Idź do strony : 1, 2  Next
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Łazienka Xfrk63Q
https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Czw Lis 28 2019, 16:28
Łazienka

Utrzymana w klasycznej bieli łazienka nie wyróżnia się żadnym, szczególnym wachlarzem cech. Bliżej drzwi są obecne umywalka i lustro, niezbędne do podstawowej pielęgnacji. Nie ulega wątpliwości, że najważniejsza w całym tym pomieszczeniu jest wanna, pozwalająca na zaznawanie wygody długich kąpieli, niestety (albo na szczęście) w pojedynkę – o ile nie zostanie przez niego zwiększona specjalną formułą zaklęcia.

Lev Abramov
Lev Abramov
Łazienka AWbnbQb
Petersburg, Rosja
32 lata
przyłożnik
półkrwi
zamożny
pianista
https://magicznarosja.forumpolish.com/t654-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t672-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t673-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t674-zrzedahttps://magicznarosja.forumpolish.com/f90-mieszkanie-lva-abramova

Pon Kwi 06 2020, 11:59
15.01.1998

Senne widma błądziły za kurtynami powiek; wynurzały się, liczne, utkane z barwnych sekwencji, obdarte z szaty rozsądku, z rządzących twardo rzeczywistością reguł. Szepty, zlewały się w donośniejsze wołania, niosące się wśród ulotnych pejzaży myśli. Grał. Grał bez najmniejszych błędów, grał perfekcyjnie, jakby wyśniony został przez Brahmsa, przez Haydna, Rachmaninowa i wielu innych złączonych w tej wizji w jedno, przez nich, a nie przez siebie; opadał dłońmi, z czułością gładząc klawisze. Spływały na niego światła, patrzyli na niego ludzie,  słuchali go, wbici w powłoki krzeseł - nie, nie patrzyli na niego, nie, wcale nie grał - Lev Abramov zaprzestał swego istnienia, składając się na ołtarzu w ofierze dla samej sztuki. Dźwięk, szczelnie wypełniał każdy kształt świadomości, scalał atomy istnień, dźwięk stał się wszystkim, początkiem, końcem i drogą pomiędzy nimi. Dźwięk nie był dźwiękiem utkanym przez samych mistrzów. Grał siebie. Własną melodię. Grał...
Otworzył natychmiast oczy. Zamrugał, gwałtownie, przystając na brzegu świata, jeszcze niepewny, jeszcze pod wpływem silnych, Morfeuszowych ramion. Ciało, w zrywie instynktu usiłowało odnaleźć drugą, oczekiwaną postać, również okrytą przez pościel, wzburzoną od licznych fałdów, opływającą gęstą, materiałową bielą nagich, bezbronnych kochanków. Zmysły miał wciąż zamglone, mrugał, zbyt intensywnie, zbyt często. Znowu drgnął, ziewnął ledwie słyszalnie, raz jeden, drugi, następny. Przeciągnął się. Przez wodospady zasłon poranne światło wdzierało się niczym igły z wynajdującą najmniejsze przerwy precyzją. Na twarzy mężczyzny zakwitnął leniwy uśmiech. Doceniał magię poranków, gdy mieli tę osobliwą łaskę pozostać w swoich objęciach, kosztować dłużej bliskości niż podczas innych, ulotnych (i nierozważnych) spotkań. Uczył się jej, zapisując, sumiennie na zwojach pamięci konstelację detali jej odprężonej mimiki, śledząc spokojny, omiatający ciepłym strumieniem oddech. Spoglądał, zawsze, jak sen odpływa z dziewczęcej, pobladłej twarzy, wkrótce, na nowo pąsowiejącej od targających uczuć. Zgodnie z utartym zwyczajem, przewrócił się na bok, dłonie wplatając, figlarnie, w miękkie kosmyki rozsypujących się, długich włosów, tworzących na powierzchni posłania zalążek urokliwego nieładu.
- Sveta... - mruknął, jeszcze na samym początku. Nie chciał brutalnie pozbawiać jej przyjemności snu, którym była okryta. Impuls zdziwienia przeszył mu jednak umysł, mięśnie napięły się, niemal w zwierzęcym odruchu, źrenice, głodne od przerażenia, rozszerzyły się pustką czerni w pierścieniach jasnych tęczówek. - Svetlana - powtórzył, głośniej, wyraźniej, urwanym od lęku głosem, jaki, pod licznym odstrzałem spostrzeżeń zamierał w zwężeniu krtani. Svetlana. Potrząsnął nią. Obraz wyostrzył się, resztki snu już opadły. - O boże - wyszeptał, o bożebożeboże. Powierzchnia skóry oblała się warstwą potu, lepkiego, nieprzyjemnego, o boże. To nie była Svetlana. Postradał do resztek zmysły, musiał się upić, bogowie, tak, musiał się upić.
To nie była Svetlana.


Ostatnio zmieniony przez Lev Abramov dnia Pią Maj 29 2020, 00:39, w całości zmieniany 2 razy
Svetlana Lebedeva
Svetlana Lebedeva
Łazienka Tumblr_nzesr7jsmd1qkoeepo4_500
Petersburg, Rosja
20 lat
cień
czysta
bogaty
Królowa Avoski; córa ojca, fotografka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t676-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1179-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1178-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t717-paili#1498https://magicznarosja.forumpolish.com/

Pon Kwi 06 2020, 13:54
Tkwiła w bezkresie sennych marzeń, kiedy te powoli zaczęły ją dewastować. Stąpała po cienkim lodzie, zapadając się w sobie i tonąc w nieznanym, które budowało przed nią kolejne stopnie. Złota klatka rodzicielskiego zniewolenia pękła na kilka kawałków Była wolna. Eskalowała ten moment ponad stan, jak gdyby łaknąć swobody, po którą wyciągała dłonie, niczym zlęknione dziecko.
Reguły wczoraj zostały złamane – znowu.
Ponownie poddała się spontaniczności, zapominając o normach i lojalności wobec ojca. Nie umiała jednak walczyć z uczuciami, które poddawały ją nieustannej destrukcji. Emocje górowały nad nieposkromioną Svetlaną, lecz tylko przez moment, gdy to przypominając dzikiego ptaka – wzlatywała w przestworza, uciekając się od konwenansów. Nienawidziła ich bowiem. Pętały nie tylko duszę, ale także serce, które pragnęło donośnie bić.
Lev sprawił, że uległa nie tylko jemu, ale także złudzeniu o normalności, której do tej pory nie zdążyła poznać. Uczył jej po omacku, przedzierając się poprzez krzewy zbudowanego latami strachu.
Była zgubiona.
Przyjemne promienie słońca zaczęły przedzierać się poprzez kurtynę zasłon. Ciało objęte miękkością pościeli napawało się ciepłem, wszak ramiona Abramova wciąż pozostawały dalekie. Mruczała przeciągle, niczym kot, który dał im w spokoju zaznać sennych mar. Oczekiwała zakłócenia spokoju przez rozkoszne zwierzę, mimo iż pragnęła przez jeszcze kilka chwil ulegać Morfeuszowi, który koił rozkołatany umysł dziewczęcia.
Naiwna.
O jakże naiwna była.
Głos artysty wyrwał ją z subtelnego transu. Rozchyliła powieki, pozwalając sobie na dotarcie na skraj trzeźwości, która jawiła się jako daleki substytut wczesnej pory. Chciała odburknąć, uspokoić mężczyznę, lecz ten wydawał się być nieugięty w swym cudacznym sposobie rozbudzania.
- Lev… Jeszcze pięć minutek… – powiedziała niewyraźnie, odwracając się ku niemu. Dłoń przesuwała się po pościeli, poszukując jego ciała, w które mogła się wtulić, lecz… Nagłe szarpnięcie wyrwało ją z efemerycznego uniesienia snu. Nieświadomie – w nieznacznej obronie – zacisnęła dłonie na ramionach pianisty, jakby chcąc się wydostać z niespodziewanej bliskości. - Przestań, Lev! – krzyknęła bardziej niż sądziła, że jest zdolna, zaś czarne jak smoła kosmyki zaczęły powoli obejmować przeguby ramion. Feeria narastających uczuć zaczęła przygniatać Lebedevę, wszak przeczuwała – co właśnie się wydarzyło. Cień. Przekleństwo jakim była skażona odebrało po raz kolejny szansy na swobodę. Musiała powrócić do swej samotni, by to tam pozostać, kryjąc się przed okrucieństwem względem takich jak ona.
Potwierdzenie nadeszło nagle, kiedy to spojrzała w taflę lustra.
(Kurwa mać.)
- Puść mnie! – warknęła, odpychając go od siebie i uciekając w pośpiechu do łazienki. Zdołała jedynie zagarnąć satynowy materiał, który na jej ciele formował się na kształt nader dużej tuniki. Drzwi zatrzasnęły się, a ona w desperacji poszukiwała możliwości ukrycia lub wydostania się z miejsca, które do tej pory było jej
domem.
Lev Abramov
Lev Abramov
Łazienka AWbnbQb
Petersburg, Rosja
32 lata
przyłożnik
półkrwi
zamożny
pianista
https://magicznarosja.forumpolish.com/t654-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t672-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t673-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t674-zrzedahttps://magicznarosja.forumpolish.com/f90-mieszkanie-lva-abramova

Pon Kwi 06 2020, 23:16
Zagryzał wargi - niemal do wyciśnięcia z nich metalicznych, szkarłatnych kropel posoki, wczepiając w nią bezustannie wzrok (naiwnie, teraz on był naiwny), łudząc się, że z kolejną podświadomością mrugnięcia, widok okaże się gorączkowym, fałszywym tworem umysłu. Pukle jej włosów, z uporem pozostawały czarne, skręcone wraz z dysharmonią krzyku, który rozcinał duszącą przestrzeń sypialni. Cera, muśnięta słońcem i rozrzucone na twarzy jak ciemne gwiazdy, znacznie liczniejsze piegi, nie ustąpiły z wędrówką kolejnych sekund. Błękit tęczówek został strawiony przez bursztynowy odcień. Cholera. Cholera. Postać, pokaleczona od ostrych krawędzi strachu, w niczym nie wydawała się przypominać Svetlany. Napięła się, niczym struna, mająca już wkrótce pęknąć od bezlitosnej rozpaczy.
Korowód wulgarnych słów, potykał się, w opętańczym tańcu po jego rozchwianej duszy.
Jesteś żałosny.
Wierzył, uparcie wierzył, że stał się ofiarą własnego, wprost kretyńskiego błędu; zniszczonej od alkoholu percepcji, przez której nieład popełnił - ty śmieciu - błąd, dostrzegając w zarysach jednej z kochanek Svetlanę - tak bardzo pragnął ją widzieć? Knykcie pobladły, tworząc na grzbietach rąk pasma szczytów; wbijał paznokcie, zaciekle, do bólu, we wnętrze dłoni.
Chciał krzyczeć - chociaż język miał ciężki, jakby odlany z ołowiu, krtań porażoną, niemrawą, gardło drążone przez przenikliwość pustki.
Chciał krzyczeć. Krzyczała ona.
Jej postać, wystrzeliła natychmiast, w akcie ucieczki jak zwierzę, ścigane przez stado jego ukształtowanych wniosków. Serce, zatrzepotało skrzydłami swych czterech jam, pulsowało z nieznaną, tłukącą się z echem siłą, uderzającą do skroni, zatruwającą kontrolę. W ułamkach sekund, dostąpił nagle olśnienia - przetrząsał każde ze wspomnień, z uwagą, rozważając spotkanie, podczas przebiegu Dziadów. Nic nie wplątało się w jej fryzurę, jak wcześniej, pochopnie uznał. Cień. Była cieniem. Najdroższa, jedyna córka; słaba, wrażliwa i chorowita, trzymana pod kloszem troski. Skarb rezydencji, krucha, porcelanowa lalka, zdolna się potłuc wraz z niewłaściwym ruchem. Każde, ze zgromadzonych spostrzeżeń, złożyło się nagle w zgodny i zrozumiały obraz. Stawiało go w negatywnym świetle. Ludzie nie znoszą cieni; ich zdaniem, są posłańcami obłudy, uosobieniem kłamstwa.
- Zaczekaj - powiedział głośno, nieswojo, jakby głos wydarł się z zakamarków, najbardziej odległych, skrywanych struktur z dna wnętrza. Zaklął, tym razem na głos. Nie posłuchała. Odrzucił pościel - naga, obleczona od zaskoczenia i lęku skóra, zderzyła się z panującym, zaznanym silniej niż dotąd chłodem. Potykając się, nieudolnie, odnalazł wreszcie bieliznę, którą założył szybko i pognał w stronę łazienki. Szarpnął za klamkę. Zamknięte, cholera jasna. Działał bezmyślnie, niczym maszyna oddając się przeznaczeniu. Wyciągnął różdżkę; drzwi ustąpiły, posłusznie, pod siłą jego zaklęcia.
Wkroczył (wpadł, wbiegł) do środka.
Wpatrywał się w nią w milczeniu, w niewiedzy, szukając umykających słów - które mogły, a które nie chciały okazać jej ukojenia, rozdarte w matni chaosu; oddychał głośno, głęboko, jakby przed chwilą wynurzył się na powierzchnię, jakby poddany został męczącym, nadludzkim próbom.
Svetlana Lebedeva
Svetlana Lebedeva
Łazienka Tumblr_nzesr7jsmd1qkoeepo4_500
Petersburg, Rosja
20 lat
cień
czysta
bogaty
Królowa Avoski; córa ojca, fotografka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t676-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1179-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1178-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t717-paili#1498https://magicznarosja.forumpolish.com/

Wto Kwi 07 2020, 11:21
Szarpnięcie za włosy było nader silne. Dłoń - ledwie chłopca - zaciskała się na gęstych, przyprószonych rdzawym odcieniem puklach, które opadały kaskadami na plecy. Łzy pokryły taflę spojrzenia, tak skrupulatnie uciekającego od twarzy starszego ucznia, który zanosił się gorzkim śmiechem.
Parszywa, odrażająca…
Przyglądali się jej z niebywałym zaciekawieniem, dotykając bladego lica, które mokre były od słonych kropli spływających gęstą strużką. Niemo prosiła, by przestali, lecz komnaty Koldovstoretz pozostawały głuche na przeraźliwe wołanie drobnej nastolatki. Nie umiała bronić się siłą, a tym bardziej magią, która szła jej w sposób trudny, jak gdyby nigdy nie miała posiadać zdolności inkantacyjnych.
Przegrała. Przegrała z kretesem.
(...)
Feeria emocji zalewała Svetlanę, kiedy to tkwiła zamknięta w czterech ścianach łazienki, miotając się jak ranne zwierzę. Wspomnienia uderzyły w nią ze zdwojoną intensywnością, dostrzegając we własnym odbiciu Mykolę, który śmiejąc się do rozpuku - niszczył niewinność dziecka, pragnącego jedynie pozoru spokoju. Nasi rodzice dowiedzą się, że zaatakowałaś jako pierwsza i musieliśmy się bronić, a przecież tacy jak ty zawsze są niebezpieczni. Powinni was spalić na stosie. Nieświadomie, ledwie wyczuwalnie dotknęła opuszkami palców jasnego policzka, przypominając sobie tamto popołudnie aż nazbyt realnie. Ponownie tkwiła między ścianami dormitorium. Oni tutaj byli.
Widziała ich w odmętach stłamszonego umysłu.
Sylwetka Lebedevy zsunęła się po ścianie, szukając pozornego podparcia. Desperacja zagnała ją w kąt, byle tylko uniknąć oskarżycielskiego spojrzenia Lva, który miał prawo nią gardzić. Była wszak cieniem - nie człowiekiem godnym zaufania. Nikt nie znał wszak rzeczywistego wyglądu skażonych przez pierwiastek przekleństwa.
Drżała nieustannie, tracąc oddech. Serce trzepotało w żebrowych prętach, a ucisk na klatce piersiowej przyczyniał się do przeszywającego bólu. Płacz odbierał swobodę zaczerpnięcia powietrza, a myśli - rozleciane niczym puzzle - tworzyły mozaikę obrazów, których ona stała się niemal centralną częścią. Demony kpiły, pokazując bezsensowność jej egzystencji, a iluzja zamkniętych drzwi runęła w momencie, gdy dostrzegła postać Abramova. Łzy wciąż szukały drogi ujścia, zalewając delikatny materiał satyny, za którym Svetlana próbowała skryć się, jakby ten przypominał efemeryczną zasłonkę, która pozwala zniknąć. Zatopić w bezkresie harmonii.
- Nie podchodź… - wyszeptała ledwie słyszalnie, kuląc się i przyciągając do siebie kolana. Uczucia zespalające się w oceanie nieoczywistości pchały ją w odległe korytarze azylu. Pasma włosów zmieniały się na jego oczach, mieszając różnorodnym kolorytem barw. - Odejdę sama, ale proszę… Nie bij mnie… - błagalny ton uleciał spomiędzy spierzchniętych, nieznacznie popękanych wargach. Spojrzała na mężczyznę z jawną desperacją, tym razem - nie podejmując się prób ucieczki, która nie miała racji bytu. Wątpiła jednakże też w niego, zbyt często doświadczając podłości.
Była bowiem nikim.


Ostatnio zmieniony przez Svetlana Lebedeva dnia Pon Kwi 20 2020, 23:58, w całości zmieniany 1 raz
Lev Abramov
Lev Abramov
Łazienka AWbnbQb
Petersburg, Rosja
32 lata
przyłożnik
półkrwi
zamożny
pianista
https://magicznarosja.forumpolish.com/t654-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t672-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t673-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t674-zrzedahttps://magicznarosja.forumpolish.com/f90-mieszkanie-lva-abramova

Wto Kwi 07 2020, 22:56
Drzwi otworzyły się z głośnym, złowrogim trzaskiem, krążącym z chichotem echa. Pomiędzy wiązki wilgoci, przenikał odgłos szorstkiego, pełnego dzikiej wręcz zachłanności, zaczerpywania powietrza; obraz mężczyzny wgryzał się, pozbawiając ochłapów nadziei na tymczasową samotność. Włókienka mięśni, prężyły się niczym liny w zaklętym posągu ciała. Wilgoć oczu, połyskiwała wiwatem niepokojących refleksów, tęczówki, w rozlanym wśród pomieszczenia świetle, stawały się wręcz wyblakłe, szare, niczym kłębiące się pod sklepieniem chmury.
Tego dnia był potworem, był sędzią, oprawcą; spiętrzeniem wszystkich jej obaw, nacierających pieniącym się agresywnie sztormem na rzeczywistość. Przegrał, z kretesem w jej oczach, stawał się równy, wmieszany w mdłą szarość innych, ślepych od gniewu osób. Bielmo pogardy, zlepiało w bełkot pochopnych wniosków rozsądek - jej zdaniem, nagle, jej zdaniem, stawał się identyczny. Nie był, już dłużej mężczyzną w którego osłonie ramion mogła kosztować radości i bezpieczeństwa. Nie był mężczyzną, którego wszelkie starania wplotły odmianę w życie (który ją niszczył, z każdym spotkaniem, głodny jej przychylności, głodny uwagi, jej całej, wtopiony łapczywie w prężącą się od rozkoszy postać). Nie był Lvem Abramovem, którego imię szeptała, wołając go wśród półmroku, rozchylając stęsknione wzniesienia warg. Był wrogiem. Cholera jasna, był wrogiem.
Milczał, trwał, zawieszony, zgubiony w gęstwinie myśli. Nic. Kurwa. Nic. Konstrukcje zdań obumarły, nie mogły przedrzeć się w eter. Nic. Nic. Nic. Nic! Zatrzymał się, zatem, obdarty z treści, bez celu; zamierał w tej niepewności, grzęznął pomiędzy słowem a jego brakiem, pomiędzy ruchem a wżynającą się statycznością. Co mówić? Co czynić? Istniała droga odwrotu? Istniało wyjście?  

Powinien do niej przemówić:

Rozumiem.
Wszystko rozumiem. Jestem wyrzutkiem, wybrykiem, mieszańcem zrodzonym z grzechu; krwią wsiąkającą w fortepian, ojcowskim krzykiem i uderzeniem pięści, krwistą, czerwoną pręgą która wyłania się na spieczonej, zdeptanej od bólu skórze, sińcem który rozkwita wachlarzem zmienności barw. Jestem podobny. Zaskakująco podobny.
Jestem wygnany, udaję - za wszelką cenę chcę przetrwać; oddalam się nieuchronnie, odkąd pamiętam, od innych - dlatego spoglądam dalej, dlatego widzę, dlatego nie jestem ślepy.


- Zwariowałaś - wychrypiał. Słowo, utkane wspólnie ze wzorem uczuć, wymknęło się spod kontroli, zapadło, zanim obdarzył je racjonalną myślą. Wtedy, coś wreszcie w nim pękło - zerwał się, głuchy na jej sprzeciwy; ręce, wysunęły się natarczywie w kierunku kruchej sylwetki.
Docisnął ją, z wymuszoną, nadmierną czułością do torsu; zakleszczył w swoich objęciach.
Svetlana Lebedeva
Svetlana Lebedeva
Łazienka Tumblr_nzesr7jsmd1qkoeepo4_500
Petersburg, Rosja
20 lat
cień
czysta
bogaty
Królowa Avoski; córa ojca, fotografka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t676-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1179-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1178-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t717-paili#1498https://magicznarosja.forumpolish.com/

Sro Kwi 08 2020, 20:28
Zbyt wiele razy to słyszała;
bezużyteczna, wyzbyta z przyszłości utkanej perspektywami. Obrzydliwa. Odpychająca. Nudna i bezwartościowa.
Taka była Svetlana Lebedeva, która w pozorze normalności – poszukiwała ukojenia. Nie prosiła o wiele, wszak o więcej, aniżeli to co otrzymała – prosić nie powinna. Lawirowała więc przy Lvie długimi tygodniami, ucząc się jego obecności, mimo iż świadoma była, jak bardzo kierowała nią żałość. Nie powinna dopuszczać do siebie mężczyzny, podobnie jak nie należało akceptować artystycznych fanaberii, a jednak…
Jednak złamała się pod naporem ciężejących emocji, które zalewały ją w bezkresie. Meandry żył przepuszczały nader dużo trucizny, zaś jasnowłosa w pełni pogrążyła się w niewiadomych relacji, która w świetle znajomości z ojcem, przypominała karygodny występek.
Czy zatem incydent z poranka nie ratował ich przed upadkiem?
Pan Abramov miał szansę zachować swą karierę. Tonąć w blichtrze towarzystwa i cieszyć splendorem wyższych sfer, do których niewątpliwie należał.
(To nie był natomiast świat dziecka, które błądziło we mgle.)
Płacz ugrzązł w gardle, kiedy próbowała łapczywie złapać powietrze. Obserwowała nie tylko postać malującą się w tle, ale także swoją marną sylwetkę, która stała tuż za nim. Przyglądała jej się z dozą atencji, aż wreszcie pozwoliła objąć się męskimi ramionami, w których winna odnaleźć iluzję spokoju. Uczucia znów poczęły dziki taniec, nie pozwalając córce Vasylija na subtelność rozsądku – blokując ten i nakazując kolejną ucieczkę.
Piąstki gotowe do ataku zaciskały się nieustępliwie. Knykcie bielały. Poliki zalewane były karmazynowym wstydem, a serce zakołowało w piersi. Próbowała odsunąć się od Lva. Z trudem wbijała w jego ciało paznokcie, byle tylko poluzował uścisk. Nic nie rozumiał. Pozostał ślepy na nieme wołanie, które raz po raz ulatywało spomiędzy spierzchniętych warg dziewczyny. Dopiero po chwili – wyswobodziła się z bliskości, stając na równe nogi i próbując wydostać się z pomieszczenia.
- Ty nawet nie wiesz jak wyglądam – krzyknęła z nutą desperacji w głosie. Wydawała na siebie osąd, nie spoglądając w lustro. Wiedziała, że gen wciąż płata figle, a gęste pukle zmieniają się pod intensywnością emocji. - Nie znasz mojej prawdziwej twarzy, tak jak i ja sama jej nie znam! – warknęła z rozpaczą w tonie, który odbił się echem od ścian.
W sypialni Abramova wszystko było inne. Rozrzucone ubrania, które zlewały się z tłem, a których nie potrafiła odnaleźć bystrym spojrzeniem. Tęczówki zamglone od ciągłego płaczu, przeczesywały otoczenie, próbując odnaleźć zaginionego rzeczy.
Była głupia.
Głupia i naiwna, wierząc
że cokolwiek mogła znaczyć.
Lev Abramov
Lev Abramov
Łazienka AWbnbQb
Petersburg, Rosja
32 lata
przyłożnik
półkrwi
zamożny
pianista
https://magicznarosja.forumpolish.com/t654-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t672-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t673-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t674-zrzedahttps://magicznarosja.forumpolish.com/f90-mieszkanie-lva-abramova

Czw Kwi 09 2020, 23:25
Była niezwykła: nie pojmowała bogactwa, daru zmienności, która posłusznie mogła znajdować się u jej stóp. Obdarowana zdolnością, wielbioną i okalaną szponiastym cierniem zazdrości pośród zachodnich społeczeństw, miała nieszczęście narodzić się w niewłaściwym miejscu. Nie winił jej za ten osąd, była stanowczo zbyt młoda, zbyt zahukana, zbyt oddalona od krwistej woni przetrwania samotnie w świecie, aby wytoczyć przeciwko nim - niczym oręż - poczucie własnej wartości. Każdy, mieniący się od bogactwa kolorów ptak, prędko jest zabijany przez poszarzałe stado. Otruli ją nienawiścią, zdeformowani od kłamstw, niegasnących przez pokolenia Słowian, powtarzanych bezmyślnie jak idiotyczną mantrę. Chcieli ją zniszczyć - żałość niezrozumienia. Nie rozumieli dlatego nienawidzili. Świat jest cmentarzem, nadzieja zgniła już dawno pod truchłem ludzkim. Prędzej on, oszust, półdemon, zasłużył na wieczną hańbę. On, a nie ona. Szlag.
Szarpała się, wyrywała, wtapiała paznokcie w skórę; wiła się, niczym zwierzę, schwytane w pułapkę sieci. Ręce sztywniały jak głazy, trzymając nieustępliwie rozchwianą szałem sylwetkę; był głuchy na impuls bólu, wyładowany seriami w złączeniach synaps. Po chwili zmagania przegrał - musiał odpocząć, ręce opadły wzdłuż ciała, stępione od przeciążenia. Wymknęła się, uciekała, pędziła ciągle przed siebie. Bał się, że nagle ją straci, że przez pochopność, nie będzie dłużej odwrotu, że zrani się, że rozszczepi w bezmyślnej teleportacji, byle wymazać się z kadru jego spojrzenia. Serce grzmiało pod skórą, biło jak dzwon na alarm. Chór intuicji ogłuszał, spowalniał zdrowy rozsądek. Składał się z wielu obaw. (Zbyt wielu. Stanowczo zbyt wielu).  
Powietrze znowu świsnęło, gdy wymykało się z płuc, musnęło nietrwałym ciepłem rozwierające się usta. Misterny mechanizm ciała wypełniał dalsze rozkazy. Biegł dalej. Ściany dudniły dosadnym aktem rozpaczy, stłuczonych od smutku słów, zagnieżdżonych w eterze. Kłamstwo, bezmyślne kłamstwo, które spijała z zawistnych, skrzywionych grymasem oblicz.
(Uspokój się, do cholery).
Dopadł ją, koniec końców; zacisnął palce na barkach, pociągnął drobną sylwetkę, jak gdyby była, ni mniej, ni więcej szmacianą, podatną lalką, obdzierał z resztek dystansu, przygwoździł ją swym spojrzeniem i górującą, pierwotną i męską siłą. Jej plecy nagle zetknęły się z licem ściany. Schylił się, byle bardziej utrzymać bliskość, twarz przy jej twarzy, oddech przy jej oddechu.
- Widziałem cię - wyrzucił, nagle, po epizodzie milczenia. - Wiem, że jesteś prawdziwa. Widziałem zbyt wiele razy - spoglądał na nią z pewnością, którą, cal po kolejnym calu, zmuszona była oglądać; każde, głoszone zdanie nie chwiało się, lecz przecięło eter na podobieństwo ostrza. Znał doskonale prawdę.
Svetlana Lebedeva
Svetlana Lebedeva
Łazienka Tumblr_nzesr7jsmd1qkoeepo4_500
Petersburg, Rosja
20 lat
cień
czysta
bogaty
Królowa Avoski; córa ojca, fotografka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t676-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1179-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1178-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t717-paili#1498https://magicznarosja.forumpolish.com/

Sob Kwi 11 2020, 09:29
Bielmo ciężaru własnej egzystencji sprawiało, że pragnęła wydostać się z prętów krat i wzlecieć w przestworza. Jak mantrę powtarzała słowa wbijane przez lata w jej umysł, niczym najcieńsze i wyprofilowane ostrością szpilki. Z powstałych ran, sądziła się bezbarwna trucizna, przenikająca w każdy zakamarek drobnego ciała
jesteś bezużyteczna.
Owszem, była.
Feeria emocji zalewała ją z każdej strony. Lawirowała na pograniczu własnego jestestwa, wpadając w coraz to większy wir łgarstwa, byle wydostać się z czterech ścian mieszkania. Nie chciała tu być. Dusiła się tak – jak i w swoim domostwie, które od lat było dla zeń więzieniem. Żal mieszał się z gniewem, a żałość z niemocą. Resztki zdrowego rozsądku uleciały w eter, zaś kurtyna oniryczności opadła na nierzeczywistą postać Svetlany. Majaki z przeszłości coraz intensywniej otulały ją, zawłaszczając sobie pełnię uwagi szponami, które wbijały się w fasadę jasnej skóry. Próbowały ją zatrzymać. Zniszczyć. Poddać doszczętnej dewastacji. Nie ufała bowiem mężczyźnie. Nie potrafiła obdarzyć kogokolwiek wątpliwej jakości uczuciem.
Desperacja zmuszała do kolejnych potknięć. Och, jakaż była głupia. Naiwna, że starała się wierzyć w normalność, od której w Rosji przestrzegał ją Vasyli. On wiedział. Babcia również była wzgardzona, przeklęta, a potem… Społeczeństwo zapomniało. Ojciec dzierżył pieczę nad bezpieczeństwem córki, wielokrotnie sugerując – wyjedź i teraz, właśnie w tym momencie, kiedy stała przed taką szansą, dostała kolejny powód, by nie odwracać się na zgliszcza wypowiadanych niegdyś słów.
Spokój przyćmiony przez szaleństwo. Miotała się jak ranne zwierzę, nie mając pojęcia – co rzeczywiście czyni. Serce trzepotało w pierścieniach żeber. Powietrze, którym zachłysnęła się w egoistycznym akcie na wysokości krtani – odebrało możliwość wydobycia z siebie jęku. Dłonie Lva zacisnęły się na jej ramionach, zaś ona sama miała wrażenie, że jest to występek kojący; przynajmniej tymczasowo. Nie patrzyła na niego, wciąż nie mogąc powstrzymać słonych kropel, które spływały po bladym licu. Przygryzała nerwowo wargę, a metaliczny posmak sprawił, że poczuła – iż nie jest to marną iluminacją. Snem, z którego zdoła się wybudzić.
- Nic o mnie nie wiesz – zdołała wyszeptać, unosząc jasny ocean spojrzenia na twarz Abramova. Uspokajała się powoli. Oddech stawał się unormowany, choć w ścianach czaszki panował huragan.
- Nie możesz być pewny, że jestem prawdziwa – wydukała jeszcze.
Potrzebowała czasu. Możliwie jak najwięcej czasu.
Oboje powinni zapomnieć.
Lev Abramov
Lev Abramov
Łazienka AWbnbQb
Petersburg, Rosja
32 lata
przyłożnik
półkrwi
zamożny
pianista
https://magicznarosja.forumpolish.com/t654-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t672-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t673-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t674-zrzedahttps://magicznarosja.forumpolish.com/f90-mieszkanie-lva-abramova

Sob Kwi 11 2020, 21:05
Kulminacyjny węzeł - rozplątał się, opadł; rozpięta pomiędzy nimi membrana napięcia pękła. Czuł, wciąż osiadły na ustach niesmak i ucisk w klatce piersiowej, ujawniający się z każdym łykiem powietrza, rozsuwającym mu pręty żeber. Czuł, jak emocje w chaosie, niczym szarańcza, obgryzły resztki rozsądku. Był niemal pusty - nic, oprócz uczuć, gwałtownych, parzących jak ogień, rozpętany wśród trzewi, nic, oprócz silnych uderzeń tętna, które wzmożone, niosło się do koniuszków ciała, nachalnie deptało skronie.
Nie mógł okazać jej więcej, oprócz szczątkowych słów i gwałtownych ruchów, w których esencji przejawiał się czysty instynkt, pierwotność, krzyk działań, natychmiastowych i niezajętych myślą. Nie mógł, kojąco wyszeptać, że cierpiał (cierpi) podobnie jak ona, że właśnie z niego, ze źródła korozji bólu czerpie wyrozumiałość i fascynację dla genetyki cienia. Nie mógł wygłosić jej: jestem inny i zrzucić spiętrzenia kłamstw. Fałszywy ojciec, nie znosił go jeszcze w chwili, gdy wzrastał pod sercem matki; Mikhail - gdy poznał prawdę, uznał go za zwierzęce na wpół zjawisko (i co najgorsze, wydawał się w tym mieć rację). Nawet Maaka, odkąd nosiła sekret, nosiła też przekonanie o niezbędności dystansu - przesadna, nawiązywana bliskość, była drastyczna w skutkach. Dzięki swojej naturze, nie był przesądny i ślepy - wiedział, że zmienność cienia jest żadną miarą człowieka. Nie winna być potępiana, wręcz przeciwnie, jest piękna, barwna, a wyćwiczona, daje olbrzymią przewagę. Powinna być z siebie dumna. Tak. Była piękna.
Rozluźnił napięcie palców; potrzask, w którym ją trzymał, zaczął zapewniać nieznacznie większą swobodę. Odsunął się nieco od niej, aby się lepiej przyjrzeć, osiadać na taflach oczu zlęknionej, łownej zwierzyny. Kojący spokój, powoli, lecz sukcesywnie napływał, wypełniał młodą, kobiecą postać, zgubioną pośród rozdroży swej niepewności. Przez dłuższą, ogarniającą ich chwilę, Abramov nie uronił choć kropli wątłego słowa. Uprzednio ciskane zdania, zdołały już dawno wsiąknąć, ustępowały milczeniu, które jak mętna woda, wlewało się do ich gardeł.
Dopiero później - poruszył się, lekko, ledwie wyciętym w złocistej aurze poranka, efemerycznym drżeniem.
Uniósł głowę, wargi rozciągnęły się, pełne wiary i przekonania kontroli nad sytuacją.
- Jestem - oznajmił półgłosem; uniósł rękę, jej wyniosłością musnął podbródek stojącej naprzeciw Svetlany, następnie dotknął policzka - pewny - opuszką palca, figlarnie pogładził usta. Zbyt często doświadczał prawdy. (On był w tym wszystkim kłamstwem).
Svetlana Lebedeva
Svetlana Lebedeva
Łazienka Tumblr_nzesr7jsmd1qkoeepo4_500
Petersburg, Rosja
20 lat
cień
czysta
bogaty
Królowa Avoski; córa ojca, fotografka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t676-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1179-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1178-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t717-paili#1498https://magicznarosja.forumpolish.com/

Nie Kwi 12 2020, 00:34
Nie sądziła, że są tak podobni.
Różnice były znikome, chociaż dostrzegalne dla wprawnego obserwatora. Ona nim nie była - nie zauważała oczywistości, tonąc w bezmiarze oceanu, który rozlewał się na horyzoncie. Gra słów, pozornych domysłów, odczuć i wrażeń; Svetlana znała tylko tę sferę, wszak zamknięcie w złotej klatce ułatwiało jedynie rozkochanie w książkach nacechowanych emocjami. Życie przypominało jednakże zupełną inność, od tej którą zdołała się nakarmić w literaturze.
Lev uczył ją poznawania rzeczywistości na nowo, lecz ta odbiegała od finezyjności. Przypominała swą intensywnością niewiadomą, dlatego tak odpychała go od siebie długimi tygodniami. Teraz powinna zacząć czynić to ponownie, byle oboje odnaleźli spokój. Tę pozorność, w której pozostali obcy, dalecy. (Czy nie to byłoby dla nich lepsze?)
Serce pędziło w gwałtowności, kiedy przyglądała się mężczyźnie. Oddech spłycał się, na wargach osiadała raniąca suchość, zaś oczy nieustannie szkliły się łzawą powłoką smutku. Chciała płakać. Rozpadać się na drobne cząstki. Zapomnieć - kim w istocie była.
(Nieudana fikcja. Marna imitacja człowieka, którym wzgardzono. Była głupia.
Naiwna.)
Dłoń mimowolnie uniosła się ku górze. W analogicznym ruchu zaczęła dotykać jego twarzy. Malować ją na tle pejzażu moskiewskiej opery. Uczyła się krzywizn na nowo. Poznawała linię twarzy, tak doskonałej, jakby wyrzeźbili go sami mistrzowie artystycznego dłuta. Była to nieludzkie, pociągające... Brnęła w to z premedytacją, mimo iż rozsądek wciąż powtarzał: zatrzymaj się.
- Dlaczego tak mówisz? - spytała drżącym głosem. Melodyjność tonu odbiła się głuchym echem, a ten choć przepełniony dwojakimi uczuciami, wciąż pozostawał przyjemny dla ucha.
- Wszyscy gardzą takimi jak ja - rzuciła pewniej, buntując się wyobrażeniu o jego pewności. Nie ufała temu, wszak zbyt wiele osób pokazało jej, że jest śmieciem. Bezwartościowa. Nieudana. Żałosna.
Dopiero teraz odsunęła rękę, której palce zahaczyły o wargi Abramova, lecz nie pozostały na nich, tak jak jego na ustach jasnowłosej. Spojrzenie wciąż utkwione było męskie oblicze, a emocjonalny huragan rozpościerał się w tafli błękitu.
- Wszyscy nas nienawidzą.


Ostatnio zmieniony przez Svetlana Lebedeva dnia Pon Kwi 13 2020, 17:48, w całości zmieniany 1 raz
Lev Abramov
Lev Abramov
Łazienka AWbnbQb
Petersburg, Rosja
32 lata
przyłożnik
półkrwi
zamożny
pianista
https://magicznarosja.forumpolish.com/t654-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t672-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t673-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t674-zrzedahttps://magicznarosja.forumpolish.com/f90-mieszkanie-lva-abramova

Pon Kwi 13 2020, 15:51
Tonął w przyjemnej, tak znanej fakturze dotyku, doznaniu - zarysowanym łagodnie, na pierwszym planie sprawozdań ze wszystkich zmysłów. Zezwalał, podobnie jak zawsze, stygnąc jak ludzki posąg, poddany sunącym, studiującym detale ciała opuszkom. Sekundy, opadały niezdarnie, bez najmniejszego pośpiechu. Oddech - równie niespiesznie nacierał do brzegów płuc. Całość, zaczęła zamierać w spokojnym, niewymuszonym tempie eterycznego zetknięcia.
Pozornie.
Rozległa, jątrząca się rana wspomnień, bez przerwy rwała świadomość, nie zostawiając miejsca na niepozorne wytchnienie; jej rana, jej ból, który niósł się, kakofonicznym odgłosem przez całą substancję duszy. Wszystkie, okryte nieprzyjemnością i ciężkie od strachu chwile - bez wątpienia - zdołały zajmować szturmem dziewczęcy, podatny umysł. W przeciągu dwóch dekad życia, zaznała, z powodu swojej odzianej niecodziennością natury - stanowczo zbyt wiele cierpień, zbyt wiele spojrzeń, zbyt wiele, wystrzelających jak ostrza palców, dźgającym ją swym koniuszkiem, wytykających, nakładających piętno.
Dlaczego sądził w ten sposób?
Zaschło mu nagle w gardle. Niepokój wzrastał, niczym przeszkoda ,utrudniająca swobodne czerpanie wdechu. Kłamstwo. Kolejne kłamstwo. Jak długo miał zamiar kłamać? (Tak długo, jak to możliwe). Status artysty, którym się mógł poszczycić, na całe szczęście, tworzył bezpieczną przestrzeń dla argumentów; artyści zawsze, zwykli poruszać się w niejasnościach, niekiedy siać kontrowersje barwnością swoich poglądów. Nie chciał, niemniej, powołać się na podobne i nieprawdziwe stwierdzenia - to idiotyczne - pośród złożonych wyjaśnień, niezwykle łatwo się zgubić. Każde ze zdań, wygłoszonych przez Lebedevę, zawisło nad nim jak sztylet. Musiał odnaleźć drogę, wydostać się z tej pułapki. Sprawić, aby ponownie nie doświadczała lęku.
Uśmiechnął się do niej, z ciepłą, nieszkodliwą przekorą, osiadłą na jego obliczu. Widział już drogę wyjścia, była jasna, wykrojona w ciemności jej licznych obaw.
- Czy ja nazywam się wszyscy? - spytał po krótkiej chwili, z widocznym, nienatarczywym odcieniem żartobliwości, pogody ducha, którą stracili wraz z porzuceniem snu. Kim dla niej był? Trwał w zawahaniu, czekając na jej odpowiedź, grymas, który mógł, nagle, przytwierdzić się do jej twarzy. Z pewnością nie był tak szary, jak setki mijanych osób.
Svetlana Lebedeva
Svetlana Lebedeva
Łazienka Tumblr_nzesr7jsmd1qkoeepo4_500
Petersburg, Rosja
20 lat
cień
czysta
bogaty
Królowa Avoski; córa ojca, fotografka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t676-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1179-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1178-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t717-paili#1498https://magicznarosja.forumpolish.com/

Pon Kwi 13 2020, 19:52
Nie była nachalna w swej obecności, którą epatowała, przełamując kolejne bariery dystansu wykreowanego między nimi. Niepotrzebnego, a zarazem naturalnego, gdy obecnie próbowała się bronić przed jego spojrzeniem; oceniającym, przenikającym na wskroś. Jasny ocean tęczówek dziewczęcia uciekł za jego ramię, obserwując przez moment to co działo się tuż za męskimi plecami, byle nie odczuwać żałości względem samej siebie.
Nie pasowała do jego świata.
Wiedziała o tym doskonale,
zbyt doskonale.
Ciernie wbijały się w cienką powłokę duszy, a w meandrach żył pulsował gnie wymieszany ze smutkiem. Cierpiała, tak jak wtedy, gdy matka po raz pierwszy podniosła na nią rękę. Łzy zalewały blade poliki, zaś umysł odtwarzał okrutne frazesy, które przenikały w jej głąb. Była skończona. Pogrzebana, niczym zgniłe truchło – bez szansy na r a t u n e k, którego pragnęła ponad miarę.
- Nie – odparła bez zastanowienia, zaraz po tym wymijając go i odnajdując pozór bezpiecznej przestrzeni. Musiała znaleźć się we własnym azylu, w którym spojrzy w lustro i dostrzeże jedynie imitację człowieka, którym nigdy nie będzie.
Uniosła wzrok na oblicze Lva, skupiając się w pełni na jego oczach. Mogłaby go znowu pocałować, przytulić, zatopić w rozkoszy, ale… Serce trzepoczące w pierścieniach żebrowych podpowiadało coś zupełnie innego. Coś, dzięki czemu stawała się jeszcze bardziej nierealna, skąpana w efemerycznej aurze nicości.
- Możesz nie rozumieć tego, czym jestem – głos miała miękki, nieco łamiący się pod ciężarem emocji, ale im dłużej to trwało – tym mocniej utwierdzała się w przeświadczeniu, że czyni dobrze. W pośpiechu zapinała więc guziki jasnej koszuli z folklorystycznym haftem na lewej piersi, wsuwając ją za wykończenie spodni. Wiedział, co chce zrobić – nie był przecież głupcem, których w Petersburgu czy Moskwie nie brakowało.
Był inteligentny, dlatego z pewnością był w stanie pojąć decyzję Svetlany, podejmowaną w akcie desperacji.
Zbliżyła się ku niemu, po raz ostatni mając możliwość złączenia ich warg. Zrobiła to z namaszczeniem, jakby miało być to najważniejszym, co uczyni w swej kuriozalnej egzystencji. Przepełniała ją gorycz i smutek, który mieszał się w euforycznej ekstazie.
- Tak będzie lepiej… – wyszeptała ledwie słyszalnie, zaraz potem wycofując się w stronę kominka. Ucieczka była jedynym rozwiązaniem.
Nie tylko dla niej
przede wszystkim – dla niego.

/zt x2 Łazienka 3779946476
Svetlana Lebedeva
Svetlana Lebedeva
Łazienka Tumblr_nzesr7jsmd1qkoeepo4_500
Petersburg, Rosja
20 lat
cień
czysta
bogaty
Królowa Avoski; córa ojca, fotografka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t676-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1179-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1178-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t717-paili#1498https://magicznarosja.forumpolish.com/

Wto Kwi 14 2020, 11:07
17.01.1998



Była pozbawiona spontaniczności od dawna.
Dzień, w którym odkryła swe przekleństwo zaważył na wszystkim. Nie mogła wieść normalnego życia, w którym otaczałaby się gronem wiernych, lojalnych przyjaciół. Każdy, komu zaufała nieco bardziej, drwił z takich jak ona. Pogardzał nimi. Wiedziała, że gdyby tylko dostali oficjalne prawo - egzekucje na cieniach odbywałyby się bez mniejszych skrupułów, którymi targana byłaby ludzka struna sumienia.
Wiedziała, że popełniła błąd
prowadząc we własnych meandrach myśli, Lva Abromova, przed trybunał katów, by osądzili go za przewiny, których się nie dopuścił.
Nie podniósł ręki. Nie zadrwił. Nie uczynił nic, co skrzywdziłoby jej kruchą postać.
Żałowała.
Żałowała ponad miarę swego występku, dlatego zalana wstydem spisywała kolejne frazesy na pergaminie, sukcesywnie kreślone, niewłaściwe. Serce zakołowało w piersi, gdy przyszła odpowiedź, a wargi rozciągnęły się w słodkim, dziewczęcym uśmiechu. Chciała tkwić obok, nie będąc w stanie utrzymać bulgoczących, niczym lawa uczuć, którymi kierowało nią teraz ciało. Zaciskająca się pętla odbierała resztki zdrowego rozsądku, podobnie jak postanowienia.
(Tatusiu, umówiłam się z Antoniną. Możliwe, że nie wrócę na noc.)
Czym byłoby ryzyko bez odrobiny kłamstwa? Nie powinien słyszeć, z kim rzeczywiście spędzi to popołudnie, wieczór, a może nawet i noc. Matka jednak zdecydowała się drążyć. Układać frazesy w niekomfortowe zdania zwieńczone pytajnikiem. Wiedziała? Nie, przecież wielokrotnie uważali, by nikt nie dostrzegł ich spojrzeń przepełnionych pasją czy bliskości skropionej nutą nieprzyzwoitości.
Była wolna.
Tuż po wyjściu z domostwa, poświęcała pełnię uwagi na swój talent. Kominek był zajęty, a piesza wędrówka nie wchodziła w grę. Avoska była zdolna dopuszczać się wszelkich bezeceństw, dlatego też pod oniryczną postacią drobnej sylwetki ptaka - raniuszka, jakże pospolitego dla znawców, egzotycznego dla ignorantów, nie przykuwała niczyjego spojrzenia. Może co rusz ktoś spojrzał, ale nie skupiał się na niej na tyle, by podejrzewać o niedopuszczalne matactwo.
Otwarte okno pozwoliło wzlecieć do środka, ale gdy nie dostrzegła mężczyzny, zaćwierkała dwukrotnie. Latała między kuchnią, salonem a sypialnią, poszukując winowajcy nieoczekiwanego pożądania, które rozpierało wnętrze organizmu Svetlany. Potrzebowała efemerycznych pocałunków, uniesień, napływającej i otępiającej umysł ekstazy.
Egoistycznie zapragnęła także jego obecności, by móc patrzeć na, rozmawiać i chełpić się towarzystwem artysty, który zniewalał ją całą. Czekała cierpliwie, nasłuchując dźwięków, lecz gdy te nie zmąciły spokoju, powoli zaczęła odzyskiwać swój naturalny wygląd, dzisiejszego dnia podkreślony przez dopasowaną sukienkę z nieznacznym dekoltem, którym chciała go skusić. Mała, cholerna kokietka, która nie wie - jak należy postępować z mężczyznami.
Ta walka z góry wydawała się być przegrana.
Lev Abramov
Lev Abramov
Łazienka AWbnbQb
Petersburg, Rosja
32 lata
przyłożnik
półkrwi
zamożny
pianista
https://magicznarosja.forumpolish.com/t654-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t672-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t673-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t674-zrzedahttps://magicznarosja.forumpolish.com/f90-mieszkanie-lva-abramova

Sro Kwi 15 2020, 01:32
Wilgoć wplatała się bezustannie w powietrze; smugami niewielkich kropel zwykła przysiadać na rzędach równych, białych kafelków, tworzących wystrój łazienki. Całość przybrała banalny kształt codzienności, z płynącym w tle, monotonnym odgłosem wody ogarniającej sylwetkę. Czuł odprężenie, zesłane niczym błogosławieństwo na udręczone, ściskane zmęczeniem mięśnie - których stężałe od przesilenia włókna, zaczęły wreszcie rozciągać się w odpoczynku. Ułożył się, zastygając w wannie. Przymknął oczy.
Spokój zewnętrzny.
Niepokój tłamszący się w jego środku, zakleszczony w pozornym opanowaniu ciała, w czułym objęciu prawdziwych i namacalnych tkanek - wzburzona, chwiejna abstrakcja.
Spóźniała się. Nie dostał żadnego listu; żadnego powiadomienia; przetrząsał, wręcz obsesyjnie stos kopert nadesłanych przez wierne, pełne uznania słuchaczki. Papier szeleścił, złowieszczo śmiejąc się z odnoszonej klęski - Svetlana Lebedeva nie przyszła o ustalonej porze. Zrezygnowany, porzucił oczekiwanie, oddając się własnym sprawom. Kąpiel zdawała się doskonałą opcją, cholerną alternatywą w gryzącym go niespełnieniu.
Kurwa mać.
Stchórzyła - ocenił właśnie w ten sposób. Poddała się dawnym lękom, których tembr, wyzwolony na nowo ogarnął władczo jej postać. Nie potrafiła przenigdy uwierzyć w siebie, w swoje prawdziwe piękno, ukryte pod przykrą, skorodowaną warstwą powszechnie rozsianych kłamstw. Zrównała go z szarym tłumem. Czuł niesmak, olbrzymi niesmak.
Podniósł się, absolutnie niezdolny do odszukania w kąpieli choć strzępków tak niezbędnego mu ukojenia. Stanął przed lustrem, przesunął w utkanym podświadomością odruchu dłonią po swym policzku, na którym zaczął kiełkować już jednodniowy zarost. Osłonił ciało ręcznikiem - szorstki materiał owijał mężczyznę w pasie. Chciał zapalić.
Nie posmakował tytoniu, unoszącego się w szarych, gryzących kłębach. Wszedł do salonu, wpierw zamierając od konsternacji. Nareszcie.
Zobaczył ją.
Bałem się, że nie przyjdziesz – wygłosił na powitanie. Zatrzymał się, w progu salonu, posyłając jej instynktowny, szeroki uśmiech. Celowo (jeszcze) nie mącił rozstawionego dystansu, świadomy swojego stanu i niewątpliwie wzmożonej zarazem aury. W zamian za to, z zaciekawieniem przyglądał się zachowaniu dziewczyny; próbował z niego rozczytać ciąg odpowiedzi na liczne, zadreczające go wątpliwości. Wierzyła? Musiała wierzyć. Nie patrzył tak, jak patrzyli inni.
Odbiegał zawsze od tłumu.


Ostatnio zmieniony przez Lev Abramov dnia Pią Maj 29 2020, 00:40, w całości zmieniany 1 raz
Svetlana Lebedeva
Svetlana Lebedeva
Łazienka Tumblr_nzesr7jsmd1qkoeepo4_500
Petersburg, Rosja
20 lat
cień
czysta
bogaty
Królowa Avoski; córa ojca, fotografka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t676-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1179-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1178-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t717-paili#1498https://magicznarosja.forumpolish.com/

Sro Kwi 15 2020, 12:08
Czy doprawdy powinna tu przychodzić, po tym co wydarzyło się na przełomie ostatnich dni? Zazdrość przemawiała przez nią początkiem roku, zaś chwilę później pozorna ekscytacja przerodziła się w smutek i przeraźliwy żal wypełniający szczelnie meandry żył.
Była zgubiona;
niczym dziecko we mgle, które poszukuje odpowiedzi na nie ubrane w słowa pytania.
Nerwowe ruchy przejęły kontrolę nad kruchym ciałem dziewczęcia. Była otumaniona, niczym zlęknione zwierzę, które wdarło na teren kłusowników i czeka na stracenie. Bystre spojrzenie podążała za malującymi się dookoła ścianami, meblami czy nawet książkami, które leżały poukładane na półkach. Jedna rzuciła się w oczy Svetlany, a która opuszkami palców zaczęła badać, dokładnie tak jak fakturę papieru fotograficznego, na którym podziwiała twarze swych modeli, rozkochując się w jednej - szczególnej. Uśmiech wykrzywił wargi, a rozbawienie powoli zaczynało igrać na rozproszonych myślach dziewczęcia, które nie skupiało się na otoczeniu, jedynie pogrążając się w otchłani złowieszczych planów.
(Była przekonana o słuszności swych działań.
Wiedziała, czym chciała go uraczyć, co zrobić, co powiedzieć, aż…)
Aż wreszcie dostrzegła sylwetkę Lva Abromova, który malował się przed nią, niczym boski posąg wykuty dłutem Coustou Nicolasa; niemożliwym dla niej było, iż każda z krzywizn zakrawała o perfekcję. Oddech ugrzązł w tunelu krtani, a usta rozchylały się, jakby starała się wydukać kilka sentencji pełnych zażenowania i wstydu, jaki palił jej blade lico. Tęczówki taksowały każdy milimetr męskiej sylwetki, zatrzymując się tam, gdzie panienka z dobrego domu spoglądać nie powinna. Zachodziła w głowę - jak to możliwe, że nigdy nie widziała go w pełnej krasie, a przecież rozwiązanie zagadki było dużo prostsze niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Grzeszyli pod kurtyną nocy, w której to ekstaza przyćmiewała zdrowy rozsądek.
- Boże, Lev! - krzyknęła w końcu niekontrolowanie, a dłonie zasłoniły oczęta, by te w sposób lubieżny nie wdawały się w dłużsżą wędrówkę po ciele artysty. Krępacja każdego czynu odbijała się echem, kiedy to stojąc przy nim, uginała karku pod naporem feerii zalewających ją emocji. Był okrutny w swym postępowaniu, choć przecież… Nie uczynił nic, co powinno wpleść ją w kannon zdeprawowania.
- Proszę się ubrać! Natychmiast! - i abstrakcją były dziewczęce słowa, które rzucała w eter. Nie raz pieścił fragmenty odsłoniętej skóry, pozbawiał miękkich tkanin, byle zakosztować rozpalonego ciała, które oddawała mu z nieprzyzwoitą satysfakcją. (Była w końcu jego.)
Z niewysłowionym zaintrygowaniem rozchyliła nieznacznie smukłe palce, by spojrzeć - co czyni, wciąż czekając na wykonanie buntowniczej, ale i skalanej konfuzją prośby. Pospiesznie wróciła do poprzedniej pozy, odbierając sobie widok, który kusił swą bezwstydnością.
Lev Abramov
Lev Abramov
Łazienka AWbnbQb
Petersburg, Rosja
32 lata
przyłożnik
półkrwi
zamożny
pianista
https://magicznarosja.forumpolish.com/t654-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t672-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t673-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t674-zrzedahttps://magicznarosja.forumpolish.com/f90-mieszkanie-lva-abramova

Czw Kwi 16 2020, 20:54
Każdy, spośród stawianych kroków zostawiał lekki ślad wody, ostałej na jego skórze - miękkiej, rozgrzanej i dotąd, w pełni nieprzebudzonej po odpoczynku. Włosy, zwinięte w ciemne kosmyki skręcały się w wizerunek nieładu; wyrwane z kąpieli ciało muskało rześkie i niespokojne powietrze, pędzące z odchylonego okna. Mięśnie, przyzwyczajone do dawnej, oplatającej je bezczynności, leniwie wykonywały pracę - z pewną dozą nonszalancji i niewzruszenia, Abramov oparł się o framugę drzwi, równocześnie wbijając jasne, czujne spojrzenie w Svetlanę. Jej zdziwienie, kaskada prędkich reakcji, zwieńczonych zakryciem twarzy, wprawiały mężczyznę w mglisty stan rozbawienia; lekkiego, niezachłannego, zbyt odległego od wybuchnięcia śmiechem. Patrzył, jak oburzona, kobieca postać rysuje się wśród promieni wnikającego światła, jak pojedynczo, narusza własne zasady, rozsuwa gałązki palców.
- Nie mam ochoty - mruknął na polecenie, ruchem kącików formując na swojej twarzy pełen pobłażliwości uśmiech. Wiedział, że zachowaniem i kapryśnością, mógłby dorównać małemu, krnąbrnemu chłopcu - jednak, jak na ironię losu, wcale nie rezygnował z ukazanego podejścia, popełniał z rozkoszą błąd. Chwila dłużyła się, rozciągała, wijąc się nieprzerwanie u stóp prowokacji, której sam zresztą był twórcą; uwięził ją w sidłach magii. Zabawne, określił później, uważnie wpatrzony w zmysłowe dobranie ubrań, zupełnie, jakby dziś miała zamiar przejmować inicjatywę, utrzymać władzę w przebiegu kolejnego z ich spotkań. Niestety, własne emocje ją zwiodły. Widok, który mógł śledzić, był doskonale znany - niesprawiedliwy, z pewnością, utkany jego przewagą. Nie grał, co prawda czysto, lecz grał nieuchronnie, skazany, aby swoim działaniem (swą obecnością) rozkruszać filar rozsądku. Odkąd pamiętał, od zawsze wprowadzał chaos. Niestety - daleki był od spokoju, sielankowego wytchnienia, prostej, szczerej rozmowy i niewinności uczuć.
Uznał, że da jej szansę. Sprawdzi; zawierzy się obserwacji, przekona. Nie znosił żadnych schematów, zdolnych rozkawałkować znajomość na szarą miazgę znużenia. Wyprostował się, przełamując częściowo dzielące ich centymetry. W połowie, mniej więcej, odległości, urastającej w ich nieustannym pragnieniu niemal do charakteru rozwierających się szczęk przepaści - zatrzymał się. Stał. Czekał.
- Spóźniłaś się - zawyrokował, przełamał wreszcie milczenie.


Ostatnio zmieniony przez Lev Abramov dnia Pon Wrz 07 2020, 10:18, w całości zmieniany 1 raz
Svetlana Lebedeva
Svetlana Lebedeva
Łazienka Tumblr_nzesr7jsmd1qkoeepo4_500
Petersburg, Rosja
20 lat
cień
czysta
bogaty
Królowa Avoski; córa ojca, fotografka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t676-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1179-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1178-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t717-paili#1498https://magicznarosja.forumpolish.com/

Czw Kwi 16 2020, 21:25
Chciała być sprytniejsza, przebiegła, skąpana w przekorności własnych zasad, które on nieustępliwie łamał, tak jak teraz złamał ją. Pod naporem nieoczekiwanego widoku, ugięła kark i nie zdołała przypatrywać mu się z niemą fascynacją, która tliła się gdzieś na horyzoncie. Plany układane skrupulatnie przez całe popołudnie opadły, tak jak czerwień kurtyny zasłaniającej aktorów. Podatna na wpływ – nie zdołałaby uczynić obecnie nic, pozostając zdana na łaskę i siłę mężczyzny, który swą naturalność przyćmiewał racjonalność.
Już miała zakląć, zaprotestować, skarcić go, jednakże nonszalancja pobrzmiewająca w tembrze głosu Lva Abramova sprawiła, że zastygła w bezruchu. Wyobraźnia płatała figla, malując go na tle ścian. Widziała każdą z krzywizn doskonałości, nie pojmując – jak to możliwe, dlaczego tak oddziaływał? Serce zatrzepotało w piersi, usilnie odbijając się od pierścieni żebrowych, stając się następstwem parszywego bólu, który przyćmiewał zdrowy rozsądek.
Svetlana Lebedeva przegrała to starcie, ale jeszcze nie przegrała wojny.
(Głupia, naiwna idiotko…)
- To niegrzeczne, będąc niemal nagim – mieć gościa – bunt pobrzmiewał w pewnie wypowiedzianej frazie. Zadarła nawet brodę do góry, wciąż trzymając dłoń na bladym licu zroszonym taflą karmazynu na polikach. Modliła się w duchu, by uległ, złamał się, przestał być mętną iluzją grzechu. Och, jakże ona chciała grzeszyć. Nie, nie, nie, nie. Nie chciała. Pragnęła rozmowy, zatopienia się w ramionach artysty, lecz nie w cielesności. Uczyniła więc krok w tył, potem drugi, zdając sobie sprawę, że skrzypienie podłogi staje się następstwem wykonywanych przez niego ruchów.
Ściana stanęła jednak na drodze ucieczki. Desperackiej – to prawda, lecz jak mogła wyswobodzić się z ogarniającej ją w sposób intrygujący – niewoli poddanego dewastacji umysłu?
- Rodzice chcieli wiedzieć, dokąd idę – odparła zgodnie z prawdą. Nieprzyjemne mrowienie objęła lewą dłoń, którą spuściła z nieznacznym rozmachem, strącając przypadkiem ręcznik, którym opasany był na biodrach. (O, mój Boże – przemknęło w dziewczęcej głowie – co za wstyd!) Więzienie zdarzeń, w które wplątała się z własnego przypadku, stawało się coraz ciaśniejsze, zimne i przeraźliwie ciemne.
- Robisz to złośliwie – stwierdziła, mając nadzieję, że odczuje zażenowanie i zmieni zdanie. Litość okazałaby się zbawienna, o ile potrafił ją ofiarować dziewczęciu, którego ciało spinało się pod naporem jego bliskości.
Lev Abramov
Lev Abramov
Łazienka AWbnbQb
Petersburg, Rosja
32 lata
przyłożnik
półkrwi
zamożny
pianista
https://magicznarosja.forumpolish.com/t654-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t672-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t673-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t674-zrzedahttps://magicznarosja.forumpolish.com/f90-mieszkanie-lva-abramova

Sob Kwi 18 2020, 21:13
Sekwencja zdarzeń w których uścisku stykały się ich sylwetki, była obecnie wymiarem chaosu sekund. Zawiesił czujność, utracił dawno rozsądek który strawiony przez liczne błędy, jedynie czasem, niemrawo błysnął w agonii, głosząc szczątkową radę. W chwili, pomiędzy jednym a drugim ulotnym złączeniem się zasłon powiek - chwili pomiędzy jednym a drugim odruchem bezwarunkowym mrugnięcia, pomiędzy jednym a drugim szarpnięciem serca które w swej pięści dzierżyło trwające życie; w tej chwili, unoszącej się prędko, wymykającej, nietrwałej - nastąpił kluczowy błąd. Błąd popełniony przez nią, niedopatrzenie, zwyczajne, którego z trudem Abramov nie zdołał osądzić śmiechem, zdolnym opętać niepowściągliwie otaczającą przestrzeń. Nie znał pruderii, tonął w głębokiej, bezdennej niemal, opływającej go brudem niemoralności; nie obarczył, w związku z tym, nagłego wypadku przejęciem. Ręcznik zsunął się - och, cholera, przepraszam, był założony niedbale - oraz osiadł natychmiast na połaci dywanu, z krótkim, wydanym podczas upadku szmerem. Nie kwapił się, aby podnieść ponownie jego gruby materiał, opasać się znowu w biodrach możliwie najszybciej, z rumieńcem podobnym do jej własnego, który jaskrawą barwą rozpostarł się na jej twarzy. Prychnął jedynie, słysząc jej oskarżenia. Jego wina; jego wina; jego bardzo wielka wina. Uczynił następny krok. Jeden, drugi; odnalazł się wreszcie przy niej - napięcie wżynało się w jego skórę lecz był to przyjemny ból, ból wspaniały, ból którego za wszelką cenę chciał doznać, rozlany ciepłem w podbrzuszu, biegnący nieprzerwanym mrowieniem wzdłuż jego drabiny kręgów.
- Ja? - spytał z ironią, egzaltowanym zdziwieniem, wbijając w jej twarz spojrzenie pełne wyrzutu; czuł się aktorem, w teatrze zdradliwie nietrwałym i spontanicznym. Zatrzymany, tuż przy niej, odpierał pokusy bardziej złożonych działań. Nie splatał warg w pocałunku, nie muskał jej odsłoniętej łabędziej szyi, nie sunął, demaskując się z pożądania, dłonią po smukłym kobiecym udzie. Dopiero po jakimś czasie, opanowanej, niezaostrzonej, cyklicznej wymianie oddechów, pochwycił lekko jej dłoń. Pogładził przez chwilę jej delikatny kształt, dalej uniósł, powoli jakby kosztował każdej sekundy, jakby delektował się czasem - na swoją klatkę piersiową. Położył rękę Svetlany, pozwalając tym samym opuszkom wyczuć biegnące, żebrowe łuki, naszkicowane na warstwie zewnętrznych tkanek, wyczuć nieznacznie wzmożony rytm serca, dokładnie w ten sposób, w jaki kiedyś sama go obdarzała dotykiem.
Svetlana Lebedeva
Svetlana Lebedeva
Łazienka Tumblr_nzesr7jsmd1qkoeepo4_500
Petersburg, Rosja
20 lat
cień
czysta
bogaty
Królowa Avoski; córa ojca, fotografka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t676-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1179-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1178-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t717-paili#1498https://magicznarosja.forumpolish.com/

Sob Kwi 18 2020, 22:59
Lev Abramov
Lev Abramov
Łazienka AWbnbQb
Petersburg, Rosja
32 lata
przyłożnik
półkrwi
zamożny
pianista
https://magicznarosja.forumpolish.com/t654-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t672-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t673-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t674-zrzedahttps://magicznarosja.forumpolish.com/f90-mieszkanie-lva-abramova

Nie Kwi 19 2020, 18:48
Svetlana Lebedeva
Svetlana Lebedeva
Łazienka Tumblr_nzesr7jsmd1qkoeepo4_500
Petersburg, Rosja
20 lat
cień
czysta
bogaty
Królowa Avoski; córa ojca, fotografka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t676-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1179-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1178-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t717-paili#1498https://magicznarosja.forumpolish.com/

Nie Kwi 19 2020, 20:09

Lev Abramov
Lev Abramov
Łazienka AWbnbQb
Petersburg, Rosja
32 lata
przyłożnik
półkrwi
zamożny
pianista
https://magicznarosja.forumpolish.com/t654-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t672-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t673-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t674-zrzedahttps://magicznarosja.forumpolish.com/f90-mieszkanie-lva-abramova

Pon Kwi 20 2020, 13:18
Svetlana Lebedeva
Svetlana Lebedeva
Łazienka Tumblr_nzesr7jsmd1qkoeepo4_500
Petersburg, Rosja
20 lat
cień
czysta
bogaty
Królowa Avoski; córa ojca, fotografka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t676-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1179-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1178-svetlana-lebedevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t717-paili#1498https://magicznarosja.forumpolish.com/

Pon Kwi 20 2020, 14:07
Lev Abramov
Lev Abramov
Łazienka AWbnbQb
Petersburg, Rosja
32 lata
przyłożnik
półkrwi
zamożny
pianista
https://magicznarosja.forumpolish.com/t654-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t672-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t673-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t674-zrzedahttps://magicznarosja.forumpolish.com/f90-mieszkanie-lva-abramova

Pon Kwi 20 2020, 21:35


Ostatnio zmieniony przez Lev Abramov dnia Wto Kwi 21 2020, 18:06, w całości zmieniany 1 raz
Sponsored content


Skocz do: