Płaczące aleje
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Płaczące aleje  Xfrk63Q
https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Pon Cze 24 2019, 23:09
Płaczące aleje

Płaczące aleje, jak zwykło się potocznie mówić, to jedno z niewielu zielonych miejsc znajdujących się pośrodku szarej, socrealistycznej zabudowy miasta. W rzeczywistości jest to nic innego jak park składający się w większości ze starych, rozłożystych wierzb płaczących, wzdłuż których co kilka metrów poustawiano niskie, drewniane ławeczki pomalowane na bordowo, by choć trochę ożywiły okolicę kolorami. W pobliżu znajduje się również niewielki plac zabaw z dwoma huśtawkami, małą piaskownicą i podniszczoną zjeżdżalnią – jej opłakany stan zdaje się jednak nie przeszkadzać dzieciom z sąsiedztwa. Innymi słowy – żyć, nie umierać.

Rozalia Arefyeva
Rozalia Arefyeva
Płaczące aleje  505dba3a77c70eae403ec3f0a3ee4f75
Petersburg, Rosja
31 lat
wieszczy
¾
przeciętny
astrolog i wróżbitka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1161-rozalia-arefyevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1188-roza-arefyevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1186-roza-arefyevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1185-mars#5754https://magicznarosja.forumpolish.com/

Czw Kwi 23 2020, 14:58

05.01.1998 godzina 19.00


Moi, je t'offrirai des perles de pluie- nuciła pod nosem, oddając się błogiej przyjemności spaceru po Płaczących alejach. Uwielbiała to miejsce każdą porą roku, oddając się wielogodzinnym spacerom, często polegającym na chodzeniu w kółko po tych samych alejkach i śpiewaniu francuskich piosenek. Jacques Brel nie opuszczał jej od godziny, bowiem tyle zajęło jej przejście z mieszkania, do parku. Chłonęła przyjemny, petersburski chłód, pozwalając pojedynczym płatkom śniegu zatrzymywać się na grubej, wełnianej czapce, którą uszył jej ojciec. Tak, tata to dopiero ktoś! Ugotować potrafi, czapkę uszyje, zawsze najlepiej umywalkę wyszoruje. Roza liczyła, że będzie taka jak on ale... il faut oublier... udała się w mamę. Nie mniej, uważała, że jajecznica wychodzi jej całkiem smaczna! No i mieszkanie ma czyściutkie, ale to pewnie dlatego, że ma obsesję na punkcie gładkich powierzchni. Tak, ten błysk to najlepsza rzecz na świecie!
Szła bardzo powoli, korzystając z okazji, by posłuchać własnego głosu i tych pięknych piosenek. Nie ważne kto by je śpiewał, nie ważne jak brzydko, była to dla tej paryskiej duszy przyjemność. Oddanie się w ręce bogini muzyki, jaką niewątpliwie (według Rozalii, ale kiedyś to pewnie opatentuje) była Francja. Nie zważała na potencjalne zdarcie gardła, którym zawsze straszyli ją przyjaciele, gdy śpiewała na cały regulator na środku ulicy, bo przecież nie powiedzą jej, że nie wypada... zresztą, kogo interesuje co wypada? Grusha zawsze powtarzała, że ważne jest bycie sobą (Rozalia odpowiadała, że jakby nie była sobą, to byłaby Magdaliną, ale Magdalina jeszcze o tym nie wie), Rostislav natomiast przekonywał ją, że