Mistrz Gry
Mistrz Gry
Wiwarium Xfrk63Q
https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Nie Cze 30 2019, 00:17
Wiwarium

Pomieszczenie służące do przetrzymywania drobnych zwierząt lub roślin w warunkach maksymalnie zbliżonych do naturalnych, w celu ich prezentacji, chowu, hodowli lub badań – zależnie od potrzeby. Wiwarium w Ministerstwie zostało przygotowane z prawdziwym rozmachem – w środku znajdują się chyba wszystkie gatunki z terenów Unii Słowiańskiej, które w razie potrzeby są na wyciągnięcie ręki pracowników Prikazu ds. Magicznej Fauny i Flory. Wchodząc do środka staje się na podwyższeniu, z którego łatwo obserwować co się dzieje wewnątrz oszklonej ścianki. Osoby potrzebujące konkretnego gatunku muszą same go znaleźć i złapać – w tym celu dostają sprzęt, dzięki któremu nie zrobią nikomu ani niczemu krzywdy.

Lena Wrońska
avatar
Wiwarium Giphy
Kaliningrad, Rosja
34 lata
poświst
błękitna
bogaty
urzędniczka-badaczka, Prikaz ds. Magicznej Fauny i Flory
https://magicznarosja.forumpolish.com/t548-lena-wronska#755https://magicznarosja.forumpolish.com/t577-lena-wronska#845https://magicznarosja.forumpolish.com/t578-lena-wronska#847https://magicznarosja.forumpolish.com/t581-poczta-wronskiej#852https://magicznarosja.forumpolish.com/f120-mieszkanie-leny-wronskiej

Pią Maj 15 2020, 23:14
14.01.1998 r.

Nikt, kto znał genetykę Heleny, jak i samą zainteresowaną, nie był zdziwiony jej obecnością w wiwarium. Starała się przesiadywać tutaj tak często, jak tylko mogła sobie na to pozwolić. Po prostu kontakt ze zwierzętami bywał lepszy od kilkugodzinnego spisywania sprawozdań i raportów, które i tak dotyczyły obecnych tutaj czy w rezerwacie stworzeń. Podobnie było z roślinami. Kiedyś nawet zastanawiała się czy ktoś jest w stanie porozumiewać się z nimi; nierzadko było to wspominane w różnych bajaniach, z którymi zdążyła się zapoznać przez te wszystkie lata. Kiedy jednak próbowała to sprawdzić, to została wyśmiana przez jedno ze stworzeń, że przecież to absurdalne.
No, może i tak. Ale ciekawość była zbyt silna, żeby nie podjąć się takiej próby.

W każdym razie, dzień pracy rozpoczęła całkiem rutynowo. Wpierw sięgnęła po wszystkie listy, które zdążyły dotrzeć, a z którymi należało się zapoznać i na nie odpowiedzieć. Kubek kawy już się napełniał samoistnie, dzięki czemu nie musiała odrywać się od roboty. Dalej sięgała po sprawozdania. Wpierw te niedokończone, potem wymagające poprawek. Później, po kubku kawy, sięgała już po herbatę słodzoną wiśniową konfiturą. Przygotowywała pergamin, na którym niedbale odnotowywała datę, jak i zwierzę, z którym miała się porozumieć.
Pracownicy z najbliższego grona, z którymi Wrońska miała zdecydowanie lepszy kontakt, mieli pojęcie o jej zdolnościach. Nie przeszkadzali kobiecie, gdy postanowiła skierować się do wiwarium.
Hałas czy też zaaferowanie się gościem od razu uderzyło do uszu Leny, która nadzwyczaj łagodnym tonem, przywitała się z co poniektórymi osobnikami.
Najpierw postanowiła zbliżyć się do części, w której przebywały jaroszki. Stworzenia choć psotne i bystre, to jednak w ostateczności całkiem przymilne. Nie musiała się obawiać, że któreś z nich wplącze się w jej włosy, zniszczy spódnicę czy zegarek. A i to się zdarzało.
Przykucnęła wśród pajęczaków. Sprawdziła czy starczy żywności i wody. Jeśli była taka potrzeba, to zaraz odnotowała konieczność napełnienia.
Jeden z zająców został pieszczotliwie nazwany Avroskiem. Był z tych bardziej współpracujących i przebywających najdłużej stworzeń. Helenie dość szybko udało się oswoić zwierzę z jej osobą, aby zdobyć wystarczające zaufanie. Dzięki temu kobieta mogła nadrobić informacje ze świata zwierzęcych plotek, które prawdopodobnie dostosowały się do Ministerstwa Magii - poczta pantoflowa działała u nich równie sprawnie. Nie zyskała jednak jeszcze takiej prędkości.
Przycupnęła obok zwierzęcia z zapraszającym gestem. Zwierzę zaraz wskoczyło na kolana Heleny, badając okolicę z tej wysokości. Zdążył się z nią zapoznać już dawno - gdzieś dalej był boks żmija, a i mrucek kręcił się bezwiednie.
"Czy wydarzyło się coś nowego?", zagadnęła Helena, wodząc palcami po futrzastym grzbiecie. Ton, jak zazwyczaj przy zwierzętach, miała łagodny.
Krótkie pytanie, a już była w stanie dowiedzieć się, że żmij z mruckiem się pokłócił. Co brzmiało zabawnie, bo niby w jaki sposób i o co? Prawdopodobnie chodziło o hałas, ale ten ponoć spowodował stukacz, który drażni pozostałych od kilku dni; narzekał ponoć na to, że niewygodnie mu się siedzi i wolałby zmianę miejsca.
Kto by pomyślał, że wszystko takie rozpuszczone. Helena jednak nie miała zamiaru tym razem poświęcić pozostałym stworzeniom tyle czasu, co Avrosowi.
"A czegoś ci brakuje?"
Zaraz usłyszała, że zwierzę pragnęłoby wyjść na zewnątrz, trochę pokicać po starej polanie, z której został zabrany. Nawet pamiętała, jak Mir przyniósł zwierzęta, o mało nie tracąc życia. Raz, że te były wobec niego nieufne, a dwa - był przecież pożar w tamtych okolicach lata temu.
"To jeszcze trochę. Niedługo może do rezerwatu was przeniesiemy. Pokaż rogi", poprosiła, zwracając jaroszka ku sobie. Całkiem niedawno zauważyła zmiany co poniektórych wypustek, które jej się nie podobały. Od razu zostało to odnotowane, a odpowiedni pracownik dwa razy w tygodniu pojawiał się z przygotowaną maścią, aby zaaplikować zbolałemu zającowi. "A tu cię boli?" dotknęła jedną z zaognionych wypustek. Delikatnie, żeby większej krzywdy nie zrobić, a jedynie sprawdzić działanie używanego środka.
Dalej Helena dyskutowała z jaroszkiem o tym, co się dzieje; że zima w mieście szaleje, że śnieg prószy i sypie, a już trzecia osoba zamiast do pracy to wylądowała w Hotynce. Staremu Ibramowi trochę śniegu na głowę spadło, zaś Anna postanowiła pomóc laboratoriom w szpitalu.
Trochę czasu minęło. Może nie cała zmiana, ale z pewnością dwie godziny, podczas których Wrońska mogła posłuchać jaroszka i pozostałych stworzeń. Starała się nawet je uspokoić.
Przy wyjściu z wiwarium pozostawiła wszelkie notatki na pergaminie. Wytyczne, którymi miał zająć się kto inny na resztę dnia.

/ zt

Skocz do: