Idź do strony : 1, 2  Next
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Sala główna Xfrk63Q
https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Pon Gru 16 2019, 02:30
Sala główna

Duże, przestronne pomieszczenie utrzymane w ciepłej, brązowo-czerwonej kolorystyce ze lśniącą, kremową, marmurową posadzką. Z wysokiego sufitu zwiesza się wspaniały, kryształowy żyrandol, dość duży, by oświetlić dobrze cały salon. Ściany wyłożone są mahoniowymi panelami, misternie ozdobionymi: elementy płaskorzeźbione przedstawiają symbole nawiązujące do antyku, a w nie sprytnie wpleciono herb rodu Caravaggio. Na niektórych ze ścian zawieszono lustra, które optycznie powiększają pokój i nadają mu lekkości. Można przyrzec, że w powietrzu unosi się zapach luksusu i prestiżu: salon wprawia w zachwyt swoim bogactwem, przepychem i kunsztem, z jakim wykonano każdy szczegół jego wystroju, a przebywanie w nim każdym kliencie potrafi obudzić poczucie elitarności i wyjątkowości. Biżuteria, prawdziwa gwiazda salonu, lśni na czerwonych poduszkach w dobrze zabezpieczonych zaklęciami gablotach, piękna i idealnie komponująca się z wnętrzem, które wydaje się być dla niej tylko niezwykłą oprawą.

Hercules Caravaggio
Hercules Caravaggio
teraz mówię sercu, aby sercem było
Syrakuzy, Sycylia
31 lat
wieszczy
błękitna
bogaty
jubiler
https://magicznarosja.forumpolish.com/t602-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t609-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t613-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t612-sliskihttps://magicznarosja.forumpolish.com/t611-hercules

Pią Gru 27 2019, 10:29

31.11.1997

Hercules nie pamiętał, kiedy ostatni raz tak naprawdę spędzał święta.
Najpiękniejsze, jakie kiedykolwiek mu się zdarzyły, przeżył z Tiziano, kilkanaście już lat temu, gdy wybrali się razem do Nowego Rzymu. Miasto, które na codzień tętniło życiem i dźwiękiem, zimą stawało się jeszcze bardziej absorbujące uwagę, jakby na przekór światu, który pogrążał się w łagodnym mroku i skrzypiącym śniegu; tam zawsze było głośno, zawsze jakieś dłonie sięgały w twoją stronę przyjaźnie, zawsze ktoś kiwał głową i proponował spróbowanie sprzedawanego jedzenia. Przez tamten tydzień zupełnie zapomnieli, że istniał jakiś świat poza tym jednym miejscem, że będą musieli wrócić do swoich nudnych szlacheckich posiadłości i znowu spędzać dni na tych samych gorących od słońca czynnościach. Tiziano nigdy nie uśmiechał się tyle, ile w czasie tamtego wyjazdu.
Rok później umarł; jego skóra stała się szara jak papier, usta zostały w pamięci Herculesa już zawsze spierzchnięte i zaciśnięte w grymasie, pamiętał zresztą poza tym jedynie słabe ramiona, jeszcze słabsze nogi, klatkę piersiową unoszącą się z bólem. Zdawało mu się wtedy, że Tiziano płaci za wszystkie te słoneczne lata, gdy uciekali obaj przed zimnem, gdy obaj kąpali się w blasku i tańczyli na ulicach Nowego Rzymu, chociaż na drugiej części globu ktoś właśnie zapalał świeczki na choince i wyglądał przez okno na zaśnieżony podjazd. Może rzeczywiście to była kara specyficzna, przygotowana specjalnie dla Sycylijczyka z wrzącą krwią, ale poniósł ją tylko Tizano. Hercules nigdy nie płacił.
Potem zapominał w ogóle, że istniało coś takiego jak święta. Czas mijał, a on dzielił go na większe przyjęcia i szczególne przyjęcia. Pierwsze trzy wigilie od dnia, w którym on i Daniela wzięli ślub, Hercules spędził zupełnie pijany, bawiąc się u rodziny Leoncavallo; robił to wtedy spejcalnie, wiedząc doskonale o tym, że ona siedziała sama w ich domu, rozstawiała świeczki i odmawiała krtóką modlitwę (nigdy nie zdradziła, do którego dokładnie boga), a potem zaczynała jeść. Sama, tak jak i on był wtedy sam, ale tylko jedno z nich było winne. Potem nauczyli się, jak spędzać święta tak, by nie można było wyczuć atmosfery czegoś ważnego. Otwierali najlepsze wino, jakie udawało im się znaleźć i wychodzili do ogrodów. Tylko tyle – mówił sobie Hercules.
Teraz też to powtarzał, poprawiając ułożenie kilku par kolczyków, które musiały się przesunąć, gdy pracownik pokazywał je klientom. Połyskiwały delikatnie w jasnym świetle sali głównej i Hercules czuł niemal prawdziwą troskę na myśl o tym, że ktoś oglądał je i być może chciał kupić z okazji świąt. To było przyjemne, w końcu mieć jakiś udział, niewielki, ale prawdziwy, móc słuchać o tych wszystkich ludziach, których ktoś zamierzał obdarować tak drogim prezentem, wyobrażać ich sobie i doradzać, co w takim razie spodoba im się najbardziej. Hercules cieszył się, że mógł zrobić chociaż tyle – chociaż tak odpłacić im się za to, że być może znowu zniszczy wszystko swoją obecnością. Że powinien uciekać dawno temu, ale tego nie zrobił.
Teraz po prostu czekał. W czekaniu był najlepszy, więc podgiął rękawy koszuli, uśmiechnął się do siebie i jeszcze raz przeszedł po salonie, żeby wszystko było idealne.
Semyon Aristov
Semyon Aristov
Moskwa, Rosja
27 lat
błękitna
majętny
przedsiębiorca w rodzinnym biznesie, lichwa
https://magicznarosja.forumpolish.com/t696-semyon-aristovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t749-semyon-aristov#1870https://magicznarosja.forumpolish.com/t750-semyon-aristov#1871https://magicznarosja.forumpolish.com/t748-ikarhttps://magicznarosja.forumpolish.com/f131-zloty-palac-moskwa

Nie Gru 29 2019, 02:50
Semyon stanął na moment przed wejściem do salonu, wlepiając niewidzący wzrok w witrynę, za którą świeciły jasno jak słońce drobne upominki ze złota, srebra, wysadzane perłami, inkrustowane rubinami… Zamiast jednak przejmować się tym przytłaczającym blaskiem i decyzją na niego czekającą, pozwolił sobie przystanąć z butami zatopionymi w biały dywan śniegu i poczuć we włosach, na nosie, na wyciągniętej nieśmiało dłoni krótkie uszczypnięcia zimna.
Jako dziecko czuł coś magicznego w zimie. Po tym jak jesień ogołociła już wszystkie drzewa i okryła ulice obrzydliwą miksturą lepiącego się do podeszwy błota i martwych liści, zima wybawiała Petersburg od tego przykrego widoku przykrywając wszystko pierzyną zrobioną jakby z chmur, dając ludziom namiastkę nieba. Teraz, po tak wielu latach, jeśli tylko bardzo się skupił, potrafił jeszcze przypomnieć sobie, jakie to uczucie łapać pierwszy śnieg na język albo w nieokryte rękawiczkami dłonie. I chociaż uważał, że nie potrafił przywołać tamtych emocji, uśmiechnął się pod nosem na to wspomnienie.
Święta były integralną częścią tego zimowego czaru. Z niektórych zakamarków pamięci wyglądały tylko strzępy wspomnień – były to głównie obrazy prezentów, rozpalonego kominka, przystrojonego drzewka i zapach lasu oraz smażonej ryby – a z innych umiał wyłuskać całe sceny: śpiewania z młodszymi siostrami, wtulania się w spódnicę Stasi, picia grzańca pod nieuwagę dorosłych. Gdy sam stał się dorosły, odkrył, że właściwie od otrzymywania prezentów wolał rozdawanie ich siostrom, aby zobaczyć ich zachwyt (co nie zawsze się udawało) i odzyskać trochę szczęścia, jakie dzielili w dzieciństwie.
Przestąpił próg salonu jubilerskiego, nie starłszy jeszcze śladów swojego sekretnego uśmiechu i kiedy rozejrzał się szybko po przeszklonych gablotach, zauważył, że wiele z tych rzeczy było niezwykle pięknych, niepodobnych do żadnych akcesoriów, jakie widział na petersburskich kobietach. Wybiorę coś oryginalnego, coś niespotykanego, coś, co będą chciały nosić częściej niż resztę swojej biżuterii, pomyślał, nie mając na myśli ani konkretnej siostry, ani jasnego planu, od czego zacząć. Ale przecież wybranie biżuterii nie mogło być tak trudne, prawda? W tym oceanie błyskotek musiało znaleźć się coś dla każdej z nich.
Z taką myślą zbliżył się do kontuaru, dopiero zauważając stojącego za nim mężczyznę. Semyon znał jego imię, ponieważ widniało w nazwie salonu, wydawało mu się też, że słyszał je raz czy dwa w konwersacji między kobietami, ale chociaż opinie o jego salonie były co najmniej pochlebne, nigdy wcześniej nie miał okazji go spotkać. O dziwo pierwszym, co zauważył, nie była jego piękna, nieco przypominająca grecką rzeźbę twarz, ale błogi uśmiech, z jakim poprawiał wystawę. Nagle Semyon poczuł, że jeśli miał zamiar kupić swoim siostrom coś wyjątkowego, to właśnie Hercules Caravaggio mógł mu w tym pomóc.
Dzień dobry – powiedział Semyon, zwracając na siebie uwagę właściciela. – Chciałbym kupić… – urwał na moment, starając się zdecydować, od której siostry zacząć. Padło na Gienię. – …coś delikatnego. Dla młodszej siostry – dodał od razu, licząc, że taki opis był wystarczający.
Hercules Caravaggio
Hercules Caravaggio
teraz mówię sercu, aby sercem było
Syrakuzy, Sycylia
31 lat
wieszczy
błękitna
bogaty
jubiler
https://magicznarosja.forumpolish.com/t602-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t609-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t613-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t612-sliskihttps://magicznarosja.forumpolish.com/t611-hercules

Pią Sty 03 2020, 00:36
Może tylko biżuteria Caravaggiów nadal opierała się temu zimowemu czarowi. Hercules lubił o niej myśleć jak o ciężkiej od sycylijskiego, słonecznego czaru; od zawsze zdobiły zresztą opalone szyje i nadgarstki w taki sposób, jakby dało się zawładnąć gładką powierzchnią skóry. Teraz wciąż miały w sobie moc noworzymskiego przepychu, którym Hercules inspirował się wiele razy, gdy jeszcze tam tworzył to wszystko, ale odkąd Daniela zaczęła chorować, coraz częściej odkrywał we własnych palcach zaskakującą łagodność, która zdawała się przyjechać za nim aż tutaj, do Petersburga zanurzonego w śniegu. Gdy spędzał kolejne godziny w warsztacie, starając się nie myśleć o Hersilii, odkrywał, że to miasto też go inspiruje. Ludzie tutaj go inspirowali.
Myślał o tym, jak ciężar jego domowych stron będzie wyglądał na szyjach smukłych, skórze wyblakłej od wiszących na niebie chmur, na cienkich nadgarstkach, które trzymały kieliszek z winem zawsze odrobinę ciemniejszym. Lubił te myśli, lubił przygaszone barwy Rosji i jej różnorodnych mieszkańców. Lubił ciszę, której czasami doświadczał naprawdę, gdy zamykał się w warsztacie na długie godziny. Wszystko to było piękne w zupełnie inny sposób, niż nauczył się rozpoznawać i czasem aż go to zaskakiwało, czasem napełniało też poczuciem wstydu, jakby znowu błaźnił się sam przed sobą – bo w końcu widział niemal cały świat i jedyne, czym różnił się od niego Petersburg, to była ta żałosna nadzieja Herculesa, że tu tutaj będzie wyjątkowo. Na razie było, więc jak głupiec ostrożnie pozwalał sobie na sekundy spokoju.
Nie uniósł głowy znad lady, gdy usłyszał kroki na zimnym kamieniu posadzki. Tę chwilę też lubił, bo wiedział, że tego klątwa nie może mu zabrać. Ktoś zawsze będzie przychodził, a Hercules zawsze będzie odczuwał chociaż okruchy radości, chociaż odrobinę ciekawości, która być może jako jedyna utrzyma go wtedy przy życiu. Potem oczywiście będzie stał w progu i patrzył, jak znikają w tłumie, będzie odsuwał się od nich, uciekał w głupi śmiech, potem będzie płakał i palił te okrutne papierosy pokutnika. Ale co z tego? Teraz mógł jeszcze nie unosić głowy.
Nie znał mężczyzny i niefortunnie nie znał też jego siostry, ale to nie było aż tak ważne. Uśmiechnął się szeroko, gdy ten zbliżył się wystarczająco.  
- Dzień dobry – odparł w wyjątkowo dobrym humorze i zaraz skupił się na słowach, które do niego dotarły. – Już patrzę, co da się zrobić. Czy siostra lubi jakiś szczególny rodzaj biżuterii?
Nie czekał na odpowiedź, znał przecież swój salon wystarczająco, żeby wiedzieć, co powinien przynieść. Z biżuterią, którą tworzył z takim kunsztem, by wydawała się właśnie lekka i nie odznaczała się wyraźnie na skórze, zawsze wiązały się wspomnienia smutku i spokoju, dwóch dziwnych uczuć, które ogarniały go rzadko, w chwilach, gdy nie zależało mu na niczym. Pamiętał wszystkie rzeczy, które chwilę później prezentował klientowi na ladzie: cienką bransoletkę z białego złota z ciemnoniebieskim topazem utrzymywanym w ryzach przez misterną sieć zdobień, płasko otaczających go od dołu, podobnie delikatny naszyjnik ze złotym łańcuszkiem, na którym elegancko utrzymywały się rubiny układające się tak, że przypominały nieco kształt słońca, utrzymane zaś za pomocą zaklęcia, tak że wzór pozostawał taki sam bez dodatkowego połączenia, na końcu zaś niósł jeszcze jedną bransoletkę, równie złotą co wisior, ta jednak była podwójna i wyposażona w dwa rzędy niewielkich brylantów, które za sprawą magii mieniły się delikatnie różnymi barwami.
- Wszystkie są oczywiście zabezpieczone od zerwania zaklęciem, jeśli martwi pana to, jak cienkie są – rzucił, układając biżuterię i unosząc w końcu wzrok. Był dumny, ale nie z powodu prac, po prostu cieszył się, że znowu był w salonie i nie musiał martwić się niczym więcej. – To pierwsze, o czym pomyślałem, ale jestem w stanie wykonać, o co tylko pan poprosi, będę potrzebował tylko kilku dni.
Semyon Aristov
Semyon Aristov
Moskwa, Rosja
27 lat
błękitna
majętny
przedsiębiorca w rodzinnym biznesie, lichwa
https://magicznarosja.forumpolish.com/t696-semyon-aristovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t749-semyon-aristov#1870https://magicznarosja.forumpolish.com/t750-semyon-aristov#1871https://magicznarosja.forumpolish.com/t748-ikarhttps://magicznarosja.forumpolish.com/f131-zloty-palac-moskwa

Sro Sty 08 2020, 15:09
– Dzień dobry – odpowiedział Hercules głosem, w którym wybijał się na pierwszy plan niemalże namacalny śródziemnomorski akcent. Mimo to zdawał się być dokładnie na swoim miejscu, bo jak ta przemarznięta do korzeni petersburska ziemia miałaby wydać na świat mężczyznę o tak słonecznym uśmiechu?
– Czy siostra lubi jakiś szczególny rodzaj biżuterii? – Semyon nie zdążył zastanowić się nad pytaniem postawionym przez jubilera, zanim ten odszedł wybrać kilka przedmiotów ze swojej imponującej kolekcji. Kiedy skupił się przez moment na obrazie Gieni, jaki utrwalił sobie jeszcze dziś, wychodząc z posiadłości, pierwszym, o czym pomyślał, były jej dłonie. Chyba najlepiej odzwierciedlały jej delikatną naturę – były blade i gładkie, prawie jakby należały do jakiejś francuskiej szlachcianki sprzed czterech wieków. Szkoda jednak, że tak rzadko pokazywała się bez rękawiczek.
We wszystkich wspomnieniach Semyona, jakie dotyczyły Gieni, bez przerwy przewijało się wrażenie kruchości i rękawiczki. Nie pamiętał, czy kiedyś widział, żeby wyszła bez nich na zewnątrz. Zawsze było mu szkoda tego, że tak wrażliwa istota musiała urodzić się w mieście chłodnym przez połowę roku i pełnym ludzi, którzy tak przywykli do mrozu, że nie potrafili naprawdę cieszyć się ciepłem. On sam do nich należał, wiedział to podświadomie, ale nie wierzył, żeby udało mu się zmienić.
Co zresztą by to zmieniło, nawet jeśli on przełamałby tę petersburską klątwę? Choćby nie wiadomo jak chciał, jeden człowiek nie mógł zrobić nic więcej niż zmienić siebie. Co by to dało, skoro po mieście nadal krążyliby ludzie-duchy? Na palcach jednej ręki Semyon mógł policzyć tych, którzy mieli w sobie coś więcej, coś ciepłego, coś zdolnego do złamania tego mroźnego marazmu. Ale nie ja, wypomniał sobie, zaraz jednak uciszając myśli całkowicie. Nie był gotowy.
Gdy wreszcie zobaczył wybrane przez Herculesa przedmioty, musiał zmarszczyć się na widok obu niezwykle pięknych bransoletek, skoro nie mogłyby zdobić dłoni Gieni uwięzionych w rękawiczkach. Pewnie dlatego jubiler zaczął zapewniać go o ich magicznej trwałości.
Trwałość tej biżuterii mnie nie martwi, ufam pańskiej marce – odpowiedział, próbując nie dać po sobie poznać zawodu.
Może ten naszyjnik pasowałby Darii?, zastanowił się, pochylając nad fragmentami rubinu ułożonymi w kształt słońca. Było w tym wzorze coś hipnotycznego, co przyciągnęłoby zapewne nie tylko uwagę samej siostry, ale i ludzi, którzy oglądaliby ją w tej ozdobie. Poza tym, jaki kamień, jeśli nie płomienny rubin pasowałby do Darii?
Wezmę ten naszyjnik – oznajmił Semyon, uśmiechając się do siebie w duchu w nagrodę za dokonanie tak dobrego wyboru. Nie mógł też nie zauważyć, gdy Hercules ujął naszyjnik, że na śniadej dłoni złoto prezentowało się nadzwyczaj majestatycznie. – Czy ma pan jakieś kolczyki? Coś… perłowego? – dodał niepewnie.
Hercules Caravaggio
Hercules Caravaggio
teraz mówię sercu, aby sercem było
Syrakuzy, Sycylia
31 lat
wieszczy
błękitna
bogaty
jubiler
https://magicznarosja.forumpolish.com/t602-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t609-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t613-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t612-sliskihttps://magicznarosja.forumpolish.com/t611-hercules

Sob Lut 08 2020, 12:27
Wydawało mu się, że rozpoznawał w twarzy mężczyzny coś znajomego. Przeglądał tysiące głupiutkich artykułów Avoski i tych poważniejszych w innych gazetach, szukając informacji o Hersilii; w międzyczasie poznał też innych ludzi, nauczył się twarzy, które pasowały do znanych my już nazwisk. Miał do czynienia z Aristovem? Z Vankeevem? Czuł się jednocześnie zaciekawiony i zmieszany, bo nie mógł jednoznacznie tego określić.
Po tylu latach na pewno wiedział tylko, jak wyglądała jego siostra; nigdy nie planował przecież zostawać na dłużej. Znał jej twarz ze zdjęć tak dokładnie, jakby widywali się od dziecka; jakby każde ich spotkanie w świątyni, gdy ona nie mogła się już odzywać, a on nie rozumiał, nie odcisnęło się piętnem w jego dziecinnej świadomości, nie przyniosło rozczarowania, osamotnienia i złości na cały świat. Hercules był już dorosłym mężczyzną, a między nimi nie było milczenia i zasłoniętych twarzy - znał historię swojej siostry na pamięć, rozpoznawał jej wygląd, gdyby się postarał, pewnie nawet przywołałby brzmienie jej głosu. Nie było już barier, które blokowały ich kontakt, gdy byli dziećmi, prawda? Zniknęły dawno temu. Tak dawno, żeby Hercules mógł wiele już razy zapytać samego siebie – dlaczego dopiero teraz się z nią kontaktuję?
Cóż, w końcu przyjechał, prawda? Stał we własnym salonie, stał i pomagał klientowi wybrać prezenty dla kobiet, krórych nie znał – może więc nic się nie zmieniło. A może wszystko było na swoim miejscu. Gdy o tym myślał, czuł się naprawdę zmieszany i przestraszony. Dobre chwile szybko się ulatniały, dlatego Hercules westchnął i chwycił się tego, że na razie nic mu jeszcze nie groziło. Biżuteria nie mogła zrobić mu krzywdy.
Uśmiechnął się jeszcze raz, słysząc słowa nieznajomego. Hercules radził sobie z nowymi znajomościami w jeden sposób – dużo mówił, nie chodziło mu więc do końca o przekonanie do czegoś klienta, ale o zwyczajnie podtrzymanie rozmowy. Nigdy nie chciał, żeby jego salon odstraszał atmosferą; chciał, żeby ludzie rozumieli jego pasję, żeby zgodzili się, by uczynił ich piękniejszym, a nie błagali go o to.
- Oczywiście – rzucił lekko, podsuwając nieco naszyjnik w stronę mężczyzny, a resztę cofając w głąb lady.
Znał salon lepiej od jakiegokolwiek miejsca w Petersburgu, więc szybko wrócił z trzema parami kolczyków. Pierwsze z idealnie kulistymi, kremowymi perłami Akoya wykonał z użyciem białego złota, które w górnej części kolczyka oplatało perłę misterną siatką zdobniczych linii. Kolejne z zielonymi perłami Thaiti stworzył już ze zwykłego złota – miały kształt obręczy, w środku których magicznie utrzymywała się niezaczepiona o nic perła. Ostatnie zaś były z masy perłowej układającej się w półksiężyc i z niewielkim brylantem na dolnym krańcu.
Semyon Aristov
Semyon Aristov
Moskwa, Rosja
27 lat
błękitna
majętny
przedsiębiorca w rodzinnym biznesie, lichwa
https://magicznarosja.forumpolish.com/t696-semyon-aristovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t749-semyon-aristov#1870https://magicznarosja.forumpolish.com/t750-semyon-aristov#1871https://magicznarosja.forumpolish.com/t748-ikarhttps://magicznarosja.forumpolish.com/f131-zloty-palac-moskwa

Wto Lut 18 2020, 19:46
Być może to wdzięczny uśmiech Herculesa, być może jego egzotyczna uroda, a może jedno i drugie sprawiały, że Semyon coraz bardziej zgadzał się z zasłyszanymi od kobiet opiniami o tym salonie. Oczywiście była też kwestia biżuterii. Jak z tak niewielu różnych składników – zaledwie złoto, srebro, kilka kamieni szlachetnych – można wyczarować tyle kształtów, wzorów i barw? Gdyby nie pomocna dłoń jubilera, Semyon chyba wyszedłby już dawno, pokonany przez błyszczącą lawinę kobiecych ozdóbek.
Patrzył teraz na trzy pary kolczyków, ale zamiast zastanawiać się, które najlepiej pasowały do filigranowej sylwetki i łagodnych rysów Gieni, zaczął podejrzewać, że mógł paść ofiarą czytania myśli. Bo jak inaczej miałby wyjaśnić, że miał przed sobą obrazy, które pojawiły się w jego głowie pod wpływem chwili, chwiejne i niewyraźne (ponieważ nie znał się na detalach), tyle że teraz realne i dopracowane ze szczegółami w mistrzowski sposób. Herculesie, twoja biżuteria musi uszczęśliwiać wiele kobiet, pomyślał nie bez cienia podziwu. Nie potrafił też ukryć przed sobą nadziei, że uszczęśliwi ona także jego siostry.
Wezmę te – powiedział, wskazując na parę obręczy, w środku których znajdowała się zawieszona za pomocą magii perła. Jakiś dziecinny odruch podszeptywał mu, żeby trącić wiszącą w powietrzu perłę, ale powstrzymał się przed tym. Dziecinnieję, prychnął sam na siebie.
Wiedział, że teraz czekało na niego najtrudniejsze zadanie – choć i poprzednie nie byłyby takie łatwe, gdyby nie dobry gust Herculesa – czyli wybranie prezentu dla Stasi. Przez to, że była od niego starsza, nie dorastał z nią tak jak z pozostałymi siostrami. Może dlatego zawsze zdawała się bliższa światu dorosłych niż dzieci? Nie pamiętał, jak bawił się ze Stasią, o ile to w ogóle się zdarzyło, zupełnie jak gdyby jego umysł wymazał te wspomnienia. Najczęściej po prostu była tam, gdy jej młodsze rodzeństwo się bawiło, czasem może dołączała się, ale to już nie była jej bajka.
I może dlatego nawet wybór głupiej błyskotki był tak trudny. Czy obraziłby ją, dając jej w prezencie coś zmysłowego i kobiecego? A może skrzywiłaby się na widok czegoś minimalistycznego i skromnego? Semyon mógł teraz jedynie wyrzucać sobie, że tak rzadko zwracał uwagę na to, jakie akcesoria Stasia ubierała, gdy wychodziła z domu…
Olśniło go. Skoro tak słabo znał się na kobiecym guście, może wcale nie musiał podejmować decyzji sam? Podniósł wzrok, by napotkać czekające spojrzenie Herculesa.
Jeśli mógłbym prosić, czy mógłby mi pan pomóc wybrać ostatni prezent dla mojej siostry? – zapytał, ale nie czekał na odpowiedź. Sam nie wiedział, dlaczego tak stresowała go prośba o pomoc w tak słabej sprawie. Przecież wcale nie znaczyło to, że był tchórzem.
Jest starsza ode mnie. I… bardzo opiekuńcza, choć może się wydawać zimna, czasem bardzo… Pracuje w sądzie, więc chyba sam pan widzi, że jest dość… stanowcza – nie, poważna. – Zaciął się. Co za głupi pomysł, zrugał się. Popatrzył na twarz Herculesa, sprawdzając, czy wyśmiewał go w duchu. Miał jednak cichą nadzieję, że wybawi go od kłopotu.
Hercules Caravaggio
Hercules Caravaggio
teraz mówię sercu, aby sercem było
Syrakuzy, Sycylia
31 lat
wieszczy
błękitna
bogaty
jubiler
https://magicznarosja.forumpolish.com/t602-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t609-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t613-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t612-sliskihttps://magicznarosja.forumpolish.com/t611-hercules

Wto Mar 10 2020, 21:14
Lata doświadczenia nauczyły go, że to nie do biżuterii należało mieć duszę, ale do tego, kto będzie miał ją nosić. Teraz, gdy dłońmi o palcach zbyt szorskich, ale wciąż jeszcze pracujących z niezwykłą precyzją odsuwał od klienta bizuterię, która mu nie pasowała, dał sobie w końcu chwilę, żeby spróbować zrozumieć.
Hersilia wiedziała, co takiego Hercules chciał znaleźć w swoich pracach; miał wrażenie, że dobierała ją jak zbroję, że łączyła się z biżuterią i tworzyła z nią postać zupełnie inną, może nawet nową, gdy tylko musiała wyjść znowu przed błysk fleszy. Widział jej zdjęcia w gazetach, widział także inne, obwieszone złotem kobiety i mężczyzn, chaos i złudny porządek, które rzadko go  satysfakcjonowały.  Tutaj nigdy nie chodziło o cenę, nigdy nie chodziło też o to, jakie drogie kamienie i kruszce Hercules wkomponuje w swoją pracę, nie, on chciał widzieć, jak naszyjnik odbija światło na mlecznobiałej skórze, jak bransoletka łagodnie łączy się z krzywiznami nagdarstka, jak kolczyk przyciąga wzrok do ucha, potem do twarzy i nagle okazuje się, że nie podziwiasz tylko dzieła jubilera, ale człowieka, który ją nosi, bo przecież o to chodzi. Jeśli Hercules był artystą, to swoją pracą wprowadzał jedynie ostatnie poprawki, ostatnie muśnięcia dłutem po kimś, kto już wykonał większość dzieła.
Dlatego teraz zerkał ukradkiem na obcego mężczyznę, zastanawiając się, jak mogły wyglądać jego siostry. Niewiele mogła powiedzieć mu jasna karnacja i ciemne włosy, chociaż w pociągłej twarzy była pewna powaga, może nawet potęga kogoś, kto miał środki i pozycję, żeby dokonywać takich zakupów każdego dnia. Sam męzczyzna nie był jednak taki, emitował łagodniejszą energię, coś smutego, może nawet ciepłego. Hercules czuł pewien rodzaj sympatii, chociaż pozostawali przez cały ten czas w sferze czysto profesjonalnej i mężczyzna nie wyszedł za nią nawet czubkiem buta, to Sycylijczyk cieszył się z tego spotkania. Chciałby zobaczyć, czy biżuteria, którą przecież wybierali wspólnie, spodoba się nieznajomym kobietom.
- Jasne – rzucił z uśmiechem, słuchając tego nieco nieskładnego opisu.
Skompletowanie jakiegoś zestawu zajęło mu chwilę. Hercules wyobrażał sobie kobietę, o której mówił nieznajomy, poważną, stanowczą i czułą, wystarczająco czułą, żeby ktoś chciał kupić jej prezent świąteczny. Hercules nie mógł liczyć na coś takiego – w dodatku z własnej winy, bo to on nigdy nie miał tej czułości w sobie wystarczająco.
Wrócił w końcu z prostą, mocną bransoletą ze srebra, stworzoną z takich samych prostokątnych elementów, zaokrąglonych nieco po bokach, w środku podzielonych trzema liniami. W drugiej ręce trzymał pierścień stworzony tak, żeby magicznie dopasowywał się do paliczka właściciela. Z białego złota, z przodu obejmował palec siatką równych linii układających się w kratkę, z tyłu zaś wił się w kilku równych liniach, które ciasno przylegały do skóry od podstawy palca do zgięcia stawu.
- Proszę sprawdzić, czy może to będzie pasowało. Z całym szacunkiem, ale pańska siostra nie brzmi jak ktoś, kto lubiłby bardzo widoczną biżuterię –  stwierdził wesoło.
Semyon Aristov
Semyon Aristov
Moskwa, Rosja
27 lat
błękitna
majętny
przedsiębiorca w rodzinnym biznesie, lichwa
https://magicznarosja.forumpolish.com/t696-semyon-aristovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t749-semyon-aristov#1870https://magicznarosja.forumpolish.com/t750-semyon-aristov#1871https://magicznarosja.forumpolish.com/t748-ikarhttps://magicznarosja.forumpolish.com/f131-zloty-palac-moskwa

Czw Mar 19 2020, 01:38
Postanowił nie interpretować tego promiennego uśmiechu, którym obdarzył go jubiler, a przynajmniej tak mu się zdawało. Jednak kiedy Hercules odwrócił się, zapewne już mając w głowie przejrzystą jak kryształ wizję biżuterii, Semyon odkrył, że zaczął bezgłośnie bębnić opuszkami palców w nogawkę spodni. Na całe szczęście do czasu aż dokonał tego okropnego odkrycia lada ukrywała przed wzrokiem jubilera ten dziecinny podryg. Nie pamiętał, żeby kiedykolwiek wcześniej tak robił. Czy podświadomość podsunęła mu ten dryg specjalnie na tę okazję tak, aby już nigdy więcej nie ośmielił się postawić stopy w tym salonie?
Z zaskoczeniem odkrył, że ta myśl napełniła go swego rodzaju smutkiem. Już wcześniej podjął decyzję, że prawdopodobnie rozmawiał właśnie z jednym z największych mistrzów jubilerskiego fachu, ale teraz, chociaż nie mógł mieć porównania, inne salony wydawały się takie… puste. Oczywiście, świeciły. Oczywiście, w oknach wystaw wielu z nich można było zapewne naliczyć jeszcze więcej drogich kamieni niż u Caravaggio, a jednak… Chociaż przyczyna kryła się gdzieś zbyt głęboko, aby sięgnął do niej na trzeźwo, musiał – nie, p o s t a n o w i ł – zrobić dobre wrażenie na Herculesie. W końcu kiedyś na pewno jeszcze go odwiedzi. W jego salonie.
Uświadomił sobie jeszcze jedną rzecz, kiedy śledził oczyma podrygi uśmiechu na twarzy jubilera, kiedy ten otwierał gablotę. Nazwał Stasię… opiekuńczą. To nie było kłamstwo, szybko żachnął się w duchu, lecz nie to cisnęło mu się wtedy na usta. I chociaż nie powiedział całej prawdy na głos, poczuł, że w tamtej chwili wymienił się z Herculesem swoim sekretem. Dopóki nie powiedział tego na głos, nie wydawało się to niczym odkrywczym ani prywatnym, a jednak może nikt oprócz niego nie miał okazji zobaczyć, co kryło się pod żakietem uszytym z powagi i spodniami w kolorze zimnego popiołu.
Drgnął, przywołany do rzeczywistości łagodnym kliknięciem zamykanej gabloty. Opanuj się, nie jesteś już dzieckiem, rozkazał sobie, zmywając niewidocznymi ruchami mięśni twarzy wszelkie ślady rozmyślań. Jak kamień, masz być jak kamień.
Słuchał Herculesa jak przez mgłę. Kiedy zobaczył bransoletę i pierścień, które prezentowały się nieziemsko na tle opalonej skóry dłoni jubilera, miał wrażenie, jakby potrafił odczytać z nich wszystkie słowa próbujące teraz dotrzeć do jego umysłu. „Pańska siostra nie brzmi jak ktoś, kto lubiłby bardzo widoczną biżuterię”, odczytał z poblasku srebra i skier światła płynących po krzywiźnie pierścionka. Czy to mogło być to? Czy ten człowiek właśnie ożywił słowo?
Stasia-… Siostra będzie zachwycona – odchrząknął, oczywiście nienaturalnie.
To tylko prezent świąteczny, opanuj się, zrugał się, ale już się stało. Właściwie i tak przekroczył już granicę obcej, chłodnej profesjonalności, chociaż Hercules mógł nie zdawać sobie z tego sprawy.
Dziękuję, ile płacę? – zapytał już normalnym tonem. Tonem rodu Aristovów.
Cena to była liczba. Miał świetną pamięć do liczb, a mimo to później, gdy szedł ulicą, nie potrafił jej sobie przypomnieć. Pamiętał za to, że Hercules ma brązowe oczy.
Dziękuję. Do zobaczenia – powiedział, odchodząc.
Zimny powiew wiatru tylko dodatkowo zachęcił go, żeby po przyjściu rozgrzać się szklanką whisky.
Hercules Caravaggio
Hercules Caravaggio
teraz mówię sercu, aby sercem było
Syrakuzy, Sycylia
31 lat
wieszczy
błękitna
bogaty
jubiler
https://magicznarosja.forumpolish.com/t602-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t609-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t613-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t612-sliskihttps://magicznarosja.forumpolish.com/t611-hercules

Pią Mar 20 2020, 14:35
Aristov – zadźwięczało mu w uszach, gdy tylko usłyszał to mityczne niemal Stasia opuszczające usta mężczyzny jak drogocenna tajemnica, którą nie powinien był się z nikim dzielić, jak zagubiona fotruna wypadająca na blat lady niczym wysunięty z kieszeni portfel. Stanislava Aristova, Królowa Śniegu Rosji, czy nie tak? Mężczyzna przed Herculesem musiał być więc Semyonem Aristovem, królem ich alkoholowego imperium? Bogowie, Caravaggio był okropnym przedstawicielem klasy wyższej, skoro nawet nie zorientował się, z kim miał do czynienia.
Byli więc z dwóch różnych światów. Jasny jak syclijskie słońce Hercules, człowiek o krwi nadal tak samo gorącej i tak samo lśniącym spojrzeniu, i chłodny Aristov, syn Vankeevy, dziecko zimnej jak wódka Rosji. Hercules marzył, żeby poznać tę mityczną Stanislavę – słyszał o niej wystarczająco, żeby domyślić się, że musiałaby go znienawidzić za zawsze rozpięte dwa górne guziki koszuli, a on za tę nienawiść by ją uwielbiał, bo czy istniało coś lepszego niz ludzie okazujacy gniew tak chętnie? Na razie jednak musił zadowolić się odrobiną biżuterii (która już na zawsze miała cieszyć go tym, że wybierał ją dla niej szostkimi dłońmi, których w polityce się nie lubiło, w nieco niechlujnym ubraniu, uśmiechając się szeroko do jej brata) i szczątkami słów zdradzonymi przez Semyona jakby wbrew jego woli, a przynajmniej wbrew barierom, które każdy miał przed nieznajomymi.
Nie powinien w ogóle myśleć o kimś, kogo nie znał; ale w życiu, w którym nie miał prawa zbliżyć się do kogokolwiek, przyjemnośc sprawiało mu obserwowanie ludzi z oddali. I nie zamierzał jej sobie odmawiać, bo niewiele pozostało mu już radości w tym wszystkim. Semyonowi mógł tylko w duchu dziękować za to, że ten pozwalał mu na zrobienie niewielkiego kroku w stronę tego, co do tej pory znał tylko z gazet.
Bogowie, Hercules polubił Semyona Aristova. Nie miał w sobie wcale wyższości albo okrucieństwa, którego mógłby się spodziewać po Aristovach, nie, był uprzejmy i w jakiś kruchy sposób niemal odsłonięty. Jak Caravaggio miał uciekać przed tym miastem, gdy ono wciąż wpychało mu do pracowni takich ludzi? A moze to miasto powinno uciekać przed nim?
Gdy pracownicy zaczęli pakować wszystko w ozdobne pudełka, Hercules podał mu cenę i szybko załatwili związane z tym formalności. Wyciągnął jeszcze do Semyona rękę i uścisnął jego mocno.
- To była przyjemność gościć pana w moim salonie, panie Aristov – stwierdził, czując się głupio, że dopiero teraz narabia wpadkę z nazwiskiem. – Mam nadzieję, że wpadnie pan jeszcze kiedyś i powie mi, czy udało nam się dobrać trafione prezenty.
Chwilę później mężczyzna pożegnał się i zniknął. Hercules westchnął, wpatrując się w jego plecy. Mimo to zdobył się jeszcze na ostatni uśmiech.

Hercules i Semyon z tematu
Hercules Caravaggio
Hercules Caravaggio
teraz mówię sercu, aby sercem było
Syrakuzy, Sycylia
31 lat
wieszczy
błękitna
bogaty
jubiler
https://magicznarosja.forumpolish.com/t602-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t609-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t613-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t612-sliskihttps://magicznarosja.forumpolish.com/t611-hercules

Sob Mar 21 2020, 23:34
12.12.97
W pomieszczeniu było tak ciemno, że właściwie bardziej czuł swoje palce, niż je widział. Szorstkie wnętrze dłoni i krótko obcięte paznokcie, pod którymi jednak wciąz gromadził się pył i brud, jaki powstawał przy obrabianiu materiałów – to kontrastowało z delikatnym, idealnie gładkim łańcuszkiem, który Hercules trzymał właśnie w tych palcach, zazwyczaj zdecydowanie bardziej nieporadnych, ale teraz wręcz złączonych z tym, co właśnie tworzyły. Złoto w przygaszonym świetle wydawało się brązowe, czasem tylko, gdy jakaś smuga zakurzonego światła wydostawała się zza firanki, błyskając prawdziwą barwą.
Hercules powinien był wstać i po prostu wpuścić światło do pomieszczenia albo chociaż pomóc sobie różdżką, ale nie mógł, bo pracował. Wykończenia takie jak to zdecydowanie wymagały uwagi i ostrożności, a on cieszył się tym, że nie musiał o niczym myśleć. Nie chciał myśleć, chciał pracować, zachwycać się prostotą tego, co właściwie miał przed sobą, a jednocześnie obserwować, jak złoto załamywało światło, jak układało się przy jego skórze i jak plastyczne okazywało się w jego palcach. Ta dziwna, duszna atmosfera, która zapanowała w pomieszczeniu na chwilę, była dla jego skupionego umysłu jedynie źródłem kolejnych artystycznych przyjemności i nie chciał jej kończyć.
W robieniu biżuterii najlepszy jednak nie był sam proces tworzenia jej, ale wyobrażanie sobie, jak będzie wyglądała, gdy ktoś ją już założy. Ironiczne wydawało mu się to wyczekiwanie – tego nie mógł zobaczyć w swoich wizjach, chociaż by chciał. Westchnął teraz, odkładając w końcu łańcuszek ze skończonym zapięciem na blat przed sobą. Narzędzia i materiały leżały rozrzucone wszędzie wokół, zaraz obok nich Hercules zostawił też mnóstwo niewielkich filiżanek po swojej południowej kawie i jakieś drobiazgi, które niewiadomo czemu przyniósł do salonu.
To wszystko wyglądało tak... Zwyczajnie. Gdyby nie ta niezręczność, która w ogóle skłaniała go do refleksji w tym momencie, mógłby się pomylić i pomysleć, że był w domu, w tym jednym salonie Caravaggiów, którym zajmował się zawsze, że wokół niego kręcą się ci dobrze mu znani pracownicy z Sycylii, że powietrze jest tak duszne naturalnie, że...
Ale to nie był dom. To nie powinien być dom. Czasami się zapominał i całkiem wypadało mu z głowy, że nie będzie tam na zawsze. Minęły dopiero dwa miesiące Hercules odzyskał Hersilię (chociaż czy kiedykolwiek ją stracił? Może tak naprawdę po prostu ją znalazł, bo ona nie chciała być jego siostrą tak naprawdę, ona nie chciała mu wybaczyć), zaczął odnajdywać się w Petersburgu i nawet... nawet rozumiał już całkiem dobrze ten ich dziwaczny język, ale wciąż były takie chwile, gdy nagle wszystko w nim zamierało, gdy po prostu patrzył na to, co już tam zrobił i zastanawiał się, kiedy to czekanie się skończy. Bo przecież czekał, prawda? Czekał, ale nie był pewien na co.
Założył nawet salon Caravaggiów w Petersburgu. Oczywiście, że nigdzie się stamtąd nie wybierał. Ale zastanawiał się, czy jesli coś się stanie, a może gdy już coś się stanie... Czy oni nadal będą chcieli, żeby został w ich mieście. Czy ktokolwiek będzie chciał. Nie powinien był się przywiązywać, a teraz było już za późno na ucieczkę i... Przełknął ślinę, czując, że jego pracownia za bardzo przypominała sypialnię, w której zamknął się po śmierci Tiziano i Danieli. Poderwał się gwałtownie, odsuwając krzesło z głośnym piskiem, a potem odwrócił się, żeby wydostać się... gdzieś. Gdziekolwiek.
W tym samym momencie usłyszał pukanie i w drzwiach ukazała się głowa nachylającego się do środka pracownika.
- Panie Caravaggio, teraz pewnie nikt nie przyjdzie, wszyscy na obiedzie, czy mógłbym teraz zrobić sobie przerwę? – zapytał nieco niepewnie, patrząc na niego ze zmarszczonymi brawiami.
Hercules wziął głęboki wdech – świat wydał mu się odrobinę ostrzejszy i mniej przerażający. Skinął głową do młodszego od niego mężczyzny, który pracował z nim od kilku tygodni.
- Idź śmiało – stwierdził w końcu łgaodnie.
Z jakiegoś powodu poczekał, aż chłopak się wycofa i zniknie, a potem jeszcze chwilę stał z dłonią na klamce otwartych drzwi i patrzył na gabloty z biżuterią z dziwnym niepokojem. Z tyłu głowy wciąż miał myśli, które zmusiły go do opuszczenia pracowni, ale były głuche i powoli znikały. Jakie to miało znaczenie? Jakie? Jeśli coś się stanie, Hercules pewnie to zobaczy i będzie mógł uporać się z gorzkim rozczarowaniem chwilę wcześniej. Będzie wiedział – jakby to było jakiekolwiek pocieszenie. Może nawet zdoła odejść, zanim.... Zanim to się stanie. Może nie będzie musiał znowu obserwować skutków tego, co krążyło nad nimi.
Westchnął głeboko jeszcze raz, żeby napełnić płuca powietrzem, a nie kurzem i żarem z ciasnej pracowni, a potem zrobił krok do głównego pomieszczenia salonu jubilerskiego.
Wtedy nagle wszystko zniknęło. Nie stał już wcale na miękkiej wykładzinie, ale nogi miał zatopione w błocie, które pojawiło się, gdy ziemia rozmiękkła od lekkiej mżawki. Nie czuł własnego ciała, nie widział dłoni, gdy uniósł je do oczu, ale... Wystarczyła sekunda, by pojawiło się zimno, które pojawiało się zawsze w jego wizjach.
Hercules zesztywniał i w pierwszym odruchu zacisnął powieki jak dziecko. Nie chciał tego widzieć! Tak strasznie, strasznie nie chciał tego widzieć! Nie obchodziło go, jaką okrutną śmierć to coś chciało mu przedstawić tym razem, ale nie chciał... Po prostu nie teraz. Nie teraz, gdy czasami rzeczywiście zdarzały się sekundy szczęścia – wtedy pozwalał sobie po prostu wierzyć, że może już będzie dobrze, może... Może już wycierpiał wystarczająco. Dlaczego musiał znowu na to patrzeć? Już wystarczająco wiele razy obserwował martwe twarze swoich przyjaciół, ich zamknięte oczy, zesztywniałe palce zaciśnięte na mateirałach idealnych ubrań, spokój i smutek, które nie pochodziły od niego, ale też przecież już nie od tych, na których patrzył. Tym razem odmawiał – nie chciał znowu poczuć tego, co wtedy, gdy odkrył twarz Tiziano wśród innych.
Był taki głupi – jeszcze chwilę temu stwierdzał, że to dobrze, jeśli pozna prawdę wcześniej. Ale to nie była prawda – to nie mogła być prawda, bo... Przecież doskonale wiedział, kogo tam zobaczy... Przecież wiedział. Gorzki, okrutny żal zacisnął mu gardło i wcisnął pod powieki łzy. Kochał tylko jedną osobę – tylko na tę jedną miłośc sobie pozwolił. Dlaczego to on musiał być tym, który zobaczy śmierć drugiego? Dlaczego? Nie chciał... Po prostu nie chciał...
-Stój!– usłyszał krzyk, a potem uświadomił sobie, że to jego własne w dziwny sposób niekompletne ciało wydobyło z siebie to słowo.
Hercules zesztywniał. Dławiące zimno nadal wspinało się po jego nogach i oplatało go w talii, przypominając o tym widmie śmierci, które śledziło go od urodzenia. Gdy otworzył oczy, nogi ślizgały mu się po grząskim gruncie i dopiero to powiedziało mu, że biegł. Ciemność zacieśniała się za nim, aż uświadomił sobie, że wbiegał coraz głębiej w las.
Dopiero wtedy spostrzegł postać jadącą na koniu wiele metrów przed nim. Smukła sylwetka ciemnowłosej kobiety oddalała się z każdą chwilą, a gdy to do niego dotarło, nagle szarpnęła nim jakaś bolesna, rozpaczliwa bezsilność, która zdecydowanie pochodziła od Herculesa z wizji. Ten, który jedynie biernie obserwował pościg za kobietą, nadal nic nie rozumiał – oprócz tego, że bezwględnie musiał ją zatrzymać, bo jeśli ona w końcu zniknie w ciemności, wtedy coś ją pochłonie, to okrutne, obezwładniające zimno, którym karmiło go wieszczenie.
Stanął w końcu, chociaż nie wiedział, czyja była to decyzja. Odwrócił się na pięcie i rzucił się gdzieś w przeciwnym kierunku, ale zanim zdołał dobiec do celu, wszystko nagle zniknęło mu sprzed oczu i poraziło go oślepiające światło. Oddychał ciężko, jego ciało błagało o odpoczynek, chociaż tak naprawdę wcale go nie potrzebował. Obrazy sprzed chwili krążyły mu przed oczami, ale... Nie rozumiał. Naprawdę nie rozumiał.
To nie była Hersilia. To nie była też jedna z tych cichych i przerażających wizji, które niejasno zdradzały mu, że kogoś wkrótce straci. Nie znał kobiety, która się oddalała – nie rozumiał, dlaczego to miałoby być dla niego istotne. Nawet to otoczenie... Czy to było prawdziwe? Czy to kolejna metafora? Hercules położył dłonie na szklanej ladzie, zostawiając po sobie wiglotne ślady od potu, który oblał całe jego ciało. Serce wciąż pędziło mu w piersi, gdy przyglądał się ostrożnie wyłożonej pod jego palcami biżuterii. Miał nadzieję... Nie wiedział nawet, czy to, co teraz szarpało nim od środka, to była ulga czy rozczarowanie, ale wszystko w nim wrzało i krzyczało, jakby dopiero zaczynał, a nie właśnie skończył wizję.
Ktoś miał umrzeć albo... Być bardzo bliski śmierci. Hercules nie wiedział kiedy, nie wiedział gdzie, nie wiedział kto. A jednak z jakiegoś powodu to zobaczył.
Odwrócił się i ruszył z powrotem do pracowni, gdzie znajdowały się jego awaryjne papierosy. W kłębach papierosowego dymu wrócił do salonu. Miał nadzieję, że to może być już koniec. Że wizje nigdy więcej nie pokażą mu czyjejś śmierci. W dodatku, chociaż chronił się przed przywiązaniem, musiał martwić się śmiercią kobiety, której nawet nie znał. Może powinno mu ulżyć, że to nie była Hersilia, ale poczuł się jak głupiec. Duże szyby, które spuszczały do pomieszczenia popołudniowe światło, nagle uczyniły go zbyt odsłoniętym i podatnym na jakikolwiek cios, a jego ciało niemal szarpnęło się, żeby podejść do nich i zasłonić firanami. Gdyby pomieszczenie znowu pogrążyło się w mroku, może nie czułby się tak żałośnie niezdolny do ochrony. Ale przecież już to zrobił. Przecież już sam się odslonił.
Hercules nie umiał uczyć się na błędach.
Stanislava Aristova
Stanislava Aristova
i was just a kid who grew up strong enough to pick this armor up
Moskwa, Rosja
31 lat
błękitna
majętny
sędzia Magicznego Sądu ws. karnych, teoretyk i filozof prawa, przedsiębiorca
https://magicznarosja.forumpolish.com/t703-stanislava-aristovahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t754-stanislava-aristova#1882https://magicznarosja.forumpolish.com/t739-stanislava-aristova#1848https://magicznarosja.forumpolish.com/t755-cato#1883https://magicznarosja.forumpolish.com/t740-prosze-wstac-sad-idzie#1849