śpiewa ładnie, więc skoro ktoś śpiewa ładnie, to w mniemaniu Rozy może śpiewać wszędzie. Dlatego teraz, z akompaniamentem szumu wiatru, śpiewała ,,Ne me quitte pas'', korzystając z dni swawoli, nim ponownie przyjmie klientów. Przed świętami zwykle urywało się wiele spotkań, bowiem ludzie skupiali się na przygotowaniach. To te dni, gdy uwaga wieszczki skupiała się na jej znajomych i rodzinie, aby sprawdzić, czy aby na pewno wszyscy będą szczęśliwi w te święta... a być powinni, bo przecież każdy miał dostać świąteczną porcję babki jabłkowej, którą starannie upiecze tak, by choć raz nie wyszedł zakalec. Des mots insensé... zawsze wychodzi zakalec.
Weles
Weles
Płaczące aleje  3qhn7GC
https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Nie Kwi 26 2020, 12:22
Zmrok już dawno zapadł. Krótki, zimowy dzień wczesną porą ustąpił miejsca nocy, światło latarni kładło się cieniem na petersburdzkich ulicach, o tej porze już nieco wyludnionych, jakby ten chłód i piętrzące się na ulicach śnieżne zaspy zapędzały ludzi do przytulnych, porządnie ogrzanych domostw. Wieczór był mroźny, chłód przenikał pod poły płaszcza, palce przyprawiał o skostnienie, zaróżowiał policzki i czubek nosa. Ciebie to jednak zupełnie nie zrażało, Rozalio. Beztroska i niezwykła łagodność duszy pozwalała ci doceniać świat bez względu na okoliczności. Czy świeciło słońce, czy padał deszcz zawsze potrafiłaś dostrzec w nim ukryte piękno, prawda? Do szczęścia nie potrzebowałaś zbyt wiele, wprowadzając w życie przyjaciół entuzjazm, zarażając ich swoją radością i co i rusz wywołując na ich twarzach uśmiech. Niewątpliwie bez ciebie ich świat byłby o wiele bardziej pusty.
Płaczące wierzby, ze względu na zimową porę, były pochylone jeszcze bardziej niż zwykłe, ciężkie połacie śniegu dociskały długie witki do ziemi, a ich końcówki zatapiały się w leżącym wszędzie puchu. Mimo że same alejki parku zostały pracowicie odśnieżone, a dla czarodziejów wytorowano zwyczajowe ścieżki, to inne jego części były pokryte niemal kłującą w oczy białością rozjaśniającą ciemność nocy. Także na ławkach wciąż piętrzyły się warstwy zamarzniętego śniegu. Jak zwykle o tej porze roku nie było za bardzo gdzie usiąść, ale ty wcale się tym nie przejmowałaś, prawda?
Nagle do twoich uszu dotarł dziwny dźwięk, jakby piszczenie, które tylko na moment ucichło, aby po kilku chwilach stać się jeszcze bardziej intensywnym. Jeśli dobrze się rozglądniesz i nastawisz ucha, to zorientujesz się, że ten pisk dochodzi spod jednej ze znajdujących się w pobliżu ławek.
Rozalia Arefyeva
Rozalia Arefyeva
Płaczące aleje  505dba3a77c70eae403ec3f0a3ee4f75
Petersburg, Rosja
31 lat
wieszczy
¾
przeciętny
astrolog i wróżbitka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1161-rozalia-arefyevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1188-roza-arefyevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1186-roza-arefyevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1185-mars#5754https://magicznarosja.forumpolish.com/

Nie Kwi 26 2020, 14:01
Tak, świat był piękny nie bacząc na to, co się działo! Dopóki przyroda żyła, dopóki ludzie potrafili czerpać szczęście, świat czy ten, czy ten wyimaginowany w Rozalkowej podświadomości był najlepszym miejscem na świecie. Jej ulubionym. Była jego częścią, jednym, małym puzzlem, który tworzył go takim, jakim był i choć w jej mniemaniu pozostałe puzzelki były lepsze niż ona, to i tak nie wątpiła w swoją wartość. Każdy jest po coś, a to jest piękne! Nie wierzyła w coś takiego jak zło, wierzyła w brak odpowiednich wzorców i negatywy, zawarte w głębi każdego człowieka, ale nigdy, że ktoś z zasady jest zły. Nawet Karamazov czy ten drugi starzec, nie mogli być źli, po prostu otaczali się złymi przykładami! Szkoda tylko, że pociągali za sobą całą resztę zaślepionych fanów. Kiedyś się to zmieni, kiedyś każdy będzie chciał dobra!
Nie potrzebowała przystanków, chwili odpoczynku czy ciepła. Było jej tak przyjemnie, czuła, że żyje dzięki temu mroźnemu powietrzu przechodzącemu przez jej nozdrza. Śpiewała. A może nawet trochę śpiewała, a trochę krzyczała, dopóki jej uszy nie złapały pojedynczego pisku. Dziewczę zatrzymało się na chwilę, przyjmując lekko zgarbioną postawę, aby wsłuchać się w ciszę płaczących alei. Znów. Płacz. Płacz istoty, a może tylko zwykłe porozumiewanie się? Nie, to nie brzmiało jak ptak, zresztą, nawet Rozalka wiedziała, że ptaki o takiej porze nie mają o czym rozmawiać, zwykle zasypiając przez zmierzchem, aby móc się obudzić wraz z jutrzenką. Pchnęło ją to w zaciekawienie, bo choć zwykłym było, iż ludzie lękają się takich sytuacji, to przez Rozę przemawiało zaciekawienie, przemieszane w delikatnym kłuciem serca. Musiałą się dowiedzieć co to, dlaczego tak, dlaczego coś piszczy. Czy ktoś jej potrzebuje, czy tylko wiatr płata jej figle? Rozejrzała się, kręcąc wokół własnej osi, gdy ponownie zlokalizowała głos bardziej w lewym uchu, niżeli w prawym. Cholera, żadnych krzaków, same ławki, kosz i drzewa. Powoli przesunęła spojrzeniem po tych odkrytych częściach alei, aby jej wzrok wreszcie spoczął na dwóch ławkach. Niewiele myśląc uklęknęła w tej odległości kilkunastu metrów, coby następnie wylądować na czworaka, szukając w cieniu siedzisk powodu całego zamieszania. Nie zbliżała się, bo jednak resztki rozsądku jej zostało. Może to ten cały przyczajacz?
Weles
Weles
Płaczące aleje  3qhn7GC
https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Pią Maj 01 2020, 12:49
Świat byłby o wiele piękniejszy, gdyby żyło na nim więcej osób z takim podejściem do życia i do innych jak Roza. Bez podziałów, wyższości jednych, a niższości innych, jakby status majątkowy i pierwiastek drzemiącej w duszy magii miał jakiekolwiek znaczenie. Sama codzienność opierała się przecież na czymś zupełnie innym, czy nie lepiej byłoby po prostu doceniać świat i ludzi, a nie skupiać się na politycznych utarczkach i rywalizacjach, których źródło nierzadko już dawno zniknęło z oczu tym najbardziej zainteresowanym? Jednak ostatnie wydarzenia w magicznej Rosji pokazywały, że to wszystko nie było jednak takie proste. Ucieczka więźniów z Chatangi niewątpliwie odbiła się na mieszkańcach miasta, wzbudzając jeszcze większą nieufność wobec innych, dając pożywkę politykom do obracania całej sytuacji na własną korzyść. Pośród uciekinierów znajdowało się wielu przedstawicieli rzadkich genetyk, już ta ostatnia paradoksalnie skazywała ich na wieczne potępienie, bez względu na to jakich zbrodni się dopełnili. W końcu już sam fakt, że byłeś cieniem, wilkołakiem, czy nawet przejawiałeś zdolności medium spychało cię na margines społeczny. Ale ty sama doskonale o tym wiesz, choć chyba nigdy nie doznałaś na własnej skórze tego rodzaju ostracyzmu. Przecież tych umiejętności się nie wybiera, niektóre dary otrzymuje się odgórnie. Ty miałaś szczęście, napotkałaś na swojej drodze osoby, które zamiast odrzucać twój niewątpliwy talent i próbować z nim walczyć doceniały go.
Cichy pisk dochodzący spod jednej ławek stawał się coraz bardziej intensywny. Pobrzmiewał w nim coraz większy strach, jakby stworzenie obawiało się, że zrobisz mu krzywdę. Wyczuło twoje zainteresowanie, gdy padłaś na czworaki i lekko pochyliłaś, żeby zlokalizować źródło pisków. Z daleka mogłaś dostrzec drobne, błyszczące ślepka, które wpatrywały się w ciebie bardzo czujnie, bez ruchu. Na chwilę zapadła cisza przecinana jedynie wiatrem, który poruszał swym delikatnym powiewem gałęzi płaczących wierzb, co jakiś czas zrzucając na ziemie połacie śniegu. Jedna z nich wylądowała zaraz obok ciebie z głuchym łomotem, może podskoczyłaś z zaskoczenia, a może byłaś na tyle wyczulona na otaczające cię dźwięki, że podświadomie byłaś na podobny odgłos gotowa? Stworzenie pod ławką zatrzęsło się lekko, oceniło swoje siły na zamiary i najwidoczniej zdecydowało wygramolić się z ciemności. Wystarczyło jedynie wyciągnąć rękę, aby pomóc stworzeniu szybciej wydostać się z spod ławki.
Rozalia Arefyeva
Rozalia Arefyeva
Płaczące aleje  505dba3a77c70eae403ec3f0a3ee4f75
Petersburg, Rosja
31 lat
wieszczy
¾
przeciętny
astrolog i wróżbitka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1161-rozalia-arefyevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1188-roza-arefyevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1186-roza-arefyevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1185-mars#5754https://magicznarosja.forumpolish.com/

Sob Maj 02 2020, 15:33
Ogromnym szczęściem było to, jak kochanych ludzi miała wokół siebie Rozalia... a może to wcale nie szczęście? Może powinna doświadczyć cierpienia, niczym ukrzyżowany Jezus, by móc zbawić świat swym darem? Nie znała przeciwnika, skoro nie doświadczyła krzywdy, przed którą usilnie chce innych ratować.  Porywała się więc z motyką na słońce, niczym dziecko walczące kijkiem z osą, latającą wokół jego malutkiej główki.
Ach, jakie życie byłoby proste, gdyby miało się tak dobrze jak ona. Nauczono ją szacunku do nikłych przyjemności, upodobaniu w ludziach, nie rzeczach... rzeczy nigdy nie miała. To czyniło ją powiewem świeżości pośród zgnilizny, której sama nie wyczuwała. Każdy był piękny, każdy chciał dobra. Wierzyła w to, głupiutka, ale póki otaczała się prawdziwymi przyjaciółmi, można było jej na to pozwolić. Trzeba jednak chronić taki mały, bezbronny skarb, bo wystarczy jedna krzywda, by rozsypał się na miliony kawałeczków, których ułożenie stanowiłoby syzyfową pracę.
Drgnęła. Subtelnie, jakby spodziewała się spadku śniegu, lecz jednak gdzieś w głębi serca trochę się przestraszyła. Była jednak zafascynowana tym, co jest pod ławką, coby cały umysł i wszystkie rozszalałe myśli skupić na pisku, nie pozwalając sobie na dochodzące bodźce z zewnątrz. To niebezpieczne, ale niczym głupiutkie, niedoświadczone dziecko, nie widziała w tym nic złego. Nie lękała się potencjalnego niebezpieczeństwa.
Wsunęła rękę pod ławkę, wcześniej zdejmując rękawiczkę, którą silnie wsadziła w kieszeń płaszcza. Kościstą, bladą ręką wyszukała wreszcie resztę cała właściciela błyszczących ślepi, dwukrotnie obrywając przy tym siedziskiem ławki w głowę, ale nijak nie zatrzymała się w tym. Wreszcie, pochwyciwszy futrzaną kulkę, wyciągnęła ją delikatnie, z lekką obawą o potencjalne udrapanie czy ugryzienie, ale też z nowymi, rozlewającymi się na serce emocjami.
Weles
Weles
Płaczące aleje  3qhn7GC
https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Pon Maj 11 2020, 08:54
Jak się okazywało ogromna wrażliwość Rozy wobec nieszczęść innych dotyczyła także tych najbardziej maluczkich. W świecie czarodziejów, podobnie jak u mugoli, porzucanie domowych zwierząt i ich złe traktowanie nie było czymś specjalnie zaskakującym, co nie oznaczało jednak, że dopuszczalnym. Także w magicznej Rosji działały różnego rodzaju organizacje i stowarzyszenia, które zajmowały się opieką nad porzuconymi zwierzętami. Nie należało zapominać, że w świecie czarodziejów było to nieco bardziej skomplikowane – w końcu, gdyby któryś z magicznych gatunków zwierząt wydostał się poza ich świat, to wyniknąłby z tego problem zapewne na skalę całego świata. Mugolskie gazety rozpisywałyby się na temat tajemniczego zwierzęcia, a anonimowość czarodziejów niewątpliwie znalazłby się w wielkim niebezpieczeństwie.
Ty jednak miałaś do czynie ze zwykłym szczeniakiem, którego przerażony wzrok i niepewność ruchów roztopiłyby niejedno na pozór twarde serce. Zwierzak zaczął piszczeć jeszcze głośniej, gdy poczuł na sobie twój dotyk, wyrywał się przez moment, aby w końcu po paru dłużących się sekundach uspokoić się i spojrzeć ci w oczy. Może to odbijający się w twoich tęczówkach spokój i bijąca od ciebie dobroć i pozytywna energia sprawiły, że szczeniak się przestał się wyrywać. Drżał jednak lekko w objęciach twoich dłoni – zapewne wynikało to nie tylko z wcześniejszego przerażenia, ale i z samego zimna. Szczeniak wydawał się całkiem niepozorny, kładł po sobie rudawe, spiczaste uszy, które swoją formą i wielkością wyraźnie wybijały się na tle reszty ciała, co było zresztą całkiem charakterystyczne dla tak małych stworzeń. Z biegiem czasu pozorny brak proporcji miał się niepostrzeżenie wyrównać, a biała kulka z brązowo-rudymi plamami w przyszłości wyrośnie na średniej wielkości mieszańca, tak w każdym razie wydawało się na pierwszy rzut oka. Szczeniak nagle otworzył pysk i zaczął delikatnie podgryzać twoją dłoń. W tym geście nie było jednak ani odrobiny agresji, wręcz przeciwnie, kryła się w nim chęć do zabawy.
Rozalia Arefyeva
Rozalia Arefyeva
Płaczące aleje  505dba3a77c70eae403ec3f0a3ee4f75
Petersburg, Rosja
31 lat
wieszczy
¾
przeciętny
astrolog i wróżbitka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1161-rozalia-arefyevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1188-roza-arefyevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1186-roza-arefyevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1185-mars#5754https://magicznarosja.forumpolish.com/

Sro Cze 03 2020, 12:18
Ciepło bijące od takiego stworzenia było niewyobrażalne. Rozalii serce, zwykle gorejące nad losem innych ludzi, teraz zapłonęło innym płomieniem. Uczuciami? Troską? Zachwytem?
Przytuliła zwierzę do siebie, biorąc je tak delikatnie bliżej siebie, jak mogła. Nie bała się tego lekkiego podgryzania, upatrując w nim naturalne zachowanie zwierzaków. Przynajmniej taką, podstawową, wiedzę miała na ten temat. Powinna się teraz skupić. Nauczyć, może coś więcej dowiedzieć? Może to koniec ignorancji? Musi dziś wywróżyć. Może dowie się co się stało, dlaczego, kto go wyrzucił? Może nawet uda jej się zobaczyć jak będzie wyglądał za kilka lat.
A może dowie się, że nie będzie go miał długo przy sobie? Chciałaby. Potrzebowała istoty, która zawsze będzie przy niej. Owszem, miała przyjaciół, ale to nie to samo, co zakochana tylko w niej, zależna tylko od kulka futra, śliniąca się i popiskująca.
Rozpięła guziki płaszcza, nijak nie martwiąc się chłodem i tym, że temperatura spadła znacząco. Musiała ogrzać szczeniaka własnym ciałem, tudzież umiejscowiła go pod materiałem karmelowego płaszcza, przetrzymując od dołu ręką, aby przypadkiem jej nie wypadł. Druga dłoń podobnie, utrzymywała psiaka i dawała mu rozgrywkę w podgryzaniu. Nie martwiła się niczym. Tym, że jest ciemno a ona jest sama. Tym, że jest zimno a ona ma na sobie cienką sukienkę. Tym, że takie szczeniaki potrafią brudzić znacząco. Teraz liczyły się tylko te świecące chochlikami dziecięcych lat oczka, ciepłe futerko i to, że była za kogoś odpowiedzialna. Musiała dać mu dom i opiekę.
Potrafisz Rozalio to uczynić? Prawdopodobnie nie. Zdecydowanie będzie musiała nauczyć się ogłady i skupienia myśli, ale naturalny instynkt i dobre serce mogły jej w tym pomóc. W końcu życie małej istoty zależy od niej bardziej, niż kiedykolwiek. Chcąc ratować świat, musiała ratować także takie stworzenia. Rozejrzała się i nagle wszystko stało się jaśniejsze. Moi, je t'offrirai des perles de pluie... śpiewała, teraz szczęśliwsza, oświetlająca swym uśmiechem ciemną okolicę.
Weles
Weles
Płaczące aleje  3qhn7GC
https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Pon Cze 08 2020, 11:03
Dużo słyszy się o porzuconych zwierzętach, wyrzucanych na chłód, czy ciemne ulice, bo ktoś nie znalazł w sobie wystarczającej siły i samozaparcia, aby zaopiekować się czworonogiem. Wielu z nich już zawsze żyło w takich warunkach, żyjąc na obrzeżach miast, inne trafiały do azylów, czy kończyły przypięte na łańcuchu przed jakimś wiejskim domem. Szczeniak, którego znalazła Roza miał jednak ogromne szczęście – czekało na niego nie tylko ciepłe mieszkanie, ale i otwarcie okazywana miłość. Zwierzątko najwyraźniej wyczuwało to całym swoim jestestwem, bo wcześniejszy strach i zaniepokojenie odbijające się w ogromnych ślepkach gdzieś zniknęło, zastąpione bezgranicznym uczuciem oddania. Nie było wątpliwości, od tej pory Rozie miał już od zawsze towarzyszyć ten mały mieszaniec.
Szczeniak przestał w końcu podgryzać jej palce, moszcząc się wygodnie w zagłębieniu jej płaszcza, ziewnął jedynie przeciągle i zastrzegł uszami, gdy usłyszał wydobywający się z ust Rozy śpiew. Przechylił lekko głowy, zaskoczony tym zaskakującym obrotem sprawy, nie wiedział jeszcze, że podobny śpiew i spontaniczność staną się nieodłącznym elementem jego psiej codzienności. Zawinął się w kłębek, jakby chciał ułatwić kobiecie zapięcie płaszcza i wsłuchiwał się w jej spokojne bicie serca. Latarnie rozświetlające park zamrugały parę razy. Najwyraźniej władze miejskie oszczędzały na czym tylko mogły, bo po chwili światła zupełnie zgasły pozostawiając tę dwójkę w ciemnościach. Księżyc jednak oświetlał im drogę, ścieżka prowadząca do wyjścia wyraźnie odcinała się na bieli śniegu. Sam uśmiech Rozy mógłby rozświetlić otaczającą ich ciemność. Przez jej śmiech przebijało się delikatne gwizdanie wiatru, który wzmógł się nagle podwijając poły płaszcza, przynosząc ze sobą zimowy chłód. Temperatura zdecydowanie spadła poniżej zera. Szczeniak miał naprawdę ogromne szczęście, kto wie, co by się stało, gdyby spędził w parku kolejną noc.

Roza   zaadoptowała zwierzaka. Za rozgrywkę z Welesem otrzymujesz 10 dodatkowych punktów
Rozalia Arefyeva
Rozalia Arefyeva
Płaczące aleje  505dba3a77c70eae403ec3f0a3ee4f75
Petersburg, Rosja
31 lat
wieszczy
¾
przeciętny
astrolog i wróżbitka
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1161-rozalia-arefyevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1188-roza-arefyevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1186-roza-arefyevahttps://magicznarosja.forumpolish.com/t1185-mars#5754https://magicznarosja.forumpolish.com/

Czw Cze 11 2020, 21:34
Nie przewidziałaby, że obecność takiej małej istotki będzie tak ważna. Z niebywałą przyjemnością przytuliła zwierzaka do siebie, zaś serduszko zalała fala gorąca, która pogłębiała się z każdym jego piskiem małej, puszystej kulki. Nie mogła uwierzyć, że tak po prostu znalazła małe stworzonko, które teraz będzie od niej zależne.
Nie była to najlepsza rzecz, jaka mogła spotkać takie zwierzę. Jednocześnie spotkało je jednak niebywałe szczęście, bowiem w takiej sytuacji najbardziej prawdopodobna byłaby śmierć. Teraz miał szansę przeżyć, ale prócz tego, że on musi nauczyć się jej, tak ona musi się nauczyć odpowiedzialności. Wbrew pozorom, Rozie zdecydowanie tego brakowało, bowiem całe życie żyła pod kloszem, gdzie jawa, sen; przeszłość, przyszłość i teraźniejszość mieszają się ze sobą, tworząc świat odrealniony. Mogła nie jeść, aż słabła z głodu; mogła nie pić, aż zaschło jej w gardle. Teraz musiała dbać o istotę, która żyła na jawie. W pełni, całkowicie. W tej chwili, wybranej całkowicie biologicznie, miała określone potrzeby, którym daleko było duchowego spełnienia. Ale pokochała go. W tej chwili, dokładnie teraz, gdy tuliła lekko drżące ciało, idąc w mroku i zimie, które sprawiało, że całe ciało pokryło się gęsią skórką. Miała na karku trzydziestkę, nigdy nikt nie był od niej zależy, nadal nie jest i póki starość nie tknie jej wiecznie młodych, zakochanych rodziców, to prawdopodobnie tylko ten pies będzie kimś, kto będzie liczył się tylko z nią.
Wracali do domu. Wspólnego. Liczyła, że ma jakieś mleko, mięso, cokolwiek, co pies może zjeść. Po drodze zapuka do sąsiadów, zapyta co na ten temat uważają, czy wiedzą jak opiekować się psem. Mając ponad 70 lat powinni takie rzeczy wiedzieć, może coś podpowiedzą. Było zbyt późno, by teraz zajmowała tym głowę przyjaciołom, którzy mają wiele ważniejszych rzeczy niż Roza. Ale z pewnością dnia następnego dowiedzą się o jej nowym towarzyszu!
/zt, dziękuję Welesie <3
Sponsored content


Skocz do: