Mistrz Gry
Mistrz Gry
Szklarnie na dachu Xfrk63Q
https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Pon Cze 24 2019, 22:02
Szklarnie na dachu

Szklarnie na dachu zostały specjalnie przygotowane dla studentów kursu zielarskiego, którzy z racji wyboru kierunku studiów muszą nauczyć się zajmować zarówno tymi pospolitymi, jak i mniej popularnymi ziołami i roślinami. Wybudowano ich kilka, aby istniała możliwość hodowli gatunków z różnych, nawet najzimniejszych czy najgorętszych rejonów świata. Prócz kursantów i ich wykładowców raczej nikt tu się nie pojawia – to właśnie studenci są w głównej mierze odpowiedzialni za sukces lub porażkę w hodowli wszelakich znajdujących się tu gatunków. Uważni znajdą również ukryte ławki, posągi czy fontanny, które mają umilić czas osobom tu przebywającym.

.
Zlata Potocka
Zlata Potocka
Szklarnie na dachu GranularAppropriateBlueandgoldmackaw-max-1mb
Petersburg, Rosja
20 lat
czysta
zamożny
studentka inżynierii magicznej (I rok), rzeźbiarka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1432-zlata-potocka#8050https://magicznarosja.forumpolish.com/t1460-zlata-jagoda-potocka#8587https://magicznarosja.forumpolish.com/t1458-zlata-j-potocka#8560https://magicznarosja.forumpolish.com/t1457-pierog-ruski#8549https://magicznarosja.forumpolish.com/

Sro Lip 08 2020, 16:28
3.03.1998

Patrząc na to ile gatunków roślin tutaj rozpoznawała aż zastanawiała się czy pójście na kurs zielarski byłoby wykorzystaniem jej wiedzy i ułatwianiem sobie życia, czy marnowaniem czasu na wiedzę, którą posiadła w stopniu ją zadowalającym. Petersburski Uniwersytet Magiczny oferował jednak tyle ciekawych kursów, że szczerze mówiąc Jagoda miała problem wybrać którykolwiek. Wybrała ten najbliższy jej sercu, ale przecież nawet nie planowała potem pracy w zawodzie. Nie żeby wiedziała co chce robić - mimo, że weszła na drogę rzeźbiarstwa ciągle nawiedzały ją wątpliwości czy na pewno powinna skupić się na byciu artystką. Nic dziwnego, że za rok rozważała kolejny kurs. Chciałaby dać sobie radę aż z dwoma, jednak czy to wykonalne?
Nieważne. Pragnęła na razie o tym nie myśleć spotykając się na okienku z Tosią. Lubiła tę dziewczynę - dobrze się rozumiały, nawet pomimo trochę różnych temperamentów. Zlata - przynajmniej we własnym mniemaniu - była dość spokojna przez chorobę. Antonina za to wydawała jej się pełna energii.
Poczekała na przyjaciółkę przy wejściu. Na jej widok szeroko i szczerze się uśmiechnęła. - Witaj kochana - przywitała się z nią przyjacielskim całusem w policzek nie zważając na szalejącą w Rosji chorobę. Bogowie ją chronią albo i nie, przekona się, a że i tak nie ma na to wpływu to co miała się przejmować? - Chodź, znam fajne miejsce z fontanną tutaj - zachęciła, ale nie ciągnęła jej na siłę. Może Bukharina sama też błąkała się po szklarniach w czasie przerw, gdy potrzebowała odsapnąć i sama znała fajne miejsce. Zlata nie zamierzała narzekać, byle mogła już na miejscu coś zjeść.
Antonina Bukharina
Antonina Bukharina
I wanna be your endgame
Astrachań, Rosja
19 lat
wieszczy
błękitna
bogaty
studentka kursu klątwołamaczy (I rok)
https://magicznarosja.forumpolish.com/t825-antonina-bukharina#2401https://magicznarosja.forumpolish.com/t862-antonia-bukharina#2539https://magicznarosja.forumpolish.com/t863-antonia-bukharina#2540https://magicznarosja.forumpolish.com/t871-korespondencja-panny-antoniny#2606https://magicznarosja.forumpolish.com/f102-posiadlosc-bukharinow

Sob Lip 11 2020, 00:51
Prawda była taka, że Antonina była zachwycona studiami. Uwielbiała wykładowców (hie, hie, hie), nowo nabytą wiedzę i klimat, do którego będzie wracać ze swoistym sentymentem. Wbrew wszelkim pozorom, edukacja była dla niej najważniejsza. Zawsze przychodziła na zajęcia kilka minut wcześniej, na przerwach można było zobaczyć ją z książką, a torba, którą taszczyła na ramieniu, zawierała zawsze zbyt wiele książek z biblioteki, które młoda Bukharina niemalże pochłaniała. Uwielbiała się uczyć, jakkolwiek irracjonalnie to nie brzmiało, patrząc na jej jednoczesne umiłowanie próżności i pasję do brylowania na salonach. Studia były zawsze najważniejsze. Miała wrażenie, że rodzice wybaczą jej niemalże każdą plotkę i występek godzien dzikiego dziewczęcia, a nie panny z dobrego rodu, o ile jej wyniki w edukacji będą nieskazitelne. Dlatego zawsze najpierw uzupełniała karty ćwiczeń, a dopiero potem biegła do Caravaggia z sakiewką pełną pieniędzy, patrzeć jak ruble magicznie zamieniają się w biżuterię- wystarczył tylko jeden ruch palca wskazującego i już. To dopiero magia. Magia zakupów. Jeśli o tę dziedzinę chodzi, to miała absolutnie genialną wykładowczynię- Hersillę Mitrokhinę, która jak mało kto, doskonale tłumaczyła zasady działania świata pełnego żądzy i pieniędzy. Jednak zanim żądze i pieniądze to suche fakty, które spisali w opasłych tomiszczach czarodzieje, których nazwiska były zdecydowanie zbyt pospolite, by łamać sobie głowę ich zapamiętywaniem.
Na szczęście na studiach udało jej się nawiązać godziwe znajomości, choć na początku roku akademickiego, była dość boleśnie rozczarowana swoimi rówieśnikami i ich niedorzecznie prymitywnym poczuciem humoru. Kiedy była już pewna, że otacza ją banda głupich wieśniaków, w całym tym morzu gówna odnalazła najprawdziwszą perłę- Zlatę Potocką. Złotowłosa, choć znacznie spokojniejsza od Antoniny, wydawała się ją wyjątkowo dobrze rozumieć i nie osądzać negatywnie na podstawie zasłyszanych plotek. Co prawda nie studiowały tego samego kierunku, ale często spotykały się na przerwach, by wymieniać się poglądami na tematy światłe, jak i te dotyczące najnowszej kolekcji Evy Zakharenko, a także kto z kim i dlaczego. Czyż to nie idealnie?
- Zlatka! - uścisnęła ją wesoło i podążyła za nią w kierunku szklarni, rozglądając się wokół z nieskrywaną ciekawością.
- Jak ty je znalazłaś? Nie pokazują tego w przewodniku dla pierwszorocznych! - rzuciła radośnie, obracając się w miejscu, by mieć pełen obraz zagospodarowanej przestrzeni na dachu.
- Co u Ciebie słychać, jak życie? - zagaiła lekko, idąc za nią w tylko znanym Potockiej kierunku.
Zlata Potocka
Zlata Potocka
Szklarnie na dachu GranularAppropriateBlueandgoldmackaw-max-1mb
Petersburg, Rosja
20 lat
czysta
zamożny
studentka inżynierii magicznej (I rok), rzeźbiarka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1432-zlata-potocka#8050https://magicznarosja.forumpolish.com/t1460-zlata-jagoda-potocka#8587https://magicznarosja.forumpolish.com/t1458-zlata-j-potocka#8560https://magicznarosja.forumpolish.com/t1457-pierog-ruski#8549https://magicznarosja.forumpolish.com/

Sro Lip 22 2020, 22:40
Szczerze mówiąc dla Zlaty bycie wieczną studentką było kuszącą propozycją. Chętnie pozostałaby na uczelni wiele lat dostając się na kolejne kursy, które w pewnym sensie nie obligowały do podjęcia zawodu - jak na przykład magomedyczny. Ale cóż, jak się kochało zdobywać wiedzę to się miało problemy tego pokroju. Ale w sumie Jagoda chciała mieć takie problemy. Wolała to niż martwić się swoją przyszłością utkaną przez Dole, na którą nie miała wpływu, rozważać na ile Gavril przyczynił się do śmierci Klary albo jakiego męża jej znajdą. Przy tym kłopoty na Petersburskim Uniwersytecie Magicznym wydawały się wręcz przyjemne.
A plotki na temat Tosi? Cóż, Zlata miała do tego pogańskie podejście, choć na głos niechętnie się do tego przyznawała, wiedząc jak inne osoby ich pochodzenia patrzą na takie sprawy. Osobiście uważała jednak, że wśród bogów nie bez powodu znajdował się Jaryło, a Tosia choćby robiła te "okropne rzeczy" dziesięć razy częściej niż twierdzili w gazetach to i tak nie zniechęciłoby to Potockiej do przyjaźni z Bukhariną. Byle jej to wyszło na zdrowie!
- A jakoś znalazłam wyjście na dach i polubiłam tu przychodzić. Można zaznać trochę egzotyki i spokoju od co poniektórych ludzi - na każdym roku na każdym kierunku trafiały się osoby, które zostały przyjęte chyba przez błąd dziekanatu lub innej osoby decyzyjnej w tej sprawie. Nie tylko Antonina chciała mieć czasem od takowych spokój. - Hmmm, z ciekawszych rzeczy wydaje mi się, że mogę wreszcie wziąć się za tworzenie zaklęć. Myślę, że dam radę. Rodzice chyba powoli rozglądają mi się za mężem, ale osobiście wolałabym poznać kogoś jeszcze nie na poważnie, bo pewnie trafię na jakiegoś niedojrzałego rówieśnika. No i chciałabym zaplanować wystawę swoich rzeźb, kwestia funduszy - uśmiechnęła się do przyjaciółki. Przez zmęczenie powodowane chorobą spełnianie jej planów często się przedłużało. - A u ciebie? Dali ci wreszcie spokój czy dalej sugerują Feliksa? - dziewczyna tylko o nim słyszała, ale z tego co Bukharina mówiła on zupełnie nie był dla niej.
Antonina Bukharina
Antonina Bukharina
I wanna be your endgame
Astrachań, Rosja
19 lat
wieszczy
błękitna
bogaty
studentka kursu klątwołamaczy (I rok)
https://magicznarosja.forumpolish.com/t825-antonina-bukharina#2401https://magicznarosja.forumpolish.com/t862-antonia-bukharina#2539https://magicznarosja.forumpolish.com/t863-antonia-bukharina#2540https://magicznarosja.forumpolish.com/t871-korespondencja-panny-antoniny#2606https://magicznarosja.forumpolish.com/f102-posiadlosc-bukharinow

Wto Wrz 01 2020, 00:36
Słuchała jej uważnie, choć ciężko było się nie rozglądać wokół, gdzie za wielkimi szybami powoli rosły najróżniejsze rośliny, a nawet pilna w nauce Antonina, nie potrafiła nazwać większości z nich. Egzotyka była widoczna na pierwszy rzut oka, albowiem feeria barw była absolutnie nieadekwatna do otaczającej ich rzeczywistości, która była znacznie bardziej szaro-bura niż jakikolwiek Rosjanin by przyznał. Może stąd te wszędobylskie złote akcenty, ażeby odwrócić uwagę od panującej wokół nijakości. Złoto było prestiżem, więc wszystkie damy dbały o to, by mieć go na sobie zawsze jak najwięcej. Nawet teraz można było dostrzec niewielkie złote kolczyki w uszach panny Bukhariny, a na palcach miała tyle pierścionków, że śmiało należałoby rozważać, czy potrzebuje ich do samoobrony i jak jej chude palce są w stanie je wszystkie pomieścić naraz. Ta młoda szlachcianka była uosobieniem stereotypowej Rosjanki, albowiem na jej ramionach błyszczało piękne futro, a włosy miała starannie wyczesane tak, żeby sprawiały wrażenie, że ma ich dwa razy tyle niż zwykle. Taka moda, a Antonina musiała tej modzie ulec.
- Mam wrażenie, że z każdym tygodniem przybywa ludzi, od których chciałabym odpocząć. Naprawdę nie rozumiem, czy można w dzisiejszych czasach napić się jeszcze wódki, a potem nie powiedzieć o tym każdemu, kto ma uszy i jest pod ręką? - prychnęła, ani trochę nie kryjąc swojego zdegustowania. Oczywiście nie gardziła alkoholem- był on cudowną rozrywką, którą należało celebrować w odpowiednim towarzystwie, jednakże fakt jego spożycia nie czynił kogoś superfajnym. Historie o ekscesach będących konsekwencją nieumiejętnego picia, odbijały się od akademickich murów każdego dnia, a Antonina miała ich już po dziurki w nosie. Była przekonana, że jak jeszcze raz ktoś pochwali się jej, że sam obalił połówkę Bielugi, a potem sikał z balkonu, to z jej uszu popłynie krew. Nie rozumiała, jak ludzie aspirujący do bycia kwiatem inteligencji rosyjskiej mogą być tak ograniczeni umysłowo i, nie bójmy się tego słowa, prymitywni.
- W kwestii wystawy... jeśli chcesz, mogę Ci pomóc. Porozmawiam z ojcem, może znajdzie Ci jakiegoś godziwego mecenasa, który chętnie wyłoży swoje ruble, by nacieszyć oko Twoją twórczością - uśmiechnęła się do niej lekko, bo widziała w tym niewątpliwie szansę dla młodej Potockiej. Co prawda ojciec zajmował się malarstwem, ale świat sztuki był na tyle niewielki, że na pewno musiał znać kogoś, kto preferuje bardziej trójwymiarowe formy wyrażania swojego talentu artystycznego. Sama nie zamierzała jej ofiarować swoich pieniędzy, albowiem miała wrażenie, że byłoby to mocno krępujące dla złotowłosej, a nie chciałaby, żeby między nimi były jakieś niezręczności.
- Och, są coraz bardziej bezpośredni i coraz bardziej nachalni. Feliks jednak jest daleko poza moimi upodobaniami. Chciałabym się związać z mężczyzną, który będzie na tyle wykształcony i inteligentny, że każdego dnia będzie mi rzucał wyzwanie, by wiedzieć więcej i wciąż się rozwijać. Potrzebuję mężczyzny, który się mną zaopiekuje. Mały Dolohov ledwo potrafi ogarnąć swoje zwierzątko, a buty codziennie sznuruje mu chyba siostra, bo to już dla niego zbyt zaawansowane zajęcie. Chce męża z prawdziwego zdarzenia, a nie popierdółkę sugerowaną przez rodzinę. Rozumiesz mnie? - powiedziała cicho, tak by tylko dotarło to do uszu Zlaty, a nie rozniosło się niepotrzebnie. Ufała blondynce jak mało komu i wiedziała, że ta rozmowa zostanie tylko między nimi.
Sponsored content


Skocz do: