Mistrz Gry
Mistrz Gry
Ogrody Xfrk63Q
https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/https://magicznarosja.forumpolish.com/

Pon Maj 25 2020, 20:42
Ogrody

Przygnębiające miejsce, wypełnione uschniętymi krzewami i powykręcanymi drzewami. Roślinność w ogrodach Dolohovów jest od wielu lat zatruta oparami i pozostałościami niebezpiecznych eliksirów, w których specjalizują się mieszkańcy dworku, wobec czego nigdy nie wyrośnie tutaj nic pięknego i zielonego. Nawet latem ciężko tutaj o chociażby kawałek zdrowej trawy. Zwierzęta również chętnie omijają to miejsce, dzięki czemu w ogrodach zawsze jest niezwykle cicho i bezpiecznie. To nieprzebrane milczenie przerywa wyłącznie miarowy szum rzeki Bieły, płynącej wartko pod murami ogrodu. Tymczasem kilka kamiennych ławek, rozstawionych strategicznie w różnych miejscach ogrodu, pozwala cieszyć oko milczącą ścianą lasu, rozciągającą się tuż za granicami rezydencji oraz wielowymiarowymi rzeźbami – w zasadzie jedynymi ozdobami, na jakie znalazło się tutaj miejsce.



Ostatnio zmieniony przez Mistrz Gry dnia Sro Maj 27 2020, 11:08, w całości zmieniany 1 raz
Vysena Karamazova
Vysena Karamazova
Ogrody 6SgcMW4
Toljatti, Rosja
25 lat
błękitna
majętny
asesor prokuratury
https://magicznarosja.forumpolish.com/t1284-vysena-karamazova-budowa#7061https://magicznarosja.forumpolish.com/t1293-vysena-karamazova#7110https://magicznarosja.forumpolish.com/t1292-vysena-karamazova#7109https://magicznarosja.forumpolish.com/t1291-biala#7108https://magicznarosja.forumpolish.com/

Pon Maj 25 2020, 23:37
22.01.1998

Mówią do trzech razy sztuka - otóż wcale nie znaczy to, że za trzecim razem ma się udać. Epicki ślizg jakim wpadła w rozmokły śnieg w ogrodzie przed rezydencją Dolohovów powinien być nagrany i wrzucony do najbardziej z poczytnych gazet. Doprawiając rozkwaszone kolana całym bokiem wyrżnęła się w kałuże tak kompletnie oszołomiona, że początkowo nie wiedziała nawet czy stoi czy leży. Fikołek w żołądku tym razem nie pozwolił się zignorować w związku z czym kiedy tylko podniosła się na rękach zwymiotowała całą tę gorzką kawę i wszystkie cytrynowe ciasteczka, którymi próbowała umilić sobie poranne dyskusje o ślubie z matka i ciotką. Jęknęła przy tym okropnie, żadna to przyjemność się zrzygać i z trudem wstała na nogi chwiejąc się jak pijak-szaleniec.
- Co do kurwy… - jęknęła opierając się ręką o najbliższe drzewo. Było stare, powykręcane i suche, właściwie przypominało drzewo jedynie umownie, bo śmielej można było założyć, że to jakaś prześmiewcza rzeźba mająca imitować naturę. Przetarła usta rękawem futra robiąc dwa chwiejne kroki i rozglądając po okolicy. Jedynym plusem całości było to, że przynajmniej dotarła tam gdzie chciała - choć stan w jakim się prezentowała z pewnością nie przekonywał jej do jakiejkolwiek wizytacji. Westchnęła czując ciężar złamanego słowa, które dała swojej ciotce - jednak nie zdołała się deportować do domu, ku własnemu przerażeniu. Zrobiła jeszcze jeden, drugi krok, podskoczyła nawet - i nic. Przez ramię spojrzała na górujący w oddali czarny dwór Dolohovów i zadrżała na myśl o tym, że miałaby się tam pokazać w takim stanie. Już wolałaby chyba iść do Samary na piechotę! Nie zdążyła jednak podjąć żadnej decyzji, spaczona teleportacyjna czkawka wybrała za nią…

zt

Skocz do: