20 luty 1998 rok
Trwał w bezkresie, którego nie chciał niczym tłumaczyć. Rozdarcie rozpalało ogień, a umysł zacietrzewiony był w absurdzie kolejnych, wzniośle budowanych myśli.
Potrzebował zapomnienia.
Problemy piętrzyły się, nawarstwiały w następstwach egzystencjalnej brei. On sam zdołał zatracić się w cudacznym, owianym efemeryczną nutą świecie. Wyniośle podążał hedonistyczną ścieżką, zaspokajając się w sposób prymitywny, mimo iż wymagano od niego ustatkowania, na które
jeszcze nie był gotowy. Tęsknota wciąż przedzierała się przez meandry duszy, dlatego z taką świadomością poddawał się bezwzględnej destrukcji.
Ostatnie westchnienie. Pocałunek rozdzielający na zawsze. Ana nie mogła pozostać stałością, toteż nie doszukiwała się w tym głębszego znaczenia, poza pasją, która zespoliła ich na kilka chwil. Zbyt młoda kochanka, a jednocześnie przepełniona swoistego rodzaju dojrzałością, w której
rozkochał się na dobre. Mógłby powrócić do niej ponownie, lecz pozostawała w objęciach parszywego zawodu, na który on przystał, kiedy prosiła o pomoc. Nie był bowiem empatyczny; nie na tyle, by odciągać ją od ów fachu, w którym odnalazła się lepiej niż starsze kobiety.
Och, jakim głupcem był, bogowie.
Satyna okraszała sylwetkę Orpheusa, który zaszywając się w pozorze bezpieczeństwa, szedł w kierunku gabinetu, gdzie zapragnął odciąć się od świata. Czerwień kontrastowała z czernią, a aromat olejków otępiał do reszty zmysły. Serce uderzało w spokojniejszych rytmach, oddech spłycał się i wszystko przybierało wcześniejszy smak wolności. W ścianach czaszki dudniła potrzeba zaspokojenia prymitywnej chęci upicia się, bo im dłużej rozmyślał, tym bardziej gubił się w labiryncie dnia. Na drodze jednak stanął ktoś kogo Zakharenko wcale się nie spodziewał. Uśmiech rozciągnął wargi mężczyzny, a zapraszający gest sugerował entuzjazm.
Nie musiał pić w pojedynkę.
- Syn marnotrawny zawitał w mych progach - powiedział z rozbawieniem, łudząc się, iż pozna rzeczywisty cel wizyty wieloletniego przyjaciela; jakakolwiek prostytutka z pewnością nim nie była.