Sob Mar 28 2020, 20:03
Stanislava nie miała w zwyczaju kupować prezentów świątecznych tak późno. Wszystko miała ostrożnie rozplanowane w swoim kalendarzu i, zazwyczaj, podarunki dla rodziny, przyjaciół (tych było niewielu) i osób, którym należało je wręczyć (tych było więcej) miała już w połowie listopada. Prezenty dla Grishy, Artemiego, rzeszy kuzynów i współpracowników wysłała już na początku grudnia; rzadką księgę magii zakazanej autorstwa Matveia Karamazova zdobyła dla Semyona miesiąc temu, wykorzystując swoje znajomości w kręgach kupieckich (prezent-pułapka, mający potwierdzić albo odrzucić podejrzenia siostry); Dashy kupiła qanata od Goncharovów tuż po Gonitwie; ojciec miał dostać zegarek. Brakowało jednak upominku dla Zhenyi.
Tak późne zakupy nie były efektem zaniedbania albo zapomnienia. Te słowa nie istniały w słowniku Aristovej. Stana jednak, gdy już poświęcała myśli uciążliwej kwestii świąt, odkrywała, że…
Nie musiała się z tego tłumaczyć. Przed nikim. Liczył się wynik jej rozważań: wybór padł na biżuterię. Neutralna i piękna, powinna się jej spodobać. Na zdjęciach w gazetach Zhenya często nosiła dodatki. Stanislava poświęciła parę chwil ze swojego dnia, by przeanalizować wybory swojej siostry i doszła do wniosku, że lubiła kolorowe, bogate kolie, kolczyki, bransoletki, jednak nigdy nie były one ciężkie, bardziej delikatne i efektowne. Europejskie, przychodzi na myśl.
Teraz każda kobieta chciała mieć dzieła Caravaggio, prawda? Zhenya pewnie nie była wyjątkiem.
Do salonu Stasia weszła krokiem człowieka, który doskonale wie, czego oczekuje, i nie zamierza spędzić w sklepie ani chwili dłużej, niż było to konieczne. Jej krytyczny wzrok natychmiast padł na człowieka za ladą, otoczonego chmurą dymu. Palenie w miejscu pracy? Nieprofesjonalne, oceniła surowo.
Zatrzymała się w pewnej odległości od kontuaru i zlustrowała Sycylijczyka, wyłapując każdy niesfornie opadający na czoło lok i każdy odpięty guzik koszuli. Nawet nie kontrolowała tego, że to zrobiła – odruch.
Dzień dobry — powiedziała z chłodną uprzejmością. Znowu spojrzała na papierosa w jego ustach i uniosła brew. — Otwarte?
Hercules Caravaggio
Hercules Caravaggio
teraz mówię sercu, aby sercem było
Syrakuzy, Sycylia
31 lat
wieszczy
błękitna
bogaty
jubiler
https://magicznarosja.forumpolish.com/t602-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t609-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t613-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t612-sliskihttps://magicznarosja.forumpolish.com/t611-hercules

Sro Kwi 01 2020, 01:49
Hercules znał Stanislavę Ariotvą; teraz, jakby na ironię, nie zauważył jej jednak. Mignęła mu tylko znajoma twarz, jakby wspomnienie czegoś, co budziło w nim radośc chwilę wcześniej. Był roztrzęsiony – drżenie przejmowało jego mięśnie, dłoń z papierosem podrygiwała nieco w rytm sobie tylko znanej melodii. Pierwszy raz od dawna Hercules nie mógł przypomnieć sobie, jak to było wyśmiewać własne problemy; o nie, teraz wcale nie było mu do śmiechu, teraz gdy stał na krawędzi jakiejś przepaść i był tylko kruchy krok przed upadkiem w nią.
No dalej, uśmiechnij się. Weź się w garść. Śmierć wróciła – zawsze wraca. Hercules zacisnął palce na cienkim papierosie, zaciągając się jeszcze raz. Stanisława Aristova pojawiła się właśnie w progu jak jakiś złudny sen, ta sama twarz, którą widział już tyle razy na zdjęciach z gazet. Królowa Śniegu Rosji, tak? Kochał takich ludzi, teraz jednak trudno mu było wrócić do tamtej dziecinnej radości, gdy udało mu się kogoś zdenerwować.
Był w rozsypce; ale wtedy ona uniosła wzrok i powietrze w pomieszczeniu rozdarł ten głos czysty i zimny jak cięcie nożem. Świadomość papierosa w dłoni uderzyła go jak piorun – a może to jej oceniający wzrok, jej niezadowolenie, jakby naprawdę miała ochotę skrytykować to, że palił w miejscu pracy. Nawet przez to pomieszczenie szła jak żołnierz – mógłby pomyśleć, ze była zbyt zajęta dostawaniem tego, po co przyszła, żeby w ogóle zwrócić na niego uwagę; a jednak nie umknęło mu to spojrzenie, wycena tego, ile był wart jako rzemieślnik. Ha!
Może jednak nie było z nim tak źle. Uśmiechnął się delikatnie. Śmierć go goniła, oczywiście, ale tutaj był bezpieczny, prawda? Teraz, gdy widział Królową Śniegu Rosji pierwszy i prawdopodobnie ostatni raz w swoim życiu, nic nie mogło się stać. Hercules był głupcem, przywiązując się tak szybko, ale konsekwencje miały czekać dopiero później. Całe jego życie przecież polegało na odwlekaniu nieuniknionego; odetchnął więc, nawet jeśli kości miał nadal sztywne od tego uporczywego zimna, które wcześniej odebrało mu Tiziano,  a potem zapowiedziało pożegnanie z Danielą. Jeszcze nie. Jeszcze nie, mógł spróbować coś zmienić.
- Tak, oczywiście – odezwał się, głos miał zachrypły, jakby naprawdę krzyczał sekundę temu. Uśmiechnął się szeroko do Stanislavy Aristovej, obserwując jej reakcję. – Hercules Caravaggio, mistrz salonu. W czym mogę służyć?
Stanislava Aristova
Stanislava Aristova
i was just a kid who grew up strong enough to pick this armor up
Moskwa, Rosja
31 lat
błękitna
majętny
sędzia Magicznego Sądu ws. karnych, teoretyk i filozof prawa, przedsiębiorca
https://magicznarosja.forumpolish.com/t703-stanislava-aristovahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t754-stanislava-aristova#1882https://magicznarosja.forumpolish.com/t739-stanislava-aristova#1848https://magicznarosja.forumpolish.com/t755-cato#1883https://magicznarosja.forumpolish.com/t740-prosze-wstac-sad-idzie#1849

Sro Kwi 01 2020, 22:07
Im dłużej przebywała w towarzystwie mistrza Caravaggio, tym więcej dziwnych szczegółów dostrzegała. Wydawał się… nieobecny. Trudno było zdiagnozować jej to uczucie. Widywała jednak coś takiego, takie roztrzęsienie, na sali sądowej, a tam już umiała je interpretować. Stana wywnioskowała tylko, że prawdopodobnie przyszła w nieodpowiednim dla Włocha momencie – i nie pomyślała o tym nic więcej. Nie znała jubilera i jego wspomnienie miało się rozmyć w jej pamięci już w godzinę po opuszczeniu przez nią jego sklepu.
Przytaknął, zgodził się pracować, a więc profesjonalne potrzeby jednak wygrały z emocjonalnymi.
Aristova kiwnęła sztywno głową, gdy się przedstawił, i zaraz odwróciła wzrok. Obróciła się i podeszła spokojnie do oszklonych gablot, spoglądając na ich zawartość jak patrzyłaby na żołnierzy w szeregu. Obrzuciła krytycznym spojrzeniem wszystkie ułożone (o dziwo, nienagannie) naszyjniki, kolczyki, zegarki, bransolety. Milczała parę chwil. Zastanawiała się.
Czy to jest coś, co dałaby swojej siostrze? Prace Caravaggio były estetyczne, może nawet piękne – czy były godne Aristovej? Zhenya musiała dostać wszystko, co najlepsze. Aristovowie mieli pieniądze, to jedyne, czego mieli w dostatku, a Stasia wykorzystywała to w odpowiedni sposób. Uczucia lubiła wyrażać językiem rubli, jakby miłość mogła przeliczyć na złoto, pałace i stadniny – bo wszystko inne, co w jej życiu istotne, mogła przekalkulować na ruble. Dlatego prezent dla jej siostry musiał być idealny, musiał być drogi, musiał być cudowny.
Tam, gdzie język Stanislavy był kaleki, przemawiały za nią pieniądze.
W końcu, po długiej inspekcji, podniosła wzrok na jubilera, spojrzała mu prosto w oczy i przemówiła poważnie:
Niech mi pan pokaże swoje najlepsze prace, panie Caravaggio.
Hercules Caravaggio
Hercules Caravaggio
teraz mówię sercu, aby sercem było
Syrakuzy, Sycylia
31 lat
wieszczy
błękitna
bogaty
jubiler
https://magicznarosja.forumpolish.com/t602-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t609-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t613-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t612-sliskihttps://magicznarosja.forumpolish.com/t611-hercules

Wto Kwi 07 2020, 11:38
Dziwny był ten spokój. Hercules chciałby powiedzieć – może nawet nienaturalny dla kogoś takiego jak on, zawsze w ruchu, zawsze buzującego od emocji.
Oceniała go. Maszerowała teraz po salonie zbyt wyprostowana i zbyt elegancka, żeby mógł nazwać to ciekawością; nie, ona wiedziała już, po co przyszła. Teraz pewnie zastanawiała się tylko, czy to dostanie.
Byli ludzie, którzy nienawidzili, gdy patrzyło im się na ręce. Tacy, którzy pod wpływem tego zimnego spojrzenia pani Aristovy, pewnie zestresowaliby się i zepsuli wszystko. Ale Hercules lubił działać na przekór – gdy nie mógł kochać, kochał, gdy go wyganiano, wracał, a gdy ktoś pragnął przekonać się, czy okaże się wadliwy, Hercules odnajdował w sobie czysty spokój. W nic przecież nie wierzył bardziej niż we własną biżuterię.
Chwilę później wrócił z kolią z białego złota, być może najbardziej misterną konstrukcją, jaką miał okazję robić – w założeniu miała otaczać delikatnie szyję noszącego, rozpływając się nieco po obojczykach i karku; łańcuszek złożony był z kolejnych, skręcających się przy końcach odnóg, które nadawały mu trochę wygląd gałązki ze świeżo wykwitającymi pąkami. Tam, w miejscu, w którym normalnei znalazłby się kwiat, lśniły niewielkie cyrkonie. Kolia zbiegała się pomiędzy obojczykami, zakończona zawieszką z dużym ciemnoniebieskim granatem, którego barwa była tak głęboka, jakby zaglądało się w głąb prawdziwego oceanu. Hercules pomyślał od razu o tej pracy – sam nie wiedział, dlaczego, ale miała w sobie jakieś zimno, którego nie widywał często wśród swojej biżuterii. Zimno, elegancję, tak, ale też jakąś delikatną lekkość. Widział w tej kolii kobietę pokroju Stanislavy Aristovej, chociaż miał wrażenie, że tak wystawna biżuteria nie byłaby dla niej zadowalająca; wciąż jednak czuł, że to kolia, które potrafiła jednocześnie podkreślić siłę i łagodność. Zrobił ją już tutaj, w Petersburgu, gdy dostarczono mu niebieskie granaty, jedne z najrzadszych kamieni szlachetnych, na jakich miał okazję pracować.
Przyglądał się kobiecie, gdy kładł przed nią naszyjnik, ale nie spodziewał się zobaczyć zbyt wiele na jej twarzy. Dlatego uśmiechnął się tylko i rzucił miękko:
- Zgodnie z życzeniem.
Stanislava Aristova
Stanislava Aristova
i was just a kid who grew up strong enough to pick this armor up
Moskwa, Rosja
31 lat
błękitna
majętny
sędzia Magicznego Sądu ws. karnych, teoretyk i filozof prawa, przedsiębiorca
https://magicznarosja.forumpolish.com/t703-stanislava-aristovahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t754-stanislava-aristova#1882https://magicznarosja.forumpolish.com/t739-stanislava-aristova#1848https://magicznarosja.forumpolish.com/t755-cato#1883https://magicznarosja.forumpolish.com/t740-prosze-wstac-sad-idzie#1849

Wto Kwi 28 2020, 16:20
Stanislavę Aristovą trudno było zachwycić.
Nie była człowiekiem skłonnym do estetycznych wzruszeń (wzruszeń jakichkolwiek) – docenić umiała jednak harmonię, przywiązanie do detali i kunszt. Lubiła piękne klasyki, zimne i nieosiągalne w swojej doskonałości, skomponowane z boską precyzją. Podziwiała je w duchu, odnajdując czasem odrobinę spokoju w sztuce, w tym, jak idealna i nieporuszona bywała, oszlifowany diament ludzkiego umysłu, ale nie nazwałaby siebie nigdy miłośniczką. Częściej dzieła przykuwały jej uwagę z powodów czysto biznesowych: zdarzało jej się inwestować w obrazy, rzeźby, w architekturę. Piękno było warte tyle, na ile zostało wycenione.
Wiedziała, że jej siostra patrzyła inaczej. Wrażliwa artystka – nie miała pojęcia, w jaki sposób uchowała się w tym domu, w tym środowisku, w tym k r a j u. Trudno być tak… uczuciowym na oczach całej Rosji. Zhenya była wyjątkową kobietą w każdy sposób – pozytywny i negatywny. Dla kogoś takiego sędzia chciała czegoś równie specjalnego.
Czekała cierpliwie, aż mistrz salonu wróci z najlepszym, co może jej dać, z tym, z czego jest najbardziej dumny. Test – takim żądaniem zawsze można poznać artystę, nawet człowieka. Co jest twoim największym osiągnięciem, wybierz, pokaż to.
Sędzia oceni i wyda wyrok.
Spodziewała się, że Caravaggio przyniesie parę prac, pragnąc pokazać pełnię swoich możliwości. Inny jubiler by to zrobił, usiłując dogodzić gustom wymagającej i majętnej klientki, obskoczyłby ją z trzema, czterema dziełami, każdym od siebie zupełnie różnym. Doceniłaby to, jeżeli byłby dobry. Ale Włoch przyniósł tylko jedną kolię. Takie zdecydowanie, postawienie wszystkiego na jedną kartę, pewność – zastanawiała się, czy to oznaka silnego charakteru.
Jej surowe spojrzenie padło na naszyjnik.
Jeden — zauważyła sucho. — Dlaczego akurat ten?
Hercules Caravaggio
Hercules Caravaggio
teraz mówię sercu, aby sercem było
Syrakuzy, Sycylia
31 lat
wieszczy
błękitna
bogaty
jubiler
https://magicznarosja.forumpolish.com/t602-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t609-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t613-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t612-sliskihttps://magicznarosja.forumpolish.com/t611-hercules

Sro Kwi 29 2020, 13:40
Czekał, sam nie wiedział, czy na jakikolwiek gest z jej strony, czy na słowa same w sobie. Gdy w końcu się odezwała, nie był nawet zaskoczony; uśmiech na ustach nie zbladł mu nawet odrobinę.
Hercules domyślał się, że nie zdoła przekonać jej tak po prostu. Stanislava Aristova nie wyglądała jak ktoś, kogo zadowala się łatwo i kto tak po prostu przyjąłby wszystko, co Caravaggio mógłby jej zaoferować. Potrzebowała dowodu, czegoś, co udowodni jej, że był dobrym rzemieślnikiem, żeby naprawdę kupiła jego pracę? Podobało mu się to.
Lubił się bawić. Być może nie powinien – Constanza byłaby zła, ale to wszystko, nawet tutaj, zbyt łatwo było sprowadzić mu do statusu zabawy, jakiegoś głupiego wyścigu po wszystkie te doświadczenia, które Hercules zdąży jeszcze zdobyć, zanim będzie musiał odejść. Ta wizja... nie chciał nawet o niej myśleć. Nie teraz, teraz powinien utopić tamte uczucia w uśmiechu.
- Jeśli pani pozwoli, będę szczery – w tym salonie nie ma najlepszej pracy, dopóki ktoś do niego nie wejdzie i o nią nie poprosi. Biżuteria jest jak dialog i szukam dla niej rozmówcy – stwierdził spokojnie, patrząc na nią uważnie, słowa pozwoliły mu się uspokoić. Zastanawiał się, jakiej odpowiedzi oczekiwała, ale wolał nie zgadywać, po prostu powiedzieć, co uważał naprawdę. – Właściwie, miałem nadzieję, że nie będę musiał tłumaczyć, dlaczego akurat tę uważam za najlepszą. Na tym powinny polegać najlepsze prace, prawda? – przerwał, czując się nieco niezręcznie pod tym bezuczuciowym spojrzeniem. – Cóż, tak po prostu czułem.
Dziecinna wymówka – można pomyśleć, wymówka kogoś, kto próbuje grać eksperta. Wiedział, że mogła uznać go za niepoważnego, śmiesznego, odebrać to jako atak. Ale Hercules i tak przecież nie był tam na zawsze.
Powinien wracać, ale wiedział, że nie będzie miał na to siły. Skoro klątwa grała z nim, on mógł zagrać chociaż ze Stanislavą Aristovą, mimo że to było jak unoszenie głowy chwilę przed tym, jak spadało ostrze gilotyny.
Stanislava Aristova
Stanislava Aristova
i was just a kid who grew up strong enough to pick this armor up
Moskwa, Rosja
31 lat
błękitna
majętny
sędzia Magicznego Sądu ws. karnych, teoretyk i filozof prawa, przedsiębiorca
https://magicznarosja.forumpolish.com/t703-stanislava-aristovahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t754-stanislava-aristova#1882https://magicznarosja.forumpolish.com/t739-stanislava-aristova#1848https://magicznarosja.forumpolish.com/t755-cato#1883https://magicznarosja.forumpolish.com/t740-prosze-wstac-sad-idzie#1849

Sro Kwi 29 2020, 15:37
Zhenya polubiłaby tego Włocha.
Nie mówił w konkretach, tak, jak chciałaby tego Stana, nie opowiedział jej o rzadkości kruszców, o trudności w obróbce, o cenie i wyjątkowości dzieła. Tak po prostu czuł. I tyle. Przypadłyby jej do gustu takie mętne wyjaśnienia, do których każdy może sobie dopisać interpretację. Może była to jakaś taktyka handlowa: mówić tyle i tak, żeby kupujący sam wyciągnął ze słów sprzedawcy to, co chciałby usłyszeć. Może pan Caravaggio był sprytny i nowatorski.
A może był po prostu głupi.
Nie umiała tego jeszcze rozstrzygnąć, za mało informacji. Nie po to tu też przyszła: chciała ocenić pracę jego rąk, nie umysłu, a kolia, którą zaprezentował, mogła przypaść do gustu siostrze Aristovej. Była europejska, modna, kolorowa, nieco ekstrawagancka w kształcie, skomponowana starannie i elegancko. Stana nie założyłaby jej, ale Evgenia – owszem. Szybkie zerknięcie na dołączony do pudełka bilecik z ceną upewniło ją w przekonaniu, że biżuteria była też odpowiednio droga. Aristovom nie wypadało kupować prezentów poniżej pewnej kwoty.
Stanislava podniosła głowę i patrzyła jubilerowi niewzruszenie w oczy, zimno analizując wyraz jego twarzy. Miała wrażenie, że coś zawisło między nimi w powietrzu, że w tym momencie grobowej ciszy wybrzmiewa jakieś dziwne napięcie spowodowane starciem się dwóch, skrajnie różnych charakterów, które nie winny się spotkać. Wbijała w niego ostre spojrzenie, jedno z tych, jakimi zwykła raczyć oskarżonego chwilę przed wydaniem wyroku.
Sprawa toczyła się nie o winę, ale o to, czy Caravaggio, jako rzemieślnik, był godny.
Rzuciła okiem jeszcze raz, szybko, na pracę położoną przed nią – jak na dowód w sprawie.
Proszę mi to zapakować.
Uderzenie młotka. Proces skończony.
Hercules Caravaggio
Hercules Caravaggio
teraz mówię sercu, aby sercem było
Syrakuzy, Sycylia
31 lat
wieszczy
błękitna
bogaty
jubiler
https://magicznarosja.forumpolish.com/t602-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t609-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t613-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t612-sliskihttps://magicznarosja.forumpolish.com/t611-hercules

Sro Kwi 29 2020, 16:27
Hercules czekał na wyrok.
Głupie i ironiczne dla człowieka takiego jak on – w wielu kwestiach przecież proces miał ciągnąc się na zawsze, a może nie miało być go wcale, skoro wszyscy mogący go oskarżyć znikali przez klątwę. Sam sobie był sędzią i to w dodatku zbyt słabym, zbyt litościwym, takim, który nie potrafił zdecydować o niczym ostatecznie, zawsze dawał oskarżonemu następną szansę, na którą ten nie zasługiwał.
Hersilia mogła o czymś przesądzić, bo tym razem podzielił się z nią decyzją, dokładnie tak jak kazała Daniela. A teraz – także Stanislava Aristova, chociaż sądziła w sprawie tak błahej i prostej.
Obserwował ją uważnie, śledził wzrokiem jej spojrzenie, szukał na twarzy jakichkolwiek oznak tego, jaką decyzję ona podejmie teraz. Była piękna, ale w taki sposób, że nie odważyłby się powiedzieć jej tego na głos. I lubił to – tak jak lubił każdą silną kobietę, z którą miał do czynienia. Gdyby teraz stwierdziła, że w ogóle nie przekonała jej jego emocjonalna, infantylna argumentacja, spróbowałby pewnie wyjaśnić, dlaczego kolia była wyjątkowa także od strony technicznej, ale jaką zabawę miałby w tym wszystkim? Hercules uśmiechnął się szeroko.
Mogła poprosić o coś innego, mogła go skrytykować, nie byłby zaskoczony albo smutny. Nie poczułby się nawet upokorzony – to tylko biżuteria, prawda? Każdy czasem mylił się co do tego, jak ją dobrać, szczególnie ktoś tak bezczelny jak Hercules Caravaggio; zbyt często najpierw robił, a potem dopiero myślał. Dlatego był taki słaby. Dlatego nie potrafił chronić ludzi, których naprawdę kochał.
Jego uśmiech poszerzył się – tylko dlatego bo Hercules poczuł, jak wizja znowu zaczynała drążyć go od środka. Nic nie wiedział i nic nie rozumiał, ale to znaczyło, że było tylko gorzej. Czuł przecież zimno klątwy, prawda? Być może to wszystko było tylko chwytliwą metaforą, niczym więcej, jakąś pokrętną drogą, żeby zaszczepić w nim odrobinę nadziei, że tym razem będzie inaczej.
Nie będzie. Ale właśnie dla tego Hercules nie ruszy się z salonu.
- Wedle rozkazu – rzucił miękko. Mógłby poprosić o to pracowników, ale sam zajął się zapakowaniem. – To była przyjemność, móc panią gościć w moim salonie.
Spojrzał jej w oczy, śmiejąc się w duchu. Stanislava Aristova, chociaż o tym nie wiedziała, w jakiś sposób uratowała go przed szaleństwem wizji. Był jej za to wdzięczny – i tę wdzięczność zamierzał zachować.
Uderzenie młotka. Wyrok zapadł.
Stanislava Aristova
Stanislava Aristova
i was just a kid who grew up strong enough to pick this armor up
Moskwa, Rosja
31 lat
błękitna
majętny
sędzia Magicznego Sądu ws. karnych, teoretyk i filozof prawa, przedsiębiorca
https://magicznarosja.forumpolish.com/t703-stanislava-aristovahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t754-stanislava-aristova#1882https://magicznarosja.forumpolish.com/t739-stanislava-aristova#1848https://magicznarosja.forumpolish.com/t755-cato#1883https://magicznarosja.forumpolish.com/t740-prosze-wstac-sad-idzie#1849

Sro Kwi 29 2020, 17:13
Stanislava nie zawsze była tą, która wydaje wyroki. Czasami to ona była sądzona.
Kupowała prezent dla Zhenyi tak późno, bo wiedziała, że Evgenia – unikająca spotkań z siostrą tak długo, jak to tylko możliwe, zmuszona pojawić się w domu tylko na święta – oceni ją bezwzględnie, z surowością, którą Stana może sama ją nauczyła. Chciała zatem, żeby to, co jej wręczy, było dobre, żeby chociaż ten prezent nie był dla jej siostry rozczarowaniem.
Kiedyś jedna z (byłych już) kochanek Aristovej wykrzyczała jej w zrywie gniewu, że jej nienawidzi – i jej rodzeństwo na pewno też jej nie cierpi. Prawdopodobnie się nie pomyliła, jak oceniała sędzia: Dasha wolała milczeć albo udzielać wymijających odpowiedzi na jej pytania niż z nią porozmawiać; Semyon zawsze wybrałby nachlanie się nad pięć minut ze starszą siostrą; Evgenia na pewno nie chciała mieć ze Stanislavą nic wspólnego, to akurat dała jej do zrozumienia wprost. Oceniali ją, wiedziała, na każdym kroku. Królowa Śniegu. Feldmarszałek. Suka.
Potwór.
Musiała z tym żyć. Jej rodzeństwo musiało kogoś nienawidzić, a że ojca nie było widać, to ciężar ich wyrzutów spaść miał na Stanislavę. Trudno – dopóki ta rodzina działa, dopóki trybiki obracają się, dopóki gotówka i alkohol płyną, dopóki tradycja jest zachowana, Stasia mogła być tym nieosiągalnym, zimnym pomysłem, który budził obrzydzenie swoją nieludzkością, na który można projektować wszystkie emocje, z jakimi oni nie umieli sobie poradzić. Jeżeli w ten sposób nie wejdą w konflikt z interesami rodu – niech tak będzie.
Każde z nich miało rolę do odegrania. Stanislava przypadła ta.
Milczała chłodno, gdy Caravaggio zasypywał ją uprzejmościami. Wiedziała, że to tylko etykieta. Jej zakupy dawały zazwyczaj mało przyjemności sprzedawcom – przynajmniej do momentu uiszczenia kwoty.
Dziękuję — powiedziała tylko, gdy podano jej elegancki pakunek. Zapłaciła szybko i rzuciła na odchodne jedynie grzeczne: — Do widzenia.
Przynajmniej tę kwestię miała z głowy.

Hercules i Stanislava z tematu
Hercules Caravaggio
Hercules Caravaggio
teraz mówię sercu, aby sercem było
Syrakuzy, Sycylia
31 lat
wieszczy
błękitna
bogaty
jubiler
https://magicznarosja.forumpolish.com/t602-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t609-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t613-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t612-sliskihttps://magicznarosja.forumpolish.com/t611-hercules

Sob Maj 16 2020, 17:43
18.01.98
Tego poranka, pochylony nisko nad pudełkiem, do którego pakował specjalne zamówienie, zauważył, że jego ręce chyba trochę zbladły.
Pół roku, bogowie, był w Petersburgu już pół roku. Gdy wyjeżdzał, wtedy we wrześniu, miał za sobą dwa miesiące w dusznych Syrakuzach, pod jarzmem grzejącego niemiłosiernie słońca. Był wtedy tym Herculesem Caravaggio, synem tej Constanzy. I chociaż tam wszystko wydawało się proste, wciąż przecież pamiętał, że lato spędził przerażony, tkwiąc boleśnie przykuty do łóżka Danieli. Sycylia zostawiła na nim ślad swoim słońcem i tamtymi wydarzeniami.
Teraz czuł się tak, jakby to wszystko powoli odpływało. Wspomnienia Danieli wciąż bolały tak samo, ale teraz zdarzały mu się momenty, gdy ból znikał, gdy nadchodziła w końcu ulga. Hercules wiedział już, że kochał ją naprawdę, że umarła przez niego, ale  — mimo że robił to zawsze, mimo że dlatego chciał poznawać nowych ludzi — nie spodziewał się, że zabierze ją ze sobą aż tutaj. Wydawało mu się, że to część życia, które musiał zostawić za sobą; musiał, żeby tutaj nie popełnić tych samych błędów.
Może powinien się spodziewać, skoro to ona kazała mu tu przyjechać. Ale przecież nigdy nie przewidziałby (bogowie, jakie to ironiczne!), że wyląduje w tym mieście sam, bez niej.
Hercules westchnął. Odstawił na bok pakunek, gotowy już do dostarczenia. Chwilę rozmawiał z pracownikiem, a gdy załatwił już tę sprawę, stwierdził, że powinien napić się kawy.
Nie miał jednak czasu — po drugiej stronie szyby mignęła mu znajoma twarz. Młoda dziewczyna przyglądała się zawartości gablot. Potrzebował chwili, żeby zrozumieć, z kim miał do czynienia. Potem zaśmiał się na głos. Dziewczyna z tamtego szalonego dnia, Tanya, prawda?
Chwilę później był już na zewnątrz — wypadł na chodnik nieco nieważnie, nie zamykając za sobą drzwi, jedynie przytrzymując się ich jedną ręką. Nie zabrał płaszcza i niemal natychmiast tego pożałował, ale jedynie go to rozbawiło.
Dzień dobry, szuka pani czegoś specjalnego? — rzucił do niej wesoło, dając jej tym samym znać, że pamiętał ją jeszcze. — Może mogę pomóc? — dodał, uśmiechając się tak szeroko, jak tylko był w stanie.


Ostatnio zmieniony przez Hercules Caravaggio dnia Pią Cze 19 2020, 16:42, w całości zmieniany 1 raz
Tanya Mitrokhina
Tanya Mitrokhina
a ja szumię, a ja lubię, a ja kocham, ja się czubię
Kisłowodzk, Rosja
23 lata
czysta
bogaty
żona
https://magicznarosja.forumpolish.com/t700-tatiana-aguzarovahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t786-tatiana-aguzarova#2189https://magicznarosja.forumpolish.com/t787-tatiana-asmatovna-aguzarova#2190https://magicznarosja.forumpolish.com/t783-salomon#2163https://magicznarosja.forumpolish.com/f128-dom-aguzarovow

Pią Cze 19 2020, 13:49
Miasto jest dziwne.
Ostatnimi czasy zdarza mi się być w stolicy częściej, niż zwykle. Zazwyczaj odwiedzałam ją raz, dwa w roku – tylko za czasów Akademii zwyczajem były comiesięczne wycieczki. Nawet wtedy – dziwnie się czułam z dala od Kaukazu. Czuję się nadal.
Petersburg jest ogromny, ale jednocześnie w dziwny sposób wydaje się być mniejszy od mojej ziemi. Ogrom i wiek gór sprawia, że wszystko wydaje się malutkie i młode, nawet wiekowe zabytki, nawet wysokie budynki. Jestem nie na miejscu: dręczy mnie to uczucie, dręczy mnie obcość bruku pod nogami i hałas wielu ludzi, którzy nie mają ze sobą wcale dużo wspólnego.
A jednak jestem zaciekawiona.
Ostrożnie oglądam to obce, toczące się nieznanym mi rytmem życie. Z przeprowadzką dziś było mało roboty, ciotka Mahnaz pozwoliła mi iść na spacer. Więc chodzę, zaglądam w witryny sklepów, obserwuję Petersburżan przy ich codziennych sprawunkach: patrzę, jak palą papierosy, przebiegają przez ulice, prowadzą ożywione dyskusje, chowają się przed zimnem w kawiarniach i kamieniczkach. Nawet mróz jest tutaj inny niż w Kisłowodzku, wydaje mi się, że mniej groźny. Wiatr ciszej huczy między budynkami.
Kręcę się po Eufrozynie Wielkiej, eleganckiej i oficjalnej. Dużo tu osób w drogich, ładnych ubraniach, śpieszących gdzieś ze skórzanymi aktówkami w rękach. Im też się przyglądam. Zastanawiam się, jak mogą żyć – tylko przez chwilę, nim znikną mi z oczu, znikając za załomem kamienicy albo wchodząc do jakiegoś ogromnego gmachu, który całym sobą krzyczy, że jest miejscem poważnym dla ludzi poważnych.
Coś ładnego rzuca mi się w oczy, gdy tak idę, coś błyszczy mi w kąciku oka. Obracam głowę – i napotykam piękny szyld Caravaggio.
Mam pamięć do nazwisk. Gdy mieszka się na wsi, trzeba znać wszystkie skomplikowane rodowody sąsiadów i ich historie aż do prababki albo i dalej. O tym się mówi na targu, przy posiłkach, ludzie chętnie się swoimi opowieściami dzielą. Wszystko zresztą na Kaukazie, każdy kamień, studnia, las, ruina, dom, kostka w miastowym bruku – wszystko jest stare. Wieki historii splatają się z teraźniejszością nierozerwalnie. Na Kaukazie trzeba mieć głowę do anegdotek, legend i szczegółów – takich jak imiona przypadkowych ludzi, których los rzuci nam na drogę.
Hercules Caravaggio. Zapamiętałam. Niezbyt częste nazwisko w Rosji.
Upewniam się, że nie ma mowy o przypadku, gdy na chodnik wypada właśnie on. Nie umiałabym przywołać w pamięci jego twarzy, ale gdy go widzę, jestem pewna, że to właśnie ten obcokrajowiec, którego uratowałam od Rady i narzekającego na święta mężczyznę.
Odchylam głowę i śmieję się – całą sobą, czysty, szczery śmiech. Gdy po chwili uspokajam się, patrzę na niego wesoło.
Nie — zaprzeczam krótko — nie szukałam, ale znalazłam pana.
Ma ładniejszy akcent od czasu naszego ostatniego spotkania.
Hercules Caravaggio
Hercules Caravaggio
teraz mówię sercu, aby sercem było
Syrakuzy, Sycylia
31 lat
wieszczy
błękitna
bogaty
jubiler
https://magicznarosja.forumpolish.com/t602-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t609-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t613-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t612-sliskihttps://magicznarosja.forumpolish.com/t611-hercules

Pią Cze 19 2020, 17:02
Rosja jest dziwna — do takich wniosków Hercules byłby bardziej skłonny się przyznać.
Wiedział jednak, że to spore uproszczenie, bo właśnie w tej dziwności nie dało się zamknąć w kilku słowach. Wszystko, co go spotykało, było chaotyczne, było inne, ale Hercules rozumiał też, że nie mógłby tego poznać tak po prostu, nie mógłby stwierdzić, że zrozumiał. A zrozumienia przecież potrzebował, żeby zabrać coś ze sobą do domu.
Rosja może nie była więc dziwna, może było zbyt wcześnie, by miał prawo taką ją nazwać. Ale była zaskakująca.
Szczególnie teraz, gdy przyglądał się Tanyi, czekając na jej reakcję, rozważając, czy go rozpozna. Nie byłby zły, gdyby nie pamiętała już tamtego zimowego popołudnia, być może poczułby nawet pewną ulgę, bo to znaczyłoby, że wszystko jest tak, jak powinno — że Hercules dla tej skomplikowanej, rosyjskiej społeczności nie ma żadnego znaczenia.
Jej śmiech jednak powiedział mu, że to nie była prawda. Rozpoznała go — co więcej, najwyraźniej uważała tę sytuację za tak samo zabawną.  
Dziwne. Drugie spotkania rzadko były mu dane.
W takim razie to musi być przeznaczenie — zauważył z rozbawieniem, a potem wskazał jej wejście. — Zapraszam do środka, pani Aguzarova — dodał łagodnie, ale z pewnym naciskiem, śmiejąc się razem z nią.Hercules nie miał pamięci do nazwisk, mimo to to jedno utknęło mu w pamięci, pamiątka tamtego szalonego dnia. — Jeśli ma pani ochotę mnie odwiedzić, oczywiście.
Nie wiedział, co dokładnie chciał tym osiągnąć, ale jedno było pewne — Hercules uwielbiał poznawać ludzi innych od siebie. Tanya taka właśnie się wydawała, postanowił więc wykorzystać to drugie spotkanie, które przypadło mu od losu. Chwila rozmowy, o nic więcej nie prosił.[/b]


Ostatnio zmieniony przez Hercules Caravaggio dnia Pią Cze 19 2020, 17:53, w całości zmieniany 1 raz
Tanya Mitrokhina
Tanya Mitrokhina
a ja szumię, a ja lubię, a ja kocham, ja się czubię
Kisłowodzk, Rosja
23 lata
czysta
bogaty
żona
https://magicznarosja.forumpolish.com/t700-tatiana-aguzarovahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t786-tatiana-aguzarova#2189https://magicznarosja.forumpolish.com/t787-tatiana-asmatovna-aguzarova#2190https://magicznarosja.forumpolish.com/t783-salomon#2163https://magicznarosja.forumpolish.com/f128-dom-aguzarovow

Pią Cze 19 2020, 17:49
Przeznaczenie – nie wiem, czy w nie wierzę.
Może raczej: nie zdecydowałam jeszcze, czy w nie wierzę. W życiu spotkało mnie za mało rzeczy, żebym mogła powiedzieć z całą pewnością, że coś jest pisane. Może to jedna z tych rzeczy, nad którymi nie wolno się zastanawiać – bo to i tak nic nie zmieni. Jeżeli bogowie wysnuli nam już nić życia i wiedzą dokładnie, w jaką tkaninę ją wplotą oraz kiedy się skończy, to, że będę mieć poczucie, że wszystko jest zaplanowane, nie zmieni nic.
Niektóre rzeczy w życiu takie są. Nie podlegają filozofii, nie mogą zajmować myśli, nawet moich, choć zadawać pytania światu to moje ulubione zajęcie. Ale to niezdrowe, kiedy się za dużo zastanawiasz nad niepodważalnym albo nieodgadnionym. Można deptać po swoich śladach całe lata – i nie dojść do niczego. Nie warto.
Nieważne zatem, czy to przeznaczenie, czy przypadek spotkał nas znowu: to miłe spotkanie.
Żadna pani — poprawiam pana Caravaggio odruchowo. Jestem za młoda, by się tak do mnie zwracać, nie mam też męża i nie zanosi się, żebym miała go w najbliższej przyszłości. Uśmiecham się serdecznie do mężczyzny, trochę nieśmiało. Obrzucam jeszcze raz spojrzeniem ten szyld, patrzę po witrynach i po błyszczących w nich klejnotach.
To jego sklep, jak wnioskuję, jego albo jego rodziny – w każdym razie, pracuje tutaj, na tej ślicznej ulicy. Rzadko bywam w takim środowisku. Czuję się trochę niepewnie wobec zamożności i powagi tego miejsca. Jest ładne w zupełnie inny sposób od tego, w jaki ładne są rzeczy, do których przywykłam. W środku pewnie kryje się mnóstwo zachwycających i drogich kolczyków, pierścieni, bransoletek – ja nie widuję takich rzeczy. Zawsze mnie onieśmielają, bo wydają się być nieprzeznaczone dla dziewczyn takich jak ja. To są piękności, którymi otaczają się panie Mitrokhiny, nie osetyjskie pastereczki – ale nie rozpaczam z tego powodu zresztą wcale. Jest dużo piękna w prostych, codziennych szczegółach.
Ale to chyba ciekawość zmusza mnie do kroku. Nieśmiało wchodzę do środka i to jest – trochę jak wejście w zupełnie inny świat, wymiar daleki od Kaukazu, od zimy, od wszystkiego, co znam.
W środku jest wręcz słonecznie, jakby pan Caravaggio w pokoju zamknął złoto słońca jak jubiler zamyka w cudną oprawę cytryny. Nie wiem, jakim to cudem. Wszystko się zdaje iskrzyć, lśnić, nie wiadomo, gdzie podziać wzrok, na którym detalu duszę zawiesić i zachwycić się nim.
Och — wyrywa mi się. Zaraz dodaję zmieszana: — Pięknie tutaj.
Hercules Caravaggio
Hercules Caravaggio
teraz mówię sercu, aby sercem było
Syrakuzy, Sycylia
31 lat
wieszczy
błękitna
bogaty
jubiler
https://magicznarosja.forumpolish.com/t602-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t609-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t613-hercules-caravaggiohttps://magicznarosja.forumpolish.com/t612-sliskihttps://magicznarosja.forumpolish.com/t611-hercules

Pią Cze 19 2020, 18:09
Hercules nie w pełni wierzył w przeznaczenie, a raczej — w to, że wszystko, co działo się wokół niego miało doprowadzić do punktu, w którym wszystkie niewyjaśnione świeżki zbiegną się i nagle świat zdradzi mu część swojej tajemnicy.
Znał przyszłość, poznawał ją wyrywkowo i wbrew swojej woli, ale już dawno temu wieszczenie odarło jego życie z przyjemności oczekiwania i zastanawiania się. Wiedział oczywiście, że los istniał, że sam Hercules podążał drogą, której biegu nie można było odwrócić, o czym wiedział i co wywoływało w nim jedynie pełną reyzgnacji bezsilność; ale wstępował na nią jak głupiec, ignorant, śmieszny, mały chłopiec, który nie potrafił wyciągnąć z tego mądrości.
Może więc wierzył w przeznaczenie, po prostu był jednocześnie świadomy, że nad jego losem czuwała grupa zdziecinniałych, złośliwych bogów.
Ale przynajmniej to spotkanie, które od nich dostał, nie musiało być takie okropne. Uśmiechnął się.
Dobrze. Więc, Tanya, zechcesz wejść do środka? — powtórzył zaraz, ciesząc się w duchu z tego, jak prosty i zupełnie niestresujący wydawał się kontakt z dziewczyną.
W środku krzątało się kilkoro pracowników, którzy nie zwrócili jednak większej uwagi na Herculesa i Tanyę. Nie wiedział, dlaczego właściwie prowadził ją do środka, ale było zimno, a on był znudzony swoją powtarzalną rzeczywistością.
Chyba tak — stwierdził. — Z czasem człowiek się przywyczaja.
Chociaż nie chciał, poczuł, jak wybrzmiało w tych słowach jakieś rozczarowanie. Zawsze tak było, Hercules był otoczony przez tyle piękna, że zachwycało go to tylko chwilowo. Chciał poznać inny świat, chciał inspirować się czymś więcej niż bezsprzecznym kunsztem, z jakim zazwyczaj wiązało się bogactwo.
W jego głowie nagle pojawił się plan czegoś, co mógłby zrobić dla Tanyi.
Więc, powiedz, nie mieszkasz w Peterburgu, prawda? Chyba muszę mieć szczęście, że udało mi się cię akurat tutaj spotkać?
Sponsored content


Skocz do: