Mistrz Gry
Mistrz Gry
Pracownia malarska Xfrk63Q
https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Sob Sie 22 2020, 11:16
Pracownia malarska

Pomieszczenie jest dość niewielkie jak na standardy w rezydencji Aristovów. Białe ściany, gdzieniegdzie zaplamione kolorowymi akwarelami, są całkowicie puste, tylko na jednej z nich znajduje się potężne okno, które zapewnia wystarczająco dobre oświetlenie do pracy w ciągu dnia. Na środku pokoju stoi drewniana sztaluga, a obok niej dwa czarne krzesła – jedno dla artysty, drugie dla portretowanej osoby lub widza. Czyste płótna, obrazy czekające na odnowienie, te aktualnie odnawiane oraz autorskie dzieła Evgenii – wszystkie są posegregowane i znajdują się w różnych kątach pomieszczenia. Odrestaurowane zabytki leżą na czarnym stole obok drzwi, zapakowane w szary papier. Zaraz obok stołu stoi drewniana szafa, w której znajdują się wszystkie farby i chemikalia potrzebne w pracy konserwatora.

Semyon Aristov
Semyon Aristov
Moskwa, Rosja
27 lat
błękitna
majętny
przedsiębiorca w rodzinnym biznesie, lichwa
https://magicznarosja.forumpolish.com/t696-semyon-aristovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t749-semyon-aristov#1870https://magicznarosja.forumpolish.com/t750-semyon-aristov#1871https://magicznarosja.forumpolish.com/t748-ikarhttps://magicznarosja.forumpolish.com/f131-zloty-palac-moskwa

Sob Sie 22 2020, 20:16
31.03.98

Pracownia Gieni była jej sanktuarium. Semyon nigdy wcześniej nie przekraczał jej progu, ponieważ raczej nie interesowała go sztuka, jaką uprawiała młodsza siostra – jeśli już nadarzyła się okazja, potrafił pochwalić skończony produkt, ostateczny efekt. Zwykle jednak trzymali się swoich zajęć, nie ingerując za bardzo w zawodowy świat drugiej osoby, zwłaszcza że żadne z nich nie miało pojęcia o pracy drugiego. Semyon zresztą nie oczekiwał od żadnej z sióstr zaangażowania w prowadzenie rodzinnego przedsiębiorstwa, od żadnej oprócz Stanislavy, której obecność nie była mu na rękę, ale którą musiał tolerować. Do czasu, dodał jeszcze w duchu. Ta myśl, obietnica przyszłości poza cieniem starszej siostry, została z biegiem czasu odarta z silnych uczuć. Zapewne miało to coś wspólnego z nadmiarem wydarzeń w ostatnich miesiącach.
Teraz trwał okres ciszy, regres napięcia. Największym wydarzeniem ostatnich dni było dzisiejsze odebranie zaproszenia na Bal Wiosenny u Kuraginów z rąk służącego, co powinno być wspaniałą wieścią. Semyon mógł wreszcie opuścić gardę i odetchnąć pełną piersią, nie obawiając się o to, że ktoś chciałby skrzywdzić jego lub, co gorsza, jego rodzinę. Więźniowie z Chatangi nadal byli na wolności, a epidemia zbierała swoje żniwo wśród magicznej społeczności, ale skoro nie działo się to w jego najbliższym otoczeniu, potrafił to zignorować. Właściwie m u s i a ł to zignorować, żeby nie roztrząsać w myślach problemów, które tak naprawdę nie były istotne. Miał ważniejsze sprawy na głowie. A jeśli nie, mógł wreszcie odpocząć. Powinien móc.
Zaproszenie na bal przyszło nieoczekiwanie, ale nie tak nagle, jak zaproszenie do pracowni Gieni. Wiedziała, że nie wchodził tam ze swoich powodów, więc dlaczego tak bardzo nalegała, żeby dzisiaj pojawił się tam w tak tajemniczy sposób? Czy chciała podzielić się z nim jakimś sekretem? Nie wyglądało na to – zresztą nie byli aż tak blisko, żeby z łatwością mówić o tematach, jakie nie przystoją arystokratom. Semyon był jednak gotowy wysłuchać swojej siostry. To był jego obowiązek jako brata. Dla Stasi i Darii zrobiłby to samo.
Przyszedłem – oznajmił krótko, odwracając uwagę Gieni od czegokolwiek, co właśnie robiła. Nie znał się ani trochę na malowaniu.
Zauważył, że wnętrze pracowni nie pasowało zupełnie do reszty Złotego Pałacu. Pokój wyglądał prawie jak niedokończony ze swoimi nagimi białymi ścianami i skąpym umeblowaniem. Mimo to ciężko było nie czuć się tutaj przytłoczonym – wszędzie w zasięgu wzroku leżały, stały lub wisiały obrazy w różnym stanie ukończenia. Semyon nie odważył się postąpić ani jeden krok naprzód bez wyraźnego zaproszenia. W ten sposób jeszcze przez chwilę czuł na plecach powiew z korytarza, ale wdychał już jedynie ciężkie powietrze wypełnione smrodem farb i innych chemikaliów, o których wiedziała zapewne tylko Gienia. Co jest takie ważne, żeby mnie tu prosiła?, zapytał się w myślach, jednak istniała jedna osoba, która mogła mu na to pytanie odpowiedzieć. Nie był to on.
Dlaczego chciałaś, żebym przyszedł? Coś się stało?
Prawdziwy powód pewnie nigdy nie przeszedłby mu przez myśl.
Evgenia Aristova
Evgenia Aristova
Pracownia malarska 11f33803248405acc624c94dc7d6443b
Moskwa, Rosja
26 lat
błękitna
majętny
była baletnica, konserwator dzieł sztuki
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1410-evgenia-aristova#7754https://magicznarosja.forumpolish.com/t1440-evgenia-aristova#8084https://magicznarosja.forumpolish.com/t1420-evgenia-aristova#7894https://magicznarosja.forumpolish.com/t1441-terpsychora#8085https://magicznarosja.forumpolish.com/f131-zloty-palac-moskwa

Wto Sie 25 2020, 23:52
Evgenia pociągnęła pędzlem pokrytym czerwoną farbą po niespełna dziewięćdziesięcioletnim płótnie. Kto śmiał przechowywać prawie nowy obraz w starej, wilgotnej piwnicy pełnej robactwa? Dzieło z początku XX wieku powinno wisieć w galerii i oczarowywać zwiedzających, a nie leżeć na sztaludze konserwatora i rozpadać się przy najlżejszym dotknięciu. Jednak, mimo tak ogromnych zniszczeń, nadal był to jeden z najpiękniejszych obrazów, jakie Aristova miała okazję kiedykolwiek odnawiać. Bogactwo kolorów zachwycało zarówno krytyka, który doszukiwał się głębi w abstrakcyjnych kształtach, jak i przeciętnego odbiorcę, który widział po prostu kolejne dzieło artysty zainspirowanego mugolską sztuką współczesną. Właściwie to nie była pewna, jak wyglądają obrazy ze świata niemagicznego – po prostu było w tym dziele coś, co nie pasowało do znanej jej rzeczywistości.
Ale nawet dbanie o coś tak intrygującego nie pozwalało jej się skupić – w chwili głębokiego zamyślenia pokryła szkarłatem niebieski trójkąt. Szlag by to. Rzuciła ze złością pędzlem, co było niepotrzebne i głupie, gdyż ściany w pracowni przeszły już zbyt wiele. Widoczne na nich plamy koloru były pamiątkami z podobnych sytuacji i częstych potknięć Gieni podczas noszenia farb. A ta dziura nad stołem to efekt źle przeprowadzonego remontu czy uderzenia jakiejś metalowej puszki po farbie? Zapewne to drugie.
Westchnęła zrezygnowana i zamieniła obraz nędzy i rozpaczy na czyste płótno. Utknęła w błędnym kole, co nie zdarzało jej się zbyt często. Ogarnęła ją niemoc twórcza, która objawiała się zarówno tym, że Gienia nie potrafiła stworzyć nic autorskiego, jak i psuciem wszystkiego, czego tylko dotknęła. To wszystko przez stres – nadal nie zapomniała o tym, jak wiele przeszło jej rodzeństwo w ostatnim czasie, a teraz jeszcze cały czas myślała o tym, że musi wyjść za mężczyznę, który jej nie kocha. Zresztą, ona również go nie kochała. Na domiar złego stara kontuzja dawała się jej we znaki i ból sprawiał, że nie spała zbyt wiele. Dlatego teraz trzęsły jej się ręce, wzrok mętniał, a raz nawet udało jej się zasnąć podczas pracy i omal nie wylądowała twarzą w fioletowej farbie. Przynajmniej dopasowałaby kolor cery do cieni pod oczami.
Był tylko jeden sposób, by wyrwać się z tego tragicznego stanu. Za każdym razem, gdy miała problemy i chciała oderwać się od rzeczywistości, zamykała się w pracowni i malowała, najczęściej krajobrazy. Tylko co miała zrobić, gdy próby stworzenia czegoś jeszcze bardziej ją denerwowały?
Postanowiła przełamać schemat i zaprosić do swojego sanktuarium kogoś, kto nie działałby na nią przygnębiająco. Myślała o przyjaciółkach, w pewnym momencie nawet o Artemim – dlaczego nie miałaby się z nim podzielić swoją pasją, skoro niedługo będą musieli dzielić wszystko inne? Jednak ten pomysł upadł szybciej niż się pojawił. Gdy już straciła nadzieję na realizację planu, pomyślała o bracie. Jej relacje z Semyonem może nie były idealne, ale zdecydowanie był jej najbliższy z całego rodzeństwa. Może mógłby z nią porozmawiać, gdy będzie próbowała coś namalować, a może nawet… pozować?
Nie była pewna, czy w ogóle zechciałby przyjść do jej pracowni, w końcu nigdy jej tu nie odwiedził. Właściwie żadne z nich nie interesowało się zbytnio pracą drugiego. Evgenia nie znała się na prowadzeniu biznesu, jej brat ze sztuką też raczej niewiele miał do czynienia. Po co miałby zaglądać do pomieszczenia, które nie było zbyt atrakcyjne dla człowieka niezwiązanego z malowaniem? Na pewno nie po to, by się tu odprężyć lub pozować. Postanowiła zaryzykować i poprosiła go o wizytę, może nieco zbyt naglącym głosem, jednak nie spodziewała się, że rzeczywiście zobaczy go wśród tego bałaganu, na ubrudzonym czerwienią krześle.
Dlatego dźwięk zamka i męski głos zdziwiły ją. Uśmiechnęła się, czując przypływ nadziei. Skoro udało jej się ściągnąć brata, to może reszta planu też była wykonalna.
- Cześć, Syoma – powiedziała nieco zbyt radosnym głosem. Wskazała na krzesło stojące po drugiej stronie sztalugi, a sama wybrała się na poszukiwanie ołówka – Usiądź proszę.
Po znalezieniu potrzebnych rzeczy wróciła na swoje miejsce i spojrzała na brata. Malowanie portretów nie przychodziło jej łatwo, jednak miała zamiar zrobić wszystko, co w jej mocy, by ten był idealny. Niech to będzie nagroda za pomoc. Wzięła ołówek w dłoń i zaczęła rysowanie cienkich linii, które miały ułatwić jej późniejszą pracę z farbami.
Pytanie, które usłyszała, nieco ją rozbawiło. Gdybyś tylko wiedział… Oczywiście, że myślał, że coś musiało się stać. Czyżby jej błagania były aż tak podejrzane?
- Nie martw się, nie narozrabiałam, przynajmniej nie tym razem. Po prostu chciałam porozmawiać, ostatnio nie jestem zbyt optymistycznie nastawiona do życia – westchnęła. Musiała szybko znaleźć jakiś temat do rozmowy, żeby Semyon nie postanowił uciec do swoich zajęć. – Dostałeś zaproszenie na bal wiosenny?
Oczywiście, że dostał, ty głupia kobieto. Mogłaś się bardziej postarać.
Semyon Aristov
Semyon Aristov
Moskwa, Rosja
27 lat
błękitna
majętny
przedsiębiorca w rodzinnym biznesie, lichwa
https://magicznarosja.forumpolish.com/t696-semyon-aristovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t749-semyon-aristov#1870https://magicznarosja.forumpolish.com/t750-semyon-aristov#1871https://magicznarosja.forumpolish.com/t748-ikarhttps://magicznarosja.forumpolish.com/f131-zloty-palac-moskwa

Sob Sie 29 2020, 16:53
Semyon nie wiedział, czy tak naprawdę chciał tego zaproszenia. Może jeszcze gdzieś w głębi ducha liczył, że Gienia nagle rozmyśli się i jakimiś roztargnionymi przeprosinami uwolni go od obowiązków starszego brata. Zanosiło się jednak na to, że musiał wejść dalej, zostawiając za sobą znane i bezpieczne wnętrze Złotego Pałacu i zamieniając je na nieznane jeszcze terytorium, gdzie wdychało się sztukę. Nie potrafił się oprzeć wrażeniu, że nawet jak na pracownię artysty panował tu bałagan – kolejny, obok obrazów i silnych woni, odpychający czynnik tego pomieszczenia. Zrezygnował z oporu jeszcze przed wejściem. Nie było sensu opierać się własnej siostrze, tego nie mógł jej zrobić.
Westchnął i zamknął za sobą drzwi. Zanim usiadł na wskazanym przez Gienię krześle, dotknął palcem czerwonego zabrudzenia na oparciu, sprawdzając, czy jego ubrania mogły ucierpieć przez to spotkanie. Na szczęście farba zdążyła już dawno się zasklepić i tylko sprawiała wrażenie świeżej przez swój jaskrawy kolor. Nie zmieniało to jednak wrażenia, że krzesło było dość niewygodne, zdecydowanie mniej niż fotel przy kominku, w którym Semyon lubił siedzieć czy choćby siedzenia przy stole w jadalni. Liczył dlatego, że sprawa, która kazała siostrze go tutaj przywołać nie miała zabrać dużej ilości czasu. Nawet najbardziej wygodne krzesło nie usunęłoby przecież ogólnego wrażenia obcości.
Zauważył, że Gienia zaczęła prawie od razu kreślić coś ołówkiem na rozstawionym przed nią płótnie, jakby wtargnięcie brata nie zaburzyło jej rytmu pracy choćby na ułamek sekundy. Nie mogło w takim razie zanosić się na zbyt poważną rozmowę, skoro oddzielał ich od siebie prostokąt płótna. Zresztą zapewnienia siostry, że nie popełniła żadnych głupstw – za które na pewno dostałaby odpowiednią reprymendę od Stasi – brzmiały jak najbardziej prawdziwie. Czyżby w takim razie naprawdę czuła się tak samotna, że ze wszystkich osób, do jakich mogłaby się zwrócić, wybrała jego? Semyonowi wydawało się to niewyobrażalne jakieś pięć minut temu, teraz zaś narastało w nim przekonanie, że nie istniała inna opcja. Najwyraźniej Gienia nie rozróżniała dobrego towarzystwa od złego.
Nie wiem, czy potrafię poprawić twoje mało optymistyczne nastawienie – odpowiedział zgodnie z prawdą, cokolwiek oznaczało mało optymistyczne nastawienie do życia.
Sam nie widział zbytniej pociechy w przesadnym optymizmie – był zwykle efektem naiwności albo głupoty, albo obu tych cech w równej mierze. Czuł jednak, że powinien chociaż spróbować pomóc swojej siostrze, jeżeli to do niego postanowiła się zwrócić. To należało do jego obowiązków jako starszego brata. Próbował więc przypomnieć sobie jakieś szczęśliwe wspomnienie z niedawnej przeszłości, ale odrzucił ten pomysł, kiedy z pustki wynurzyła się twarz Antona. To nie pomagało ani jemu, ani tym bardziej Gieni. Na szczęście wyręczyła go bardzo szybko, przywołując dzisiejsze zaproszenia na Bal Wiosenny. Chociaż sam miał raczej mieszane uczucia w stosunku do bali, szczególnie tego ostatniego w Kryształowej Twierdzy, uczepił się tego tematu.
Oczywiście, oboje dostaliśmy. Będziecie pewnie pięknie wyglądać z Artemim – powiedział pierwsze, co przyszło mu na myśl. Od razu w jego głowie powstało pytanie: z kim o n miał iść na ten bal? To jednak wymagało załatwienia w osobnym czasie. – Pewnie zastanawiasz się już, co założyć? – zapytał niepewnie. Czy rzeczywiście tak słabo znał swoją młodszą siostrę?
Evgenia Aristova
Evgenia Aristova
Pracownia malarska 11f33803248405acc624c94dc7d6443b
Moskwa, Rosja
26 lat
błękitna
majętny
była baletnica, konserwator dzieł sztuki
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1410-evgenia-aristova#7754https://magicznarosja.forumpolish.com/t1440-evgenia-aristova#8084https://magicznarosja.forumpolish.com/t1420-evgenia-aristova#7894https://magicznarosja.forumpolish.com/t1441-terpsychora#8085https://magicznarosja.forumpolish.com/f131-zloty-palac-moskwa

Czw Wrz 03 2020, 02:17
Czy on ma taki krzywy nos? Zerknęła ukradkiem na brata, by sprawdzić, jak bardzo udało jej się zepsuć portret już na etapie szkicu. Ledwo zaczęła pracę, a miała wrażenie, że próbowała zrealizować najgłupszy pomysł, na jaki kiedykolwiek wpadła. Malowanie ludzi nie było proste, a ona, tymczasowo (jak miała nadzieję) pozbawiona kreatywności i miłości do sztuki, nie miała wielkich szans na powodzenie misji. Nastawienie też jej nie pomagało – może powinna była sobie pozwolić na odrobinę luzu, zamiast denerwować się, że podobizna musiała być idealna? Zazwyczaj każdy obraz, który miał choć jedną skazę, trafiał do kosza (choć, według niej, powinien do ognia – lepiej by było, gdyby nikt tych bohomazów nie oglądał). Niestety, jeżeli nie chciała się zdradzić, musiała zachować spokój i sumiennie wymazywać wszystkie krzywe linie. Rzucanie zmarnowanym płótnem nie wchodziło w grę. Postanowiła się bardziej skupić na rozmowie. Może obraz powstanie sam, gdy nie będzie mi tak zależało?
To mógł być błąd. Skrzywiła się z niesmakiem, gdy usłyszała imię narzeczonego. To była kwestia, w którą nie chciała się zagłębiać, przynajmniej nie w tym momencie. Do tego potrzebowała butelki tej śmierdzącej whisky, którą zdarzało jej się podbierać z zapasów brata. Nie była z nim aż tak blisko, by opowiadać o swoich lękach i wątpliwościach związanych z aranżowanym małżeństwem. Tym bardziej, że Semyon nie miał zbyt dużego doświadczenia w tym temacie. Czy mogła w ogóle z kimś o tym porozmawiać, czy raczej była zdana na siebie i swoje niezbyt błyskotliwe pomysły?
- Szkoda, że tylko wyglądać – wymamrotała. Po spotkaniu z Artemim w Tulipanowym ogrodzie wiedziała, że nie mogła liczyć na coś więcej, niż dobre prezentowanie się na różnych bankietach. Nie spełniał jej oczekiwać, ale nie miała wyjścia, decyzja została podjęta – rzecz jasna, nie przez nią. Zresztą, nie ona jedna została zmuszona do zawarcia małżeństwa, w którym nigdy nie pojawi się nawet odrobina miłości. Inni ludzie dawali sobie radę, tworzyli rodzinę, mimo że tak naprawdę nigdy nie byli zakochani. Tyle że wszyscy mieli kogoś, z kim mogli… zaspokoić żądze. Myśl o znalezieniu kochanka przychodziła jej do głowy już wielokrotnie, ale miała pewne obawy, skoro jej „związek” z Artemim był już oficjalny. Co, jeśli ktoś by ją przyłapał?
Ku jej zadowoleniu Semyon nie postanowił dalej ciągnąć niezręcznego tematu, tylko zapytał o strój na Bal Wiosenny. Dzięki Ci, Welesie, za to, że kobiety kojarzą mu się tylko z ubraniami. O nich mogła rozmawiać całymi godzinami, były jej pasją, kolejną możliwością, by pokazać wszystkim dookoła, jakim człowiekiem była. Żaden sposób, ani malowanie, ani strojenie się nie było tak efektowne jak balet, ale Gienia już coraz rzadziej marzyła o tym, by cofnąć czas i bardziej uważać podczas prób lub nie zaczynać romansu z tym nieszczęsnym choreografem. Nie chciała teraz rozdrapywać starych ran.
- Problem w tym, że dopiero się zastanawiam, a powinnam działać. Do balu zostało niewiele czasu, a przydałoby się kupić coś pasującego kolorem do tegorocznego kwiatu naszego rodu. Czasem chciałabym być mężczyzną, wy w ogóle nie musicie się zastanawiać, co założycie – próbowała zażartować, ale nie była pewna, czy jej to wyszło. Nie miała nastroju na żarty, tym bardziej, że prawe ucho wyszło jej zdecydowanie zbyt duże – Semyon mógłby się oburzyć, zresztą zrozumiałaby jego reakcję, sama chciała się poddać. Ze złością zmazała nieudany fragment szkicu. Musiała już wziąć do ręki pędzel, jeżeli chciała mieć na płótnie coś konkretnego przed wyjściem modela z pracowni. Miała wrażenie, że nie chciał zbyt długo zabawić w jej bałaganie. Jego mina zdecydowanie dawała do zrozumienia, że krzesło, które mu zaproponowała, nie jest jego ulubionym meblem w Złotym Pałacu – Jak wiesz, ja nie mam wyjścia, idę z moim kochanym narzeczonym. A ty, bracie? Którą damę zaprosisz do poloneza? – Miała nadzieję, że nie przestraszyła go tym pytaniem i będzie go gościła jeszcze trochę w swoim sanktuarium. Trzeba przyznać, że była niezmiernie ciekawa jego odpowiedzi. Nie pamiętała, czy kiedykolwiek widziała jakąś kobietę u jego boku. Może tym razem będzie inaczej?
Semyon Aristov
Semyon Aristov
Moskwa, Rosja
27 lat
błękitna
majętny
przedsiębiorca w rodzinnym biznesie, lichwa
https://magicznarosja.forumpolish.com/t696-semyon-aristovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t749-semyon-aristov#1870https://magicznarosja.forumpolish.com/t750-semyon-aristov#1871https://magicznarosja.forumpolish.com/t748-ikarhttps://magicznarosja.forumpolish.com/f131-zloty-palac-moskwa

Wto Wrz 08 2020, 14:43
Semyon opamiętał się dopiero, gdy usłyszał bezpłciowe mamrotanie swojej siostry. Czy to możliwe, że znał ją tak słabo, że jedną małą sugestią rzuconą właściwie od niechcenia, dla podtrzymania rozmowy, mógł przywołać jakieś czarne myśli? Gienia rzadko odzywała się w taki osobliwy sposób, jakby coś w niej zamarzło – zupełnie jak w Stanislavie, tyle że starsza siostra nie zdawała się z tym walczyć. Może nie powinien był w ogóle przejmować inicjatywy w tym dialogu i zamiast tego powinien był nadal siedzieć cicho na tym niewygodnym krześle. Tylko jeśli to nie rozmowa kazała Gieni ściągnąć go do swojej pracowni, to co właściwie? Wydawało mu się, że wrócił do punktu zero.
Czy Artemi nie był jej narzeczonym? A jeśli tak, to dlaczego wyglądało to tak, jakby Semyon napoczął właśnie jakiś drażliwy temat? Pamiętał dobrze, że Stasia aprobowała to narzeczeństwo, a nie potrafił wyobrazić sobie, żeby chciała źle dla któregokolwiek z nich. Owszem, nigdy nie biło od niej rodzinne ciepło, raczej chłód i sztywna dyscyplina, ale odnosił wrażenie, że w tym wszystkim kryła się dbałość o dobrobyt rodziny i rodu. Zresztą wcześniej nie widział, żeby Gienia z tak jawną obojętnością albo niesmakiem reagowała na wzmiankę o Artemim – czy to dlatego, że w towarzystwie musiała się powstrzymywać? Od jak dawna w takim razie nie wiedział, co tak n a p r a w d ę działo się w jej życiu?
Najpierw odkrył sekret Darii, teraz okazywało się, że druga siostra także coś przed nim skrywała. Kolejna tajemnica w ich rodzinie. Kolejna zerwana nić porozumienia. Semyon nie wiedział, czy w innych rodach wyglądało to tak samo. Wydawało się to niemożliwe, przecież wszyscy nie mogli być tak nieszczęśliwi, a jednak nie umiał już odrzucić takiej opcji. Może rzeczywiście każdy ukrywał coś przed resztą świata, swój najcenniejszy sekret – i może każdy w towarzystwie tylko odgrywał przeznaczoną sobie rolę. Przecież Semyon także miał swoją tajemnicę. I już dawno temu obiecał sobie zabrać ją do grobu. Przynajmniej na razie dotrzymywał danego słowa.
Jeszcze zdążysz zamówić suknię, jeżeli wiesz już, czego w niej szukasz – odpowiedział dyplomatycznie. – Może Daria mogłaby ci pomóc? – zasugerował jeszcze, chociaż nie wyobrażał sobie, żeby obie siostry rozmawiały o sukniach. Kiedykolwiek.
Gienia chyba miała rację – Semyon nigdy nie miał problemu ze znalezieniem stroju pasującego do okazji, a tylko co jakiś czas uzupełniał swoją szafę o nowy modny krój, który pojawiał się na salonach. Nie rozumiał, dlaczego każda suknia zdawała się być perfekcyjna tylko na jedną okazję i komicznie niestosowna na inne. Fason, kolor, materiał, dekolt, długość i inne parametry, o jakich pewnie nie wiedział, musiały być dobrane z niemal nadludzką precyzją. Jak to dobrze, że nie urodził się kobietą. Wtedy musiałby przejmować się takimi błahymi sprawami tylko po to, żeby zabłysnąć na jednym balu i potem zniknąć z pamięci ogółu jak spadająca gwiazda za horyzontem. Żałosne.
To… niespodzianka – odpowiedział mało przekonująco.
Cholera, zaklął w duchu. Oczywiście powinien był spodziewać się takiego pytania w odwecie, ale nie przygotował sobie wiarygodnej odpowiedzi. Prawda była taka, że nie miał nawet żadnej opcji. Większość szlachcianek z zaprzyjaźnionych rodów była już zamężna, a jeśli nie, zapewnie i tak nie mógł liczyć na ich zgodę. Nie rozmawiał z wieloma kobietami, właściwie nie licząc sióstr, ciężko było mu przypomnieć sobie jakiekolwiek nazwisko. Pozostawało mu liczyć na spotkanie jakiejś samotnej panny na sali balowej i zaproszenie jej do tego jednego tańca, a potem mógł niezauważenie zniknąć z parkietu, może do palarni. Czy to było tchórzostwo? Nie umiał ocenić.
Możesz tańczyć kilka tańców także z innymi mężczyznami na balu – spróbował zmienić temat, wracając do tematu Artemiego. Oba tematy były grząskie, ale wolał uciec z centrum rozmowy jak najszybciej. – Jednak poloneza na pewno będziecie musieli zatańczyć razem. To tylko jeden taniec, prawda?
Czuł się beznadziejny w pocieszaniu młodszej siostry.
Evgenia Aristova
Evgenia Aristova
Pracownia malarska 11f33803248405acc624c94dc7d6443b
Moskwa, Rosja
26 lat
błękitna
majętny
była baletnica, konserwator dzieł sztuki
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1410-evgenia-aristova#7754https://magicznarosja.forumpolish.com/t1440-evgenia-aristova#8084https://magicznarosja.forumpolish.com/t1420-evgenia-aristova#7894https://magicznarosja.forumpolish.com/t1441-terpsychora#8085https://magicznarosja.forumpolish.com/f131-zloty-palac-moskwa

Sob Wrz 12 2020, 21:32
Czy to nikły promień nadziei? Wymiana ołówka na pędzel była zdecydowanie dobrym pomysłem. Drewniana rączka świetnie leżała w jej dłoni – tak, jakby w ogóle nie pojawiały się wcześniej żadne problemy. Pędzel gładko sunął po płótnie, zostawiając linie dokładnie tam, gdzie powinny się znaleźć. Nie pojawił się żaden kleks, nos nie wydawał się już taki krzywy, a zarys ciemnych oczu wyglądał zupełnie znajomo. Kontury widoczne na obrazie znów wydawały się idealne, cienkie i równe. Niebywałe – Gienia po prostu… wróciła do pracy. Dziwne, przecież on nic takiego nie zrobił. Ale  b y ł. I chyba pomógłby jej nawet i bez rozmowy, skoro teraz i tak niewiele mówił.
- Jakiś ty tajemniczy, bracie. Dobrze, będę niecierpliwie czekać do balu – uśmiechnęła się lekko i pokręciła głową. Oczywiście, że nikogo jeszcze nie znalazł i najwyraźniej nawet nie wiedział, gdzie szukać. Mogłaby mu pomóc (w końcu spędzała z niezamężnymi arystokratkami zdecydowanie więcej czasu niż on), ale nie sądziła, by zainteresował się jej propozycją. Wydawał się zbyt skrępowany tym, że nie ma wybranej partnerki i oferta pomocy mogłaby jeszcze bardziej go zdenerwować.
To, że Semyon nie miał jeszcze żony, a nawet dziewczyny, niezwykle ją dziwiło. Nie był już młody – a może to ona czuła się staro przez to wszystko, co ostatnio się działo – ale nadal był przystojny i mógł układać budowle z monet dla zabawy (może to byłby dobry sposób na wykorzystanie pieniędzy Aristovów, skoro nie byli w stanie ich wydać). Co sprawiało, że nie planował stanąć na ślubnym kobiercu? A może planował, tylko nie dzielił się z rodzeństwem swoimi prywatnymi sprawami? Albo marzył, tak jak ona, że znajdzie prawdziwą miłość? Czy mogła zaspokoić swoją ciekawość teraz, gdy ich relacja była tak krucha, nie czuli się zbyt pewnie w swoim towarzystwie? Niestety, najpewniej musiała jeszcze zdobyć jego zaufanie i pokazać, że mógłby jej się zwierzyć z tak osobistych spraw.
Ewidentnie nie chciał rozmawiać o swojej partnerce (a zapewne jej braku). Widać było, że czuł się lepiej, gdy to Gienia miała przejąć inicjatywę i odpowiadać na pytania – szkoda tylko, że nie pytał o nic szczególnego, poza tym cholernym Kuraginem. Tylko jeden taniec. Tylko jedno małżeństwo. Zero miłości, przywiązania, uniesień. Jedynie chłodny szacunek i polonez raz w roku, w Leśnej Cytadeli. Nie chciałbyś być na moim miejscu. Powstrzymywanie łez nigdy nie wychodziło jej zbyt dobrze – nie wiedziała, czy była to wina jej wysokiej wrażliwości, czy jednak oznaka niedojrzałości. Teraz jedyne, czego pragnęła, to dać upust emocjom. Rozmowa z bratem przywoływała wszystkie myśli, które Gienia próbowała od siebie odsunąć, bo powodowały blokadę twórczą. Odłożyła pędzel i zerknęła na obraz, który tworzyła. Mogła już wyraźnie zobaczyć ciemny kontur postaci i ciemne, przenikliwe oczy. Nadal nie miała pojęcia, co się działo – przecież powinna teraz patrzeć na coś brzydkiego, w końcu do takiego widoku się już przyzwyczaiła. Czy to możliwe, że Semyon rzeczywiście ją odblokował? Może nawet – co było wyjątkowo śmiałym stwierdzeniem – swymi niepewnymi pytaniami pomagał jej oswoić się z sytuacją i nie dopuścić, by czarne myśli przeszkadzały jej nadal w pracy? A skoro pomógł jej z blokadą, to może potrafiłby pomóc jej też… w innych sprawach?
Spojrzała na brata i podjęła szaloną decyzję. Nie miała nikogo, z kim mogłaby szczerze porozmawiać o swoich uczuciach – żadna z sióstr nie była jej bliska, a z przyjaciółkami nie rozmawiała od dawna. Nie była nawet pewna, czy wszystkie wiedziały o tym, że się zaręczyła. Semyon wydawał się być ostatnią deską ratunku. Ewidentnie nie szło mu pocieszanie jej, ale nie tego od niego oczekiwała. Chciała usłyszeć prawdę: miała porzucić marzenia czy jednak spróbować je spełnić?
- To może wydawać się dziwne, ale wolałabym, żeby połączyło nas coś więcej, niż jeden taniec lub żeby połączyło mnie coś, na przykład węzeł małżeński, z kimś innym. Czy naprawdę zastanawiała się nad zerwaniem zaręczyn? Stasia – i pewnie nie tylko ona – byłaby niepocieszona. W końcu między nią a Artemim była jakaś dziwna nić porozumienia - Gienia była pewna, że został on wybrany na jej narzeczonego nie bez powodu. Chciałaby kiedyś się dowiedzieć, co kierowało siostrą i co naprawdę myślał Kuragin o nadciągającym ślubie. Niestety, ta dwójka była jeszcze bardziej niedostępna niż speszony model. – Powiedz mi – wyszeptała, jednak niepewna tego, co chciała zrobić – Czy gdybyś wiedział, że nie zaznasz szczęścia w małżeństwie, ale za to uszczęśliwisz wszystkich dookoła, zgodziłbyś się ślub? – Od razu poczuła dreszcz na plecach i aż upuściła pędzel, brudząc buty czarną farbą. Mówienie bratu o swoich lękach mogło jednak nie być dobrym pomysłem, w końcu nie miała pojęcia, jakie relacje łączyły go z najstarszą siostrą. A Stanislava  n i e  m o g ł a  się dowiedzieć o tym, jak bardzo unieszczęśliwiało Gienię widmo zmiany nazwiska.
Proszę, Syoma. Nie wydaj mnie, bo podpiszesz na mnie wyrok.
Semyon Aristov
Semyon Aristov
Moskwa, Rosja
27 lat
błękitna
majętny
przedsiębiorca w rodzinnym biznesie, lichwa
https://magicznarosja.forumpolish.com/t696-semyon-aristovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t749-semyon-aristov#1870https://magicznarosja.forumpolish.com/t750-semyon-aristov#1871https://magicznarosja.forumpolish.com/t748-ikarhttps://magicznarosja.forumpolish.com/f131-zloty-palac-moskwa

Sro Wrz 16 2020, 16:49
Semyon nie wiedział, jak to się stało – w końcu Gienia nie powiedziała nic dziwnego, nazwała go tylko tajemniczym – ale wydawało mu się, że młodsza siostra go strofowała. Sam dobrze rozumiał, że pojawianie się na Balu Wiosennym bez partnerki nie świadczyło dobrze o żadnym arystokracie, a szczególnie o dziedzicu, ale nie potrafił na razie o tym myśleć. Każda próba znalezienia w głowie jakiejś szlachcianki albo kobiety czystej krwi, która zechciałaby towarzyszyć mu na tym wydarzeniu spaliła na panewce. Może to wszystko przez rozmowę z Antonem? Od tamtego momentu coś wewnątrz Semyona ciągle buntowało się przed każdym sekretem, który chciał zatrzymać dla siebie. Zupełnie jakby spodobało mu się uczucie wyswobodzenia z choćby jednej tajemnicy.
Nie mógł jednak na razie ujawnić swojej tajemnicy. Nie był gotowy, żadna z jego sióstr także nie wydawała się gotowa na przyjęcie t a k i e j wiadomości. Zresztą czy to by coś zmieniło? Nie mógłby nagle porzucić obowiązków wobec rodu Aristovów, a więc i tak skazany był na małżeństwo bez miłości i na spłodzenie dziedzica. Wolał o tym nie myśleć, ale taka była prawda, niezależenie ile razy odwróciłby od niej wzrok. Skoro więc nie miał wyboru i ujawnienie się przed kimkolwiek nie przyniosłoby żadnej zmiany, to po co miałby to robić. Przecież przywykł już do ukrywania tego przed resztą. Równie dobrze mógł to robić do grobowej deski.
Zdziwił go strofujący albo prześmiewczy – jakakolwiek między nimi różnica – ton siostry, ale jeszcze bardziej zdziwił go posępny ton jej następnych słów. Zawsze wydawało mu się, że Stasia nie mogła chcieć nieszczęścia nikogo ze swojego rodzeństwa, nawet jeśli jej decyzje mogły stać w sprzeczności z tym, co chcieli oni. Semyon nieraz gryzł się w język w przypadku postanowień biznesowych, które chociaż miały zwyczajowo wypływać z woli ich obojga, raczej przechylały się w stronę zdania Stanislavy. Ostatecznie nigdy nie stało się nic złego z tego powodu – właściwie imperium alkoholowe miało się niezwykle dobrze. Nie mógł więc narzekać, prawda?
Czy jednak w sprawach tak delikatnych jak związki chłodne kalkulacje Stasi mogły zawieść? Do niedawna Semyon przypuszczał, że to niemożliwe, ale ton Gieni nie pozostawiał już żadnych złudzeń – z jakiegoś powodu, jakiego jeszcze nie znał, narzeczeństwo z Artemim przynosiło jej więcej smutku niż radości. Z tego, co słyszał czasem na salonach, powinno być na odwrót. Nie był romantykiem i wiedział, że każdy związek dzieliły kłótnie i odpychające się elementy spornych charakterów, ale nawet niektóre związki z rozsądku, zawarte z powodów dalekich od jakichkolwiek uczuć, umiały wykrzesać w sobie iskry czegoś przypominającego miłość. Choćby przez przyzwyczajenie.
Może Semyon patrzył na to ze złej perspektywy. Odkąd pamiętał, przygotowywał się do małżeństwa, które nie mogło dać mu szczęścia, na pewno nie w p e ł n i. Rozważał nawet otwarte poproszenie Zakhara o wyznaczenie mu jakiejś korzystnej dla rodu wybranki, choć odrzucił ten plan stosunkowo szybko. Jednak Gieni nie czekał taki los – a przynajmniej nie musiał. Była arystokratką, owszem, ale nie była ani najstarszym dzieckiem, ani dziedzicem. Miała w sferze związków pewną swobodę, jakiej Semyon mógłby zazdrościć, gdyby choćby trochę obchodził go jeszcze ten temat. Może to dlatego tak ponuro brzmiała jej wzmianka o Artemim? Może tak wrażliwa osoba potrzebowała czegoś więcej niż układu biznesowego? Może nawet miłości?
Jej pytanie odkryło karty. Tylko co mógł odpowiedzieć? Ich sytuacje różniły się diametralnie, więc mógł powiedzieć prawdę, która zapewne mogła ją unieszczęśliwić, albo skłamać, żeby pocieszyć ją odrobinę. Semyon miał wrażenie, że jego odpowiedź mogła popchnąć tryby w maszynie losów jego siostry w niewłaściwą stronę, jeśli tylko powiedziałby o słowo za dużo. Zaczynał żałować, że zgodził się odwiedzić Gienię w jej pracowni. Nadal nie wiedział, do czego był jej potrzebny, skoro i tak spoglądała na niego sporadycznie, zajęta kreśleniem czegoś na płótnie. Czy naprawdę zawołała go do siebie, aby się zwierzyć? Czy nie udowodnił już swoim ciągłym brakiem partnerki, że nie potrafił jej pomóc w kwestii związków?
Jestem dziedzicem, więc wybór nie zawsze zależy ode mnie – odpowiedział. Nie potrafił ubrać tego w bardziej subtelne słowa. – Zgodziłbym się, tak. – Uśmiechnął się niezręcznie. – Czy Artemi źle cię traktuje? Czy o to chodzi? – zapytał, znów odsuwając się od centrum konwersacji.
Jeśli Artemi źle traktował jego siostrę, mógł coś na to poradzić. Jeśli nie, to nie wiedział już, co zrobić.
Evgenia Aristova
Evgenia Aristova
Pracownia malarska 11f33803248405acc624c94dc7d6443b
Moskwa, Rosja
26 lat
błękitna
majętny
była baletnica, konserwator dzieł sztuki
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1410-evgenia-aristova#7754https://magicznarosja.forumpolish.com/t1440-evgenia-aristova#8084https://magicznarosja.forumpolish.com/t1420-evgenia-aristova#7894https://magicznarosja.forumpolish.com/t1441-terpsychora#8085https://magicznarosja.forumpolish.com/f131-zloty-palac-moskwa

Wto Wrz 22 2020, 01:44
Schyliła się, by podnieść upuszczony pędzel, po czym położyła go na sztaludze. Musiała znaleźć jakąś szmatkę, jeżeli chciała, by jej buty się jeszcze do czegoś nadawały. Zabawne. W chwili, gdy toczy się tak poważna rozmowa, nadal myślę o tym, jak wyglądam. Miała nadzieję, że Semyon siedział na tyle daleko, że czarna farba nie sięgnęła jego butów. Wtedy na pewno by uciekł. Zresztą, co o niej myślał, skoro zamiast patrzeć mu w oczy, jak na kulturalnego rozmówcę przystało, cały czas zerkała na płótno i tworzyła? Właściwie to dlaczego nadal nie zapytał, co ona robiła? Czy rzeczywiście aż w takim stopniu nie interesowała go jej praca, że nie chciał wiedzieć, jaki koncept rozprasza ją podczas umacniania rodzinnych więzi? Może to lepiej, że o nic nie dopytuje, nie wiadomo, czy portret by mu się spodobał. Chociaż, jak mogła radośnie przyznać, wyglądał niezwykle dobrze w porównaniu do ostatnich prac, które wyszły spod jej ręki, to nie była pewna, czy Syoma zaakceptowałby swoją podobiznę, której kontury niebezpiecznie zbliżały się w stronę sztuki współczesnej. Nie miała takiego planu, zawsze bardziej skłaniała się w stronę stylu akademickiego, ale egzotyczne rysy brata sprawiały, że miała ochotę na odrobinę szaleństwa. Zresztą, odrzucenie natchnienia to dla artysty największy grzech.
Po wytarciu buta (na którym, szczęśliwie, nie pozostały żadne dowody na to, że zdarzył się ten mały wypadek) stanęła przy sztaludze i wzięła pędzel w dłoń, chcąc namalować jak najwięcej, dopóki model jeszcze cierpliwie siedział. Była pewna, że w końcu powiedziałaby coś niewłaściwego, przez co brat uciekłby w popłochu i nigdy nie wrócił. Możliwe, że już to intymne pytanie wytrąciło go z równowagi, ale jeżeli rzeczywiście był zły, nie dawał tego po sobie poznać. Odpowiadał na jej wścibskie pytania z zaskakującym spokojem. Jedynie usta, czasem wygięte w niewątpliwie niezręcznym grymasie, sugerowały, że wychodzi poza swoją strefę komfortu. Nie to, żeby Gienia mu się dziwiła, że czuje się niezręcznie – nie wiedziała, czy istnieje coś gorszego od opowiadania o swoich planach (lub ich braku), gdy kompletnie nie miało się na to ochoty.
- Oczywiście, że byś się zgodził. Jaka ja jestem głupia – wyszeptała. Był dziedzicem, miał jeszcze mniej swobody, niż ona. Poczuła się wina, że go o to zapytała. Mogła dotknąć czułej struny i skierować jego myśli w mroczne miejsca, jeżeli naprawdę reagował na beznadziejne sytuacje miłosne tak, jak ona. Była jednak ciekawa, czy rzeczywiście był tak zdecydowany, by wypełnić obowiązki, czy podczas tej rozmowy sam siebie próbował przekonać, że tak właśnie by postąpił. Nie znała go na tyle, by być w stanie dopowiedzieć sobie prawdę. Ale nie było jej dane dowiedzieć się więcej, bowiem znowu nakierował rozmowę na jej problemy.
Po raz kolejny upuściła ten nieszczęsny pędzel. Moje buty tego nie przeżyją. Może powinnam malować boso? Nie mogła obwiniać brata za to, do jakich wniosków doszedł. Jej spowiedź była zbyt niepokojąca, tym bardziej, że nikt nie podejrzewałby ją o opowiadanie o błahych sprawach. Skoro się skarżyła, to raczej powinna mieć ku temu jakiś konkretny powód. Na jego miejscu zapewne wyobraziłaby sobie dokładnie to samo i też chciałaby od razu działać.
- To nie tak, Syoma. Nic z tych rzeczy – sprostowała szybko. Musiała zapobiec jakiemukolwiek rozlewowi krwi. Nie chodziło jej przecież o to, by pozbyć się niechcianego narzeczonego w jakiś niezbyt elegancki sposób. Wolałaby jeszcze raz z nim porozmawiać i renegocjować warunki ich umowy, ale niestety była świadoma, że nic nie zdziała na tym polu. Artemi wydawał się być zdecydowany na to, co jej zaproponował, a nie wyglądał na mężczyznę, który łatwo zmieniał zdanie.
- Ja po prostu… może to dziecinne marzenie, ale zawsze chciałam wziąć ślub z człowiekiem, który mnie kocha, a nie z arystokratą zmuszonym do poślubienia kobiety równej sobie – westchnęła. Już mogła bez problemu się zwierzać, Semyon wiedział już i tak zbyt dużo. Gdyby cokolwiek z tego, co usłyszał w pracowni, przekazał Stanislavie, byłaby w nie lada opałach. Nie mogła już bardziej pogorszyć swojej sytuacji. – Czuję, że ja i Artemi nigdy się nie dogadamy, bo każde z nas pragnie czegoś innego. Mam tego dość.
Nie zdołała w porę zetrzeć łzy, która pojawiła się na jej prawym policzku. Ostatnie, czego teraz potrzebowała, to się rozpłakać. Zbeształa się w duchu i obiecała, że nie pozwoli  sobie na wybuch emocji. Oby Syoma niczego nie zauważył.
Semyon Aristov
Semyon Aristov
Moskwa, Rosja
27 lat
błękitna
majętny
przedsiębiorca w rodzinnym biznesie, lichwa
https://magicznarosja.forumpolish.com/t696-semyon-aristovhttps://magicznarosja.forumpolish.com/t749-semyon-aristov#1870https://magicznarosja.forumpolish.com/t750-semyon-aristov#1871https://magicznarosja.forumpolish.com/t748-ikarhttps://magicznarosja.forumpolish.com/f131-zloty-palac-moskwa

Pon Wrz 28 2020, 23:59
Pierwszym instynktem Semyona było gorąco zaprzeczyć słowom Gieni – wcale nie była głupia, przynajmniej nie bardziej niż on. Była roztrzęsiona, a on nie potrafił jej pocieszyć, czy więc nie był o wiele głupszy, nie umiejąc nawet odkryć prawdziwej przyczyny smutku swojej siostry? A czy bezkompromisowa zgoda na przyszły związek z nieznaną sobie kobietą, który nie mógł przynieść mu szczęścia, był czymś więcej niż głupim poddaństwem? Jeśli Gienia nazywała siebie w ten sposób, co pomyślałaby o nim, gdyby dowiedziała się o choćby kilku rzeczach spośród tych, których nie ujawnił jeszcze nikomu. Tchórz, tak mogłaby go nazwać. Tchórz, powtórzył.
W prawdziwie tchórzliwym duchu nie odezwał się wtedy. Nie czuł, żeby zaprzeczanie przyniosło jakiś efekt, ponieważ tak naprawdę nie chodziło o treść tych słów, nie mogło chodzić tylko o to. Wszystko, co Gienia starała się mu powiedzieć, było jakby zawoalowane, widoczne tylko jako niewyraźny kształt gdzieś głębiej niż Semyon sięgnął kiedykolwiek. Nie powinien przywiązywać wagi do znaczenia jej słów, powinien był domyślić się, co chciała powiedzieć tak n a p r a w d ę. Ale to było zbyt trudne. Nie posiadł umiejętności legilimencji, a bez niej nie potrafił zrozumieć ukrytego przekazu. Jak miałby to zrobić, skoro spędzali ze sobą tak mało czasu? Jak miałby to zrobić, skoro znali się tak powierzchownie?
Była w tym jego wina, oczywiście. Ale było w tym też coś podejrzanie naturalnego, jakby wszyscy razem, on i jego siostry, mieli to we krwi. Krew Aristovów była błękitna, ale przez to była zimna jak ten kolor. Semyon wiedział, że to nie wynikało tylko z ich pochodzenia, z cech, jakie przypadły im w loterii genetycznej, jednak nie umiał oprzeć się wrażeniu, jakie wywierało na nim porównywanie innych rodzin do swojej. W niektórych rodach mógłby być może doszukać się nawet szczerej zażyłości, ale nic takiego nie mogło zagrzać miejsca w czterech ścianach Złotego Pałacu. Marmur był twardy i nieugięty, drewno ciemne, a złoto lśniące i zimne – Aristovowie pasowali jak ulał.
Może dlatego, że wszystko w ich życiu, od wystroju pałacu do wychowania, dostrojone było do tej dziedzicznej klątwy obojętności, oni dopasowali się do tego szablonu? Semyon nie wyobrażał sobie innej relacji z żadną z sióstr – jednak chociaż nie umiał jej sobie wyobrazić, nie mógł w tej chwili nie pragnąć jej z całych sił.
Widział, że Gienia upuściła pędzel po raz kolejny. W jej upartym trwaniu przy swoim zajęciu mimo widocznych trudności w skupieniu widział odrobinę szaleństwa. Nie rozumiał jej zapału do uprawiania sztuki – nie jednej zresztą, ale wielu na przestrzeni lat – ale teraz bardziej niż kiedykolwiek wydawało mu się, że może gdyby nie to zajęcie pochłaniające całą uwagę siostry, nie zniosłaby tylu upadków w swoim życiu. Teraz zanosiło się na kolejny, musiała to czuć, skoro była tak zdesperowana, żeby rozmawiać ze swoim bratem. Ta rozmowa nie mogła być dla niej łatwa, inaczej nie ukrywałaby się za rozstawionym płótnem, jednak potrzebowała jej bardziej niż się jej obawiała. To było najgorszym znakiem.
Wcale nie jesteś głupia – odezwał się, kiedy cisza po upadku pędzla stała się nieznośna. Miał nie zaprzeczać, ale nie mógł też potwierdzić jej słów. Co właściwie mógł w takim razie zrobić?
Odetchnął z ulgą, kiedy Gienia zapewniła go, że Artemi nie wyrządził jej żadnej krzywdy ani nie traktował jej źle. To wyznanie jednak wcale nie rozjaśniło tonu siostry, wręcz przeciwnie stał się on jeszcze smutniejszy. Semyon już dawno przestał zastanawiać się nad tym, co mogło być gorsze od niewdzięcznego traktowania narzeczonej. Nie rozumiał, dlaczego tak wiele emocji mógł wzbudzić w Gieni jeden człowiek i to ten, z którym miała spędzić resztę życia. A może rozumiał to doskonale i właśnie dlatego musiał udawać, że nie wiedział o tym nic nawet przed sobą? Może tak naprawdę nie umiał się przyznać, że nadal walczyła w nim mała cząstka, która nie chciała utracić razem ze stanem kawalerskim wszelkiej nadziei na szczęście?
Nagła szczerość po tak wielu słowach, w których musiał doszukiwać się znaczenia, zbiła Semyona z tropu. Teraz już widział jak na dłoni pewnie największą tajemnicę Gieni. I chociaż paliło się w nim do zrobienia czegoś, c z e g o k o l w i e k, to jednocześnie jego umysł ział pustką. Nie wiedział, co mógł zrobić. Artemi nie krzywdził jego siostry, przynajmniej nie bezpośrednio, nie mógł więc zgłosić go służbom lub zająć się nim jak jednym ze swoich dłużników. Czy powinien mu zagrozić? Czy powinien porozmawiać ze Stasią? Czy starczyłoby mu odwagi przyjąć na siebie część ciężaru, jaki nosiła jego siostra?
Tylko na to ostatnie pytanie umiał odpowiedzieć natychmiast: musi. Musiał ulżyć cierpieniom swojej siostry, musiał postąpić jak starszy brat, jakiekolwiek byłyby tego konsekwencje. Najpierw jednak wyciągnął z kieszeni spodni chustkę z wyszywanym herbem Aristovów i podał ją Gieni.
Mógłbym zmodyfikować jego pamięć, jeśli chcesz – zaoferował, próbując znaleźć jakiekolwiek remedium w zasięgu jego ręki. Jeśli jednak istniała jedna osoba, wobec której nie powinien mówić o tak czarnej magii, była to Gienia. A więc jestem głupi, żachnął się. – Albo możesz zerwać zaręczyny? – zaproponował półgłosem, jakby wibracje mogły ponieść te bluźniercze słowa do uszu najstarszej siostry.
Ostatecznie jednak, jeżeli od tego miałoby zależeć szczęście Gieni, musiał wypowiedzieć wojnę nieomylnej Stanislavie.
Sponsored content


Skocz do: