Latarnia Morska, Hel
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Latarnia Morska, Hel Xfrk63Q
https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Sob Lip 04 2020, 10:47
Latarnia Morska, Hel

Niemalże na końcu Mierzei Helskiej wznosi się czerwony, wysoki na ponad czterdzieści metrów budynek latarni morskiej. Została ona wybudowana na gruzach swojej poprzedniczki, którą mugole wysadzili w 1939 roku. Według niektórych polskich czarodziejów duch zmarłego tragicznie latarnika Maya, pracownika starej latarni, co noc zapala widmowe światło, prowadząc duchy poległych na morzu. U stóp latarni znajduje się zejście na rozciągającą się wzdłuż całej mierzei piaszczystą plażę. Miejsce to jest oddalone o nie więcej niż jakieś dziesięć minut pieszo od najbliższych nadmorskich noclegowni.

Rumiana Kuragina
Rumiana Kuragina
and here is to the girls who play wife
Humań, Ukraina
35 lat
czysta
majętny
była śpiewaczka operowa, działaczka charytatywna, dama na salonach, matka, żona polityka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1285-rumiana-wislawa-kuragina-zd-potockahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1461-rumiana-wislawa-kuragina-zd-potocka#8669https://magicznarosja.forumpolish.com/t1462-rumiana-wislawa-kuragina#8672https://magicznarosja.forumpolish.com/t1463-rossini#8673https://magicznarosja.forumpolish.com/f151-posiadlosc-ovdeia-i-rumiany-kuraginow

Pią Lip 17 2020, 03:09
14.02.1998

Wiele mam wspomnień z Polską.
Nie przyjeżdżałyśmy tutaj tak często, jak mogłybyśmy jako Potockie, ale mama i tak dopilnowała, żebyśmy spędzały w kraju przynajmniej dwa tygodnie w roku, w wakacje letnie. Przyjeżdżałyśmy, ona, Klara, ja i Irka, potem też Jagoda i Bruno, do naszej posiadłości pod Puławami, do taty. Kazimir cieszył się z naszej obecności, a przynajmniej z obecności Ireny, jak mniemam. My nigdy nie mieliśmy wiele wspólnych tematów. Nieszczególnie przepada za operą. Zdarza nam się rozmawiać o kwiatach, tak, o tym lubię słuchać i lubię się od niego uczyć, ale niestety, nigdy nie udało nam się przekroczyć pewnej bariery w kontaktach – jakbyśmy stali obok siebie, ale za cienką, szklaną szybą. Można w nią popukać, można pomachać, ale nie da się wyciągnąć ręki i dotknąć osoby po drugiej stronie.
Zupełnie tak, jakby nie był moim prawdziwym ojcem. Dziwne, prawda?
Spędzałyśmy czas, krążąc po lasach i polach – potrafiłyśmy zniknąć na całe godziny i nikt nie wiedział, co się z nami działo. Huśtałyśmy się razem na starej, drewnianej huśtawce w ogrodach. Na parterze dworku – górne piętra były parne i rozgrzane – słuchałyśmy z patefonu z piękną, miedzianą tubą (wtedy błyszczała, dziś już jest nieco pokryta patyną) płyt, które przywoziłam ze sobą w walizce. Pamiętam te senne popołudnia, zbyt gorące, by wychodzić. Leżałyśmy na wełnianym dywanie w saloniku letnim, grał Lusardi. Jadłyśmy lody pistacjowe. Klara miała obsesję na punkcie lodów pistacjowych, bardzo dziwny okres, jadła je ciągle przez jakieś dwa lata. Potem jej przeszło. Śmiałam się z niej, że zrobi się gruba, strasznie się za to denerwowała.
Hel jest zupełnie inny niż Puławy. Powietrze smakuje inaczej, jest lekkie i słone. Przede wszystkim, brzmi inaczej. Pamiętam muzykę tamtych wakacji. Szumiały drzewa, cykały świerszcze, bzyczały pszczoły i bąki, unoszące się ciężko nad jaskrawym ogrodem. Na Helu fale szumią nieustannie, ale mają swój rytm. Łapię się na tym, że odliczam go w głowie.
Sytuacja jest zupełnie inna niż była w Puławach. Jestem tutaj z Ovdeiem, bez dzieci – tylko na dwa dni, nie chciałabym zostawiać ich na dłużej, nie na tym etapie dzieciństwa – i po przegranej Karamazova. Zasłużyliśmy na trochę spokojnego odpoczynku, zwłaszcza mój mąż. Ostatnie miesiące były bardzo intensywne, dużo pracował. Ale wiem, że nie może się cieszyć tym weekendem w Polsce, nie tak do końca.
Pięknie tutaj, prawda? — zwracam więc jego uwagę w tę stronę. Jeżeli myśli o polityce, chcę go od tego odciągnąć. Uśmiecham się do niego wesoło, ściskam mocniej jego ramię.
Spacerujemy powoli po plaży.
Ovdei Kuragin
Ovdei Kuragin
Archangielsk, Rosja
42 lata
błękitna
majętny
polityk Sabatu, pamiętnikarz-amator
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1126-ovdei-kuraginhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1129-ovdei-kuragin#5137https://magicznarosja.forumpolish.com/t1131-ovdei-kuragin#5139https://magicznarosja.forumpolish.com/t1128-pheidippideshttps://magicznarosja.forumpolish.com/f151-posiadlosc-ovdeia-i-rumiany-kuraginow

Wto Lip 21 2020, 02:02
Poszedłem za radą swojego rozsądku (i Gavrila, poniekąd), żeby wybrać się na krótkie wakacje, najlepiej do ojczystego kraju Rumy. Zimą niezwykle popularnym punktem wycieczkowym były polskie góry, tak przynajmniej wnioskowałem z opowieści mojej żony, ale nie chciałem wybierać się tam, gdzie nadal leżał śnieg przypominający o Rosji. Braliśmy urlop od rosyjskich obowiązków i zmartwień. Nie miałoby to sensu, gdyby za progiem i pod naszymi stopami nadal leżał śnieg, choćby nawet na horyzoncie wspinały się wysokie szczyty czekające na nowych zdobywców. Zgiełk większych miast także nie przemawiał do mnie, nawet jeśli w porównaniu z Petersburgiem główne polskie miasta przypominały wioski. Oboje potrzebowaliśmy odpoczynku, a więc padło na Bałtyk.
Powietrze, jakim oddychają tutejsi ludzie, było dla mnie największym zaskoczeniem. Znad morza wiała lekka bryza, bardzo rozgrzewająca wobec niskich zimowych temperatur, i mogłem wyraźnie poczuć stężenie jodu. Nie byłem obojętny na doniesienia o jego medycznych właściwościach, ale polepszenie gospodarki hormonalnej nie było mi niezbędne, chociaż stanowiło na pewno miły bonus. Cieszyłem się właściwie z tego, że mogłem odetchnąć czystym powietrzem, wolnym od zapachu, czy też smrodu, Petersburga. Kochałem tamto miasto, ale tylko żyjąc na jego uboczu. Nie wyobrażałem sobie, jak ludzie mogli żyć w samym jego sercu. Żadnej zieleni, żadnych drzew (poza sztucznie zasadzonymi), żadnego dostępu do przyrody, która oferowała najlepszy lek na stres i zmęczenie – siebie samą. Tutejsi czarodzieje doceniali jej atuty.
To tylko dwa dni, pomyślałem. Oczywiście nie mogliśmy zostawić dzieci i mojej pracy na dłużej, ale to chyba nie powinno przeszkodzić w zrelaksowaniu się nad Bałtykiem. Mimo to w moich myślach nadal utrzymywała się toksyczna myśl, która wyrywała mnie z tej idyllicznej scenerii, kiedykolwiek próbowałem nie myśleć. Wygrana Kovalchuk nie powinna mnie tak boleć, przecież nadal realną władzę sprawował Sabat zajmujący połowę miejsc w Starszyźnie. Jednak nie mogłem zrozumieć tego nagłego sukcesu. Nie byłem zły, nie obarczałem winą społeczeństwa – w końcu nie dlatego głosowanie jest równe – ale nie potrafiłem otrząsnąć się ze swojej porażki. Jak mogłem tak bardzo się pomylić? Jak mogłem nie odczytać rosnącego poparcia dla niezależnej kandydatki? Niezliczone narady, rozmowy z wpływowymi ludźmi, debata… wszystko zapowiadało porażkę, ale byłem ślepy.
Gdybym pomylił składniki ciasta, nie miałbym wyrzutów sumienia, ponieważ nie tym zajmowałem się zawodowo, powiedziałbym nawet: z powołania. Nie winiłbym siebie nawet za niewłaściwie uwarzony eliksir, ponieważ minęło tak wiele lat od kiedy zajmowałem się alchemią na poważnie. Ale polityka? Nawet jeśli nie wiedziałem tego od razu po ukończeniu Koldovstoretz, byłem politykiem od zawsze, miałem to wręcz we krwi. Matka powiedziała mi kiedyś, że talent warzelniczy odziedziczyłem ze strony Mitrokhinów i choć nie podważyłbym jej osądu, urodziłem się z innym, jeszcze większym talentem – a przynajmniej tak mi się wydawało. Wydawało mi się, że chociaż nie byłem chciwy i nie chciałem zagarnąć dla siebie władzy, byłem ambitny i to wyróżniało mnie w szeregach polityków. Przykro byłoby odkryć w tym wieku, że tak srodze się pomyliłem.
Poczułem ściśnięcie ramienia i usłyszałem pytanie Rumy. Potrafiła przywołać mnie z ciemności własnych myśli bardzo szybko – właściwie już nie pamiętałem, do jakich wniosków próbowałem dojść. Nie zapomniałem, jak czułem się zaledwie przed chwilą, gdy chwila ciszy podczas spaceru po plaży pozwoliła mi myśleć, chociaż nie powinienem. Ciężko było mi zostawić sprawy rosyjskie w Rosji, chociaż taki był cel tego wyjazdu. Nie chciała, żebym myślał teraz o polityce, o wyborach i o porażce Karamazova, to było dość jasne. Naprawdę chciałem spełnić jej życzenie. Jeśli nie dla siebie, to dla niej powinienem odłożyć zawodowe frustracje na bok. Tak, to było słuszne postanowienie.
Obróciłem twarz do niej. W oczach Rumy błyszczało odbicie słońca i przez chwilę pomyślałem, że była na skraju płaczu. Zaraz jednak zobaczyłem, że to było jedynie zatroskanie. Nie miałem prawa psuć jej wspomnień z jej własnego kraju – powinien pozostać w jej myślach tak nieskazitelny, jak w czasach dzieciństwa.
Niesamowicie. I to powietrze… – Zaciągnąłem się głośno, wdychając zapach morza. – Gdyby powietrze pachniało tak w naszym dworku, nie ruszyłbym się z niego na krok – zapewniłem z błogim uśmiechem. – Myślisz, że woda jest ciepła? – zapytałem, zostawiając miejsce na niedopowiedzenie.
Przez krótki moment naprawdę rozważałem podejście do linii wody, żeby umoczyć chociaż dłonie w wodach Bałtyku. Doszedłem jednak do wniosku, że było zbyt zimno, aby ryzykować odmrożenia. Zamiast tego przechyliłem głowę, żeby przytulić ją do ciepłej skóry Rumy.
Nie tęsknisz czasami za Polską? Wiem, że rzadko wyjeżdżamy z Petersburga przez moją pracę. Nie chciałabyś częściej odwiedzać swojego kraju?
Rumiana Kuragina
Rumiana Kuragina
and here is to the girls who play wife
Humań, Ukraina
35 lat
czysta
majętny
była śpiewaczka operowa, działaczka charytatywna, dama na salonach, matka, żona polityka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1285-rumiana-wislawa-kuragina-zd-potockahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1461-rumiana-wislawa-kuragina-zd-potocka#8669https://magicznarosja.forumpolish.com/t1462-rumiana-wislawa-kuragina#8672https://magicznarosja.forumpolish.com/t1463-rossini#8673https://magicznarosja.forumpolish.com/f151-posiadlosc-ovdeia-i-rumiany-kuraginow

Sob Sie 01 2020, 02:53
Wątpię — mówię łagodnie z delikatnym uśmiechem, nie uściślając, na którą część wypowiedzi Ovdeia odpowiadam.
Nawet gdybyśmy mieszkali przy samym brzegu morza, zawsze byłaby praca, Starszyzna, posiedzenia, debaty, wiece, kampanie, kolacje, bankiety, bale, byłby cały świat, który trzeba naprawić i do którego naprawy Ovdya poczuwałby się osobiście. To zawsze mnie w nim fascynowało, ta siła i chęć walki za wszystkich, o wszystkich – ja nigdy jej w sobie nie miałam. Ovdei zawsze sięga po więcej, wyżej, nawet jeżeli wymaga to od niego mnóstwo wysiłku, nawet jeżeli wraca z posiedzeń wściekły, smutny, rozgoryczony – to wszystko robi dla większej sprawy. Imponuje mi to. Jestem, przyznaję szczerze, choć ze wstydem, raczej ograniczona w tej kwestii, bo nie wyobrażam sobie, jak to jest: żyć ideą.
Kiedyś chciałam być gwiazdą opery, ale to stare, stare rany. Tak naprawdę mam i miałam zupełnie przyziemne marzenia. Chcę mieć dobry, ciepły dom i kochającą rodzinę. Wydaje się: niewiele, ale to bardzo dużo i to bardzo trudne, i tylko cudem udało mi się to osiągnąć. Wiem, jak w istocie chybotliwe są nasze fundamenty, jak niewiele trzeba, żeby to przeze mnie wszystko się rozpadło. Wiem, że trzeba wiele siły, żeby nas śliczny obrazek był zawsze tak samo piękny i błyszczący. Trzeba trochę kłamstw, trochę milczenia, trochę uśmiechów, nawet jeżeli chce ci się płakać. Ale w zamian mam coś bardzo cennego i nie pozwolę tego nikomu zniszczyć.
Ovdei ma duże marzenia i duże plany. Ovdei nie marzy tylko dla siebie, dlatego wiem, że muszę go wspierać i nie wypominać mu, ile zajmuje mu jego praca. To byłoby egoistyczne.
Marzenia wymagają poświęceń. Więc Ovdei poświęca się, kiedy ciągle nie ma go w domu, a ja poświęcam się, kiedy nigdy z niego nie wychodzę. I tak to się poświęcamy: on dla ludzi, dla idei, dla przyszłych pokoleń, dla nas, a ja dla naszych dzieci i dla niego.
Wątpię też, że woda jest ciepła.
To nie do końca mój kraj. — Obejmuję mocniej Ovdeia i wtulam się w jego miękki bok. — W Rosji jestem Polką, a w Polsce jestem Rosjanką. Nie wiem… — Urywam na chwilę. Rozglądam się po brzegu w poszukiwaniu słów.
Tak naprawdę, nie znam Polski. Bywałam tutaj jak turystka, nie jak emigrantka wracająca stęskniona do ziemi ojców. Spędziłam tutaj parę wakacji, w domu dużo mówiło się po polsku, poznałam historię kraju, ale wcale nie przyjeżdżaliśmy często. Urodziłam się i wychowałam w Petersburgu, uczyłam w Koldovstoretz, dużo czasu spędziłam za granicą na scenach muzycznych, w Paryżu, w Wiedniu. Polska to korzenie mojej rodziny, tradycja, ale czy to moja ojczyzna? Nie wiem. Zatem czy Rosja to moja ojczyzna?
Tego też nie wiem. Wydaje mi się, że równie dobrze odnalazłabym się gdziekolwiek w Europie. Kto wie, czy bym nie wyjechała na Zachód, gdyby nie Ovdya, gdzieś, gdzie nie jest tak zimno i pije się wino zamiast wódki. Chyba nie mam silnych uczuć patriotycznych. Byłoby mi przykro wyjeżdżać, byłoby mi szkoda wspomnień, które zostawiłabym na tłocznych ulicach Petersburga, refleksji, które naszły wraz z rosyjskim i polskim krajobrazem – ale nie mam pojęcia, czy to już patriotyzm, czy tylko nostalgia za minionym. Jestem do niej skłonna.
Teraz na wyprowadzkę za granicę jest mała szansa. Za jakiś czas, pewnie jeszcze zanim Niki i Nastya pójdą do szkoły, Ovdei zostanie nestorem i będziemy musieli przenieść się do Archangielska. Leśna Cytadela jest piękna, ale rzadko świeci nad nią słońce. Może czasem wydawać się ponura.
Polubię ją mimo to.
Chciałabym po prostu częściej wyjeżdżać z tobą i dziećmi. Nieważne, gdzie — kończę po krótkiej przerwie. — Chciałabym, żebyśmy w tym roku wybrali się na wakacje, następnym razem na dłużej. Gdy to szaleństwo się skończy… — wzdycham cicho, zanim uświadamiam sobie, że może nie powinnam o tym wspominać. Nie chcę przynosić za sobą problemów, jakie szarpią Rosją.
Ale nawet gdybym o nich nie wspomniała, i tak by były w jego głowie, prawda? Urok wakacji z politykiem.
Sięgam po dłoń mojego męża i ściskam ją pocieszająco.
Powiedz mi — zaczynam poważnie — o czym myślisz?
Ovdei Kuragin
Ovdei Kuragin
Archangielsk, Rosja
42 lata
błękitna
majętny
polityk Sabatu, pamiętnikarz-amator
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1126-ovdei-kuraginhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1129-ovdei-kuragin#5137https://magicznarosja.forumpolish.com/t1131-ovdei-kuragin#5139https://magicznarosja.forumpolish.com/t1128-pheidippideshttps://magicznarosja.forumpolish.com/f151-posiadlosc-ovdeia-i-rumiany-kuraginow

Nie Sie 02 2020, 18:42
Ruma wątpiła w to, że woda była ciepła, ja zresztą też, więc trzymaliśmy się nadal na dystans, żeby nie dosięgały nas fale. Chociaż jeśli wybraliśmy się nad Bałtyk, to czy jedynym wspomnieniem, jakie miałem stamtąd zabrać, miał być piasek chrzęszczący w butach? Z drugiej strony wcale nie musiał to być nasz ostatni raz na polskim nabrzeżu. Teraz nie przyjechaliśmy tu w sezonie letnim z dziećmi, które na pewno chętnie wykąpałyby się w wodzie i budowałyby zamki z piasku. Nie, teraz byliśmy tu w zupełnie innym celu – żeby wypocząć od tego, co działo się w Rosji. Pamiątki mogły poczekać na przyjemniejszy czas, gdy dni były dłuższe, drzewa zielone, a wybory – jedynie odległym wspomnieniem.
Znów odleciałem w kierunku tego, o czym miałem zapomnieć (a może to przyleciało znów do mnie jak bumerang?). Mój dziadek, kiedy opowiadał jakąś historię ze swojego życia, miał tendencję powtarzać fragmenty, które już opowiedział. Jeśli nawet zdążył opowiedzieć wszystko od początku do końca podczas jednego spotkania, przy okazji następnego potrafił znów przywołać to samo wspomnienie i, niezawodnie jak metronom, tymi samymi słowami opowiedzieć tę samą historię. Być może i mnie udzieliła się podobna przypadłość. Nie mogłem przestać powtarzać tej samej chwili w swojej głowie, tej, w której przeczytałem wyniki wyborów w gazecie. Czy jadłem wtedy śniadanie? Obiad? Nie pamiętam, ale na pewno nie byłem już głodny. Właściwie chyba pościłem całą resztę tamtego dnia.
Objęcie Rumy znów przerwało pętle wspominania wyborów – i dobrze, sam zaczynałem uważać to za nieznośne. Wakacje służyć powinny odpoczynkowi, a ja jak na złość nie chciałem się zrelaksować. Oby ta przekorność nie była dziedziczna.
Wybacz, kochanie, ale nie pasujesz do pełnokrwistych Rosjanek. W przeciwieństwie do nich masz poczucie humoru i jesteś cieplejsza w dotyku. – Parsknąłem półgębkiem, puszczając z ust obłok pary.
Zawsze przykrywałem żartami uczucia, jestem taki odkąd pamiętam. Nigdy nie uważałem tego za wadę, ponieważ w pewien sposób humor poprawiało mi nawet śmianie się z własnych żartów, zwłaszcza jeśli nie było nikogo, kto śmiałby się z nich razem ze mną. Każdy ma jakiś mechanizm ucieczki. Nie żeby uciekanie od problemów było czymś dobrym, wręcz przeciwnie, ale wiele razy w historii bitwy zwyciężała armia, która poświęciła czas na przegrupowanie, czasem tracąc nawet kilka pozycji na linii frontu. Chyba warto brać przykład ze zwycięzców z przeszłości, nawet jeśli ich dylematy nie do końca przypominały moje? To byłoby rozsądne, a lubiłem uważać się za całkiem rozsądną osobę.
W tym wszystkim wadą był tylko czas. Jeżeli przeczekiwałem problem, chodziłem po domu w okropnym stanie, nie poświęcając rodzinie tyle energii, na ile zasługiwali. To potrafiło trwać, a mnie wcale nie robiło się weselej na duchu, jeśli cały dom pogrążał się w ciszy tylko przez moje prywatne kłopoty. Pomyślałem, że mógłbym powiedzieć to wszystko Rumie, bo ona potrafiła zrozumieć mnie jak nikt inny, ale czy wtedy wczasy nie przestałyby być dla niej odpoczynkiem? Ona w końcu także na niego zasługiwała, może nawet bardziej niż ja.
Mogę ci obiecać, że nasz następny wyjazd będzie dłuższy. I oczywiście zabierzemy Nikiego i Nastyę – powiedziałem szczerze, starając się na razie nie myśleć o potencjalnych przeszkodach (w końcu zwykle udawało mi się coś wymyślić). – Nie wiem jeszcze tylko, kiedy będzie następna okazja wyjechać z Rosji. Wątpię, że to szaleństwo skończy się do tego czasu, ale chyba nie pozwolimy, żeby to nas zatrzymało, prawda?
Chociaż zadałem to pytanie tonem retorycznym, chciałem, żeby to potwierdziła – bo to całe szaleństwo ogarniające Rosję wcale nie zamierzało ustąpić za pół roku albo nawet rok (jak wnioskowałem z rozmowy z Gavrilem), a więc nic nie stało mu na przeszkodzie, żeby pokrzyżować nam plany. Ale wiedziałem też, że jeśli Ruma także nie da się zatrzymać, razem powinno nam się udać wyjechać wreszcie na rodzinne wakacje, za jakimi tęskniliśmy oboje, dzieci zresztą też. Kto wie, może znów moglibyśmy wybrać się nad Bałtyk, tylko następnym razem może w lecie, kiedy morze przynosi ochłodę i wszędzie tętni życie? To była bardzo miła perspektywa.
Bezwiednie podałem Rumie swoją dłoń, to było tak naturalne, że nie zwróciłem uwagi, dopóki się nie odezwała.
Myślę, że chciałbym przestać myśleć o wyborach i zacząć cieszyć wakacjami – odpowiedziałem szczerze, ale bez smutku. To było właściwie stwierdzenie faktu. – I myślę też o naszych przyszłych wakacjach. Czy chciałabyś przyjechać tutaj, nad morze? Wtedy będzie już pewnie na tyle ciepło, żeby dzieci mogły się kąpać.
Czasami łatwiej było mi opowiedzieć o swoich myślach, gdy zapisywałem je w pamiętniku, ale teraz nie miałem tego przywileju. Cóż, jeśli ktoś wiedział, co dzieje się w mojej głowie, to na pewno moja żona.
Sponsored content


Skocz do: