Stoisko z zakładami (Gonitwa)
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Stoisko z zakładami (Gonitwa) Xfrk63Q
https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Pią Gru 13 2019, 15:56
Stoisko z zakładami

Niedaleko torów wyścigowych mieści się niepozorne stoisko w postaci drewnianej budki, które oficjalnie przyjmuje zakłady dotyczące zwycięzcy tegorocznej Gonitwy. Przed rozpoczęciem zawodów najczęściej zbiera się przed nią spora kolejka, gdyż przyjmuje je stary czarodziej o imieniu Vladyslav, który trochę niedowidzi – pieniądze liczy jednak skrupulatnie, toteż co roku piastuje to samo stanowisko. Zakłady są przyjmowane do momentu rozpoczęcia Gonitwy, a wypłaty są realizowane po jej zakończeniu.

W tym temacie można postawić zakład. Każdy, kto chce wziąć udział musi napisać w tym temacie posta, typując przy tym zwycięzcę tegorocznych wyścigów konnych, a także drugie i trzecie miejsce w rankingu. Zakład wiąże się jednocześnie z zapłatą w postaci 20 punktów fabularnych, które należy odjąć w aktualizacji danych postaci. Wszystkie zakłady dodaje się do ogólnej puli, która na ten moment wynosi 50 punktów fabularnych. Zwycięzca zgarnia wszystko. Jeśli nie zostanie on przez nikogo wybrany, wówczas brane są pod uwagę kolejna miejsca, a w przypadku większej ilości osób stawiających na zwycięskiego uczestnika Gonitwy, punkty będą dzielone. Przegrani otrzymują nagrody pocieszenia.

Uczestnicy: 1. Anton Gorodecki; 2. Stanislava Aristova; 3. Grisha Mitrokhin; 4. Daria Aristova;  5. Artemi Kuragin; 6. Enver Mihalache; 7. Boris Onegin; 8. Dezső Gárdonyi; 9. Rodion Morozov; 10. Antonina Bukharina



Nino Mukhrani
Nino Mukhrani
Stoisko z zakładami (Gonitwa) JNDhDQ4
Tbilisi, Gruzja
35 lat
cień
nieznana
bogaty
przemytnik nielegalnych przedmiotów i zwierząt, właściciel lokalu „Mekka”
https://magicznarosja.forumpolish.com/t843-nino-mukhranihttps://magicznarosja.forumpolish.com/t844-nino-mukhrani#2477https://magicznarosja.forumpolish.com/t845-nino-mukhrani#2478https://magicznarosja.forumpolish.com/t846-mistrz-i-malgorzatahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t847-wszystkie-drogi-prowadza-do-mekki#2480

Nie Gru 22 2019, 02:00
Na tegorocznej Gonitwie Nino pojawił się zupełnie z przypadku – bardziej z chorobliwej i niekiedy wręcz dokuczliwej ciekawości niż z jakiegokolwiek obowiązku, przez który musiał pojawić się w Kazaniu. Mukhrani uwielbiał bawić się w analityka i cierpliwie obserwować społeczeństwo magiczne pod zmienioną postacią. W rzeczywistości stosunkowo rzadko pokazywał się w swojej prawdziwej formie; na co dzień najczęściej swobodnie poruszał się po najrozmaitszych zakątkach miasta z nieswoją twarzą – zakładanie cudzych masek przychodziło mu z niebywałą łatwością. Gdyby tylko mógł, z powodzeniem zostałby znanym w całej Rosji aktorem, który bez dwóch zdań podbiłby Teatr Mariński, ale jego osobiste aspiracje sięgały o wiele wyżej niż drewniana scena narodowego teatru w Rosji. Mimo to, Nino wręcz przepadał za widowiskami i nieposkromionymi tłumami ludzi, nie wspominając już przy tym o szeroko pojętym hazardzie, który był nieodłączną częścią jego egzystencji, jak i wielką atrakcją na dzisiejszym święcie. Choć wygrane w zakładach podczas Gonitwy nie były tak duże, jak to niekiedy zdarzało się w „Mekce”, to mimo wszystko nie mógł się powstrzymać, by przypadkiem nie skorzystać z okazji. Nie zamierzał startować w Gonitwie – w zasadzie nigdy wcześniej nie brał nawet w niej udziału, gdyż wolał o wiele bardziej obserwować zaciętą walkę między zawodnikami z bezpiecznej odległości. Mógł jednak za to obstawiać, kto wygra tegoroczne wyścigi konne.
Nino cierpliwie stanął w kolejce, która ustawiła się do stoiska z zakładami. Przeglądał wcześniej zdobytą broszurę z nazwiskami zawodników, jednak nie wszystkie z nich mu coś mówiły – niektóre z nich kojarzył z magicznych gazet, gdyż na jej łamach pojawiały się wielokrotnie, dlatego ostatecznie postanowił zawierzyć się chimerycznemu losowi. Kiedy już udało mu się dotrzeć do okienka, to bez chwili wahania postawił na kobietę, czyli na Stanislavę Aristovą, którą tak naprawdę miał przyjemność już znać, drugi w kolejności był przedstawiciel smoczego rodu Mitrokhin, a trzeci – mężczyzna o węgierskich korzeniach. Mukhrani nie łudził się nawet przez moment, że cokolwiek wygra, ale tym samym nie potrafił sobie odmówić wzięcia udziału w zakładach. Po tym, jak udało mu się wszystko załatwić, pozostało cierpliwie czekać na rozstrzygnięcie wyników Gonitwy. W międzyczasie Nino sprężystym krokiem udał się w kierunku zatłoczonych targów magicznych, by zobaczyć, co interesującego do zaoferowania mają w tym roku sklepikarze. Może i mu uda się znaleźć coś dla siebie?

1. Stanislava Aristova
2. Grisha Mitrokhin
3. Dezső Gárdonyi


Nino z tematu
Gość
Anonymous

Pon Gru 23 2019, 11:07
Wszystko mi się podoba. Przecież wiesz, że żartuję — odpowiadam z fałszywym uśmiechem. Sambor wie, że do żartowania akurat bardzo mi daleko, ale po chwilowym zastanowieniu się, nie mam jednak ochoty na kłótnie o to, kiedy ta łajza w końcu zdecyduje się ostrzyc. W sumie? To jego głowa, jego sprawa, to on wygląda jak bezdomny i już chyba wolałabym, żeby ogolił się na łyso, bo lepiej świecić łysiną, niż wyglądać, jakby się nie widziało nożyczek od roku. Poza tym to byłyby dobrego złe początki. Może i przez chwilę nie miałby włosów, ale one rosną mu tak szybko, że wystarczyłyby dwa tygodnie i mój mąż prędko wyglądałby jak porządny człowiek.
Co do zamykania Azorka w piwnicy też nie żartuję. I Sambor też o tym wie. Wie również, że choć mam na to ochotę przynajmniej milion razy dziennie, to nie zrobiłabym tego. Nie zamknęłabym tego gada w żadnym ciemnym miejscu, bo to chyba doprowadziłoby do rozwodu, a mimo, że nie cierpię dziada (czyt. Sambora), to w życiu nie dałabym mu się ze mną rozstać. Okej, może i zostaliśmy zmuszeni do tego ślubu. Może i jakaś stara wariatka nawdychała się oparów jednego ze swoich wyjątkowo nieudanych eliksirów i wymyśliła sobie zabawną historyjkę o połączeniu rodów Wrońskich i Vasilchenko, przez którą dziś przeklinam mój los, ale przez te wszystkie lata zdążyłam poznać tego kretyna, który właśnie gromi mnie wzrokiem, za obrażanie jego Azorka i naprawdę chwała wszelkim istniejącym bogom, że on ze mną wytrzymuje. Nie ma lekko. Przysięgłam zemścić się za wszystkie te lata w Koldovstoretz, w których groził chłopakom, którzy chcieli się ze mną umówić, samemu nie robiąc nic, by jakkolwiek się ze mną porozumieć. Sambor nie jest złym człowiekiem. Jest irytującym, zakochanym wyłącznie w swojej pracy dziwakiem, do którego nie pasuję, ale… zależy mi na nim. Czasami, bardzo rzadko, ale jednak zależy.
Skoro już ROZMAWIAMY na temat twojej mamusi, to gdzie ona jest? — pytam. Już przemilczam sprawę tej paskudnej broszki. Jego pieniądze, jego sprawa, na co je wydaje. I tak przy najbliższej okazji ją wyrzucę, jeśli tylko się na nią natknę. Sambor i tak nie zauważy jej zniknięcia, ponieważ stawiam swoją różdżkę o to, że kupił ją wyłącznie dlatego, żeby zrobić mi na złość. Robi tak nad wyraz często, a ja nad wyraz mocno się już na to uodporniłam. — Sądziłam, że na pewno spotkamy tu kogoś z twojej wspaniałej rodzinki.
Chciałabym już pójść i zobaczyć w końcu tę przeklętą Gonitwę. A potem chciałabym wrócić do domu, owinąć się w najcieplejszy sweter jaki mam w domu, rozpalić w kominku i rozgrzać się grzanym winem, o którym myślę już od wczoraj. Obserwuję, jak Sambor kończy zakupy (te cholerne kolczyki też mu wypierdolę, jeśli nie są dla mnie!!!), po czym z ulgą notuję, że w końcu kierujemy się w stronę toru wyścigowego. Trochę mi cieplej, gdy mogę iść z nim pod ramię, co delikatnie poprawia mi humor. No i to, że kupił mi tę szkatułkę (choć i tak wciąż ma minusa za broszkę i kolczyki, kutas jeden).
Targowisko ciągnie się jeszcze przez kilkaset długich metrów. Zewsząd słychać namawianie i nawoływanie handlar, ale na całe szczęście mój mąż nie zwraca już na nie uwagi. Chyba bym umarła, gdyby zatrzymał się jeszcze przy jakimś stoisku. Chyba zauważył, że mi zimno i postanowił się nade mną zlitować.
Sambor! Zapomniałam jeszcze o zakładach! — krzyczę głośno, uderzając się z otwartej dłoni w czoło. Zakłady są nieodłączną częścią tej gonitwy i choć nigdy jeszcze nie wytypowałam zwycięzców dobrze, ani pewnie dziś też mi się nie uda, to jest to obowiązek, który muszę spełnić.
A może choć raz dopisze mi szczęście? Nie można mieć przecież ciągle pecha. Rodzice ustawili mi życie, nie poszło mi dobrze w miłości, to może w hazardzie mi się uda.
Ciągnę Sambora w stronę stoiska, w okół którego zebrała się całkiem liczna grupka ludzi. Stary Vladyslav oczywiście standardowo siedzi na swoim miejscu i nawet z końca kolejki czuję, jak wali od niego cebulą.
Na kogo by tu zagłosować... — Myślę na głos. Zerkam kątem oka na Sambora, sprawdzając jego reakcję. — Kto tam jest najbardziej przystojny? Enver Mihalache? Boris Onegin? Anton Gorodecki?
Oczywiście, że wygrana nie zależy od urody, tylko od konia i umiejętności jeźdźca, ale nie mogę powstrzymać się, by choć trochę podenerwować mojego męża. Sambor od zawsze był chorobliwie wręcz zazdrosny i każda taka wzmianka na milion procent przyprawia go o ból głowy. Uśmiecham się pod nosem, ogrzewając skostniałe dłonie w kieszeni płaszcza.
Chyba postawię w tym roku na Onegina. Co myślisz, kochanie? Jest dość przystojny? To w końcu, jakby nie patrzeć, twój kuzyn!
Gdy kolejka zmniejsza się i w końcu przychodzi nasza kolej, ostatecznie stawiam na Rodiona Mozorova. Drugie i trzecie miejsce typuję nad wyraz przypadkowo, byleby tylko jak najszybciej pójść dalej.

1. Rodion Mozorov
2. Antonina Bukharina
3. Anton Gorodecki
Sambor Wroński
Sambor Wroński
Stoisko z zakładami (Gonitwa) Tumblr_inline_msgttfZRMa1qz4rgp
Kaliningrad, Rosja
27 lat
błękitna
bogaty
różdżkarz
https://magicznarosja.forumpolish.com/t586-sambor-wronskihttps://magicznarosja.forumpolish.com/t630-sambor-wronski#1004https://magicznarosja.forumpolish.com/t629-sambor-wronski#1003https://magicznarosja.forumpolish.com/t632-pimpek#1007https://magicznarosja.forumpolish.com/t631-pan-wronski#1006

Pon Gru 23 2019, 12:19
- Nie mam pojęcia - odpowiadam tylko i wzruszam ramionami. Szczerze powiedziawszy również byłem przekonany, że spotkamy tu jakiegoś Wrońskiego, choćby wuja Mściwora, który pojawiał się zawsze tam, gdzie trzeba było rywalizować. Być może był już za stary, żeby dosiadać rumaka, a może wczoraj zapił do tego stopnia, że kac morderca bez serca nie pozwolił mu opuścić swoich komnat. Wcale bym się nie zdziwił, miłość do alkoholu mieliśmy we krwi. Może jeszcze, gdzieś w tłumie, natkniemy się na kogoś ze szlachetnego polskiego rodu? Właściwie trochę na to liczyłem; chciałbym natknąć się na Helenę z Piotrem, bo podczas Dziadów nie mieliśmy okazji porozmawiać, a naprawdę chciałbym poznać Romanova bliżej jeszcze przed weselem. - To samo mógłbym powiedzieć o twoich krewnych, żaden Vasilchenko nie pokusił się o udział w gonitwie? Jaka szkoda - rzucam z przekąsem, kręcąc lekko głową. Aż dziw! Naprawdę jeszcze przed naszym przybyciem do Kazania dałbym sobie różdżkę złamać o to, że ktoś z ukraińskiej familii dosiądzie dzisiaj wierzchowca. Odwracam twarz w kierunku małżonki i patrzę na nią spod uniesionym brwi. Zakłady, tak, nie mógłbym sobie tego darować - taką rywalizację to ja lubiłem. Kiwam więc głową; kilka lat wstecz nawet udało mi się zgarnąć wygraną, kto wie? Może i tym razem dopisze mi szczęście? Poczekamy-zobaczymy. Daję się poprowadzić do stoiska i wodzę spojrzeniem wokół, przysłuchując się rozmowom innych zgromadzonych. Być może uda mi się wyłapać jakieś drobne wskazówki, zanim zacznę typować zwycięzców. Ale mina mi rzednie, kiedy Sonia znowu się do mnie zwraca. Może poczuć, że spinają mi się wszystkie mięśnie i nieco mocniej dociskam łokieć do jej ręki. Spomiędzy moich warg wypada krótki, gorzki śmiech.
- Mihalache i Gorodecki? Naprawdę? To możesz się już pożegnać ze swoimi pieniędzmi, podobno obydwoje nie mają żadnych szans - wywracam oczami. To mi się obiło o uszy gdzieś w tłumie. I tak po słowach Wrońskiej nie postawiłbym na żadnego z nich. W pierwszym odruchu chciałem kibicować kuzynowi, ale kiedy Sonia o nim wspomniała, to i na to straciłem ochotę. Mam za to chęć zgrzytać zębami, a w duchu modlę się, by każdy z nich wyrżnął już na starcie i sobie ten głupi ryj obił. Wtedy na pewno przestaliby wyglądać tak przystojnie. Ponownie parskam śmiechem, z rozbawieniem kręcąc głową i postanawiam odbić piłeczkę w podobny sposób. - Nie wiem, Sonya, nie przyglądam się mężczyznom, kiedy wokół tyle pięknych zawodniczek. Dobrze, że to nie wybory miss szlachcianek, bo już w ogóle bym nie wiedział, na którą postawić! Wszystkie są naprawdę urocze. Zresztą nie zauważyłem, żeby Boris faktycznie był takim ciachem - krzywię się. Kłamię, pieprzony Onegin był zajebistą dupą i przypominałem sobie o tym za każdym razem, jak gdzieś wychodziliśmy, bo wszystkie panny obskakiwały go jakby był jakimś, nie wiem, bożyszczem! Może i w pewnym sensie był; właściwie nigdy mi to jakoś szczególnie nie przeszkadzało, przynajmniej nie musiałem opierać się żadnym pokusom, skoro przy Oneginie stawałem się wręcz niewidoczny. On zajmował się dzierlatkami, a ja w tym czasie mogłem poświęcać się temu, co naprawę sprawiało mi radość - pijaństwu. Lubiłem te nasze wypady i może powinniśmy niebawem wybrać się na jeden z nich? No, jak już przejdzie mi złość. Zerkam Soni przez ramię, podglądając na kogo się ostatecznie zdecydowała.
- Morozov? - pytam i unoszę jedną brew, po czym wywracam oczami, serio? Później przesuwam spojrzeniem po liście, przez chwilę dumając nad swoim wyborem. Pewnie zdecydowałbym się na całkiem inne zestawienie, ale chęć zrobienia Soni na złość jednak wygrywa z rozsądkiem - decyduję się postawić na same kobiety. - Aristova czy Bukharina... hmmm... och, Bukharina, w tych kolczykach wyglądałaby nieziemsko - mruczę pod nosem, na tyle jednak głośno, by moje rozterki dotarły do uszu Wrońskiej. Wiadomo przecież, że nieziemsko jest przynajmniej o poziom wyżej niż zjawiskowo. W końcu odhaczam wszystkie potrzebne rubryki i odwracam się w kierunku żony. - No, to załatwione. - Wychodzimy z kolejki, a ja zerkam na swój los. - Założę się o wszystkie skarby świata, że moja zawodniczka będzie lepsza od twojego - rzucam jej wyzwanie, spoglądając na nią kątem oka. No, może i wszystkie skarby świata to nie była najlepsza stawka, ale być może Sonya podbije ją jakoś sensowniej. Nawet nie dopuszczałem do siebie myśli, że odmówi, zbyt dobrze ją znałem.

1. Daria Aristova
2. Stanislava Aristova
3. Antonina Bukharina


Sambor i Sonya z tematu
Lev Abramov
Lev Abramov
Stoisko z zakładami (Gonitwa) AWbnbQb
Petersburg, Rosja
32 lata
przyłożnik
półkrwi
zamożny
pianista
https://magicznarosja.forumpolish.com/t654-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t672-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t673-lev-abramovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t674-zrzedahttps://magicznarosja.forumpolish.com/f90-mieszkanie-lva-abramova

Pon Gru 23 2019, 18:02
Atmosfera gęstniała - w pozytywnych emocjach, bynajmniej nie dyktowanych przez oschłą treść gończych listów. Ich oblicza łypały na uczestników, blade, z niespokojnym portretem; poruszane pod zrywem wiatru już przeszytego chłodem - jego oddech niósł ciężar proroctwa zimy, nieuchronną zapowiedź łańcuchów srogiego mrozu, mroźnych poranków i rychło pędzącej nocy, wzorów malowanych przez szron na przezroczach niczym przez natchnionego malarza.
Czas rozpoczęcia Gonitwy zbliżał się nieuchronnie. Nadchodziło wyzwanie, podniosłe, napełniające ród Goncharovów dumą. W centrum znaleźli się wszyscy zgłoszeni śmiałkowie. Sam Abramov jedynie miał obserwować, nie wliczał się w poczet entuzjastów podobnych zmagań. Podobnie nie był też miłośnikiem hazardu, choć skromna, na pozór nieodcinająca się swoim wyglądem budka, bliżej nieznaną siłą przywiodła jego spojrzenie.
Zaśmiał się krótko w duchu. Nikt inny jak Boris Onegin miał zamiar wziąć udział w zawodach. Dawno nie widział się z przyjacielem, dorównującym mu liczbą najrozmaitszych plotek, bohatera nagłówków Avoski. Zaryzykował. Nie wierzył w swą nieomylność, tak samo, jak najwyraźniej nie wierzył w niezwykłą passę Borisa - był zbyt sceptyczny na równy dar zaufania. W geście najzwyklejszej zabawy, kaprysu, obrał więc skandalistę na pierwszym miejscu. Na drugim zdecydował się ulokować Węgra o gniewnym i pewnym siebie spojrzeniu. Na trzecim wybrał kojarzonego z Akademii Morozova. Nie traktował zakładu poważnie, podobnie jak nie rozliczał siebie z każdego, uchodzącego z portfela rubla.
Bez większych, odczuwanych nadziei, oddalił się wkrótce od budki. Miał wiele, innych ważniejszych spraw, tłoczących się w jego głowie, nawołujących chórem. Odkąd zobaczył Svetlanę, wiedział że każdy krok obarczony będzie wspomnieniem o niej, o możliwym (i pożądanym) spotkaniu, do którego zamiar miał doprowadzić.

1. Boris Onegin
2. Dezső Gárdonyi
3. Rodion Morozov


Lev z tematu
Rada Mironova
Rada Mironova
Szczęście to przyjemność, której się nie żałuje
Petersburg, Rosja
20 lat
tęsknica
nieznana
przeciętny
florystka w Edenie, aktorka dramatyczna w Dziwnym Teatrze, morderczyni szukająca szczęścia
https://magicznarosja.forumpolish.com/t798-rada-mironova#2304https://magicznarosja.forumpolish.com/t842-rada-igorevna-mironova#2465https://magicznarosja.forumpolish.com/t820-rada-i-mironova#2392https://magicznarosja.forumpolish.com/t834-szczesciarz#2433https://magicznarosja.forumpolish.com/t840-twoj-koszmar-senny#2457

Wto Gru 24 2019, 13:40
Kolejka była długa, ale Radę to nawet cieszyło. Chciała zobaczyć ile osób pod wpływem jej aury zrezygnuje ze stania i czekania na możliwość obstawienia wyścigów. A może ze smutku oszaleją i zaczną się kłócić? To zawsze ciekawsza reakcja niż zwykły płacz. W ręku trzymała informację o jeźdźcach, którzy się zakwalifikowali do tej arcytrudnej gonitwy. Anton Gorodecki był lekarzem, a ci prócz biegania po eliksiry (a może nawet nie) nie mają zbyt dużo ruchu. Równie dobrze mógł się dostać, bo jest chudym, niskim patykiem, którego wierzchowiec nawet nie odczuje. Stanislava Aristova za to była chwalona za zamiłowanie do polowań, a więc pewnie miała trochę pary w nogach. A nogi podobno są ważne przy wyścigach, toteż wstępnie ją uwzględniła. Grishę Mitrokhina też postanowiła uwzględnić, w końcu szlachcic od smoków pewnie musiał dbać o kondycję, by móc spierdalać przed smoczym ogniem. W końcu każdy człowiek przez odpowiednią ilość płomieni staje się łatwopalny. Daria Aristova wydawała się za młoda, by chciało jej się dbać o kondycję. Artemi gdzieś jej mignął kątem oka i wyglądało na to, że o siebie dba (jeśli go z nikim nie pomyliła), więc postanowiła także pomyśleć nad postawieniem na niego. O Enverze nie słyszała, więc zaraz zjechała po jego nazwisku wzrokiem i więcej nie poświęciła mu myśli. Boris swą siłę i umiejętności fizyczne podobno ćwiczył tylko w łóżku, więc nie wydał jej się dobrym kandydatem do postawienia na niego pieniędzy. Ten Węgier o ciężkim do wymówieniu nazwisku też wydawał się konkretny, w końcu skoro pracował jako łowca, to na pewno musiał sporo wędrować, a to ćwiczy nogi. Rodiona nie znała, a z Antoniną miała ten sam problem, co z Darią.
Rada wreszcie wypełniła kuponik ze swoimi propozycjami, szybko dostała się do okienka dzięki wygnaniu co smutniejszych ludzi swoją aurą tęsknicy i postawiła niewielkie oszczędności, licząc że uda jej się coś wygrać. I tak nie były jej do niczego potrzebne, a nagrody pocieszenia ją zachęcały do ryzyka.

1. Dezső Gárdonyi
2. Stanislava Aristova
3. Artemi Kuragin

Rada z tematu
Sponsored content


Skocz do: