Mistrz Gry
Mistrz Gry
Magiczny Kreml Xfrk63Q
https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Pon Cze 24 2019, 22:05
Magiczny Kreml

Magiczny Kreml to prawdopodobnie najekskluzywniejsza restauracja w całej Rosji. Miejsce spotkań towarzyskich elit i najbogatszych czarodziejów, co świadczy o tym, że nie wszyscy mogą sobie pozwolić na ucztę w tym lokalu. Budynek z XIX wieku przypomina tytułową twierdzę, która znajduje się nieco na uboczu miasta, choć wciąż jego lokalizacja określana jest jako ścisłe centrum Petersburga. W Magicznym Kremlu można poczuć się jak w prawdziwym zamku. Wszystko jest tutaj wykonane z jak największą dbałością o szczegóły, biorąc pod uwagę specyfikę staroruskiego stylu architektonicznego i słynny carski przepych. Ściany ozdobiono pałacowymi fakturami tapet, kamienne podłogi najwyższej jakości skórami zwierzęcymi, fotele haftowanymi materiałami obiciowymi, co uzupełniono jeszcze ciężkimi, kunsztownie zdobione meblami i portretami wybitnych osobistości. Zjeść można tutaj dania na najwyższym światowym poziomie – poczynając od muli po prowansalsku, kremu rakowego, deseru z czerwonej fasoli, czarnego bzu i szparagów, poprzez tatara z suszonymi mrówkami czy wątróbkę żabnicy. Ekskluzywna kuchnia z pewnością oczaruje każdego czarodzieja.

Rodion Morozov
Rodion Morozov
Jak się bawić, to się bawić, drzwi wyjebać, okno wstawić
Priobie na Syberii, Rosja
32 lata
¾
przeciętny
poszukiwacz przygód; rosyjski Indiana Jones; były pracownik ubezpieczycielni
https://magicznarosja.forumpolish.com/t550-rodion-modestovich-morozov#760https://magicznarosja.forumpolish.com/t566-rodion-modestovich-morozov#812https://magicznarosja.forumpolish.com/t559-rodion-m-morozov#786https://magicznarosja.forumpolish.com/t561-rado-orzel-rodiona#793https://magicznarosja.forumpolish.com/t572-rosyjski-indiana-jones#828

Pon Paź 07 2019, 18:35
3.10.97

Trochę się stresował, skłamałby mówiąc, że nie. Nawet założył elegancki garnitur, jedyny w swojej szafie - ten weselny sprzedał, bo wiedział, że nieźle na nim zarobi i będzie mógł dłużej prowadzić badania, a w najbliższym czasie i tak nie zamierzał się żenić. A nawet jakby chciał to i tak nie miał z kim.
Przyszedł na czas. Spojrzał z zachwytem na zewnętrze restauracji, które wręcz krzyczało o swoim przepychu i drogich cenach potraw. Miał nadzieję, że kobieta płaciła - inaczej zostanie spłukany po wszystkim, zapewne bezdomny, a o szukaniu innej hojnej osoby dbającej o PR będzie mógł pomarzyć. W takim wypadku nawet ten garnitur musiałby sprzedać.
Wszedł do środka i oddał płaszcz, po czym zaczął iść w kierunku wyznaczonego przez Mitrokhinę stolika. Na szczęście był to jeden z pierwszych numerów, więc nie musiał szukać długo. I dobrze, bo gdyby chodziło o dwudziesty któryś to by spóźnił się z piętnaście minut nim by znalazł schody na górę. A może w Magicznym Kremlu nie ma drugiego piętra? Nie mógł być pewien, w końcu nigdy tu nie był.
- Dzień dobry. A nawet dobry wieczór - przywitał się z kobieta, której twarz znał z gazet. Na żywo była piękniejsza niż na zdjęciach. - To ja do pani napisałem - powiedział czekając, czy kobieta poda rękę do ucałowania, uściśnięcia czy po prostu skinie, by usiadł. Nie chciał siadać bez żadnego znaku, bo wiedział, że w oczach niektórych mógłby przez to stracić. Kiedy już mógł usiąść rzekł: - Piękny był dziś dzionek, czyż nie? - banalny temat o pogodzie zawsze dawał radę, kiedy nie wiedziało się, od czego zająć. Przynajmniej z reguły wystarczał.


Ostatnio zmieniony przez Rodion Morozov dnia Pon Paź 28 2019, 19:30, w całości zmieniany 1 raz
Hersilia Mitrokhina
Hersilia Mitrokhina
o bella ciao, bella ciao
Syrakuzy, Sycylia
31 lat
medium
błękitna
bogaty
celebrytka, skandalistka, klątwołamacz, astrolog, mecenas sztuki
https://magicznarosja.forumpolish.com/t546-hersilia-mitrokhina#752https://magicznarosja.forumpolish.com/t644-hersilia-l-mitrokhina#1057https://magicznarosja.forumpolish.com/t645-hersilia-lavinia-mitrokhinahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t568-caesar#818https://magicznarosja.forumpolish.com/f83-willa-hersilii-mitrokhiny

Sob Paź 12 2019, 18:10
Zazwyczaj nie odpisuję na listy od ludzi, których nie znałam. Dostaję ich codziennie dziesiątki, czasami setki: są od fanów, wielbicieli, dziennikarzy, antyfanów. Przychodzą na moją skrytkę pocztową. Musiałam ją założyć, żeby oddzielić te listy od listów od znajomych, a też ciągłe przyjmowanie orłów było męczące – nie mówiąc o tym, że wolałabym, żeby obcy nie przysyłali mi żadnych paczek do domu. Alexandr dostał kiedyś gnijącego jaroszka od jakiegoś psychola. Ludzie są szaleni.
Tajemniczy pan Morozov ma więc mnóstwo szczęścia: nie dość, że w ogóle zwróciłam uwagę na jego kopertę, to jeszcze przeczytałam jego list. Większość nawet nie trafia w moje ręce. Zwłaszcza w taki okres. Opinia publiczna przecież jest przekonana, że jestem zrozpaczona. Minął tylko miesiąc od śmierci Szury. Trup wystygł, jego temat nie. Nie wiem więc, czy robię dobrze, spotykając się z panem Morozovem – czy to nie wywoła lawiny plotek i oskarżeń albo czy on sam nie jest dziennikarzem pod przykrywką, który chce wyciągnąć ode mnie wywiad. Ja też jestem więc zestresowana.
Może wolałabym dziś być sama. Nie przepadam za towarzystwem.
Ale lubię podróżników. Mają interesujące historie, bawią mnie anegdotkami – lubię ich słuchać. Alexandr też ich lubił, sam nim był. Rozumiem więc, dlaczego poszukiwacze przygód uważać mogą teraz, że życzę sobie poświęcić część spadku po moim mężu na ich wyprawy. Po jego śmierci jestem bogatsza niż byłam przed nią; możliwe, że jestem teraz jedną z bogatszych kobiet z własnym, niepodlegającym dynastii majątkiem w Rosji.
Dużo tytułów jak na jedną kobietę.
Siedzę już kilkanaście minut przy stoliku, czytam gazetę i popijam wino, gdy zjawia się tajemniczy podróżnik. Jest młody i przystojny – nie wiem, czy to dobrze. Lepiej by było dla mojej reputacji, żeby był starszy i łysiejący. Lepiej dla mnie, bo dziś nie będę jadła kolacji z mężczyzną starszym i łysiejącym.
Uśmiecham się oszczędnie i pozwalam mu ucałować moją dłoń, a następnie gestem zachęcam go, by usiadł. Nie zaczyna od kondolencji, może nie chce poruszać wrażliwego tematu – a może czeka, aż się potknę. Nie ufam ludziom.
Mam nadzieję, że to nie podchwytliwe pytanie — mówię. W moim głosie pobrzmiewa nuta żartu: subtelna, ale dość silna, by mógł ją wychwycić. Może się nawet uśmiechnąć. Sięgam po kartę. — Niech pan coś zamówi, śmiało.
Ja płacę.
Rodion Morozov
Rodion Morozov
Jak się bawić, to się bawić, drzwi wyjebać, okno wstawić
Priobie na Syberii, Rosja
32 lata
¾
przeciętny
poszukiwacz przygód; rosyjski Indiana Jones; były pracownik ubezpieczycielni
https://magicznarosja.forumpolish.com/t550-rodion-modestovich-morozov#760https://magicznarosja.forumpolish.com/t566-rodion-modestovich-morozov#812https://magicznarosja.forumpolish.com/t559-rodion-m-morozov#786https://magicznarosja.forumpolish.com/t561-rado-orzel-rodiona#793https://magicznarosja.forumpolish.com/t572-rosyjski-indiana-jones#828

