawdę tak nisko oceniasz mój gust? Spojrzał jeszcze raz na zataczającą się Grażynkę Wrońską i ciężko było nie przyznać jej racji. Starsza kobieta wypiła zdecydowanie za dużo, a jej twarz była już bardziej czerwona niż jej własna sukienka. Zgubiła też w zabawie pana Wrońskiego, ale Mikhail znał zacięcie Polaków kiedy zobaczą wódkę, więc wiedział, iż nie należy go szukać, bo jest w podobnym stanie do swojej małżonki o ile nie w gorszym. Ciche jęknięcie pełne dezaprobaty wydobyło się z jego ust, widząc jak jej wielkie dupsko, opada pierwsze lepsze krzesło. - Dobra, zawijamy ją, a potem lecimy do domu. Dość już się tutaj nabyliśmy - stwierdził rzeczowo, zanim podszedł z szarmanckim uśmiechem do wspomnianej Grażyny, by rozpocząć z nią nic niewnoszącą gadkę wypełnioną uprzejmością. Elena się dołączyła i kilka minut później pani Wrońska przyjęła ich pomoc, a oni odprowadzili ją do apartamentu, który wciąż w teorii należał do Mikhaila. Chwilę później sami teleportowali się do własnego domostwa na zasłużony spoczynek. Misha i Elena z tematu |
| |
Petersburg, Rosja 27 lat czysta bogaty za dnia właścicielka domu mody, w nocy zaś okultystka |
Sro Cze 10 2020, 19:22 | | Eva ogółem nie była fanką papierosów, ale też nie robiły na niej wrażenia. Hersilia paliła jak smok, więc może po prostu Caravaggio mieli to w genach. Z drugiej strony sporo Rosjan i ogólnie Słowian paliło, więc z której strony nie spojrzeć byłaby przegrana, gdyby uznała, że chce walczyć z tym ogólnoświatowym nałogiem. Słuchała zaintrygowana o tym. - To brzmi bardzo interesująco. Nie zechce mi pan kiedyś więcej opowiedzieć o swoim darze? I o tych nakazach? Oczywiście, jak poczuje się pan lepiej. Przepraszam, ale jest pan pierwszym wieszczem, którego spotkałam - przyznała. To wcale nie był tak częsty dar, choć przecież ten rejon prawie czcił osoby, które umiały przepowiadać przyszłość. Oczywiście nie wszyscy tak mieli, Eva też nie do końca, ale tu chodziło o dar tego konkretnego mężczyzny. To chyba zrozumiałe, że chce więc go zrozumieć, prawda? - Ależ nic się nie stało - zapewniła. - Pewnie jest pan zmęczony tym wszystkim? - upewniła się. Była gotowa w razie czego wracać już do domu po cichu licząc, że skoro zaprosił ją na bal, to zaprosi również potem na miasto. A jak nie sama zamierzała coś zaaranżować. Nie spodziewała się, że może rozważać wyjazd z miasta, a nawet kraju. Zaraz potem podszedł do nich Alec Onegin i po barwie głosu rozpoznała jego tożsamość. - Jak najbardziej - potwierdziła grzecznie, stając na linii widoku gospodarza i stłuczonego przez Włocha kieliszka. Trochę głupio byłoby się zastanawiać wspólnie nad losem tego potłuczonego szkła. - Ale przyznajemy, że jesteśmy już trochę zmęczeni. W ogóle proszę pozwolić, że panów sobie przedstawię - zaczęła, będąc pewna tożsamości ich obu. - Panie Onegin, to pan Hercules Caravaggio. Panie Caravaggio, to pan Alec Onegin - wypełniła swój społeczny obowiązek, ale ewentualne podjęcie tematu zmęczenia i ewakuacji z sali zostawiła swojemu towarzyszowi. |
| |
Petersburg, Rosja 38 lat błękitna zamożny oficer Batalionu Specjalnego w Białej Gwardii |
Czw Cze 18 2020, 22:33 | | Szło się pochlastać. Konstantin miał wobec nowego męża swej żony odczucia ambiwalentne - to jedyne, na co mógł się zdobyć, biorąc pod uwagę poprawne relacje w dzieciństwie i to, co zadziało się później, a czasami Ovdei przydawał się w najmniej oczekiwanych momentach. Na przykład, kiedy Romanov czuł się wyjątkowo zdenerwowany, wizualizował sobie piękny wakacyjny widoczek - ciepły, letni dzień nad wodospadem (nie, nie w Rosji), zieloną trawkę, orzeźwiające krople spadające na skórę, promienie słońca głaszczące twarz, no i dłonie zaciśnięte na szyi Ovdeia podtapianego w przejrzyście czystej wodzie. Ech. To szalenie uspokajające, ale i kuszące, szczególnie dziś, by wcielić w życie plan morderstwa z zimną krwią, bo Kuragin z właściwą sobie bezmyślnością tylko coraz bardziej się pogrążał. A może po prostu Konstantin miał już dość, zirytowany gruchaniem towarzyszy i brakiem szalonych rozrywek, od kiedy Hersilia zniknęła mu z oczu zaraz po tańcu z tym swoim utrzymankiem. Niezręcznie było mu patrzeć, z wiele względów, ale to nie był czas na rozmyślanie o niej, tylko o tym, jak szalenie nudne były te wszystkie pogadanki o niczym. - Cóż, zawsze może być lepiej. Choć naszym problemem jest raczej zaburzona proporcja pomiędzy przestępcami znajdującymi się nieoczekiwanie na wolności a ilością funkcjonariuszy - zauważył, łaskawie nie komentując kwestii politycznych. O ile zawsze cieszył się szczęściem Rumy (podobno była szczęśliwa z Ovdeiem, ale jednak go swego czasu zdradzała, ale nie Konstantinowi oceniać, kto tu jest lepszy w łóżku), o tyle nie pojmował, jak ona wytrzymuje te wszystkie gadki u boku pana polityka. Może ogłuchła i tylko dawał jej sekretne znaki, kiedy ma się śmiać, a kiedy przytakiwać z zaangażowaniem? To by wiele wyjaśniało, choćby we względzie zakończenia wybitnej kariery. Ale co on tam wie. Na szczęście napięcie została jakoś rozładowane, Ovdei już się nie popisywał, a Konstantin zajął ręce alkoholem, by go nie udusić, więc konwersowali jeszcze przez jakiś czas, by rozstać się ostatecznie w humorach na tyle dobrych, na ile ich sytuacja pozwalała. A po kilku kolejnych drinkach Konstantin stwierdził, że to wszystko nie ma sensu i lepiej upić się w domu. [zt] |
| |
Syrakuzy, Sycylia 31 lat wieszczy błękitna bogaty jubiler |
Pią Cze 19 2020, 22:06 | | — Z wielką chęcią — stwierdził z uśmiechem. — Wolę o tym opowiadać niż to przeżywać — rzucił i nagle poczuł, jak żałośnie i gorzko musiałby wybrzmieć te słowa. Spróbował zamaskować to kolejnym uśmiechem, ale niepokój nadal gryzł go w gardle. — To nie tak, że jestem zmęczony. Po prostu... przyzwyczaiłem się już, ale każda wizja zaskakuje. Jeśli tylko będzie chciała pani słuchać, z wielką chęcią opowiem więcej, ale może nie teraz. Rozejrzał się po sali w poszukiwaniu Hersilii. Migała mu wcześniej w tłumie, ale teraz nie mógł jej zlokalizować; pogodził się z tym z rezygnacją, chociaż wiedział, że to czyniło z niego jedynie gorszego człowieka i okropnego brata. Westchnął. To nie miało znaczenia, skoro i tak zamierzał wyjechać lada chwila, prawda? Był głupi, wszedł w ich życie, żeby zaraz uciec, ale co miał z tym zrobić? Zawsze w końcu było tak samo. Hercules przywołał na usta lekki uśmiech, gdy spostrzegł, że ktoś zbliżał się w ich stronę. Maski sprawiały, że nie wiedział, czy mieli do czynienia z kimś znajomym. — To przyjemność pana poznać, panie Onegin — odezwał się, gdy Eva przedstawiła mu Aleca. Podał mu dłoń i uścisnął mocno. — Wieczór jest bez wątpienia ekscytujący. I wiele w nim niespodzianek — stwierdził dyplomatycznie Hercules, śmiejąc się cicho. — Ale ma pani rację, jest dość męcząco. Myślałem, że możemy powoli już kierować się ku wyjściu? Dołączy do nas pan, panie Onegin?Spojrzał na swoich towarzyszy, szukając w nich potwierdzenia, a gdy je dostał, ruszyli ku wyjściu. Potem jeszcze raz rozejrzał się, szukając siostry, ale gdy jej nie znalazł, poddał się po prostu. Dobrze, to musiało mu wystarczyć. Hercules, Eva i Alec z tematu. |
| |
| | |
| |
|