|
|
|
|
|
|
Nie Cze 21 2020, 12:30 | | Sala elekcyjna Sala elekcyjna tak jak wiele pomieszczeń w siedzibie Ministerstwa Magii ma kształt średniej wielkości amfiteatru. To tutaj odbywają się wszystkie najważniejsze wybory, referenda i głosowania przeprowadzane w magicznej Rosji. Schody, pnące się między mahoniowymi, łukowatymi rzędami połączonych ze sobą wygodnych foteli, prowadzą do potężnej katedry, za którą zasiada trzyosobowa komisja pilnująca porządku, kontrolująca poprawność przebiegu każdego głosowania, weryfikująca dowody uprawnionych obywateli i wręczająca karty wyborcze. Za ich plecami za każdym razem zostaje rozwieszona flaga Rosji, opadająca płynnie od wysokiego na kilkanaście metrów sufitu aż do samej ziemi. Każdy wyborca może wybrać dla siebie jedno z setki miejsc znajdujących się na sali i tam w spokoju wypełnić kartę. Przy wejściu do sali elekcyjnej stoi kilku wykwalifikowanych gwardzistów, którzy dbają o bezpieczeństwo na sali i gotowi są zareagować, jeśli czyjeś zachowanie czy sytuacja wydadzą się im podejrzane. |
| |
|
Nie Cze 21 2020, 13:57 | | 10.02.1998 Kampanie wyborcze wreszcie dobiegły końca, choć magiczna Rosja nie mogła jeszcze odetchnąć z ulgą. Wszyscy czekali na ten dzień z niecierpliwością – w końcu miał zadecydować o przyszłości kraju i opowiedzieć się za jej kierunkiem. To właśnie dziś miała zapaść najważniejsza decyzja: kto tym razem wejdzie do Magicznego Parlamentu i który z kandydatów zostanie Dumą Rosji na następne trzy lata. Na prowadzenie w sondażach do tej pory wysuwała się Partia Szlachecka Sabat, a tuż za nią plasowała się Rodina, która w ubiegłych tygodniach niespodziewanie straciła kilka punktów procentowych. W przypadku najważniejszej funkcji tego kraju ciężko było stwierdzić, kto wygra tegoroczne elekcje. Jedno było w tym przypadku pewne: główna walka toczyła się między Stanislavem Dostoyevskym a Dimitrym Karamazovem, choć po ostatniej debacie w Sali Kongresowej słupki sondażowe wskazywały, że Yelizaveta Kovalchuk może jeszcze wszystkich zaskoczyć i stać się czarnym koniem wyborów, przekonując do siebie młodszy, zmęczony odwiecznymi sporami dwóch największych partii elektorat. Tylko czy tak się faktycznie stanie? Czy mieszkańcy Rosji postawią na kogoś, kto w polityce magicznej stawiał dopiero pierwsze kroki? Dzisiejszy dzień miał to wreszcie rozstrzygnąć. Sala elekcyjna w Ministerstwie Magii była jednym z głównych miejsc, w którym można było zagłosować. Lokale wyborcze w całym kraju zostały otworzone równo o godzinie siódmej, a miały zostać zamknięte o dwudziestej pierwszej. Przed wejściem do budynku punktualnie ustawiła się kolejka osób, które chciały spełnić swój obowiązek obywatelski jeszcze przed rozpoczęciem pracy, choć przewiduje się, że najprawdopodniej największe tłumy, by wrzucić kartę wyborczą do magicznej urny, zjawią się dopiero późnym popołudniem. Czarodzieje mieli dziś szansę na realną zmianę – wystarczyło tylko zaznaczyć krzyżyk przy jednej z partii i przy odpowiednim kandydacie na Dumę Rosji. Już wieczorem miało okazać się, kto zostanie największym wygranym a kto przegranym tegorocznych wyborów. Aby wziąć udział w wyborach magicznych, należy napisać w tym temacie posta. W następnej kolejności trzeba wypełnić kartę wyborczą i przy danej partii politycznej lub kandydacie na urząd Dumy Rosji zaznaczyć, na kogo zamierza się oddać głos. Karta musi zostać umieszczona w [hide] i [spoiler]. Po spełnieniu powyższych czynności, należy obowiązkowo rozliczyć się w temacie z magicznymi wyborami. Termin odpisu: 24.06., 24.00.
- Kod:
-
<center><div class="glownyopis"><center><div class="glownytytul">Karta wyborcza</div></center>
<center><div class="naglowek">Wybory do Magicznego Parlamentu</div></center> <center><table border="0" width="280"><tr><td><div class="tab1">Partia Szlachecka Sabat</div></td><td><div class="tab1">XXX</div></td></tr><tr><td><div class="tab1">Partia Rodina</div></td><td><div class="tab1">XXX</div></td></tr><tr><td><div class="tab1">Partia Separatystów</div></td><td><div class="tab1">XXX</div></td></tr></tr></table></center>
<center><div class="naglowek">Wybory Dumy Rosji</div></center> <center><table border="0" width="280"><tr><td><div class="tab1">Dimitry Karamazov</div></td><td><div class="tab1">XXX</div></td></tr><tr><td><div class="tab1">Stanislav Dostoyevsky</div></td><td><div class="tab1">XXX</div></td></tr><tr><td><div class="tab1">Yelizaveta Kovalchuk</div></td><td><div class="tab1">XXX</div></td></tr><tr><td><div class="tab1">Albert Turganev</div></td><td><div class="tab1">XXX</div></td></tr></tr></table></center>
</div></center> |
| |
Soczi, Rosja 31 lat czysta zamożny magomedyk ogólny na Oddziale Pierwszej Pomocy i niespełniony pisarz |
Nie Cze 21 2020, 14:01 | | Dzisiaj był czas wyboru. Najwyższa pora opowiedzieć się albo za nowoczesną, albo za tradycyjną Rosją. Z oczywistych przyczyn nie przemawiał do ciebie program Partii Szlacheckiej Sabat, nie wspominając już o aktualnym Dumie, który swoim ostatnim wystąpieniem uświadomił cię w tym, że został wybrany omyłkowo i absolutnie nie nadawał się do swojej roli. Tymczasem Dostoyevsky, choć początkowo wydawało ci się, że na niego zagłosujesz, został niespodziewanie wyparty przez Yelizavetę Kovalchuk. To jej wystąpienie podczas ostatniej debaty całkowicie skradło twoją uwagę. To na nią dzisiaj zamierzałeś zagłosować. Nie miałeś pojęcia, czy uda jej się przebić przez szklany sufit, walczyła w końcu o swoją kandydaturę w pojedynkę, jednak tym razem postanowiłeś iść za głosem serca. Była w twoim mniemaniu jedyną osobą, która mogła zaprowadzić w tym kraju zmiany. Nie dość, że podobał ci się jej program wyborczy i mogłeś się z nim zgodzić w stu procentach, to jeszcze przyciągała swoją niespotykaną charyzmą. Zastanawiałeś się, jak z tej sytuacji wyjdzie Dostoyevsky – nie miałeś wątpliwości co do tego, że uda im się wejść do Magicznego Parlamentu, tylko czy przypadkiem nie okaże się tak, że to Kovalchuk częściowo przejęła jego elektorat? To było całkiem możliwe, mimo że nie znałeś się zbyt dobrze na polityce. Mogłeś tylko gdybać i czekać na wyniki do wieczora. W Ministerstwie Magii pojawiłeś się niemal z samego rana – jeszcze przed zmianą w Hotynce, gdyż wiedziałeś, że później nie będziesz miał czasu zagłosować. W poprzednich latach najczęściej nie brałeś udziału w żadnych wyborach, zwykle bezsensownie narzekając, że polityka to coś, co zdecydowanie nie leży w kręgu twoich zainteresowań, a na losy swojego kraju i tak nie masz najmniejszego wpływu. Dziś twoje myślenie było zupełnie inne – szedłeś do magicznej urny z przekonaniem, że każdy głos ma znaczenie. Chciałeś, żeby to Rodina wraz z Kovalchuk stali się największymi wygranymi tych wyborów. Sabat zasłużył na sromotną porażkę. W końcu wypełniłeś swoją kartę wyborczą i wrzuciłeś ją do pudła z nadzieją, że jutro będziecie mogli świętować w Cafe Hylaea. Anton z tematu
- Spoiler:
|
| |
Tbilisi, Gruzja 35 lat cień nieznana bogaty przemytnik nielegalnych przedmiotów i zwierząt, właściciel lokalu „Mekka” |
Nie Cze 21 2020, 14:09 | | Nino dobrze wiedział, że Partia Separatystów – pomimo usilnych starań i długoletniego stażu – w rzeczywistości nie miała większego przebicia w magicznej Rosji, nieustannie i niezasłużenie znajdując się w cieniu dwóch wielkich ugrupowań: Sabatu i Rodiny. Nie zmieniało to faktu, że i tak ostatecznie zamierzał na nich zagłosować. W jego odczuciu Albert Turganev wypowiadał się z sensem, nawet jeśli niektóre z jego wypowiedzi były zwyczajnie kontrowersyjne i oburzały większość społeczeństwa. Nie przejmował się jednak jego malutkimi potknięciami – takie rzeczy zdarzały się najlepszym, a Nino bardzo lubił, gdy ktoś posiadał wyraziste i niezmienne od lat poglądy – tych z kolei brakowało Dostoyevskyemu czy Karamazovowi, nie wspominając chociażby o tej nieszczęsnej Kovalchuk, która zdecydowanie nie powinna pchać się do polityki. To nie było miejsce dla kobiet. Jeszcze tego brakowało, by to ona stała się Dumą Rosji – osobiście wątpił w jej zwycięstwo, choć nie należało lekceważyć sondaży. Teoretycznie pokazywały, że plasowała się tuż za Karamazovem czy Dostoyevskym, wyprzedzając nawet Turganeva, ale ile w tym było prawdy – tego nie wiadomo, dlatego że takie badania bardzo często rządziły się swoimi prawami i nie miały odzwierciedlenia w późniejszych wyborach. Mukhraniemu wyjątkowo rzadko zdarzało się pojawiać w swojej prawdziwej postaci, dlatego postarał się, by przypadkiem nikt go nie zauważył. Całe szczęście, że w porze późno wieczorowej nie było zbyt wielu ludzi. Przy wypełnianiu karty wyborczej Nino nie miał najmniejszego problemu – od samego początku wiedział, na kogo będzie głosował. Zakreślił krzyżyk przy Partii Separatystów i Albercie Turganevie, po czym wrzucił kartę wyborczą do urny. Teraz pozostało tylko czekać na ogłoszenie wyników. Liczył, że Separatystom uda się zdobyć choćby kilka miejsc w Magicznym Parlamencie. Przeklęci socjaliści i szlachcice musieli większość zgarnąć dla siebie, ale najważniejsze, by tacy jak oni nie pozostali bez reprezentacji w Starszyźnie. Turganev musiał się tam dostać. Nino nie widział innej opcji. Nino z tematu
- Spoiler:
|
| |
Kisłowodzk, Rosja 33 lata błękitna bogaty magizoolog, badacz naukowy i zarządca rezerwatu białogonów kaukaskich |
Nie Cze 21 2020, 14:14 | | Nie od dziś wiadomo, że Dimitry zdecydowanie nie przepadał za polityką – to nie była jego bajka. Zawsze trzymał się od niej z dala, choć teraz jako nieszczęsny dziedzic Mitrokhinów był zmuszony przejąć rolę po Alexandrze. Leonid usilnie zaciągał go na spotkania z najważniejszymi przedstawicielami dynastii magicznych z całej Słowiańszczyzny, ale nie zmieniało to faktu, że szczerze nie znosił Sabatu. Wszyscy politycy, którzy oficjalnie należeli do partii, jawili mu się jako skończeni idioci, a sam Dimitry Karamazov w rzeczywistości nigdy nie zyskał jego sympatii. Przez pewien czas wydawało mu się, że dla świętego spokoju zagłosuje na nich jak każdy szlachcic – przecież tak wypadało uczynić – ale po perypetiach sprzed kilku tygodniu z Grishą, który oficjalnie był twarzą młodego Sabatu, absolutnie nie miał ochoty tego robić. Wspierać młodszego brata i jeszcze dać mu satysfakcję, że udało im się wygrać w tegorocznych wyborach? Nie ma mowy. W końcu im mocniej ktoś go do czegoś namawiał, tym bardziej Dimitry stawał się na coś oporny. I tak też było w tym przypadku – nie obchodziło go to, czy po wyborach świat dynastii magicznych niespodziewanie się zawali; nawet jeśli nosił nazwisko Mitrokhin, to nigdy nie czuł się częścią ich społeczności. Zawsze był gdzieś obok, z dala od politycznych roszad, a teraz niejako został przymuszony do oddania głosu. Uważał przy tym, że sytuacja Sabatu była na tyle stabilna, że nawet wygrana Rodiny nie mogła mu zagrozić. Przy urnie Dimitry pojawił się punktualnie, z samego rana, zwłaszcza że miał dużo obowiązków w rezerwacie, dlatego wolał spełnić swoją obywatelską powinność jeszcze przed rozpoczęciem pracy. Z jednej strony długo się wahał, na kogo głosować, gdyż w rzeczywistości nie bardzo orientował się w polityce, a z drugiej – dobrze wiedział, że na przekór nie odda głosu na Sabat. Nikt przecież nie musiał wiedzieć, że wyłamał się ze schematu typowego szlachcica. Od niechcenia machnął niechlujny krzyżyk przy przypadkowej partii, nie zwracając nawet uwagi, na kogo dzisiaj dokładnie zagłosował – bez znaczenia czy to była Rodina, czy Separatyści. Przyszłego Dumę Rosji Dimitry wybrał za to z większą świadomością i przekonaniem. Yelizaveta Kovalchuk, pomimo osobistej niechęci do kobiet, wydawała mu się całkiem rozsądną kandydaturą. Miała przynajmniej więcej werwy niż to zmarszczone truchło z Sabatu. W końcu wrzucił kartę wyborczą do urny, po czym wyszedł i teleportował się do pracy. Dimitry z tematu- Spoiler:
Ostatnio zmieniony przez Dimitry Mitrokhin dnia Nie Cze 21 2020, 21:56, w całości zmieniany 5 razy |
| |
Moskwa, Rosja 31 lat błękitna majętny sędzia Magicznego Sądu ws. karnych, teoretyk i filozof prawa, przedsiębiorca |
Nie Cze 21 2020, 15:59 | | Obowiązek to obowiązek. Stanislava Aristova, od kiedy tylko uzyskała prawo wyborcze, nigdy jeszcze nie pozwoliła sobie z niego nie skorzystać. Nie byłoby to zgodne z jej przekonaniami. Nie wybrała nigdy polityki jako ścieżki kariery – to nie było dla niej, miała zbyt mało cierpliwości i zbyt niską tolerancję dla głupoty – ale zależało jej na przyszłości Rosji. Była patriotką, to przede wszystkim. Pojawiła się w lokalu wyborczym jako jedna z pierwszych, z samego rana. Chciała załatwić to, zanim pojawi się w sądzie – nie wiedziała, ile dziś godzin tam spędzi i czy nie wyjdzie już późnym wieczorem. Nawet jeśli zdążyłaby przed zamknięciem, nie lubiła kolejek. Było cicho, gdy weszła. Tylko stukanie jej szpilek odbijało się dziwnie głośno od ścian. Raz, dwa, trzy – równy, marszowy rytm. Odebrała w milczeniu swoją kartę do głosowania i pochyliła się nad nią uważnie. Słyszała jednym uchem, jak ktoś cicho przewraca strony. Partia nie była problemem. Wiedziała od razu, na jaką zagłosuje – nie było innej opcji, nie tylko dlatego, że zgadzała się z jej wartościami (a przyziemniej: wygrana Sabatu była w interesie Aristovów), ale też dlatego, że każda inna opcja wydawała się śmieszna. Rodina – populiści bez pomysłu. Separatyści – żart. Zakreśliła pewnie krzyżyk przy PSS. Wybór Dumy – tu zawahała się, ale tylko moment. Rozważała Kovalchuk. Znała ją z Magicznego Sądu, podziwiała jej wykształcenie i doświadczenie. Ale teraz, gdy nadszedł czas wyboru, Stanislava nie była pewna, czy sędzia na stanowisku Dumy sobie poradzi. Bez poparcia partii, bez doświadczenia politycznego – głosić idee jest łatwo, rządzić jest trudniej. Karamazov miał doświadczenie. Był solidnym kandydatem. Głosowała na niego w poprzednich wyborach. Zakreśliła krzyżyk przy nim, oddała kartę i wyszła prędko z lokalu, zastanawiając się, czy dobrze zrobiła. Stanislava z tematu- Spoiler:
Ostatnio zmieniony przez Stanislava Aristova dnia Sob Lip 11 2020, 15:42, w całości zmieniany 2 razy |
| |
Syrakuzy, Sycylia 31 lat medium błękitna bogaty celebrytka, skandalistka, klątwołamacz, astrolog, mecenas sztuki |
Nie Cze 21 2020, 16:00 | | Jednak wstałam na wybory – proszę o oklaski. Wchodzę parę minut przed zamknięciem lokalu wyborczego. Już właściwie nikogo nie ma, parę tylko niedobitków – i ja. Nasuwam na głowę okulary przeciwsłoneczne i toczę spojrzeniem po zgromadzonych. Mam nadzieję, że wszyscy podziwiają teraz moje futro z norek, czerwoną szminkę, czarną bluzkę z żabotem, bo spędziłam ostatnie trzy godziny, strojąc się dla komisji wyborczej. Prawie bym nie zdążyła na te pierdolone wybory. Dzięki Merkuriuszowi za teleportację. Obudziłam się dziś o siedemnastej i ledwo pamiętałam, że to dziś mam oddać głos. Na szczęście kazałam służącej sobie o tym przypomnieć, gdy już zwlekę się z łóżka. Wypiłam więc trochę wina, trochę eliksirów uspokajających na moje skołatane nerwy i ból głowy, wykąpałam się w mleku, z uwagą godną lepszej sprawy ułożyłam fryzurę, zrobiłam makijaż, wybrałam strój (czarny, wdowa nie ma zbyt wielkiego wyboru) i oto jestem. Goni mnie czas, ale i tak się nie śpieszę. Biorę obojętnie kartę do głosowania, lustruję wzrokiem nazwiska – na Dostoyevskyego nigdy nie, przypominam sobie głos Sandro, pobrzmiewa gdzieś w szeleszczącej ciszy lokalu wyborczego – zastanawiam się chwilę nad wyliczanką, ale zatrzymuję się na Kovalchuk. Słyszałam o niej, często negatywnie, ale słyszałam. Jej nazwisko przewija się w rozmowach mężczyzn. Zwykle są lekceważący, zirytowani tym, że w ogóle pcha się na scenę, na której jej nie chcą. Potrafię sobie teraz przypomnieć skrawki jej programu wyborczego, choć nie interesuję się polityką wcale. Sandro by jej nie polubił, tego jestem pewna. Kreślę niedbale krzyżyk przy jej nazwisku. Partia nie jest problemem. Tylko dlatego w ogóle kazałam sobie przypomnieć o wyborach, prawda? Bo obiecałam. Nie wiem tylko, kto mnie z tej obietnicy rozliczy. Przyszłam tu dla niego – ale jego nawet tu nie ma. Jestem żałosna. Krzyżyk przy Sabacie. Wrzucam kartę do urny. Obiecałam ci, Grisha. Hersilia z tematu- Spoiler:
Ostatnio zmieniony przez Hersilia Mitrokhina dnia Wto Cze 23 2020, 00:35, w całości zmieniany 3 razy |
| |
Archangielsk, Rosja 42 lata błękitna majętny polityk Sabatu, pamiętnikarz-amator |
Nie Cze 21 2020, 17:13 | | Było coś podniosłego w ciszy, która panowała w sali elekcyjnej. Tylko szelest kartek, prośba o dowód tożsamości, potem czterokrotny chrobot długopisu (po dwie linie na jedną kratkę) i koniec – spełniało się swój obywatelski obowiązek. Ten dzień był niezwykły nie tylko pod tym względem, że zamykał pewien etap: kadencję Starszyzny w obecnym składzie i kadencję obecnego Dumy, ale też dlatego, że pozwalał zakończyć przedwyborczy bieg z przeszkodami. Atmosfera zawsze robiła się toksyczna w miarę zbliżania się wyborów, widziałem to już wiele razy. W tym roku nie było inaczej. Ludzie rozdawali ulotki, które potem walały się po ulicach; rozwieszali plakaty, które spotykał ten sam los; organizowali spontaniczne zebrania i wiece, a to wszystko dla wiary w słuszność swojego wyboru. Niektórzy, jak na przykład separatyści, potrafili posunąć się jeszcze dalej. Taka była cena demokracji, z tym potrafiłem się pogodzić. Ciężko jednak było myśleć, że w tym samym miejscu, gdzie siedziałem teraz, może minutę temu mógł siedzieć ktoś inny – popierający socjalistów albo, co gorsza, separatystów. Jednak wierzyłem głęboko, że niezależnie od tego, jak kwieciste słowa wygłaszał Dostoyevsky w imieniu Rodiny albo jak świeże spojrzenie oferowała Kovalchuk, wygrać miał Karamazov oraz Sabat. W pewien sposób były to dwie istoty nierozerwalnie związane: kto potrafił wyobrazić sobie Sabat, bez przywołania w myślach twarzy Karamazova? I kto potrafił postawić krzyżyk przy nazwisku obecnego Dumy, nie stawiając potem krzyżyka przy PSS? Musiałbym zobaczyć taką osobę na własne oczy, żeby uwierzyć w jej istnienie. Postawiłem wreszcie oba krzyżyki – wyboru dokonałem przecież już dawno, nie było sensu roztrząsać tej sprawy na nowo. Schowałem swój długopis do wewnętrznej kieszeni marynarki (od początku epidemii zacząłem nosić go ze sobą wszędzie) i z odrobiną żalu i ulgi wrzuciłem kartę do urny. Stało się, oddałem swój głos. W tym momencie było to już jedyne działanie, którym mogłem choćby w niewielkim procencie wesprzeć swoją partię. Sabat zwycięży, powtórzyłem, nie dopuszczając do siebie innej myśli. Było to dość oczywiste, nie potrzebowałem sprawdzać nawet sondaży. Jedynym pytaniem pozostawionym na razie bez odpowiedzi było to, jak dużą przewagę w Starszyźnie mogliśmy uzyskać. Ale cierpliwość wynagradza swoich wyznawców. Jeszcze tego samego dnia wyniki miały być znane. Nie mogłem się doczekać. - Spoiler:
Ovdei z tematu
Ostatnio zmieniony przez Ovdei Kuragin dnia Pon Cze 22 2020, 22:08, w całości zmieniany 1 raz |
| |
Moskwa, Rosja 27 lat błękitna majętny przedsiębiorca w rodzinnym biznesie, lichwa |
Nie Cze 21 2020, 17:17 | | Semyon odzywał się jak najmniej, gdy otrzymywał swoją kartę do głosowania i okazał swoje dokumenty. Cisza w tym miejscu była przytłaczająca, zupełnie jakby szykowało się coś niezwykle ważnego. Tak naprawdę przecież wszyscy wiedzieli, że Sabat miał znów wygrać i z Karamazovem jako Dumą Rosji rządzić przez kolejną kadencję. Czy w takim razie był jakikolwiek sens głosowania? Przecież jeden głos nie zmieniał wcale tak dużo, skoro liczył się tak samo jak reszta, niezależnie czy oddała go kobieta, mężczyzna, szlachcic czy zwykły mieszczanin. Głos Semyona miał tylko zniknąć w stosie innych kart wrzuconych już do przezroczystej urny. Jaki był sens? Mógł najwyżej obserwować, jak papier fruwa przez chwilę, zanim zleje się z resztą białych kart. Jednak musiał przyjść i oddać głos. Nie czuł, że spełniał swój obywatelski obowiązek – cokolwiek to znaczyło – ale spełniał obowiązek wobec rodziny. Karamazov i Sabat to był najbezpieczniejszy wybór, aby wszystko zostało po staremu. Semyon nie zagłębiał się nawet w ich postulaty, przecież i tak nie mogły zbytnio różnić się od tych, które zapewniły im zwycięstwo poprzednio. Ufał zresztą, że Karamazov nie mógł zaszkodzić Aristovom bez szkodzenia wszystkim szlachcicom, w tym sobie. Tak, to był b e z p i e c z n y wybór. Takiego wyboru dokonała Stanislava, wiedział to z pewnością, a zatem jej śladem poszły młodsze siostry. Dlaczego miał odstawać? Nie musiał niczego udowadniać. Ani im, ani sobie. Czy gdyby nie rodzina, zagłosowałby inaczej? Nie znał odpowiedzi na to pytanie. Być może nie przyszedłby w ogóle i pozwolił rzeczom pójść dawno wytyczonym torem. Może zdołałby się przekonać do innej partii, gdyby tylko posłuchał jakiegoś wystąpienia. Nie interesowało go to jednak: to nie zmieniło się nawet od czasu, gdy obiecał sobie zmianę na lepsze. Bo czy rzeczywiście lepiej było mieszać się w brudne zagrania polityków i psuć sobie nerwy na bezsensowne kłótnie? Nie, odrzekł stanowczo w duchu i nakreślił leniwym ruchem oba krzyżyki. Kiedy wrzucił kartę do urny, poczuł się jeszcze gorzej, niż gdy tu przyszedł. Tylko że tym razem picie w Złotym Pałacu nie wchodziło w grę. Może w końcu mógłby coś na to zaradzić? - Spoiler:
Semyon z tematu
Ostatnio zmieniony przez Semyon Aristov dnia Pon Cze 22 2020, 22:27, w całości zmieniany 1 raz |
| |
chwilowo z Petersburga 30 lat czysta zamożny zaklinaczka, klątwołamaczka i podróżniczka | | |
Petersburg, Rosja 27 lat czysta bogaty za dnia właścicielka domu mody, w nocy zaś okultystka |
Nie Cze 21 2020, 20:07 | | Wpadła przed pracą licząc, że nic nagłego się nie wydarzy. Specjalnie unikała terminów spotkań z rana, ale musiała zdążyć mimo kolejki, żeby móc przejąć opiekę nad dziewczynkami (jej guwernantka również chciała zagłosować) i polecieć na przymiarki sukni ślubnej pewnej bardzo kręcącej nosem klientki. Eva osobiście jej nie cierpiała, ale płaciła sowicie, a jeśli wygrają socjaliści kto wie, czy nie będzie potrzebowała więcej ukrytego rubla, by przeżyć chude lata. Nie rozglądała się szczególnie ciekawsko. Zdążyła już przeżyć parę wyborów, więc obecnie sala nie robiła na niej takiego wrażenia jak za pierwszym razem. Pewnie za kolejną dekadę lub dwie będzie czuła obojętność, a jedyne emocje będą wrzeć w niej podczas ogłaszania wyników. Dała do sprawdzenia wcześniej wyciągnięty dowód i wraz z nim odebrała kartę wyborczą. Trochę ciężko było jej znaleźć miejsce do spokojnego zaznaczenia faworytów, ale wreszcie je wypatrzyła. Poszła i chwilę dumała czy na pewno chce zagłosować tak jak planowała. Jednak strach przed podatkiem dla najbogatszych sprawił, że wolała postawić na podobno pewniaka wyższych sfer. Większy problem miała z wyborem Dumy, jednakże koniec końców i w tej kwestii podjęła - zdawało jej się - stosowny wybór. Potem poszła oddać głos do wielkiej urny (ale nie dziwota, skoro tyle osób głosowało) i wyszła zadowolona, że spełniła swój obywatelski obowiązek. Miała tylko nadzieję, że większość osób zagłosuje podobnie do niej. Wolała sobie nie wyobrażać co by było, gdyby wygrali Separatyści z Albertem Turganevem na czele albo Stanislav Dostoyevski z tymi całymi socjalistami. Yelizaveta Kovalchuk nie wydawała się taka zła, ale i tak miała solidne wątpliwości co do niej. W końcu nikt nie jest doskonały. Eva z tematu- Wypełniona karta:
Ostatnio zmieniony przez Eva Zakharenko dnia Pon Cze 22 2020, 20:46, w całości zmieniany 1 raz |
| |
Archangielsk, Rosja 35 lat błękitna majętny amnezjator i klątwołamacz w Ministerstwie Magii |
Nie Cze 21 2020, 20:37 | | Wybory, zapowiadane z przejęciem godnym Mesjasza już od grudnia zeszłego roku, dziesiątego lutego zdawały się być tematem tak spowszedniałym i prozaicznym, że obudziwszy się rano, Gavril nie odczuł nawet szczególnego entuzjazmu - Rosja od dawna stanowiła swoiste panoptikum absurdów i niepodżeganych logiką decyzji, które niegdyś doprowadzały go co prawda do bezbrzeżnej frustracji, dzisiaj wyzwalały jednak niewiele poza ospałym, pełnym goryczy zniechęceniem. W sali elekcyjnej pojawił się wczesnym rankiem, jeszcze przed rozpoczęciem pracy, kiedy zgromadzone w Ministerstwie tłumy nie były tak wielkie i można było wypełnić kartę bez szczególnych opóźnień i komplikacji - decyzja była oczywista, stąd też jego ruchy, już od przekroczenia progu, zdawały się być klarowne i pewne, pozbawione choćby bladej iskry zawahania, niepewności, która niekiedy pojawiała się znienacka, nim palce zdążyłyby przylgnąć do chłodnej faktury długopisu. Wyraźny, pedantycznie prosty iks przeciął więc prostokątne okienko zarówno przy Partii Szlacheckiej Sabat, jak i obok nazwiska Dimitry’a Karamazova - pośród wszystkich, nawet jeśli dosyć skąpych, możliwości, ta wydała mu się jedyną słuszną. Pomimo że dobrze zdawał sobie sprawę, jak wiele młodych, pozornie wyzwolonych ludzi bez zastanowienia kierowało swoje głosy ku Rodinie, uważał ten zryw ledwie za chwilowy kaprys dziecięcych umysłów, niezdolnych liczyć się z realiami, z siłą faktyczną, nie będących w stanie spojrzeć trzeźwo na rzeczywistość i skończyć z pięknymi, lecz nieziszczalnymi mrzonkami oraz nieodpowiedzialnym krytycyzmem, który, w porównaniu do statecznej surowości Sabatu, był co prawda zajmujący, lecz w gruncie rzeczy całkiem fałszywy, nie niosący ze sobą niczego ponad ułudnymi obietnicami nieistniejącej przyszłości. Wrzuciwszy sztywną kartę do stojącej na środku pomieszczenia urny, Gavril rozejrzał się oględnie po pomieszczeniu, niezupełnie zainteresowany, a jednak, mimowolnie i z czystej ciekawości, przyglądając się kolejnym, zjawiającym się tłumnie sylwetkom przed wejściem do sali elekcyjnej. Chociaż wśród bladych twarzy dostrzegł znajome rysy, wyrównał jedynie dłońmi materiał eleganckiej kamizelki, by zaraz wprawnym ruchem różdżki teleportować się na piąte piętro. Gavril z tematu- Spoiler:
Ostatnio zmieniony przez Gavril Kuragin dnia Pon Cze 22 2020, 19:24, w całości zmieniany 1 raz |
| |
Sofia, Bułgaria 28 lat charłak czysta ubogi felietonistka w Novyim Mirze, portrecistka uliczna |
Nie Cze 21 2020, 20:43 | | Spasenia nigdy szczególnie nie interesowała się polityką - była to, odkąd pamiętała, domena ojca i Savy, którą, pomimo swojej buty i zuchwałości, pokornie zaakceptowała, poniekąd szczęśliwa, że podczas gdy mężczyźni zajmowali wieczory nudnymi rozmowami o narastającym w Bułgarii kryzysie gospodarczym i asymilacji Turków, kłócili się zajadle o program partii i reformy Petyra Mładenowa, ona mogła spędzać ciepłe, letnie wieczory z Emilem, u podnóża niewysokiego pagórka lub na sparciałym dachu rodzinnej gospody, skąd rozciągał się widok na rozjaśnioną światłami Sofię - piękną nawet w lichym blasku podupadającej ekonomii i antyrządowych protestów. Odległe, słodkie czasy dzieciństwa przeminęły jednak wraz z rozpoczęciem szkoły, na przestrzeni lat odpływając w niepamięć, wyzwalając w niej nieznaną dotąd potrzebę buntu - teraz, kiedy zrozumiała, że świat był znacznie większy niż kwiecista polana na obrzeżach stolicy, stragan z owocami i niewielkie sklepiki pasmanteryjne, które zwykła odwiedzać w piątkowe wieczory, przyglądając się ustawionym w witrynach, kolorowym wstążkom, lamówkom i gipiurom, oddając się błahym fantazjom dotyczącym barwnej, wysławianej na piedestale przyszłości. Po śmierci Savy poczuła się jednak w obowiązku głosować, przekonać upartą, nadzwyczaj krnąbrną świadomość, że poświęcenie swojego poranka na zjawienie się w Ministerstwie Magii było słuszne. Parę minut po godzinie dziesiątej przekroczyła próg sali elekcyjnej, bez niepewności, lecz także bez szczególnego pośpiechu, kierując się w stronę stanowisk i, już z kartą wyborczą, przystając koło jednego z marmurowych podestów. Chociaż jeszcze przed wyjściem z domu zdawało jej się, że wie dobrze, na kogo zamierza zagłosować, gdy tylko ujęła w dłoń cienki, czarny długopis, w brązowych tęczówkach błysnął cień wahania. Ukradkiem rozejrzała się wokół siebie po zatłoczonym pomieszczeniu, na widok poważnych, surowych min czarodziejów natychmiast nabierając pewności siebie i, nim trwożliwe obiekcje zdołałaby podkraść się z powrotem ku jej rozemocjonowanej świadomości, zaznaczając na karcie dwa koślawe iksy - pierwszy przy Partii Rodina, drugi przy nazwisku Yelizavety Kovalchuk. Usatysfakcjonowana, zgięła blankiet na pół i, wrzuciwszy go do urny, skierowała się w stronę wyjścia. Spasenia z tematu- Spoiler:
Ostatnio zmieniony przez Spasenia Velcheva dnia Wto Cze 23 2020, 00:42, w całości zmieniany 6 razy |
| |
Kaliningrad, Rosja 34 lata poświst błękitna bogaty urzędniczka-badaczka, Prikaz ds. Magicznej Fauny i Flory |
Nie Cze 21 2020, 21:03 | | Helena z Piotrem już wcześniej umówili się, że pójdą razem na złożenie kart wyborczych z wybranymi przez siebie kandydatami. Wrońska niespecjalnie rozgadywała się w tym temacie, jakby uznawała, że to i tak nie ma znaczenia na kolejne lata. A o tym przekona się za jakiś czas. W przeciwieństwie do dynastii Romanovów, tematyka polityki i historii nie była czymś, o czym lubiła rozmawiać godzinami i prowadzić dyskusje w obrębie tegoż. Już wcześniej była do tego przekonana, a po paru spotkaniach z rodziną Piotra to była pewna swego. Zanudzi się, o ile sam zainteresowany nie zadba o to, żeby jakoś zaciekawić swoją przyszłą żonę. W każdym razie, umówili się na godzinę dziewiątą przed wejściem do Ministerstwa. Dzień wolny od pracy sprzyjał spotkaniom o tak wczesnej porze. Helena miała zatem w planach, żeby po zagłosowaniu wybrać się z Piotrem do kawiarni nieopodal, aby napić się kawy i przekąsić coś lekkiego zanim każde z nich wróci do siebie i swoich obowiązków. Strój jak zwykle miała stonowany i choć nadal panował chłód, to Wrońska zdawała się tym nie przejmować w zupełności. Miała rozpięty płaszcz, poluzowany szal. Lekko zarumieniony nos i policzki świadczyły o przymrozku jaki panował. Krążyła niespiesznie, zatrzymując się, gdy zobaczyła Romanova. Przywitała się z mężczyzną, wymienili się pozdrowieniami i dość swobodnie weszli do środka. Zaraz liczne informacje i zebrani pracownicy informowali, gdzie się udać. Nie było to jednak nowością, a sama Lena doskonale wiedziała, jak, gdzie i którędy najszybciej może przedostać się do interesującego ich miejsca. Nie spodziewała się kolejek o tej porze, więc nie czuła się poirytowana perspektywą czekania. Odebranie karty, znalezienie miejsca nie trwało długo. Postawienie krzyżyków (na drogę) to była kolejna chwila, nad którą Helena nie chciała tracić czasu bardziej niż było to potrzebne. Wcześniej umówiła się z Piotrem, że w razie czego będzie czekać przed salą. W ostateczności jednak narzeczony siedział dwa miejsca dalej, więc widzieli się. Wrońska swoje zrobiła. I cyk, zagłosowała. Mogła opuścić salę, co też uczyniła w towarzystwie Romanova. /zt dla Leny - Spoiler:
Ostatnio zmieniony przez Lena Wrońska dnia Wto Cze 23 2020, 20:41, w całości zmieniany 3 razy |
| |
Moskwa, Rosja 22 lata charłak brudna zamożny Dziennikarka gazety "Izvestiya" i dorywczo kelnerka w barze "Lel i Polel" |
Nie Cze 21 2020, 21:04 | | Blondynka interesowała się polityką i to zarówno tą mugolską, jak i magiczną, w końcu nie bez powodu pracowała w gazecie takiej, a nie innej. Można było uznać ją za jakąś podwójną agentkę, przyjaciela w szeregach wrogów czy tam osobę rozerwaną między dwoma światami. Prawda była jednak taka, że dziewczyna nie miałaby powodów by nie uczestniczyć w dwóch odmiennych tak wyborach, skoro pozostawała bytem bardziej niemagicznym wśród bytów magicznych, a wyjątkowo magicznie świadomym wśród tych słodko nieświadomych i spokojnie śpiących. Funkcjonowała w dwóch tych światach i jak to mawiali bardziej chciwi – po prostu się jej to należało. Vanda nie komentowała głośno tego, jak to klasycznie kandydat Separatystów ośmieszył się przed ogółem. Nie musiało jej być na sali w momencie debaty, by mogła posłyszeć od innych dość oczywiste komentarze. I chociaż Chekhova nie oczekiwała od Turganeva absolutnie niczego, ten i tak, niezmiennie wręcz, chociaż paradoksalnie – jej oczekiwania zawiódł. W głowie stwierdziła, że każdy kto zaznaczy na karcie jego nazwisko, to skończony idiota, osoba chora psychicznie albo jakiś młodzik, mający na celu zagrać chyba na nosie konserwatywnym starym. I chociaż Chekhova wierzyła wciąż w swoją ulubioną partię i lwią część jej postulatów – nie chciała widzieć mężczyzny na stanowisku Dumy. Po oddaniu głosu na niego, nie mogłaby w końcu spojrzeć na siebie w lustrze. Jako jednak, że obracała się w towarzystwie gazetki wybitnie politycznej, wiele już słyszała i nad kartą nie musiała siedzieć długo. Od rana już wiedziała, przy jakim nazwisku zaznaczy krzyżyk oraz jaką partię wesprze i ledwo doczekała wieczoru, w którym to opuściła swoją pracę i postanowiła po odstaniu w kolejce – oddać głos. Karta wpadła do urny, a po chwili – po Vandzie na sali nie było już ani śladu. Vanda z tematu- Spoiler:
Ostatnio zmieniony przez Vanda Chekhova dnia Nie Cze 21 2020, 21:08, w całości zmieniany 1 raz |
| |
Humań, Ukraina 32 lata czysta przeciętny uczona, magibotanik, wykładowczyni uniwersytecka (zielarstwo) |
Nie Cze 21 2020, 21:06 | | Na salę wpadam niemal zaraz po otwarciu, śpiesząc się na PUM, zirytowana, niewyspana i znudzona. Chociaż już wiem, na kogo zagłosuję, i tak spędzam nad kartą dłuższą chwilę, wpatrując się w kandydatów tak, jakby moja decyzja miała większe znaczenie. Problem polega na tym — żaden kandydat nie pasuje mi tak naprawdę. Polityka jest brudna, a ja jestem wystarczająco duża, żeby wiedzieć, że gdybym chciała zrobić coś w zgodzie ze sobą, powinnam w ogóle nie głosować. W zgodzie ze sobą, to znaczy — nie czuć się tak, jakbym była głupia albo dała się zmanipulować komuś, kogo intencje przecież widzę. Czytałam wywiady z kandydatami, znam programy partii i słyszałam relacje z wiecu wyborczego; po tym wszystkim nie czuję się szczególnie przekonana do nikogo. Być może problemem jest to, że przyzwyczaiłam się już, by nie wymagać wiele, dobrze mi w swoim raczej skromnym, nudnym życiu i nie chcę zmian. Myślałam sobie wcześniej, w jeden z tych wieczorów, gdy bez powodu odkrywam nagle, że jestem wściekła na wszystkich i wszystko —byle nie Sabat, byle nie pieprzeni Karamazovie, zresztą Kuragin mojej siostry też nie budzi mojej szczególnej sympatii. Ale wiem, że teraz, chociaż raz, powinnam odłożyć na bok dziecinne spory; bo Dostoyevsky i jego nudne populizmy nie jest wcale lepszy. Dlatego zaznaczam Kovalchuk, Rodinie dając kredyt zaufania, a jej — nadzieję, że skoro jej nie znam, to może da mi nieco więcej niż ci, których znam. Głosuję na Rodinę i Kovalchuk bo tak, bo czemu nie. Bo jestem gdzieś pomiędzy szlacheckimi wartościami i tym, co proponuje Rodina, więc wybieram bez szczególnych emocji, wrzucam kartę do urny i wychodzę, wciągając ciężką torbę na ramię. Teleportacja to magiczny wydatek, na który nie mogę sobie teraz pozwolić, dlatego rozglądam się za jakimkolwiek magicznym środkiem transportu, który nie sprawi, że do pracy przyjadę już zupełnie wściekła.
Bistra z tematu.
Ostatnio zmieniony przez Bistra Potocka dnia Pon Cze 22 2020, 14:05, w całości zmieniany 1 raz |
| |
Moskwa, Rosja 23 lata błękitna majętny studentka kursu bezpieczeństwa (II rok) |
Nie Cze 21 2020, 21:24 | | Daria nie była pewna, co powinna zrobić. Nie znała się na polityce tak, jak powinna — cały jej świat ograniczał się do stabilnej władzy Stasi nad Aristovami i nic poza tym. Wiedziała jednak, teraz jakby wyraźniej, że większość decyzji, które podejmowała, opierało się na strachu — ta też, co Daria uświadomiła sobie, gdy zaznaczała na karcie wyborczej te rozwiązania, które już dobrze znała. Nie była pewna, czy to właśnie te wartości, które reprezentował sobą Sabat, odpowiadały temu, jak chciałaby żyć, ale wątpiła, żeby to miało na nią wielki wpływ. Była Aristovą, wciąż jeszcze studiowała, i chociaż naprawdę nie powinna, nie interesowała się rodzinnym biznesem wystarczająco, by rozumieć, jak wpłynęłyby na nich ewentualne zmiany. Pamiętała za to sytuację, gdy rozwścieczeni zwolennicy Separatystów zaatakowali jej rodzeństwo. Odrzuciła więc od razu tę opcję, tak jak odrzuciła Rodinę, zastanawiając się tylko na Kovalchuk. Ostatecznie jednak poszła za Stasią, za tym, co wydawało jej się właściwie i wybrała Sabat. Ostatnio to było jedyne, co jej zostawało — iść za kimś, bo sama nie miała już pojęcia, kim jest w tym wszystkim. Daria bała się też genetyk, bała się ludzi spoza Rosji i tych, których nie znała wystarczająco. Wcześniej wszystkie te myśli były przytłumione, gasły gdzieś pod nawałem wszystkiego, czym zajmowała się codziennie; ale od czasu wybuchu zrozumiała, że nigdy i nigdzie nie będzie bezpieczna, dopóki świat będzie dalej pogrążony w chaosie. Chciałaby ukryć się tam, gdzie istniała jedynie Stasia. Ale skoro nie mogła, wybrała to, co znała. Wypadła na ulicę chwilę później, wyciągając różdżkę, by się teleportować. To było wszystko.
Daria z tematu.
Ostatnio zmieniony przez Daria Aristova dnia Pon Cze 22 2020, 15:32, w całości zmieniany 1 raz |
| |
Petersburg, Rosja 26 lat czysta zamożny asesor sądowy |
Nie Cze 21 2020, 21:32 | | Chociaż polityka niewątpliwie nie leżała w kręgu jej zainteresowań, tak mimo wszystko starała się być na bieżąco ze wszystkimi najważniejszymi wydarzeniami. Wszak magiczne wybory zbliżały się wielkimi krokami, a jako odpowiedzialna obywatelka nie wyobrażała sobie, by miała nie wziąć w nich udziału. Nie mogła mieć pewności co do tego, że jej kandydat lub kandydatka rzeczywiście zwycięży, ale wiedziała, że każdy głos ma znaczenie i nie bez powodu przed każdymi wyborami przekonywała swoich znajomych, by zakreślili krzyżyk, biorąc tym samym na siebie odpowiedzialność za wybór rządzących. Zapoznała się również z sondażami, chociaż nie zawierzała im w pełni, mając świadomość tego, że nie zawsze się sprawdzają. Wiele mogło się zmienić również po debacie, w której niestety – z powodu nadmiaru pracowniczych obowiązków – nie mogła uczestniczyć. Żałowała, bo spotkanie ze wszystkimi pretendentami do tytułu Dumy z pewnością pomogłaby jej podjąć właściwą decyzję. Na szczęście regularnie czytała prasę i zgłębiła towarzyszące wszystkim programy i postulaty, po których to udało jej się wyrobić swoją własną opinię. O wiele więcej kłopotów miała z wyborami parlamentarnymi. Prawdę powiedziawszy, żadne z obecnych ugrupowań nie odpowiadało jej w pełni i momentami czuła, że głosując w istocie wybiera jedynie mniejsze zło. Z drugiej strony może była zbyt surowa w swej ocenie, wszak mało realne byłoby powstanie partii, której program w całej swojej krasie odpowiadałby reprezentowanym przez nią ideałom i wartościom. Poza tym magiczna Rosja borykała się z wieloma problemami, tak gospodarczymi, jak i społecznymi, toteż należało przede wszystkim pomyśleć nad tym, co na chwilę obecną stanowi priorytet. Długo się nad tym zastanawiała, a jednak kiedy wkroczyła do sali elekcyjnej w Ministerstwie Magii, w jej umyśle znów zaczęły piętrzyć się wątpliwości. Czy na pewno chce powierzyć władzę odpowiednim i kompetentnym ludziom? Westchnęła w duchu, bo niestety głos na partię nie był równy głosowi na konkretną osobę jak w przypadku kandydatów na urząd Dumy. Nie na wszystko miało się wpływ. Wylegitymowała się przed starszą kobieciną, odbierając swoją kartę wyborczą, a następnie sięgnęła po swój długopis. Jeszcze raz zawahała się przed postawieniem krzyżyka, ale ostatecznie wypełniła swój obowiązek, wrzucając papier do stojącej na środku pomieszczenia urny. Skoro zaś opuściła już swoje mieszkanie, zdecydowała się również na krótki spacer po ulicy Eufrozyny Wielkiej, żeby zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Yulia z tematu
- Spoiler:
|
| |
Petersburg, Rosja 33 lata błękitna bogaty magomedyk, psychiatra i terapeuta |
Nie Cze 21 2020, 23:30 | | W końcu nadszedł ten dzień. Media podgrzewały atmosferę z takim zapałem, jakim wykazywali się członkowie rodzin zaangażowani w politykę. Piotr w tym roku stracił główny wątek. Nie sądził, że kiedykolwiek mu się to przydarzy, ale ostatnie miesiące były przepełnione wieloma wydarzeniami, które odciągały uwagę od spraw politycznych. Zaspał, przez co nie zdążył zjeść śniadania. Nie było również czasu uprzedzić Heleny z którą się umówił przed budynek ministerstwa. Dlatego na dzień dobry poza pocałunkiem w policzek, Helena usłyszała najszczersze przeprosiny za zwłokę. W atrium spotkali wielu znajomych z którymi wymienili uprzejmości. Piotr mógłby przysiąc, że zauważył rudą czuprynę szkolnego znajomego, który słynął z wielkich króliczych zębów. Rozpiął guziki ciemnogranatowego płaszczu z ozdobnymi guziczkami i poprosił Helę o schowanie szalika, zupełnie jak wtedy w Krakowie podczas spaceru po ryneczku, gdzie znaleźli mugolskie urządzenie do komunikacji. Udało im się wbić na tę godzinę w której nie było dużej liczby osób oczekujących. Przystanął w krótkim ogonku do stanowiska w którym pobrał kartę do głosowania. Uśmiechnął się do Heleny, po czym oddalił się aby uczynić swą powinność. Nie mógł się rozpraszać, a ostatnio coraz częściej łapał się na przyglądaniu jej zgrabnym nogom lub biodrom w opiętej na nich ołówkowej spódnicy. Normalny i totalnie prymitywny odruch godził w jego męską dumę, ale natury nie dało się oszukać i nauka była tu bezradna. Obietnica wspólnego śniadania i spędzenia czasu wprawiła go w dobry nastrój. Bliny, miał przeokropną ochotę na bliny i herbatę z konfiturą. Oby tylko pogoda się nie popsuła, a temperatura nie spadła poniżej petersburskiej 'normy'. Poczekał chwilę na Helenę, po czym oboje opuścili salę. Piotr z tematu
- Spoiler:
|
| |
Witebsk, Białoruś 29 lat czysta zamożny magizoolog i autorka tekstów naukowych |
Pon Cze 22 2020, 10:17 | | Wybory. To słowo doprowadzało Nadezhdę do białej gorączki, niemalże skłaniając do odpuszczenia sobie wizyty w sali elekcyjnej, choć uważała za zło największe nieprzystąpienie do wyborów. Wtedy nie mogłaby narzekać na niedolę w kraju, skoro nie zrobiła nawet najmniejszej rzeczy by zmienić sytuację. Była przekonana, że Sabat i wszystko co go dotyczy mogło prowadzić to całkowitego upadku jakichkolwiek nadziei. Los wykluczonych i najbiedniejszych był pod wielkim znakiem zapytania, gdy przejawia się poparcie dla pogłębiających się podziałów. Nadezhda - o ironio, kobieta o dumie przewyższającej Eifflę - nie dopuszczała do siebie myśli o dalszym różnicowaniu społeczeństwa, na lepszych i gorszych, na elitę i plebs. Cholera, mieli 1998 rok, a poglądy i zachowania godne średniowiecznych sekt - khm khm, kościoła i władców - którym szczególnie przewodził Karamazov - ten sam, w którego domu gościła jako nastolatka - i jeszcze ten drugi, stary i obrzydliwy typ, jak on się w ogóle nazywał? No w każdym razie, wybór był prosty. Dostoyevsky odpadał, bowiem nie widziała w nim prawdziwej chęci odratowania świata. Szedł wyznaczoną ścieżką, nie sięgał do ludzi dłonią, lecz słowami. Jego słowa wydawał się Nadziei pełne łgarstw i pseudotroski, która niczym zepsute wino cuchnęło, ale wodziła samą nazwą. Była też kobieta i choć Białorusinka hołdowała rewolucji, która na to pozwoliła, to Yelizaveta Kovalchuk nie była wymarzoną kandydatką. Za mało drapieżna jak na naród, który z silnych charakterów był złożony. Wzbudzała ambiwalentne emocje, ale jednocześnie mogła być światełkiem w tunelu, gdzie każda droga była tak samo zła. Nieważne którego z mężczyzn by wybrać, każdy interesował się tylko sobą, Yelizaveta też, bo trzeba być idiotą, by pchać się czysto altruistycznie w paszczę lwa, ale na pewno miała świeższe spojrzenie i była mniej zgorzkniała. Tak. To był jedyny wybór, który nie kosztowałby Nadziei zapaleniem gardła po wypiciu czary goryczy. No dobra. Trochę kosztował i gdy stała tak z tą kartą w dłoniach, próbując nie kląć pod nosem, to i Yelizaveta wydawała się totalnie dennym wyborem. Do tego stopnia, że dokładnie stawiany krzyżyk rzucał się w oczy, a te z dezaprobatą odpowiadały mu pięknym na nadobne. Nie myślała więcej. Nie baczyła na za i przeciw - pozwoliła setkom myśli uciec w czeluście zapomnienia, w głowie zarysowując już tylko wizję tego, z czym borykać się muszą wykluczeni w kraju równych i równiejszych. Opuściła salę zaraz po wrzuceniu karty do urny, kierując się gdziekolwiek, po cokolwiek, by tylko nie rozpatrywać dokonanego już czynu. Nadezhda z tematu- Spoiler:
Karta wyborcza Wybory do Magicznego Parlamentu Partia Szlachecka Sabat | | Partia Rodina | X | Partia Separatystów | |
Wybory Dumy Rosji Dimitry Karamazov | | Stanislav Dostoyevsky | | Yelizaveta Kovalchuk | X | Albert Turganev | |
|
| |
Soczi, Rosja 31 lat czysta zamożny spikerka radiowa, dziennikarka kulturalna przez duże K, prowadzi własną audycję „Pod Grushą” |
Pon Cze 22 2020, 17:10 | | Doskonale znałaś swoje przekonania. Od lat opowiadałaś się za wolnością i równością wszystkich wobec prawa, niezależnie od posiadanego majątku, czy metryczki wpisywanej w dokumencie. Dlatego wiedziałaś, że na pewno zagłosujesz na Rodinę, co do tego nie było żadnych wątpliwości. Do ostatniego momentu wahałaś się jednak na kogo powinnaś postawić, jeśli chodzi o urząd Dumy Rosji. Wybór wcale nie był taki łatwy, choć z tego, co opowiadał ci Anton debatę niezaprzeczalnie wygrała Kovalchuk - nie mogłaś pojawić się wtedy w Sali kongresowej, akurat prowadziłaś swoją audycję. Nie było to dla ciebie tak ogromnym zdziwieniem. Dostoyevski już od jakiegoś czasu potykał się nie tylko o własne nogi, ale i o przedstawiane przez siebie argumenty. Yelizaveta, mimo że nie była znowu taka młoda, wydawała się być świeżą krwią. Może naprawdę to ona miała przynieść zmiany? Tak właśnie myślałaś stawiając krzyżyk właśnie obok jej nazwiska. Chciałaś dać jej szansę, zbyt długo wierzyłaś w Dostoyevskiego. Przyszedł czas zmian, a tym zamierzałaś przyczynić się do tego, aby te zmiany były możliwe. Każdy głos się liczył, miałaś już dość rządów Karamazova, dla którego od zawsze liczyli się jedynie najbogatsi, ci, o najczystszej krwi. Zapewne z chęcią przywróciłby niemal absolutystyczne rządy Starszyzny. Nie mogłaś na to pozwolić. Nie, gdy wokół działo się tyle zła. Gdy zaginął Stasiu - jeden z niewielu, który naprawdę miał odwagę przeciwstawić się Sabatowi. Chciałaś podążać jego ścieżką, głęboko wierząc, że jeszcze uda się wam go odnaleźć. W końcu z wami nie było żartów. Całe Cafe Hylaea planowało zebrać się, by w końcu podjąć odpowiednie kroki. Nieobecność Stasia trwała zdecydowanie za długo. - Spoiler:
|
| |
Petersburg, Rosja 20 lat tęsknica nieznana przeciętny florystka w Edenie, aktorka dramatyczna w Dziwnym Teatrze, morderczyni szukająca szczęścia |
Pon Cze 22 2020, 20:53 | | Wybory tak naprawdę nie obchodziły Radę. Poszła na nie trochę dla zgrywy, głosując na tych, co nie mieli szans wygrać. Uważała, że i tak nie wygrają, a nawet jeśli to wprowadzą piękny, cudowny chaos, na którym będzie mogła skorzystać. Była tęsknicą, ale jakoś nie bała się szaleństw Turganeva. Jeśli zaczną za bardzo wokół niej węszyć zapewne zwieje - a jak ona to zapewne i Rafael, więc najwyżej uda się z nim, aby nie stracić za szybko pracy. Z czymś na kształt radości stała w kolejce, mając satysfakcję z faktu jak łatwo psuła ludziom humor. Mogłaby stać w takich kolejkach codziennie. Niektórzy - zupełnie jak w Kazaniu - wychodzili z niej nieświadomi, że nastrój im się niedługo poprawi, wystarczyło poczekać albo stanąć gdzieś bardziej z tyłu. Po co ich miała jednak informować? Przecież kto wie, czy nie spojrzeliby na nią negatywnie, choć ludzie nie podchodzili mimo wszystko źle do tęsknic. Uchodziły w końcu za świetne, jeśli nie doskonałe uzdrowicielki. Przyszła o takiej porze, że nie szukała długo miejsca, nad partią i Dumą, na których zamierzała oddać głos też nie musiała przemyśleć. Była pewna swego. Niech coś się zadzieje w tej Rosji, niech pochłonie ją ogień albo coś się zmieni na lepsze, byle nie było tego całego impasu politycznego. Poczekała w krótkiej kolejce do urny, by wrzucić swoją kartę wyborczą. Nawet lubiła tę czynność, dawała jakiś rodzaj satysfakcji, szczególnie że ludzie wokół nie byli nieświadomi kogo wspiera. Pewnie kazaliby jej inaczej jakoś zmienić swój głos. Następnie wyszła i skierowała się w kierunku Dziwnego Teatru. Rada z tematu- Oddane głosy:
Ostatnio zmieniony przez Rada Mironova dnia Wto Cze 23 2020, 19:51, w całości zmieniany 1 raz |
| |
Gjirokastra, Albania 32 lata półkrwi przeciętny samozwańczy król Albanii, pan świata, podróżnik, kartograf |
Pon Cze 22 2020, 21:01 | | Na kilka minut przed dwudziestą pierwszą, przed wejściem do sali elekcyjnej było zaledwie kilka osób, natomiast samo Ministerstwo Magii - zazwyczaj gwarne i zatłoczone - zdawało się pustoszeć, jakoby całe, budowane od miesięcy napięcie nagle opadło, pozostawiając ledwie puste wspomnienie wcześniejszego zaaferowania. Przejęcie rosyjską polityką było dla niego jakąś nie całkiem zrozumiałą, absurdalną sinusoidą, pełną gwałtownych zrywów i beztroskiej afirmacji doczesności - nie miał nigdy żadnych sztucznych kanonów, nie czuł się związany z niczym, z żadną przeszłą epoką, ideą czy koncepcją, czuł natomiast ogromne zobowiązanie wobec teraźniejszości, czasów, w których żył i ludzi, którzy żyli obok niego - nawet jeśli nie zawsze dawał upust podobnym przekonaniom oraz notorycznie pozwalał by jego uczucia były nie tylko spłycane, lecz także zupełnie niewyczuwalne w bezbrzeżnym oceanie czynów dokonanych w wyniku impulsywnych reakcji i niespodziewanych porywów serca. Odkąd wrócił do Petersburga, jak sądził, na stałe, wszystko to, co w Gijon, Palermo czy Zurych zdawało mu się odległe i nieistotne, naraz rozbłysło jasnym płomykiem dawnych przekonań, śmiałego przeświadczenia, że szara, ponura rzeczywistość Rosji ma jeszcze szansę zmienić się na lepsze. Po przekroczeniu progu sali, rozejrzał się wokół, w nadziei, że dostrzeże kogoś znajomego, lecz poza nim w pomieszczeniu było ledwie tuzin osób, których rysy nie tylko były mu całkiem obce, zdawały się bowiem także nadzwyczaj surowe i znużone, a ich właściciele, wypełniając karty wyborcze, flegmatyczni i zniechęceni, jakoby jedyne o czym marzyli to powrót do ciepłego mieszkania, z dala od konfliktów i perypetii politycznej sceny. Pośród nich Enver, choć nie mógł pochwalić się ostatnio szczególnie dobrym samopoczuciem, sprawiał wrażenie nadzwyczaj żywotnego, rozpieranego przez energię, która już od czasów dzieciństwa zdawała się podsycać wszelkie jego obsesje. Wybór, który miał dzisiaj podjąć i który zmienił się niespodziewanie w przeciągu ostatniego miesiąca był jednak, pomimo wcześniejszych wątpliwości, całkiem oczywisty, stąd mężczyzna bez zawahania zakreślił długopisem dwa krzywe iksy, nie dając sobie chwili namysłu, ani nie spoglądając nawet po raz drugi na kartę wyborczą, po czym, wrzuciwszy druk do urny, teleportował się z powrotem do mieszkania. Enver z tematu- Spoiler:
Ostatnio zmieniony przez Enver Mihalache dnia Wto Cze 23 2020, 21:36, w całości zmieniany 6 razy |
| |
obywatel świata/Moskwa, Rosja 26 lat przyłożnik półkrwi zamożny główny tancerz baletu Bolshoi, utrzymanek Hersilii Mithrokiny |
Pon Cze 22 2020, 21:56 | | będzie post jak bardzo nie wiem co się dzieje - Spoiler:
|
| |
Petersburg, Rosja 38 lat błękitna zamożny oficer Batalionu Specjalnego w Białej Gwardii |
Pon Cze 22 2020, 22:51 | | Wszyscy politycy są tacy sami. Konstantin nie wątpił, że głos oddany w wyborach jest głosem ważnym dla demokracji i spełnienia obywatelskiego obowiązku, za to wątpił poważnie w różnice pomiędzy poszczególnymi kandydatami. Zbyt dużo już widział i słyszał, żeby wierzyć w zapewnienia w kolejne zmiany i lepsze życie dla Rosjan; wychodził z założenia, że i tak kandydaci i partie są dogadane, a zmiana władzy jest czysto estetyczna, bo najważniejsze stanowiska i tak będą obsadzać swoimi. Najpierw pokrzyczą jedni, potem pokrzyczą drudzy, ale i tak wyjdzie na to, że każdy się dobrze ustawi. Przez moment nawet zaczął się zastanawiać, czy jednak nie iść do polityki, ale zaraz przypomniał sobie jak wkurwiałby się niemiłosiernie, użerając z kolejnymi debilami i uśmiechając pięknie tylko po to, żeby nie obsmarowały go media; do takiego gwałcenia swojej wolności osobistej i asertywności zmuszał się tylko przy Ovdeiu Kuraginie, żeby nie zasmucać Rumiany i nie zbudzać kontrowersji na salonach, które tylko czekały na jakiś smakowity kąsek. Jeśli chciał móc zamienić z nią chociaż kilka słów publicznie i nie czekać od razu na oskarżenia o deprawację, musiał znosić Kuragina, któremu od czasów szkolnych już ewidentnie ta polityka na mózg padła. No ale cóż, jak się nie chciało być żoną oficera to się będzie żoną polityka, nie jemu oceniać. Tak czy inaczej Konstantin przywitał się skinięciem głowy ze znajomymi Gwardzistami pilnującymi wyborów, odstał swoje, licząc płytki i planując obiady na następny miesiąc, a potem dumny i blady zagłosował zgodnie ze swoim sumieniem i pochodzeniem. Na ile się dało. Po czym odszedł w stronę zachodzącego słońca.
[z tematu]
Ostatnio zmieniony przez Konstantin Romanov dnia Sro Cze 24 2020, 16:45, w całości zmieniany 2 razy |
| |
| | |
| |
|