Nie Paź 13 2019, 17:43
Szczerze mówiąc Rodion nie zastanawiał się zbyt długo nad wyborem człowieka odpowiedniego do opłacenia jego wyprawy. W sumie nawet nie zorientował się, że pisze do wdowy w żałobie. Nie śledził za bardzo życia celebrytów, a kiedy to się stało był zajęty szukaniem skarbów i wskazówek do ich znalezienia na mapach i w starych podaniach czy księgach - wtedy jeszcze miał z czego żyć, więc mógł se pozwolić na siedzenie w domu. Więc tak na dobrą sprawę nawet nie wiedział, że pisanie do Hersilii jest niekoniecznie dobrym pomysłem. Ale szambo wybiło, za późno na dowiadywanie się, czas zająć się interesami, nie trupami.
Stresował się tym spotkaniem. Bardzo chciał dobrze wypaść, aby kobieta zechciała dofinansować jego pierwszą wyprawę i pozwoliła mu jakoś zaistnieć w tym środowisku, ale wyglądało na to, że tak łatwo nie będzie. Mitrokhina bardzo podniosła poprzeczkę samym wyborem miejsca, które go onieśmielało i sprawiało, że nie czuł się tak pewnie jak pisząc list, który co najwyżej mógł zostać pozostawiony bez odpowiedzi. Jeśli źle to załatwi to szlachcianka na pewno za niego nie zapłaci, a tym samym on zbankrutuje. A nie chciał prosić Leny czy Metaxy o zapomogę, swój honor w końcu miał!
Zgodnie z jej niewypowiedzianą wolą schylił się (wiedział, że to ważne, by nie podciągać kobiecej ręki), aby musnąć jej dłoń, po czym usiadł naprzeciw. Teczkę z niewielką liczbą dokumentów, ale wystarczającą by przedstawić ich wyprawę postawił tuż obok swojego siedziska. Jako, że nie kojarzył sytuacji Włoszki nie złożył kondolencji. Nawet jednak ją znając pewnie by jej nie zaczął - to dobre na stypę, nie na spotkanie biznesowe, bo chyba można je już tak nazwać.
- W żadnym razie - przyznał. Po wybadaniu gruntu wiedział już, że nie miała złego humoru, a to zawsze ułatwia sprawę. No, chyba że chce się kogoś doprowadzić do furii, wtedy lepiej wpaść na daną osobę kiedy ma piekielnie zły dzień. Spojrzał do karty dań. Przeglądał powoli strony, ale większość z nich nic mu nie mówiła. Z uśmiechem spytał: - A co by pani poleciła? Przyznaję, że nigdy tu nie byłem - to zdawało się oczywiste, mało kogo było stać na takie frykasy, ale na wypadek wolał to jakoś zaznaczyć. Bogaci ludzie czasem zapominali, że inni ludzie z reguły są przy nich biedni.
Hersilia Mitrokhina
Hersilia Mitrokhina
o bella ciao, bella ciao
Syrakuzy, Sycylia
31 lat
medium
błękitna
bogaty
celebrytka, skandalistka, klątwołamacz, astrolog, mecenas sztuki
https://magicznarosja.forumpolish.com/t546-hersilia-mitrokhina#752https://magicznarosja.forumpolish.com/t644-hersilia-l-mitrokhina#1057https://magicznarosja.forumpolish.com/t645-hersilia-lavinia-mitrokhinahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t568-caesar#818https://magicznarosja.forumpolish.com/f83-willa-hersilii-mitrokhiny

Nie Paź 13 2019, 19:23
Pan Morozov rozgrywa grę bezpiecznie – unikając drażliwego tematu, nie wychodząc od progu z żartami, które mogłyby mnie nie rozbawić, nie przechodząc od razu do interesów, a balansując zręcznie na grubej linie small-talku. Choć jestem podejrzliwa, powoli stres topnieje, a ja czuję, jak zyskuję kontrolę nad sytuacją. Jeżeli mężczyzna nie udaje, to jest jedyną osobą w naszej dynamice, która powinna czuć się niezręcznie: zabiegający o moją aprobatę, wrzucony na obcy teren, siedzący w restauracji, której poziom zapewne nie jest dla niego codziennością. To ja rozdaję karty; muszę tylko patrzeć, jak męczy się nad wymyśleniem sposobu, jak je rozegrać.
Mężczyznom nie można jednak ufać. Zostałabym może nazwana paranoiczką, gdyby inni znali moje myśli – ale inni nie mieli mojego małżeńskiego doświadczenia z najpiękniejszym kłamstwem Rosji; inni nie żyli życiem ulubionej celebrytki tabloidów. Dziennikarze bywają jak drapieżcy, zwodzą, okłamują, wymyślają wymówki, czają się w cieniu, by zapędzić cię w pułapkę i jednym chapnięciem uzbrojonej w ostrza piór szczęki rozerwać ci gardło.
Blaski i cienie sławy. Niemądrze jest ufać. Jak więc pan sprawi, że uwierzę w pana intencje?
Może zacznie pan od zaufania moim decyzjom.
Nie podnoszę nawet spojrzenia znad karty, gdy pan Morozov pyta mnie, co mu proponuję. Kątem oka rejestruję tylko, że chyba się uśmiecha, ładnie, przyjaźnie. Przez ćwierć sekundy – przypomina mi jego uśmiech, mam wrażenie, że widzę cień, że światło się załamuje i wyciąga z nieznajomego rysy mojego męża. Dlatego nie patrzę. Cierpnie mi skóra, zastanawiam się, czy słyszę znajomy świst powietrza, który towarzyszy obecności duchów. Nie.
Jestem po prostu szalona.
Ciekawe, czy to lepiej czy gorzej dla pana, że robi pan interesy z wariatką.
Jest pan ryzykantem, prawda? — Uśmiecham się, jakby sama do siebie, rozbawiona sama sobą, dalej lustrując kartę dań. Nie czytam jej tak naprawdę: za dobrze ją znam. — Co więc pan powie na to, że ja wybiorę nam kolację?
Musi być ryzykantem, bo się zgadza. Mężczyźni zawsze chcą zamawiać za mnie, więc podoba mi się ten nowy rodzaj kontroli. Wzywam kelnera i zamawiam: na przystawkę foie gras na grzance, z konfiturą pomarańczową; zupę krem z porów, podaną ze świeżo zmielonym pieprzem i wiórkami twardego sera; na danie główne pierś kurczaka z suszonymi pomidorami i kaparami; i ostatecznie na deser tartę cytrynową z sosem malinowym. I oczywiście butelkę odpowiedniego wina.  
Dopiero po złożeniu zamówienia patrzę na pana Morozova i odkrywam, że wcale nie wygląda jak mój mąż.
Opieram podbródek na dłoni i wskazuję ruchem oczu na teczkę, którą ze sobą przyniósł.
Co pan tam ma? — Niech pan lepiej nie marnuje mojego czasu. Koniec z gadką-szmatką.
Rodion Morozov
Rodion Morozov
Jak się bawić, to się bawić, drzwi wyjebać, okno wstawić
Priobie na Syberii, Rosja
32 lata
¾
przeciętny
poszukiwacz przygód; rosyjski Indiana Jones; były pracownik ubezpieczycielni
https://magicznarosja.forumpolish.com/t550-rodion-modestovich-morozov#760https://magicznarosja.forumpolish.com/t566-rodion-modestovich-morozov#812https://magicznarosja.forumpolish.com/t559-rodion-m-morozov#786https://magicznarosja.forumpolish.com/t561-rado-orzel-rodiona#793https://magicznarosja.forumpolish.com/t572-rosyjski-indiana-jones#828

Pon Paź 14 2019, 22:36
Nie było mu łatwo, w końcu takie interesy robił pierwszy raz. Nie wiedział, na co może sobie pozwolić, na co nie, co mówić, jak się zachowywać, ile pogadać o bzdurach przed przejściem do rzeczy. Był zupełnie zielony w swoich działaniach. Nic dziwnego, że miał tendencję do zostania marionetką w tych negocjacjach.
Rodya nie miał tak złych doświadczeń z małżeństwem. Jedynie takie, że gdy dwójka ludzi nie może się dogadać lepiej dla obojga, by się rozstali. Ale Rodion też nigdy nie był naciskany na ślub z konkretną osobą albo taką, co ma odpowiednią czystość krwi, byle szybciej i w ogóle. Jakoś tak wyszło, że Lara zaszła w ciążę, uznali to za dobry powód by się chajtnąć, a że im nie wyszło to inna sprawa.
Nie patrzyła za bardzo na niego i mężczyzna kolejny raz żałował, że nie umie czytać w myślach. Może lepiej by zrozumiał wtedy tą drugą, podobno piękniejszą płeć. Tymczasem się na to nie zapowiadało. Niby wszystko było ok, ale jednak miał wrażenie, że Mitrokhina musi należeć do ekscentrycznych osób. Ale to może przez przynależność do sfer wyższych, podobno lubią właśnie takie dziwne zachowania.
W dalszym ciągu z przyjaznym uśmiechem zgodził się, choć mina prawie mu zrzedła gdy usłyszał zamówienie. Nie słyszał nigdy o istnieniu wiórek twardego sera, nie mówiąc o tym, że nie wiedział co to foie gras. Miał nadzieję, że to będzie zjadliwe dla niewyrobionego podniebienia.
Ale przynajmniej w oczekiwaniu na smakowitości lub smakowitości kobieta sama zainteresowała się jego teczką. Mężczyzna podniósł ją ze słowami.
- Tu mam wszystko, co wskazuje, że moja wyprawa, o której wspominałem ma sens - otworzył ją, jednakże nie od razu wyciągnął to, co miał w środku - bał się, że kelner niezwykłym przypadkiem rozleje wino, które obecnie elegancko wlewał do kieliszków. - Trochę zajęło mi czasu nim znalazłem prawdopodobne miejsce, w którym przebywa król wężów, a w innym najpewniej pływa rybi król. Mam też dwie osoby, które pomogłyby mi w złapaniu jednego z tych zwierząt - podał jej pierwsze kartki do przejrzenia, na których znajdowały się mapy i notatki. - Łapałbym go dla Ministerstwa, które aktualnie nie ma funduszy na takie wyprawy, więc to doskonała okazja, by złapać tam kontakty albo mieć jego wdzięczność - z potwierdzeniem, że tak, będzie współpracować z Ministerstwem i że jedna z urzędniczek z nim pójdzie czekał. Nie chciał Włoszce dawać na raz wszystkiego.
Hersilia Mitrokhina
Hersilia Mitrokhina
o bella ciao, bella ciao
Syrakuzy, Sycylia
31 lat
medium
błękitna
bogaty
celebrytka, skandalistka, klątwołamacz, astrolog, mecenas sztuki
https://magicznarosja.forumpolish.com/t546-hersilia-mitrokhina#752https://magicznarosja.forumpolish.com/t644-hersilia-l-mitrokhina#1057https://magicznarosja.forumpolish.com/t645-hersilia-lavinia-mitrokhinahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t568-caesar#818https://magicznarosja.forumpolish.com/f83-willa-hersilii-mitrokhiny

Sob Paź 26 2019, 20:11
Słucham, co Morozov do mnie mówi, przekartkowuję papiery, które mi wręczył – i przysypiam. Szura miał więcej cierpliwości do interesów, mógł cierpliwie słuchać o cyfrach, szczegółach, planach. Stawałam czasem w progu jego gabinetu i patrzyłam, jak pochyla się nad listami, notatkami, księgami rachunkowymi, cały skąpany w dymie. Nie podnosił nigdy głowy, gdy słyszał moje kroki, a ja lubiłam to, że nie zwracał na mnie uwagi. Dzięki temu mogłam obserwować jego niezaburzone skupienie, takie ładne i eleganckie, ciche, nie na pokaz. Była w tym niesamowita klasa. Mam wrażenie, że wtedy widziałam prawdziwego Alexandra – nie alkoholika, nie furiata, nie ideał, nie ulubieńca tłumów, nie rycerza, nie aktora życia, a tego, którym był na samym początku, szczerego i bezbronnego. Wzruszało mnie to.
Podobnych emocji nie wzbudzają we mnie dokumenty, ale wzorem mojego męża wyłuskuję ze srebrnej papierośnicy papierosa. Przechylam się przez stół, by odpalić go od płomienia świecy. Obserwuję, jak ogień schyla się w moją stronę, delikatnie, z gracją, i rozjaśnia drugi koniec papierosa. Przenoszę leniwie spojrzenie na mojego towarzysza – jesteśmy blisko, uświadamiam sobie. Z tej pozycji mogę upewnić się, że ma niebieskie oczy, piękny, wyraźny kolor, i drobne zmarszczki od uśmiechu. Pozwalam sobie przedłużyć spojrzenie o sekundę, może ćwierć, nim wracam na swoje miejsce. Jest pięknym mężczyzną, nawet jeżeli wydaje się być też mężczyzną nudnym, albo przynajmniej – stremowanym. Spoglądam w bok, nie na papiery, nie na niego. Patrzę na ludzi w restauracji: na drogie marynarki, oślepiające diamenty, jarzące się oka cygar. Myślę.
Dobrze by było zlecić komuś wyprawy, powiedzmy – trzy, ku pamięci Alexandra Leonidovicha Mitrokhina. Dobrze by to wyglądało. Jestem wdową narodową, powinnam myśleć o wielkich gestach, memoriałach, tablicach upamiętniających. Teraz jest dobry czas.
Nie wiem, czy mi się chce. A już na pewno nie wiem, czy chce mi się załatwiać interesy z kimś, kto nie potrafi mnie zaciekawić. Patrzę jeszcze raz na papiery.
Kelner przynosi nam przystawkę, a ja wreszcie odzywam się do Morozova. Nawet nie zauważam, że porzucam formę pan i przechodzę na ty.
Dlaczego to robisz? — Patrzę na niego spod spuszczonych rzęs, zblazowanie zaciekawiona, przekrzywiam głowę w bok jak kocię. — Nie masz dzieci? Kobiety? Po co wyprawy? To nieopłacalne. Musisz naprawdę chcieć się oderwać od codzienności, skoro ryzykujesz.
Wskazuję papierosem na jego talerz.
Nie zje cię. To francuski pasztet.
Rodion Morozov
Rodion Morozov
Jak się bawić, to się bawić, drzwi wyjebać, okno wstawić
Priobie na Syberii, Rosja
32 lata
¾
przeciętny
poszukiwacz przygód; rosyjski Indiana Jones; były pracownik ubezpieczycielni
https://magicznarosja.forumpolish.com/t550-rodion-modestovich-morozov#760https://magicznarosja.forumpolish.com/t566-rodion-modestovich-morozov#812https://magicznarosja.forumpolish.com/t559-rodion-m-morozov#786https://magicznarosja.forumpolish.com/t561-rado-orzel-rodiona#793https://magicznarosja.forumpolish.com/t572-rosyjski-indiana-jones#828

Nie Paź 27 2019, 14:44
Znaleźli się, kurde, ci mniej odpowiedzialni i cierpliwi przy jednym stole, a to niekoniecznie zwiastowało jakiekolwiek zrozumienie czy podanie sobie nawzajem ręki do uściśnięcia po dogadaniu się w interesach. Jego Lara też zawsze, w porównaniu do niego, miała głowę do liczb, rachunków, pilnowania wydatków. I zawsze się wściekała kiedy wykupił wycieczkę i nie opłacało się z niej zrezygnować, by nie stracić pieniędzy, nawet jeśli na miejscu bardzo dobrze się bawiła.
Rodion czasami nawet za nią tęsknił. Nie znienawidzili się wzajemnie już przed rozwodem, więc jakoś dogadywali się i teraz. Musieli - dla Gerasima. Syn był dla niego dodatkową motywacją, aby zostać sławnym poszukiwaczem przygód, który sobie radzi nawet w trudnych sytuacjach. Ale to nie miało nic do rzeczy, więc i po co miał o tym mówić? Chyba żeby próbować wzruszyć, co zapewne zostanie uznane za próbę manipulacji czy coś.
Gdy kelner postawił przed nim kawałek upieczonego, zmielonego mięsa Morozov się zdziwił. Nigdy takowe nie zostało mu tak podane. Nie wiedząc za bardzo jak to się je (chleba nie widział) zaczął o ostrożnie skubać łyżeczką, starając się jednak na tym za bardzo nie skupiać, by odpowiedzieć na ewentualne pytania ewentualnej pracodawczyni.
Zresztą zaraz spojrzał na nią zdziwiony, że zadała takie pytanie. Po co? A po co się robi takie rzeczy? To wydawało mu się takie oczywiste, ale może ta piękna, choć ekscentryczna kobieta zbyt długo żyła w wyższych sferach by móc się domyślić powodu.
- Kobiety już nie, bo mnie rzuciła zła, że wydaje pieniądze na podróże zamiast oszczędzać na dom, ale syna owszem. Wiem, że pani z mężem nie ma dzieci, więc może będzie wydawać się trochę absurdalne, ale wolę żeby widział we mnie kogoś lepszego niż pracownika ubezpieczalni - przyznał, uznając że może rzeczywiście lepiej będzie to wyglądać niż utarta formułka chcę pomóc ojczyźnie poprzez znalezienie osobnika zagrożonego gatunku. Kto by w to uwierzył, pfff. - A gdybym chciał pieniędzy po prostu zmieniłbym pracę. Ach, to pasztet? Nie wiedziałem - spojrzał na swój talerz jeszcze raz, jakby odkrył wielką tajemnicę.
Hersilia Mitrokhina
Hersilia Mitrokhina
o bella ciao, bella ciao
Syrakuzy, Sycylia
31 lat
medium
błękitna
bogaty
celebrytka, skandalistka, klątwołamacz, astrolog, mecenas sztuki
https://magicznarosja.forumpolish.com/t546-hersilia-mitrokhina#752https://magicznarosja.forumpolish.com/t644-hersilia-l-mitrokhina#1057https://magicznarosja.forumpolish.com/t645-hersilia-lavinia-mitrokhinahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t568-caesar#818https://magicznarosja.forumpolish.com/f83-willa-hersilii-mitrokhiny

Nie Paź 27 2019, 17:07
Widzę kątem oka, że Morozov postanawia konsumować pasztet łyżeczką do deseru, i mimowolnie uśmiecham się, rozbawiona. Dawno nie przebywałam w towarzystwie kogoś, kto nie wie, czym jest foie gras i który sztuciec jest od którego dania. Odzwyczaiłam się. Ale nie wyśmiewam go, uważam, że to urocze; jednak żeby się nie zawstydził, nie zwracam mu uwagi i nie patrzę bezpośrednio na jego ręce. Zamiast tego opieram zapalonego jeszcze papierosa o krawędź popielniczki, biorę odpowiednie sztućce i zaczynam jeść, i słucham.
Śmieję się krótko, słysząc o przyczynie rozpadu jego związku. Nie wydaje się być on zbyt przybity tym, że jego kobieta od niego odeszła z powodu jego nieodpowiedzialności – zastanawiam się, czy to jeden z tych mężczyzn, których nie można przywiązać. Być może. Podróżnicy tacy są: pachną wiatrem, nie płacą alimentów i źle wyglądają w obrączkach.
Dziwi mnie jednak dalsza część jego wypowiedzi – i to z paru powodów. Po pierwsze, uświadamiam sobie, że o ile Morozov nie próbuje mnie sprowokować albo jest jednym z najbardziej nietaktownych mężczyzn, jakich spotkałam, to jest chyba jedynym człowiekiem w Europie, który jeszcze się nie zorientował, że mój mąż nie żyje. Wyrzucił jego imię w konwersacji ot tak, bez zawahania, jakby nie obawiał się, że wywoła we wdowie spazm płaczu. Miał nawet tupet, by wspomnieć o tym, że nie mieliśmy razem dzieci. Bardzo niewrażliwe, jeżeli wie, do kogo mówi.
Po drugie: nie wydaje się być łatwym w obyciu człowiekiem. Jego syn pewnie doceniłby bardziej obecnego i żywego ojca, a jego była partnerka – konkretne pieniądze przeznaczone na jego wychowanie. Więc może, tak jak Morozov przewidział, nie rozumiem. Nie mam w zwyczaju jednak nikogo potępiać. Nie znam go i to nie moja sprawa.
Teraz jednak żal mi dziecka, bo chcę, żeby miało tego swojego ojca-podróżnika (nawet jeżeli podejrzewam, że to nie jego, a jego taty marzenie) i żyło na odpowiednim poziomie. To nie moje zmartwienie, ale mam słabość do dzieci. Zawsze chciałam je mieć. Pewnie jednak nie byłabym dobrą matką. Widziałyby we mnie – kogo? Skandalistkę? Wyklętą przez naród zdrajczynię? Nienajlepszy autorytet.
Podnoszę papierosa i zaciągam się.
Pojedziesz po króla wężów. Jak ci się uda ta jedna, zorganizujesz jeszcze takie dwie. Oczywiście po inne stworzenia, może… Nie wiem, wymyślisz coś. Tylko mam prośbę. — Ogień już prawie dosięga filtra. Wciskam papierosa w dno popielniczki. — Chcę, by to była wyprawa ku pamięci mojego męża. — Spoglądam na twarz Morozova, próbując wybadać, czy jest zaskoczony.
Rodion Morozov
Rodion Morozov
Jak się bawić, to się bawić, drzwi wyjebać, okno wstawić
Priobie na Syberii, Rosja
32 lata
¾
przeciętny
poszukiwacz przygód; rosyjski Indiana Jones; były pracownik ubezpieczycielni
https://magicznarosja.forumpolish.com/t550-rodion-modestovich-morozov#760https://magicznarosja.forumpolish.com/t566-rodion-modestovich-morozov#812https://magicznarosja.forumpolish.com/t559-rodion-m-morozov#786https://magicznarosja.forumpolish.com/t561-rado-orzel-rodiona#793https://magicznarosja.forumpolish.com/t572-rosyjski-indiana-jones#828

Sro Paź 30 2019, 00:29
Rodion też chciał zapalić - ironicznie jednak nie mógł. Potrzebował odstresowania, ale wewnętrznie tak się obawiał porażki, że wolał się bardziej nie skompromitować. A w teorii mógł, w końcu kto pali niemagiczne papierosy prócz niego? Mało było takich osób, a jak już to z prawdziwych nizin społecznych. Zapewne gdyby wiedział, że źle je głupi, francuski pasztet to nie tknął by nawet niczego ze stołu. Umiał mówić na stresie, bo prezentacje, ale im dalej to spotkanie trwało tym mniej swobodnie się czuł. Hersilia była piękna i to była jedna z rzeczy, która go onieśmielała; drugą był fakt, że miał problem w negocjacjach, bo zawsze przeprowadzał je z wyższej pozycji, jako pracownik ubezpieczalni, a w razie problemów wołał kierownika, który wszystko załatwiał. Stary a głupi, ot co. A po trzecie nie wiedział, czy za swoje zamówienie nie będzie musiał płacić. W takim wypadku nie wiedział, czy nie lepiej wziąć je na wynos (dają je na drogę w takich restauracjach?) i niech syn sobie spróbuje, nim tatuś całkiem zbankrutuje.
W sumie od rozwodu trzy lata minęły, więc ciężko, by Morozov do tej pory rozpaczał. Ale racja, że często wpadał na wiatr, więc mógł nim przepachnieć, a bez obrączki czuł się jak bez kajdanów, więc od razu był weselszy. Nie zgadzała się tylko kwestia alimentów, bo je akurat płacił, choć czasami niestety z opóźnieniem. Ale zależało mu na synu i nie chciał, by źle mu się żyło.
Nie umiał wyczytać z twarzy Mitrokhiny jej przemyśleń. Nawet, jeśli rzeczywiście spędziła większość życia w jakimś klasztorze (a i w tym względzie mężczyzna nie był kompletnie w temacie, dzwoniło mu, ale nie wiedział w którym kościele) to i tak naprawdę nieźle ukrywała swoje emocje. Może też powinien iść do jakiegoś na parę lat to sam się wyćwiczy?
Rodionowi syn się przytrafił, inaczej pewnie by go nie miał. A je mogą mieć nawet kobiety lekkich obyczajów czy ćpuni, więc szczególnie na ich tle wydawało mu się, że wystarczy próbować i się starać choć trochę by być względnie dobrym rodzicem. To naprawdę nie była - przynajmniej jego zdaniem - kwestia opinii publicznej, bo ludzie zawsze gadają.
Zdziwiło go, że tak szybko się zgodziła, co więcej chciała opłacić aż trzy wyprawy, nie tylko jedną, mimo niepokazania wszystkich dokumentów. Nawet by się ucieszył, ale coś w jej słowach go zaniepokoiło. - Pamięci? - zdziwił się cicho, jakby do siebie, orientując się jaką wielką gafę popełnił. Bogowie, że też go nie wyklęła! Próbował nie stracić rezonu, ale jednak cudem skończył pasztet, który popił winem. - Oczywiście, jeśli takie jest pani życzenie to je spełnię - obiecał uznając, że trzeba korzystaj z łaski bogatszej od siebie. Może kiedyś nie będzie jej potrzebował, ale obecnie było inaczej. - Jeśli pani pozwoli, chyba powinienem w takim razie szykować tą wyprawę już teraz, aby nie tracić czasu. Jeśli to nie będzie nietakt - nie żeby przed chwilą nie popełnił innych. Ale olać nowe, nieznane potrawy, jakoś głupio byłoby teraz mu siedzieć z tą kobietą.
Hersilia Mitrokhina
Hersilia Mitrokhina
o bella ciao, bella ciao
Syrakuzy, Sycylia
31 lat
medium
błękitna
bogaty
celebrytka, skandalistka, klątwołamacz, astrolog, mecenas sztuki
https://magicznarosja.forumpolish.com/t546-hersilia-mitrokhina#752https://magicznarosja.forumpolish.com/t644-hersilia-l-mitrokhina#1057https://magicznarosja.forumpolish.com/t645-hersilia-lavinia-mitrokhinahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t568-caesar#818https://magicznarosja.forumpolish.com/f83-willa-hersilii-mitrokhiny

Pią Lis 15 2019, 17:03
Nie wiedział.
Naprawdę, szczerze nie miał pojęcia, że rozmawia z wdową – nie miał zamiaru ani sprowokować mnie do reakcji, którą mógłby opisać w gazecie, ani zagrać na moich uczuciach, odwołując się do podróżniczych pasji zmarłego. Jego mina jest tak zabawna, że mam ochotę się roześmiać, jednak tego nie robię. Przełykam rozbawienie winem. Ta rozbrajająca nieporadność Morozova budzi we mnie falę pobłażliwej sympatii dla mężczyzny, który przystawkę zjadł łyżeczką do deseru. Bawi mnie: niespecjalnie, ale robi to. Lubię ludzi, którzy mnie rozbawiają. Nie znoszę nudziarzy.
Pamięci — potwierdzam śmiertelnie poważnie. Prawdopodobnie tym go dobijam – dla mnie to jednak tylko malutka szpilka, dziecięca igraszka.
Unoszę brew, gdy podróżnik postanawia rzucić się do pracy już teraz, w tym momencie, zaraz. Co on będzie robił późnym wieczorem? Lepszą opcją byłaby opieka nad dzieckiem, skoro postanawia się ewakuować po swoich towarzyskich gafach. Widocznie jednak mówi pierwsze to, co przychodzi mu do głowy, nie weryfikując prawdopodobieństwa swojej grzecznej wymówki.
Już mnie pan opuszcza? — dręczę go. — To nietakt, lecz skoro obowiązki pana wzywają… — Waham się, kapryśna dama, niepewna, czy chcę go jeszcze pomęczyć, czy pozwolę mu uciec z miejsca zbrodni. Wreszcie dodaję: — wybaczam. Niech pan się dobrze przygotuje.
Jestem okrutna, ale tylko troszkę. Jego faux pas to nie koniec świata: dziwią mnie i bawią, bo nie mam na co dzień styczności z niższymi warstwami. Liczę, że nie będzie się nimi przejmował za bardzo.
Wstaję i podaję mu rękę, tym razem do uściśnięcia – jak należy po ubiciu biznesu.
Później Morozov mnie opuszcza. Anuluję jego zamówienie i kończę kolację sama. Jak zawsze.

Hersilia i Rodion z tematu
Lev Abramov
Lev Abramov
Magiczny Kreml AWbnbQb
Petersburg, Rosja
32 lata
przyłożnik
półkrwi
zamożny
pianista
https://magicznarosja.forumpolish.com/t654-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t672-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t673-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t674-zrzedahttps://magicznarosja.forumpolish.com/f90-mieszkanie-lva-abramova

Czw Lip 16 2020, 20:16
20.02.1998

Jego spojrzenie błądziło po kompozycji dumnej, najistotniejszej z magicznych ulic Petersburga; przemierzał gęstwinę tłumu, równocześnie przechodząc zagadkowym odcieniem tęczówek po zgromadzonych twarzach, twarzach znajomych lub całkowicie nieznanych, nienakreślonych choć wątłym szkicem na kartach jego pamięci. Wracał do domu, odprężona pobytem w kolejnej sypialni skóra niechętnie, z nieprzyjemnym odczuciem, poddawała się przenikliwym smagnięciom chłodu. Wizja przybliżającej się do terenów wiosennej, ożywiającej surowość aury, sprawiała nadal wrażenie niemożliwego do osiągnięcia wśród szorstkiej rzeczywistości snu, naiwnego marzenia, które nie mogło się spełnić pomimo pragnień mieszkańców. Zima nadal, zawzięcie, nie chciała zaniechać swoich skostniałych objęć, stąpając w szorstkim powietrzu, między nagimi, szpetnymi jak wykręcone reumatyzmem dłonie gałęziami drzew.
Włókienka mięśni napięły się pod wołaniem alarmu intuicji - niespodziewanie, z idącym niespiesznie Lvem Abramovem zderzyła się szczupła postać. Kobieta. Zapłakana, łkająca jeszcze, odnajdująca w objęciach, egoistycznie dla siebie skarb pocieszenia. Abramov rozluźnił się - znał Anastasiyę, młodą, aspirującą malarkę - zamknięte grono artystów znało się wyśmienicie. Słyszał, pod czyją opiekę, czyj mecenat, zdołała ostatnio trafić. Biedna - z opadającymi na skraj jej twarzy, wilgotnymi szlakami smutku, Anastasiya, zawsze przeżywająca wszystko zbyt intensywnie, zbyt jaskrawie, co zresztą, przejawiało się również w jej sztuce - wielu krytyków zarzucało jej sztuczność, przesadę, niesmaczną groteskę i egzaltację w dziełach. Wiedział, dlaczego płakała. Wiedział, przez kogo.
Zryw intuicji był niemożliwy do pominięcia. Czuł się jak marionetka prowadzona przez zręczne ruchy skrytego za kulisami artysty; natychmiast zanurzył się w środku wystawnej restauracji, pod którą odnalazł Nastyę, zranioną i słodką Nastyę, jaka lękała się prawdy o samej sobie - jaka lękała się zmian i rozwoju zdolności, oszlifowania szlachetnej formy talentu.
Wychodząca naprzeciw niemu kelnerka nie stanowiła wyzwania, usta posłusznie drgnęły, tworząc łuk kreślącego fałszywą, lecz ujmującą sympatię uśmiechu. Powiedział, z kim jest umówiony. Uwierzyła. Musiała uwierzyć.
Irina Bukharina.
Nie wierzył, że kiedykolwiek spotkają się na rozmowie - nawet, jeśli przyrzekał jej zemstę, której mógł niewątpliwie dokonać, dzięki przyłożniczym zdolnościom. To wszystko było wypatroszone z sensu - ich rozdział był zakończony, ich współpraca wygasła już dobrych kilka lat temu. Nie zmieniła się znacznie - czas obnosił się z nią łaskawie, kobieca twarz nadal posiadała ten identyczny, znajomy wyraz drapieżnika, jaki przenigdy nie mógł się stawać łupem. Z nim samym, czas podobnie obnosił się z jawnym błogosławieństwem, pozostawiając  nutę młodzieńczej delikatności w obliczu.
Usiadł; zajął miejsce naprzeciw, bez przywitania i bez przeprosin, które przenigdy nie przeszły przez jego barierę ust.
Wątpię, by odważyła się tutaj wrócić – powiedział, wyjaśniając pośrednio powód swojej wizyty. Wiedział, że tylko jedna osoba mogła wyciągnąć Nastyi dotkliwą, zimną, ale niezbędną prawdę. Wyłącznie ona.
Cholera - czy kiedykolwiek odczuwał w życiu jej brak?


Ostatnio zmieniony przez Lev Abramov dnia Nie Sie 23 2020, 22:35, w całości zmieniany 1 raz
Irina Bukharina
Irina Bukharina
Magiczny Kreml Tumblr_oh56o2ZZiJ1vbea94o3_400
Astrachań, Rosja
46 lat
błękitna
bogaty
mecenas sztuki
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1146-irina-bukharinahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1183-irina-bukharinahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1181-irina-bukharina#5725https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Pon Lip 20 2020, 18:29
Spłyciła oddech w odpowiedzi na drżący od nadmiaru uczuć głos siedzącej naprzeciwko towarzyszki rozmowy. Dłonie dziewczyny nerwowo zacisnęły się na szklance wody - wszak nie nazwałaby tej istoty kobietą, skoro nie potrafiła pohamować emocji ani wrodzonej wrażliwości, która w tym wieku powinna swobodniej rozdzielać sprawy prywatne od zawodowej. Oczy młodej artystki zaczęły szklić się w zawrotnym tempie, aż tylko sekunda dzieliła potok łez do wylania się na skroplone pąsowym rumieńcem policzki. Umawiając się z nią na spotkanie lojalnie uprzedziła, że przez wyczerpany nakład empatii nie będzie w stanie tolerować wybuchów niestabilnie psychicznego umysłu. Być może poczuła się urażona użyciem takiego sformułowania i od samego początku starała się udowodnić swoją wyższość, ale nie miała zamiaru dać się na to nabrać. Zbyt długo piastowała zaszczytne miano mecenasa, żeby nie zauważyć tak tanich chwytów na zwrócenie na siebie uwagi.
Szkice rysunków z trzaskiem wylądowały na stole. Elegancka, skórzana okładka chroniąca cenne prace niemal zajęczała pod wpływem gwałtownego ruchu dłoni Iriny. Przez moment wydawać by się mogło, że obserwujące je goście restauracji wstrzymali oddech w oczekiwaniu na ostateczny werdykt. Nie raz i nie dwa dostarczała napuszonym bufonom odrobinę rozrywki i w tym przypadku nie miało być inaczej.
Możesz do mnie wrócić, jeśli nauczysz się rysować, malować, dosłownie cokolwiek. Naucz się robić cokolwiek, byle miało to poziom odpowiadający moim wymaganiom. Wtedy porozmawiamy.
Dosłownie przez moment Anastasiya wyglądała tak, jakby miała ochotę wylać na krwistoczerwoną garsonkę swojej oprawczyni nietkniętą szklankę wody. Zamiast tego zalała się łzami i z niepohamowanym szlochem wybiegła z lokalu, pozostawiając ją pośród szeptów gości i obsługi sali. Niedbałym ruchem dłoni przywołała do siebie jednego z kelnerów i poprosiła o przyniesienie kieliszka mocnego wina. Zza ust pociągniętych matową szminką dobiegło znaczne westchnięcie. Liczyła na miłe, relaksujące popołudnie, ale znowu dała się nabrać tej... tej dziewczynie. Już od dawna nie miała styczności z kimś tak rozstrojonym emocjonalnie! Dla zabicia czasu wyciągnęła swój drogocenny notes w nadziei na nadaniu temu tygodniu lepszego wydźwięku. Nie mogła do niedzieli trzymać na barkach ciężaru nieudolności tego płaczącego do oporu stworzenia.
Odgłos zbliżających się kroków w pierwszym odruchu wzięła za zbliżającego się z powrotem kelnera. Jakże znaczące było zdziwienie błyszczące w kącikach oczu z powodu karkołomnej pomyłki.
Lev Abramov.
Oblicze mężczyzny nie niosło znamion płynącego wartkim strumieniem czasu. Był taki, jakim go zapamiętała, a dzięki wieściom płynącym z posiadanych kontaktów wiedziała, że nie zmienił swoich upodobań. W świetle ostatnich zdarzeń prezentował się zdecydowanie gorzej niż w dniu ich spotkania. Uśmiechając się delikatnie powróciła do wypełniania pustych stron atramentem pióra.
Nie ukrywam, że taki był mój zamiar — na wskroś chłodny głos owinął się wokół szyi Lva i na próżno byłoby określać jego dotyk z kategorii pieszczotliwych. Zaciskała się wokół niego jak imadło, zabierając dostęp do świeżego powietrza - z wyraźną satysfakcją patrzyła na siniejące usta, oczy uciekające wgłąb ciemności i dłonie szukające oparcia. — Czyżbyś w bohaterski sposób pragnął ocalić marny talent swojej... przyjaciółki?
Ostatnie słowo wypowiedziała z krystalicznie jasną kpiną.
Lev Abramov
Lev Abramov
Magiczny Kreml AWbnbQb
Petersburg, Rosja
32 lata
przyłożnik
półkrwi
zamożny
pianista
https://magicznarosja.forumpolish.com/t654-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t672-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t673-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t674-zrzedahttps://magicznarosja.forumpolish.com/f90-mieszkanie-lva-abramova

Sro Lip 29 2020, 13:28
Uśmiech rozkwitał na wcześniej jałowym gruncie powagi i zamyślenia.
Kroki, osadzające się pośród murów, przypominały szarżę samotnej figury w szachach - bez podwaliny strategii, leniwie trąconej przez dłoń kapryśnego losu. Niech żyje znów spontaniczność - między wijące się myśli wplatały się smugi śmiechu, przytłumionego zaradnie za brzegiem czerwieni warg. Niech żyje pozorna pustka - irracjonalność, brak najmniejszego przygotowania, brak celu.
Głupota. Niech żyje nawet głupota.
Ciało więzione przez umysł - umysł więziony ciałem - wszystko poruszało się z przyjemnością w kaleki rytm nierozsądku. Nowa, niepotrzebna zdaje się sytuacja, napełniała nieznanym uniesieniem euforii, stawała się jak używka, rozpalana, by przegnać mrok codzienności. Nie obchodziła go Nastya. Do diabła z Nastyą, nie odgrywała choć drugorzędnej roli.  
Szarość mijanych, znajomych fasad budynków, których puste, szklane spojrzenia nie przykrywały powieki zasłon, uległa wkrótce przemianie w sączący się z każdym calem, złocisty przepych, gęste, stłamszone na niebach ścian konstelacje ozdób. Magiczny Kreml tętnił życiem - majętnym, podobnie jak ugoszczeni klienci, bawiący się w obecności zuchwale skrzącego się złota i żyrandoli, zawieszonych ponad głowami jak diamentowe gniazda.
Zjawił się z jej powodu, wspaniałomyślnej, stonowanej mecenas, nieskalanej otarciem błędu. Zdolnej, aby wynosić na artystyczne wyżyny i bezlitośnie podcinającej bezbarwne skrzydła u pozbawionych cennego daru talentu. Przyszedł dokładnie dla niej, siadał naprzeciw, bez uprzedzenia - podobnie jak podczas chwili, gdy rozmawiali ze sobą ostatni raz. Z odwagi - z głupoty - z obydwu cech jednocześnie? Nie wiedział, poddany improwizacji. Być może też nie chciał wiedzieć.
Nie miał nic do stracenia. Nie musiał trwożyć się, że popadnie w niełaskę - minęły lata, od kiedy wydał na siebie nieodwracalny wyrok. Nie miał nic do stracenia, dlatego, że stracił wszystko, jej opiekę, uznanie dla rozwijanej kariery oraz wcześniejsze, znoszone z niesmakiem pobłażanie dla burzliwych, nawiązywanych romansów, które zdawała się tolerować w imię wyższej idei. Pewność siebie smakowała wyborniej niż zamawiane wino. Nie miał nic do stracenia.
- Jestem daleki od bohaterstwa - przyznał otwarcie z lekką nutą rozbawienia, ujawnionego w głosie. Był ciekaw, jak bardzo zmieniła się na przestrzeni lat, przesiąkniętych od chłodu ich wzajemnego dystansu, kiedy tkliwi, zamknięci na wszystkie spusty milczenia. Wątpił, aby uległa zmianom - ludzie podobni jej, byli nieskorzy do poddawania się wpływom.
On sam, z kolei, wypracował ogładę. Pancerz opanowania, nadal miejscami lichy, złamany kruchymi pocałunkami rdzy - był jednak bardziej skuteczny od poprzedniego. Rzadziej wybuchał złością, stanowczo rzadziej gryzł rękę, która zechciała go karmić - o ironio, zachowywał się nienagannie do czasu haniebnej, wiążącej go z córką Lebedevów relacji.
- A ty daleka od spisywania na straty - dodał. Widziała - musiała widzieć - wcześniej u Nastyi talent, przyćmiony brakiem rozwoju. Nastya zatrzymała się - wprawiona w marazm, artystyczna lekkość stała się utwardzona przez grube, jednolite rzemiosło. Nastya traciła artyzm; straciła łaskę mecenas.
- Myślisz, że rozpacz da jej większe natchnienie? - dopytał, pełen swobody, jakby ich dialog był umówionym spotkaniem - dwojga, darzących siebie sympatią ludzi. Czy młoda malarka, w swoim wyolbrzymionym cierpieniu, które rzekomo miało uszlachetniać, mogła odnaleźć iskrę, której zabrakło w jej dziełach? Sztuka, w odczuciu wielu, spijała łapczywie ból swych wyznawców.
Tylko nieszczęśliwi artyści są czegokolwiek warci?
Irina Bukharina
Irina Bukharina
Magiczny Kreml Tumblr_oh56o2ZZiJ1vbea94o3_400
Astrachań, Rosja
46 lat
błękitna
bogaty
mecenas sztuki
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1146-irina-bukharinahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1183-irina-bukharinahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1181-irina-bukharina#5725https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Sob Sie 01 2020, 22:22
Od trzech miesięcy przyglądała się bezczynności dziewczęcia. Stawiając na szali swą cierpliwość wysyłała ją na warsztaty u uznanych mistrzów - wszyscy stwierdzili, że kwestia malowania zależy wyłącznie od niej, wyłącznie od przetrawienia blokady. Niestety Anastasiya jako wyjątkowo krnąbrne dziecko nie widziała w sobie problemu i trwała w artystycznym marazmie przeświadczona o własnej niewinności, mając za nic poniesione przez Irinę koszta. Zdobycie się na współczucie po tak zatrważającej kombinacji naiwności i głupoty byłoby karygodnym błędem.
Zabrzmiało znajomo.
Skłamałaby twierdząc, że od pamiętnego pożegnania kilka lat temu starała się odgrodzić od związanych z nim skandali lub odciąć się od wszelkiej maści informacji. Lev Abramov dryfował w artystycznym gronie i choćby z tego względu nie raz miała przyjemność dowiedzieć się, dlaczego znowu wylądował na pierwszej stronie wątpliwej jakości szmatławca. Miała święte prawo sądzić, że za utrzymaniem go na powierzchni normalności stoją majętne, wpływowe kochanki gotowe poświęcić dla niego dobre imię. Dlaczego więc uwziął się na słodką, młodziutką Svetlanę, której wyrządzanie krzywdy równało się najcięższemu grzechowi? Przestała udawać zrozumienie wobec jego kroków, zamiast tego oddając się obserwacji powolnego, lecz głośnego upadku w kanon obłudy i bezradności.
W myślach obszytych nicią krwi łamała mu kości, obkładała umysł klątwami skazującymi na wieczne potępienie i szaleństwo, wydzierała duszę... Na samą myśl o tak brutalnym skarceniu chłopięcej natury uśmiechnęła się delikatnie do siebie.
Wiedziała, że los jeszcze połasi się i ułoży potulnie u jej stóp. Jeszcze będzie miała okazję zrobić mu każdą z rozmyślnie ułożonych okropności.
Ani na moment nie uniosła wzroku, z zawziętą upartością barwiąc atramentem strony notatnika. Jego obecność była złem koniecznym i miała zamiar znieść ją z charakterystyczną dla swego usposobienia godnością.
Istotnie — odparła zdawkowo, lakonicznie, jakby nie zasługiwał na nic więcej. Bo nie zasługiwał. Chłód dudniący w tym jednym słowie rozpostarł się echem po całym lokalu - chcąc czy nie chcąc goście zwrócili ku niej zaniepokojone, lecz jednocześnie zaciekawione spojrzenia. Będzie szykowała się do wyjścia, obrzuci eleganckimi obelgami artystę lub doprowadzi do pojawienia się łez...? Co prawda mężczyźni nie mieli w zwyczaju płakać, ale zawsze ceniła Lva za nietuzinkowe podejście do znajdowania rozwiązań z sytuacji.
Z przerażającą płynnością odłożyła pióro i notes do torebki, po czym wolną dłonią sięgnęła po kieliszek wina przyniesiony przed chwilą przez kelnera. Dopiero teraz z chytrym uśmieszkiem godnym cwanej lisicy ulokowała kobaltowe tęczówki na licu Abramova.
Nie popieram głupoty ani bezczynności. Szczególnie niebezpieczna wydaje się mi ta druga kwestia, ponieważ potrafi przyćmić nawet najbardziej obiecujący talent — powiedziała. O ile szukał w jej głosie, spojrzeniu bądź mowie ciała oznak świadczących o jakichkolwiek uczuciach równie dobrze mógł zapalić fajkę na dnie Bajkału. Wydawała się jednocześnie pusta i pełna, jakby nadal nie mogła się zdecydować, która z opcji bardziej jej odpowiada.
Mam nadzieję, że nauczy się myśleć i dostrzeże swój błąd. Inaczej rozwiążę naszą współpracę. Nie mam ochoty trwonić mojego cennego czasu.
Upiła łyk wina.
Lev Abramov
Lev Abramov
Magiczny Kreml AWbnbQb
Petersburg, Rosja
32 lata
przyłożnik
półkrwi
zamożny
pianista
https://magicznarosja.forumpolish.com/t654-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t672-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t673-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t674-zrzedahttps://magicznarosja.forumpolish.com/f90-mieszkanie-lva-abramova

Pon Sie 03 2020, 21:35
Stukot obcasów kelnerki rytmicznie zacierał mętne obłoki szeptów, zastygłych nad stolikami; miękkie, rozmyte tło dźwięków nie zagrażało ostrej jak brzytwa precyzji zapadających zdań. Skupienie, wiernie ofiarowane mecenas, nie rozpierzchało się pod naporem nieustępliwych, postronnych czynników - słuchał, z pełnią uwagi Bukhariny, z niepojętym, niemal nieadekwatnym do jego osoby szacunkiem. Wschód łagodnego uśmiechu roztaczał na twarzy poświatę łagodnej, niewymuszonej sympatii - znowu wydawał się idealny, ułożony, serdeczny, z przyjemną aurą charyzmy.
Wiedziała jednak - wiedziała, zdążyła poznać - że wszystko stanowi rzeźbioną. piękną fasadę powtarzanego kłamstwa, za którą kryje się podniszczone, zbutwiałe wnętrze, arogancja, egoizm, przesadna, zgubna wręcz pewność siebie. Nie liczył się z przychylnymi ludźmi, nie liczył się, o zgrozo, nawet ze samym sobą, przez nieuwagę rozprószając jaskrawy, tańczący ogień skandali. Nagłówki plotkarskich pism wytłuszczoną czcionką spraszały wzrok czytelników, obiecując, w otoczce przekonujących zdjęć, przytoczyć szczegóły (kolejnego) romansu, jaki odegrał się oraz zgasnął w przeciągu minionych nocy. Hotelowe pokoje, przy jego nazwisku, przywodziły na myśl ulotną, konsumowaną namiętność, cienie, malujące na ścianach zarysy zatracających się w cielesności sylwetek. W swojej sypialni ugościł już wiele osób, poszukujących słodkiej niewoli rozkoszy w azylu triumfującego półmroku - nocy, cichego sprzymierzeńca kochanków. Pojawiał się w progach ich mieszkań, obiecywał, zapewniał, wyznawał im pustą miłość. Pustą - niczym on sam, dłonie, stające się wizją mistrzów - kompozytorów, wędrujące po śnieżno-czarnej ścieżce klawiszy, usta nawykłe do wygłaszania znoszonych, obłudnych formuł, skorupa płytkiej, widzianej, zewnętrznej warstwy, pieszczona oddechem chłodnej, przenikającej nicości. Był pusty.
Wino w jego kieliszku było ledwie nadpite; znieruchomiało w smukłej celi naczynia, mrugając głębią odcieni. Nie spieszył się, nigdy nie miał w zwyczaju, nie w podobnych zdarzeniach, stanowiąc, na wzór rozmówczyni, trapiącą umysł zagadkę, łowcę cierpliwie uwikłanego w bezruchu. Powód jego wizyty, nietuzinkowej dyskusji, wmówienia dzięki demonicznemu czarowi obsłudze, że przecież był umówiony - pozostawał niejasny, zarówno złożony jak prosty, interesowny jak i oparty na spontanicznym pięknie bezcelowości. Napięcie, które odczuwał, przymilnie drażniło świadomość. Uzależniało.
- I słusznie - pochwalił, przytaknął, pokiwał ze zrozumieniem głową. Była rozważna, konkretna, o silnej osobowości - zawsze, ilekroć ją obserwował, wydawała się pozbawiona przypisywanych nagminnie płci żeńskiej wad. Nastya wystarczająco zszargała już jej cierpliwość, wystarczająco, samolubnie zagarnęła dla siebie nadmierną przychylność kobiety. Nikt, kto nie umiał się unieść ponad przeciętność, nie zasługiwał na jej oddanie i wsparcie. Mnóstwo ludzi - umiało pięknie zaśpiewać, mnóstwo umiało nakreślić pędzlem na płótnie uchodzący za estetyczny obraz, mnóstwo grało na instrumentach muzycznych. Artystów, w zestawieniu z tym gronem, była wyłącznie garstka.
- Czy dopuściłaś kiedyś do siebie myśl - z podstępem wymierzał pytanie - że mogłaś błędnie, przedwcześnie kogoś ocenić? - Głos był bezbarwny, wyzbyty z tonów, mogących wskazać na jakiekolwiek z uczuć. Sama musiała ocenić, czy pytał również o siebie - czy mogła go źle ocenić, spisać na stratę - bawidamka, który nie umiał poświęcić się samej, zazdrosnej o niego sztuce?
Irina Bukharina
Irina Bukharina
Magiczny Kreml Tumblr_oh56o2ZZiJ1vbea94o3_400
Astrachań, Rosja
46 lat
błękitna
bogaty
mecenas sztuki
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1146-irina-bukharinahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1183-irina-bukharinahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1181-irina-bukharina#5725https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Wto Sie 11 2020, 17:48
Nawet nie musiała pytać się sposób, dzięki któremu zajął miejsce naprzeciwko niej. Czarująco uroczy uśmiech skrzywdzonego stworzenia potrafił zdziałać cuda w sercach wszystkich kobiet oprócz niej, zatwardziałej przeciwniczki maślanych bajek i ciastek. O wiele bardziej ceniła krwiste steki podawane za specjalną prośbą, ponieważ w Magicznym Kremlu na próżno było szukać czegokolwiek prócz rosyjskich przysmaków przygotowanych z nutą burżuazji. Polane sosem żurawinowym stanowiły jedne z ulubionych dań restauracji - nie łudziła się, że w towarzystwie Lva posiłek zostanie spożyty bez należytego upajania doskonale wyważonym się smakiem.
Jednocześnie był pusty i pełny. Sprawiał wrażenie obytego w kuluarach arystokracji, ale nadal - z własnej winy bądź nie - popełniał błąd za błędem. Nie umiał się zatrzymać, nie umiał odmówić sobie piękna rozkoszy kobiecych westchnień, nie umiał... naprawdę wielu rzeczy. Mając trzydzieści dwa lata stronił od przyjemności mogącego cieszyć zwykłego czarodzieja, nie dostrzegając piękna prostoty. Okrywał się strojnym wachlarzem emocji całkowicie niepotrzebnie, jakby do tej pory nie wierzył w to, że nawet najmroczniejsza cząstka duszy nie okaże się przekleństwem. W głębi chłodu spojrzenia było jej żal mężczyzny, zwłaszcza za tym, co mógłby osiągnąć. Uniesieniem kieliszka z nienaturalną gracją zamaskowała zdumienie spowodowane nawrotem tym podobnych myśli. Łudziła się, że zdoła dojrzeć w nim to, co własnoręcznie zakopał, ale najwyraźniej nie miał najmniejszej ochoty pozbyć się choroby. Abramov był doprawdy osobliwym przypadkiem demonicznego sumienia z ludzką powłoką. Grał na emocja równie sprawnie co na fortepianie, jakby urodził się z tym przeklętym darem. Nienawidziła go, ale jeszcze większą nienawiścią pałała do marnowanego potencjału. Uśmiechnęła się delikatnie, z charakterystyczną dla siebie przekorą i - o zgrozo - mrugając do niego zawadiacko, nie znając granic przyzwoitości wyrażania wobec niego groma kpin.
Dawno nie bawiła się tak dobrze!
Kwestia doświadczenia.
Nie była w stanie spamiętać twarzy artystów przewijających się przez jej gabinet w oczekiwaniu na werdykt. Jedni mniej lub bardziej krnąbrni, dumni lub niepewni własnych sił, grzmiący ognistym spojrzeniem lub sypiący śniegiem spod opuszków palców... Przyglądanie się wielobarwnym duszom traktowała niemal jak uzależnienie. Syciła się cierpieniem widocznym w ich ciele, kiedy nie byli zbyt dobrzy na przygarnięcie pod jej śnieżnobiałe skrzydła. Wybrańcom nie szczędziła uwag, ale i odpowiednio dawkowanych pochwał, skoro umysł artystów traktował to jako jednoznaczny dowód na zwycięstwo w biegu po laur.
Wieczór jeszcze nie miał się ku końcowi.
Oczywiście. Jestem tylko tchnieniem  ludzkich emocji — powiedziała bez krzty żalu. — Bywało, że przypisywałam komuś talent większy niż posiadał naprawdę. Wierzyłam w doskonałość, a dostawałam coś, czego nie rzuciłabym psu na pożarcie.
Jakże rozkoszna była świadomość triumfu nad prostactwem. Lev rzecz jasna nie zaliczał się do najniższej warstwy społecznej, wszak spod jego palców rodziły się piękne dźwięki wytwornej muzyki, która zwiodła na manowce niejedną kobietę.
Co podkusiło Cię do rzucenia się z kłami na córkę twojego mecenasa, Lvie?
Niemal niezauważalnie zacisnęła smukłe palce na nóżce kieliszka nieco mocniej.[/b]
Lev Abramov
Lev Abramov
Magiczny Kreml AWbnbQb
Petersburg, Rosja
32 lata
przyłożnik
półkrwi
zamożny
pianista
https://magicznarosja.forumpolish.com/t654-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t672-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t673-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t674-zrzedahttps://magicznarosja.forumpolish.com/f90-mieszkanie-lva-abramova

Czw Sie 13 2020, 21:31
Moralny kręgosłup, wydarty z niego przed laty, był suchą resztką wspomnienia, dziecięco niewinną - dziecięco odznaczającą się dobrem, stłumioną przez najpodlejsze instynkty. Nie miał szacunku - ani do siebie, do własnego talentu, ani również do innych, przychylnych artystycznym zdolnościom. To nie powinno mieć miejsca - on nie powinien jej stracić, nadużyć wystarczająco wyrozumiałych pokładów cierpliwości kobiety, niemal na wskroś anielskiej.
Cichy śmiech wdzierał się w eter klinem; krawędzie warg rozciągały się w natarczywym łuku, szerokim i pobłażliwym, który częściowo odsłaniał jego biel zębów. Rozbawienie biło od całej twarzy mężczyzny, pobłyskując na obręczach tęczówek, dzierżąc zupełną, aczkolwiek nietrwałą władzę nad konstelacją mimiki. Śmiech. Bogowie, to jest zabawne. Przysięgam, to jest zabawne. Ugasił jednak ten płomień natychmiastowej reakcji, umieszczając pod korcem śmiertelnej dyktatury powagi. Uśmiech zwiądł, opadając w prostą i wąską linię czerwieni; osiadające na rozmówczyni spojrzenie, oszlifowało się znowu pełnią skupienia. Żarty dobiegły końca.
Nadciąga chwila na słodkie popisy kłamstwa.
Był szczodry w swoich oszustwach, rozdając je w każdej chwili, gdy tylko istniała sposobność. Nie został przyparty do muru, nie został, jeszcze pozostawiony przed ultimatum, bezbronny, zmuszony stroszyć się niczym zwierzę, wpadając w cienie obłędu, zwiastującego szał. Przestrzeń restauracji, podobnie jak sama swoboda narzuconego pytania, pozwalały na dystans - wyrwę, którą zapełniał lepkim spoiwem kłamstwa. Nie wymagało wysiłku, ani szczególnej troski, będąc wypracowaną przez lata sztuką. Uczył się jej stopniowo, dorastał w cieniu naruszającym prawdę, pod niewłaściwym nazwiskiem, którego, jako mieszaniec półkrwi, nie był godzien. Cały w sobie był kłamstwem. Cały w sobie był grzechem.
Może, gdyby porozmawiali w odmiennych okolicznościach.
Może, gdyby dysponowała dowodem innym niż skandaliczny artykuł - zakładał, że z niego czerpała wiedzę.
Może, gdyby miał odrobinę ogłady.
Może. Może. Może.
Może - dopiero wtedy poczułby oddech zagrożenia na swoim, stanowczo zbyt dumnym karku. Może zdobyłby się na szczerość, na skruchę, którą powinien okazać jeszcze jej lata wcześniej.
- Muszę cię rozczarować - przyznał z udawaną przykrością. - Jedyne, na co zdołała się nadziać, to wyobraźnia pismaków. - Zdanie wydostało się gładko, tym silniej budując pomnik dla arogancji, którą mógł obdarować co najmniej kilkudziesięciu ludzi. Stał się bezczelny, wręcz obsceniczny w uwadze, której niewiele brakło do zejścia na brudny, prostacki ton. Z każdym dniem zaskakiwał siebie - był w stanie wszystkiemu zaprzeczyć, wyprzeć, wyrzucić z czaszki jak niepotrzebny chwast.
- Nie sądziłem, że osoba twojego pokroju... - ...czyta podobne pisma, dokończył w myślach, lecz nie dokończył na głos. Opuszka palca zastukała figlarnie w kieliszek wina, który odwdzięczył się jej wysokim, wydanym dźwiękiem. - Zaskakujące - powiedział w zamian.
Zakończył.
Irina Bukharina
Irina Bukharina
Magiczny Kreml Tumblr_oh56o2ZZiJ1vbea94o3_400
Astrachań, Rosja
46 lat
błękitna
bogaty
mecenas sztuki
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1146-irina-bukharinahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1183-irina-bukharinahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1181-irina-bukharina#5725https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Pią Sie 14 2020, 07:35
Ledwie uniosła brew w niemej odpowiedzi na śmiech, który z nieznośną irytacją przez moment gnieździł się niecierpliwie w jej uszach. Zamiast stale pielęgnować talent wolał opanować do perfekcji sztukę obrzydzania innym jego towarzystwa. Przez lata patrzenia na zbudowany przez Lva mur nauczyła się, że nie warto wytężać siły o przeskoczenie go bądź wyszczerbienie w nim dziury, choćby maleńkiej. Karmił się pretekstem - usprawiedliwiał swe działania w najbardziej głupi, protekcjonalny sposób, ale dalej było mu mało. Poczucie straty czasu na próby dokształcania go jeszcze nigdy wcześniej nie wydawały się tak stracone. Niczego się nie nauczył. Jeśli sądził, że pod wpływem kogoś lub czegoś był w stanie się zmienić, musiał natychmiast zmienić swoje priorytety.
Lev Abramov. Mężczyzna, któremu wszystkie kobiety - oprócz niej - były gotowe oddać własnoręcznie wycięte serce. Ociekające krwią dłonie malowały na wyrzeźbionym ciele szkarłatne wstęgi naiwnego poddaństwa.
Cóż za upokarzająca wizja.
Brzydziła się tym. Znana z wręcz obcesowej szczerości wobec swoich podopiecznych nie budziła sympatii w młodych, nieopierzonych umysłach kurcząt próbujących sił na drodze artystycznego spełnienia. Również tu, w restauracji, po podaniu zbyt krwistego mięsa była gotowa nonszalancko zsunąć talerz na ziemię i z poczuciem wyższości spoglądać na sprzątającego go kelnera. Niestety dziś powód, dla którego powietrze wokół nabrało osobliwej wibracji był zupełnie inny, dlatego znowu pozwoliła swojemu spojrzeniu opleść wątłą krtań Lva. Upajała się świadomością zmiażdżenia strun głosowych wypuszczających z siebie słodycz obrzydliwego łgarstwa. Posoka trysnęłaby wartkim strumieniem zza spierzchniętych ust błagających o życiodajny pocałunek.
Magiczny Kreml nadal miewał się dobrze. Nic się zmieniło. Goście wymieniali się spostrzeżeniami powszechnej codzienności, obsługa spacerowała pomiędzy stolikami, cicha muzyka wypełniała nabrzmiałe meandry myśli. Obdzierające z godności zimno wyzierające z błękitnych oczu Iriny zawsze rujnowało to, co ludzkość uznawała za najpiękniejsze. Pozostawiając za sobą pasmo ludzkiego cierpienia nie czuła choć grama winy. Uważała, że każdy dostaje to, na co zasłużył.
Czyżby? — szepnęło niepokojąco niskim tonem głosu do złudzenia przypominający szept. Przymykając dziwnie ociężałe powieki odetchnęła głęboko, zaraz po tym delektując się doskonałym bukietem wina obijającego się o szklaną powłokę kieliszka. Być może sięgała po najbardziej prymitywne sposoby na zignorowanie buty kryjącej się w jego ciele, ale w ostatecznym rozrachunku nie miała sobie nic do zarzucenia, wszak niecodziennie zdarzenia wymagały niecodziennych środków.
Och, Lvie — wargi Iriny zadrgały z rozbawienia — nawet ja muszę jakoś odreagować obecność tobie podobnych. Nie sądzisz chyba, że sięgając po taki szmatławiec nie jestem w stanie powstrzymać się od uśmiechu pełnego pogardy dla twórców, prawda? Jestem zobowiązania do wyśmiania ich w świetle poranka.
Bawiła się wyśmienicie.
Lev Abramov
Lev Abramov
Magiczny Kreml AWbnbQb
Petersburg, Rosja
32 lata
przyłożnik
półkrwi
zamożny
pianista
https://magicznarosja.forumpolish.com/t654-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t672-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t673-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t674-zrzedahttps://magicznarosja.forumpolish.com/f90-mieszkanie-lva-abramova

Nie Sie 16 2020, 15:02
Przewrażliwiony dotyk intuicji potrafi wyczuwać wszystko - wnikliwa straż wewnętrznego, najbardziej niepojętego zmysłu śledziła uważnie przebieg i alegorię chwili. Ostre krawędzie pewności dotarły do przekonania, że wzbudzał w dawnej mecenas nieuniknioną pogardę, zagotowaną wraz z irytacją - uśmiech tym silniej wschodził na jego twarzy, rozkwitał łukiem bezczelnie zaczerpywanej swobody. Nie przeszkadzała mu funkcja, jaką zmuszony był pełnić, potępienie wydane przez powtarzalność głupoty - przywyknął do roli śmiecia, urokliwego oszusta, godnej pożałowania istoty o sercu zasychającym jak strup. Nie zasługiwał na więcej.
Nie miał prawa jej prosić.
Od zawsze, składał się z agregatów sprzeczności - wrażliwy skurwiel, ludzka emocjonalność, współczucie i demoniczne burzenie spokoju życia. Błogosławieństwo artyzmu, przychylność bogini sztuki, zdolność do przeniesienia przez siebie dzieł różnych mistrzów. Skandaliczne romanse, zestawione z sukcesami koncertów, kochanki oczekujące w sypialniach wydając tchnienie tęsknoty, słuchacze oczekujący uduchowienia kolejną interpretacją. Zupełnie, jakby całą podniosłość przelewał podczas misternej wędrówki po wyszczerzonych zębach fortepianowych klawiszy - jakby do codzienności została zaledwie brudna masa podstępu. Unosił się i upadał. Był ponad prostotą i równocześnie tak prymitywny, bezmyślny - aż obrzydliwy. Dziecięca pasja, pragnienie muzycznej kariery, zmuszone było współistnieć z wołaniem zakorzenionych w podświadomości tendencji.
Co, jeśli temu zawdzięczał grę, zdolną poruszyć serca?
Łyk wina na umilenie szarej, nieprzejednanej rzeczywistości. Trunek ubywał, podobnie jak czas, przeznaczony na ich spotkanie. Ciche czyżby zaszumiało złowrogo; wiedział, że nie wierzyła. Nigdy mu nie ufała - i słusznie. Na szczęście, nie miała jednak dowodów, mogących potwierdzić romans. (Czy śmieć, podobny jak on, mógł oprzeć się młodej, niewinnej kobiecie o nieprzeciętnej urodzie - nawet, jeśli była to droga córka mecenasa, osoba, przy której powinien zachować pełen powściągliwości dystans? Czy jego rozwiązłość mogła mieć jakiekolwiek, nieśmiało naszkicowane reguły?) Nadal był pewny siebie. Mógł jeszcze być pewny siebie.
- Istnieją lepsze sposoby - zaznaczył pouczająco, zupełnie, jakby sam nie wczytywał się w identyczne szmiry, nie czerpał z nich schorowanej, wynaturzonej radości. Avoska nie cieszyła się dobrą reputacją, szczególnie wśród grona osób, których pasje miały uchodzić za szlachetniejsze i lepsze, niż te, nurtujące przeciętnych, licznych obywateli.
Spojrzenie przesunęło się z pełnią uwagi po sali, krzyżując wkrótce ze wzrokiem młodej kelnerki. Onieśmielona nieznaczną, stłumioną - ale niepodważalnie obecną - aurą, kobieta zbliżyła się do stolika. Wyraził chęć zapłacenia za zamówienie. Czas właśnie dobiegał końca. Rozmowa dobiegła końca, zabawa dobiegła końca. Był ciekaw, kiedy znowu ją spotka - o dziwo, mając wiedzę, że nie powinien uderzać w tony przesady. Drażnienie Bukhariny było niczym drażnienie prawdziwej bestii, niczym wkładanie ochoczo ręki do intensywnych piór ognia - zawsze kończyło się klęską. Była zbyt wpływowa, zbyt doświadczona, zbyt obeznana w każdej jego słabości.
- Bądź ostrożna - fałsz troski roznosił się niczym błędnie zagrany akord. - Sama widzisz, jak łatwo jest paść łupem plotek - dodał, szerząc dalej pozory opiekuńczości.
Niedługo później oddalił się w swoją stronę.

Lev z tematu
Sponsored content


Skocz do: