|
|
|
|
|
Sob Maj 23 2020, 17:12 | | Ojczysta Czysta, Kraków Zanim lokal zawitał także wśród mugoli, Ojczysta Czysta powstała najpierw wśród czarodziejów. Umiejscowiony w magicznej części Krakowa stał się ulubionym miejscem fanów najróżniejszych drużyn sportowych, studentów doceniających niskie ceny oraz koneserów wódki. Typowo polskie zakąski i obiady królują w menu – od tatara wołowego przez smalec z chlebem aż do pierogów ruskich czy tych z mięsem. Najwięcej ludzi się tu zbiera w przypadku wydarzeń sportowych – telewizory w rogu sali i za barem pozwalają śledzić transmisje meczu bez oddalania się od źródła napitku czy jedzenia. |
| |
Kaliningrad, Rosja 34 lata poświst błękitna bogaty urzędniczka-badaczka, Prikaz ds. Magicznej Fauny i Flory |
Sob Lip 04 2020, 23:55 | | 6 luty 1998 r.
Był to kolejny spacerowy, intensywny dzień. Może nie wyruszyli z samego rana, ale nie czekali niepotrzebnie na jakiś znak, żeby opuścić hotel, w którym się zatrzymali. Helena nie mogła się wymówić. Ba, nie chciała nawet tego zrobić, jako że zobowiązała się do tego, by choć odrobinę pokazać Kraków Piotrowi. Tym bardziej, że sam Romanov nie dopuścił do lenistwa Wrońskiej, racząc ją masażem, który był przyjemny. Temu zaprzeczyć nie mogła. Nie przeszło jej to przez myśl. Ponownie ubrali się wygodnie i swobodnie. Tym bardziej, że Helena postanowiła swojego narzeczonego uświadomić w całej podróży, która zapowiadała się dość ciekawie. Przynajmniej jeśli chodzi o kwestie historyczne, bo takich smaczków Romanov z pewnością wyłapie od groma. O ile interesował się historią Polski, co wydawało jej się całkiem prawdopodobne, mimo wszystko. Zdecydowali się na śniadanie w hotelu. Podróż zaczęli od długiego, niespiesznego spaceru po Bulwarach wiślanych. Ze względu na pogodę, raczej nie było aż tak tłoczno, żeby musieli się przeciskać. Weekend dopiero miał się zacząć, więc o godzinie dwunastej więcej osób było w pracy czy w szkołach niż na spacerze, na które zdecydowali się przyszli państwo Romanov. W trakcie przechadzki, rozmawiali ponownie na tematy niezobowiązujące. Czasem pojawiła się poważniejsza myśl, która dotyczyła architektury czy historii. Może wymienili się spostrzeżeniami na zasadzie co by było gdyby..., co wydawało się całkiem dobrą zabawą. Nawet jeśli nie zawsze była ona typowo żartobliwa. Wciągnęło ich to. Droga obrana przez Lenę, prowadziła do Kopca Kościuszki, gdzie po obejrzeniu, przeczytaniu i zwiedzeniu zatrzymali się w kawiarni nieopodal na niewielki poczęstunek. Następnie Helena zaproponowała, że może spróbują skorzystać z mugolskiej komunikacji, więc wpierw poszli na autobus, a potem przesiedli się do tramwaju. Zagadali się, nie zdążyli zorientować w mapie, przez co ich podróż wydłużyła się całkiem znacząco. Najzwyczajniej w świecie zgubili się w Krakowie, nie mając pojęcia gdzie wysiąść. Z drugiej strony, to była tak inna forma transportu, że żal nie skorzystać! I w ten sposób mogli bujać się nawet do godziny siedemnastej, po której postanowili pójść na kolejną obiadokolację. Niestety, nie udało im się dotrzeć na Wawel, ale Lena zapewniła, że nazajutrz jeszcze zajrzą, aby Piotr mógł uznać, że jedne z ważniejszych miejsc zostały zwiedzone. Było przed dziewiętnastą, gdy zatrzymali się przed jednym z lokali. Zaraz Wrońska poinformowała, że nie jest to tylko dla mugoli. Ba, że otwarty został przez czarodziejów. Chwilę się namęczyła z namawianiem narzeczonego, żeby weszli do środka. — No chodź. Mamy wolne, możemy skorzystać — ponownie złapała za rękę, aby pociągnąć do Ojczystej, w której jeszcze trochę miejsca się znalazło dla dodatkowych gości. |
| |
Petersburg, Rosja 33 lata błękitna bogaty magomedyk, psychiatra i terapeuta |
Pon Lip 06 2020, 20:15 | | Nie poganiał, ani nie narzekał. Pogoda dopisywała, zdrowie również i zapowiadało się na kolejny dzień w doborowym towarzystwie. Coraz bardziej przekonywał się do Wrońskiej, a wiadomo było iż to właśnie między innymi podróże ukazują prawdziwe oblicze człowieka. Mogła narzekać, że za zimno lub nudno, bo szczerze wątpił, aby aż tak interesowała się historią miasta. Dlatego doceniał ten gest, gdy wdrapywali się na kopiec Tadeusza Kościuszki, a potem łapali mugolski środek transportu gubiąc się jak małolaty. Rozmawiali, dzielili się anegdotkami ze swojego życia i rzadko zapadała pomiędzy nimi niezręczna cisza. Tu coś któreś zobaczyło, usłyszało i jakoś rozmowa szła do przodu. Piotr nawet porobił kilka zdjęć, prosząc - no dobra, Lena prosiła - przypadkowego turystę, aby zrobił im wspólne zdjęcie. Razem, objęci na tle Wawelu w dali, z uśmiechem na ustach. Idealna pamiątka. Piotr bardzo chciał zobaczyć zamek, dlatego obietnica narzeczonej padła na podatny grunt. Oby go nie zawiodła. Kiedy zegarek wskazywał dziewiętnastą, chciał skierować ich ku drodze do hotelu. Dopadło go znużenie z powodu niskiego ciśnienia. Dlatego Helena musiała się nagimnastykować, aby zaciągnąć Piotra do lokalu. Wnętrze nie wyróżniało się niczym szczególnym. Spojrzał po ścianach i suficie, zauważając ogromną ilość proporczyków sportowych i plakatów. Część była ruchoma. W ich nosy uderzył dym tytoniowy wymieszany z potrawami. — Em, czy to dobry pomysł? — mruknął, widząc iż większość lokalu gościła ludzi w skórach. Zjazd motocyklowy Szarpidrutów? Było głośno, gwarno, a podchmieleni już (na Welesa! Była dopiero dziewiętnasta!) czarodzieje podśpiewywali piosenkę: Hej, hej, hej sokoły Omijajcie góry, lasy, doły. Dzwoń, dzwoń, dzwoń dzwoneczku, Mój stepowy skowroneczkuSpojrzał na czarną tablicę na której wypisano promocję dnia. Zaoszczędzą trochę grosza jeśli zdecydują się na wódkę i chleb ze smalcem. Szał ciał. Nie robił scen, dlatego dotarli do wolnego stolika z którego mieli nawet całkiem dobry widok i nieco prywatności. Zdjął płaszcz i pomógł Helenie. — Jemy tu kolację? |
| |
Kaliningrad, Rosja 34 lata poświst błękitna bogaty urzędniczka-badaczka, Prikaz ds. Magicznej Fauny i Flory |
Nie Lip 12 2020, 23:55 | | Wrońska nie ukrywała rozbawienia myślą, że ich rodzice - zwłaszcza matki - z pewnością oszaleją i zachwycą się zdjęciami. Nie myślała o tym, żeby pokazać każde z nich, jednak spodziewała się, że rodzicielki zapragną odbitkę dla siebie. Była przekonana, że wówczas usłyszą liczne komentarze czy zobaczą po ich oczach, jak są zadowolone z wyboru. Nie zmieniało to jednak tego, że nawet dla własnej satysfakcji Helena chciała mieć zdjęcie z Piotrem. No, może nie tyle satysfakcji, co najzwyczajniejszej w świecie pamiątki. Był to drugi dzień pobytu, a wycieczkę już uznawała za udaną. Romanov spisywał się jako towarzysz w podróży, ale też bardzo dobrze rozmawiało jej się z nim. Późno poszli spać, zbyt zajęci sobą i tematami, które ich zainteresowały. — Nie wiem. Przekonamy się — czasem potrafiła być osobą spontaniczną. Zresztą, mieli wybór. Jeśli nie spodobałoby im się przesiadywanie tutaj, mogli zmienić lokal lub wrócić do hotelu, żeby już tam odpocząć. Pod nosem zanuciła piosenkę, która czym prędzej dotarła do ich uszu. Oczywiście, że ją znała. Nieraz ojciec czy dziadek podśpiewywał, pomijając już towarzystwo podczas spotkań okolicznościowych, bo i te było wesołe. Podczas gdy Piotr zerkał na tablicę, Hela zdążyła rozeznać się i znaleźć wolny stolik. Miała nadzieję, że nikt go nie zajmie. Nie chciała pospieszać narzeczonego. Zajęli miejsce przy wspomnianym stoliku. Helena złożyła swój i Piotra płaszcz obok, jako że nie widziała w pobliżu żadnego z wieszaków. — Nie widziałam, żeby było coś konkretnego... Można spróbować, a najwyżej zjemy w hotelu? — zaproponowała. — Nie będziemy tutaj długo.Najwidoczniej Wrońska zdążyła zauważyć, że Romanov nie był zbyt zainteresowany. W końcu musiała go namawiać, żeby wszedł z nią do lokalu. Zaczekali aż ktoś do nich podejdzie. — I co ci się najbardziej podobało z dzisiaj? |
| |
Petersburg, Rosja 33 lata błękitna bogaty magomedyk, psychiatra i terapeuta |
Sob Lip 18 2020, 14:19 | | Jolana i Jekaterina z pewnością poddadzą analizie każdy szczegół na fotografiach. Ubiór swoich pociech, ich mimikę i spojrzenia. Możliwe, że marzą o takim, gdzie wybrankowie spoglądają sobie głęboko w oczy, co oczywiście jest dowodem na wielką miłość. Przyszłe małżeństwo mogło się pocieszać myślą, że ich ojcowie wykażą się większą wstrzemięźliwością i skomentują zdjęcia jednym słowem - "ładnie". Piotr miał tylko nadzieję, że go przy tym nie będzie. — Hmm... Nie wiem, czy nie będzie już za późno na kolację w hotelu. Restauracja jest tam otwarta chyba do dwudziestej, albo dwudziestej pierwszej. Nie pamiętam zbyt dobrze — przyznał, zajmując miejsce, które wybrała im Wrońska. O zgrozo, może będą musieli zrobić zakupy w osiedlowym sklepie i spróbować własnych sił w robieniu kanapek. — Wszystko po trochu. Trudno mnie czymś zaskoczyć, abym miał - wow. Podoba mi się miasto, a przynajmniej jego centrum. Różni się od tych rosyjskich, jak i od europejskich. Szkoda, że mamy akurat luty, bo byłoby fajnie zobaczyć jak uliczki i rynek ożywają wraz z słońcem. Podeszła do nich tyczkowata dziewczyna, około dziewiętnastoletnia z włosami splecionymi w warkocz. Nosiła na zębach aparat ortodontyczny. Przywitała się i zaprezentowała krótkie menu, z czego Piotr zamówił wódkę, pikle i chleb ze smalcem oraz skwarkami. — Trzeba spróbować, czy polska równa się naszej — powiedział, widząc zaskoczone spojrzenie Heleny. Miał na myśli wódkę, od której zazwyczaj stronił. — Czujesz się Polką, czy bardziej Rosjanką? — zapytał, nawet zaciekawiony jak Helena postrzega samą siebie. Kaliningrad mimo wszystko należał do Rosji. Przyśpiewki zaczynały cichnąć, co Romanov wziął za dobrą monetę. Ostatnie czego chciał to wysłuchiwanie wrzasków i okrzyków obcych ludzi. Oparł się wygodniej na nieco chybotliwym krześle. Oby rzeczywiście coś tylko przekąsili i ruszyli dalej, miał jakieś niejasne przeczucie, że może wydarzyć się coś złego. |
| |
Kaliningrad, Rosja 34 lata poświst błękitna bogaty urzędniczka-badaczka, Prikaz ds. Magicznej Fauny i Flory |
Pon Lip 20 2020, 00:04 | | — Pozostaje też możliwość zamówienia do pokoju — zasugerowała Helena, przypominając sobie ofertę noclegową. Nie tylko w ich katalogu czy tam ulotce. Sama recepcjonistka, która ich meldowała w apartamencie małżeńskim, zdążyła o tym wspomnieć. Dość nadgorliwie, ale Wrońska wychodziła z założenia, że to głównie ze względu na napiwek czy dodatkowy koszt. Mimo to, jeśli zaszłaby taka potrzeba to nie miałaby problemu z tym, żeby wydać trochę więcej pieniędzy. Lepiej tak niż gdyby miała odczuć ból brzucha z powodu głodu. Póki co, nie brała pod uwagę konieczności zrobienia niewielkich zakupów, żeby mogli coś zjeść. Dobrze, że Piotr o tym pomyślał! Helena z zainteresowaniem wysłuchała mężczyzny. Nie chciała, żeby czuł się znudzony czy zirytowany zwiedzaniem; przecież mógł tego nie okazywać. Mówić co innego, również myśleć co innego! Miała cichą nadzieję, że Romanov doceni jej starania. Nie wiedziała tylko czy było to świadome, czy podświadome. — Zatem mówisz, że trzeba będzie się postarać, żeby cię zaszokować? — zagadnęła żartobliwym, przyjacielskim tonem. Wydawało się to całkiem ciekawym wyzwaniem, którego Helena z chęcią się podejmie. To mogło być dość interesującym doświadczeniem, a i dzięki temu była szansa, żeby poznać się lepiej. W każdym razie, opinię Piotra nie odebrała za negatywną, a to było najważniejsze! — Cóż, nie widzę przeszkód, żeby w lecie i tutaj przyjechać. Zwłaszcza jak rozmawialiśmy już o dłuższej wycieczce po Polsce. Możemy nawet tutaj najpierw się zatrzymać — powiedziała z uśmiechem. Nie zdążyła dodać nic więcej jako że zdążyła podejść do nich kelnerka. Helena przywitała pracownicę. Poprosiła o to samo, co zamówił Romanov. Nie ukrywała jednak zdziwienia wybranym przez mężczyznę alkoholem. Parsknęła na jego wyjaśnienie. Toć nic nie mówiła! Rozejrzała się po lokalu. Były przyśpiewki, mniej lub bardziej ordynarne teksty, które postanowiła zignorować. Gdzieś tam dalej jeden czarodziej był całkowicie oderwany od rzeczywistości. Z pełnym spokojem wczytywał się w gazetę. Helena spojrzała niepewnie na Piotra. Właściwie to w zastanowieniu. — Trudno powiedzieć. Patrząc na kulturę i zachowanie wydaje mi się, że bardziej jestem Polką. Z pochodzenia jednak Rosjanką, mimo wszystko. Jak ty byś ocenił?
|
| |
Petersburg, Rosja 33 lata błękitna bogaty magomedyk, psychiatra i terapeuta |
Pon Lip 27 2020, 03:04 | | — Ano można i tak — przytaknął; nie przepadał za zamówieniami do pokoju woląc stołować się w restauracji na dole lub poza hotelem. — Ewentualnie przekąski z barku — doznał objawienia. Zapłacą jak za zboże, ale co pochrupią to ich. Oferta krakowskiego hotelu nie odbiegała od standardów rosyjskich. Piotr zdążył jednak zauważyć kilka mankamentów, o których na razie nie wspominał Helenie i być może w ogóle tego nie zrobi. Nie było to na tyle ważne, ani potrzebne. Nie chciał zostać opacznie zrozumiany jako maruda i osoba widząca wszędzie wady. Wbrew rosyjskiej kulturze szanował opinię kobiet, a zdanie Wrońskiej liczyło się dla niego po stokroć. — Po części, tak — uśmiechnął się (nieświadomie) filuternie. Spojrzał na nią spod długich rzęs. — Po prostu dużo wiem — zabrzmiało to bardzo nieskromnie! — A przed wyjazdem w dane miejsce wyszukuję informacje, więc jestem w miarę przygotowany. Dosyć przydatne, gdy jedzie się w nowe miejsce. Oparł się wygodniej o stolik, obserwując wystrój lokalu. Oby nie musieli czekać zbyt długo na zamówienie. — Pytanie, czy w ogóle można ocenić kogoś przez narodowość unikając stereotypów. Kim jest Polak, a kim Rosjanin? Czy gdybyś spotkała mnie w Londynie, mógłbym uchodzić za Anglika? — było to swoiste zaproszenie Heleny do dyskusji. — Poczucie narodowości jest ważne i definiuje człowieka, poniekąd... — podrapał się po policzku. — Nie wiem, czy można przypisać każdemu człowiekowi z danego terenu lub społeczności takie same cechy. Literatura uwielbia długie opisy dziedziczenia cech po wspaniałych przodkach, ale nie sądzę, aby to się sprawdzało. W takim przypadku Romanovy powinny przynajmniej co jakieś pokolenie mieć drugiego Piotra Wielkiego. |
| |
Kaliningrad, Rosja 34 lata poświst błękitna bogaty urzędniczka-badaczka, Prikaz ds. Magicznej Fauny i Flory |
Pią Sie 07 2020, 23:12 | | Należałoby odpowiedzieć, że kto bogatemu zabroni. Helena jednak ograniczyła się do uśmiechu i lekkiego skinięcia dłonią. Ot, jakby tym gestem chciała powiedzieć: "No widzisz, mamy rozwiązanie.". Zgodziła się. To było przydatne, żeby dowiedzieć się paru informacji o miejscu, które chcą odwiedzić. Nawet nie chodziło tutaj o to, by poznać od deski do deski całą historię - ale nie zdziwiłaby się, gdyby Piotr tak uczynił - tylko o to, żeby nie wyjść na całkowitego ignoranta. Tym bardziej, że choćby wiedza o gestach, które różnie interpretowane są w różnych zalążkach świata, mogła uchronić od rękoczynów. A raczej mało kto chciałby wracać z wakacji z pamiątką w postaci siniaka czy zszytej rany. Przyjrzała się uważniej Romanovowi. Mógł zauważyć, że oceniała i zastanawiała się nad odpowiedzią na jego pytanie czy mogłaby go uznać za Anglika. Skorzystała z zaproszenia. — Póki byś się nie odezwał... — machnęła na jego ubiór. Nosił się elegancko i schludnie; co prawda, część Anglików nie mogłaby tak o sobie powiedzieć, ale Helena nie sprecyzowała o jaką klasę społeczną jej chodziło. — Przepraszam. Nie chciałam, żeby to zabrzmiało chamsko. Po prostu nie wiem jaki masz akcent, a zakładam, że mimo wszystko łatwo byłoby wyłapać twoje pochodzenie — zreflektowała się po chwili. Zdała sobie sprawę, że to naprawdę zabrzmiało niemiło. Nie chciała przecież urażać Romanova. Mimo to, Wrońska nie czuła się jednak na siłach, żeby móc powiedzieć coś więcej. Jakby nie mogła zdecydować się, która narodowość bardziej jej odpowiada. Stąd pytanie młodej kobiety. Była pod wrażeniem, że Piotr mimo zauważalnego zmęczenia, potrafił podjąć się dość skomplikowanych tematów. A z pewnością angażujących do dłuższych dyskusji. Czyżby tak mu się spodobał lokal, że chciał tu posiedzieć dłużej? — U nas pewnie skończyłoby się bratobójstwem, siostrobójstwem i rodzino-bójstwem — rzuciła nieco przekornie. — Oczywiście, pomijając to, że podług wszelkich dynastii wydzieramy się, jakbyśmy byli głusi — napomknęła i westchnęła. Był to dobry moment na przerwę, jako że kelnerka przyszła z zamówieniem. Szybko zniknęła. — To... toast? — wskazała na kieliszki. Mało subtelna zmiana tematu. |
| |
Petersburg, Rosja 33 lata błękitna bogaty magomedyk, psychiatra i terapeuta |
Sob Sie 15 2020, 15:25 | | O ile nie trafią na kiboli Cracovii to nie powinni się martwić o siniaki. Piotr nie interesował się mugolskim sportem na tyle, aby wymagać od swojej towarzyszki zwiedzania stadionu miejskiej drużyny piłkarskiej. Odpowiedź Wrońskiej wprawiła go w krótkotrwałe zdziwienie, ponieważ nie spodziewał się tak chamskiej odpowiedzi! Szczęśliwie dla niej, uratowała sytuację więc Piotr jedynie parsknął i pokręcił głową. Czyżby Helena paplała co tylko ślina jej na język przyniesie? A może tak się nieświadomie denerwowała, że źle przekładała myśli na słowa? — Mam dobry akcent. Wychowywałem się poza granicami Rosji — odpowiedział z wolna — Ojciec jako dyplomata wiele podróżował, a matka nie wyobrażała sobie żeby robił to samotnie. Mieszkaliśmy w Londynie, Paryżu i przez krótką chwilę w Mediolanie. — drugą część swojej odpowiedzi zaprezentował w poprawnej angielszczyźnie, bez typowego dla Rosjan akcentu. Ach ta męska potrzeba imponowania. — Każda dynastia ma swoje przywary. O nas swego czasu mówiono, że połknęliśmy kij od szczotki lub wyśmiewano za plecami za carski rodowód. Można z tego żartować, ale za często powtarzane żarty przestają bawić. Na ślub zaprosi się babuszkę Marię i wujaszka Svetomira, co by się zmierzyli z Wrońskimi w tym kto kogo głośniej przekrzyczy... — uśmiechnął się; podziękował kelnerce i złapał za kieliszka. — Za wycieczkę, czy za nas? — zapytał, a gdy Helena dokonała wyboru wznieśli toast i zabrali się za zamówione przekąski. |
| |
Kaliningrad, Rosja 34 lata poświst błękitna bogaty urzędniczka-badaczka, Prikaz ds. Magicznej Fauny i Flory |
Nie Sie 16 2020, 22:17 | | Zatem mieli kolejną rzecz, która była wspólna. Helena również nie interesowała się mugolskim sportem, więc nawet nie wpadła na to, żeby zwiedzali stadion. Może gdyby miał on jakąś wartość historyczną, która przynajmniej w jakimś stopniu byłaby w stanie zainteresować Piotra. Ale nic takiego nie było jej wiadome w tej sprawie. Zauważyła te zdziwienie. Przez dobrą chwilę było jej głupio, ale skoro zdążyła się zreflektować to choćby odrobinę odkupiła swoje przewinienie. To było urocze, że Piotr starał się Helenie zaimponować. A te starania mu wyszły. Kobieta wpierw uniosła brwi w lekkim zdziwieniu, jak on przed chwilą, a następnie uśmiechnęła się dość szeroko do swojego rozmówcy. Pokiwała głową z uznaniem. — No dobrze. Przyznaję. Jakbyś się do mnie odezwał takim angielskim to z pewnością wzięłabym cię za rodowitego Anglika — odpowiedziała po chwili. — Może uda ci się tak wypracować z językiem polskim? — sama zaś pochwaliła się swoimi zdolnościami, aż w końcu przeszła na język, w którym będą w stanie się zrozumieć. — Gdzie ci się najlepiej mieszkało? — była ciekawa, które miejsce wzbudzało w Piotrze największy sentyment. Czy chciałby tam wrócić? Zwiedzać? A może ponownie zamieszkać, opuszczając na dobre Sankt Petersburg? Z tym musiała się zgodzić. Można było z czegoś pośmiać się parę razy. Ale jak żart opowiadany był niemalże co rusz, każdej nowo przybyłej osobie to można było już przewrócić oczami i powstrzymywać się od tego, by nie odpowiedzieć kapryśnie. Każdy miał swoją cierpliwość. Trochę inaczej sprawa się miała, gdy żart - choć znany rodzinie - ktoś opowiadał po dłuższym czasie. Nie zmieniało to jednak tego, że Wrońska doskonale zrozumiała, co Piotr miał na myśli. — Też się nie cierpią czy...? — zaczekała na wyjaśnienie ze strony narzeczonego i pokiwała głową. Helena chwyciła za kieliszek i zastanowiła się. — Za nas — wycieczka już była udana. A co będzie z relacją, którą mają? Helena zajadała się ze smakiem, ale nie na tyle łapczywie, żeby zaraz gdzieś się ubrudzić. Nie miała potrzeby, żeby dużo zjeść, więc gdyby zauważyła, że samemu Piotrowi zasmakowało, zapytałaby czy ma ochotę dojeść za nią. Następnie uregulowali rachunek i wspólnie opuścili lokal. Było w miarę spokojnie, jednak nie było pusto. — To teraz prosto do hotelu? — zagadnęła. Czuła zmęczenie, więc miała cichą nadzieję, że Romanov przystanie na tę propozycję zamiast ruszyć gdzieś dalej. Jednak jeśli odzyskałby energię i chciał się przespacerować to Wrońska przystałaby na to. |
| |
Petersburg, Rosja 33 lata błękitna bogaty magomedyk, psychiatra i terapeuta |
Wto Sie 25 2020, 17:06 | | Dobrze, że w porę się zreflektowała, ponieważ Piotrowi zrobiłoby się bardzo przykro. Nikt nie chciał być obiektem kpin, ani słuchać niemiłych dywagacji na temat swojego wyglądu lub wymowy. — Może — odpowiedział z uśmiechem, także nie powinna mieć obaw o samopoczucie mężczyzny. Język polski z pewnością stanowił wyzwanie, ale czego nie robi się dla kobiety? Na dodatek tak uroczej i zadziornej jak Wrońska. Ucząc się, mogliby lepiej się poznać, a on z pewnością zapunktowałby u jej krewniaków. Pytanie, czy Wrońskim szło dogodzić. — Jako dzieciakowi wszędzie — odparł bez namysłu — Londyn jest ciekawy, tak samo jako Paryż. Wtedy nie doceniałem zabytków, a bliskość do parków rozrywki... Jako nastolatek doceniłem inne miejsca. Kościoły, muzea i choćby szkockie wrzosowiska. Z Brytyjczykami łatwiej się dogadywałem, gorzej z Francuzami, bo niechętnie przystawali na obcy akcent i wtrącanie angielskich wyrażeń. Mediolan zapamiętałem jako głośne, pełne turystów miasto, gdzie noc zaciera się z dniem. Ojcu pozostało wiele znajomości i do dzisiaj wielu jego przyjaciół chętnie nas ugości — mówił swobodnie, spoglądając na Helenę. Czyżby proponował kolejną wyprawę? Bardzo prawdopodobne! — Drą koty z każdym, ale potrafią zewrzeć szyki jeśli ktoś obraża Romanovów — uśmiechnął się, poprawiając na krześle. — Za nas — potwierdził ochoczo, dopełniając toast. Wódka szczypała gardło. — Tak. Myślę, że starczy już na dzisiaj chodzenia. Wyglądasz na zmęczoną, a i ja sam chętnie już się położę — dojadł to, czego Helena nie mogła i dobierało się do niego znużenie. Nie było sensu się forsować dodatkowymi spacerami skoro droga do hotelu była prosta. — Dziękuję ci za dzisiaj i w ogóle za towarzystwo. Jesteś świetną kompanką w podróży, lepszą niż nawet myślałem. Spodziewałem się odmiennej postawy. Więcej narzekania i tworzenia problemów — szli ujęci pod rękę. |
| |
Kaliningrad, Rosja 34 lata poświst błękitna bogaty urzędniczka-badaczka, Prikaz ds. Magicznej Fauny i Flory |
Czw Sie 27 2020, 01:06 | | Wysłuchała jego opinii na temat różnych miejsc zamieszkania, które pojawiły się w życiu Piotra. Poniekąd zaczęła zazdrościć, że już za młodu mógł podróżować, mimo że sam wtedy nie myślał o tym, jakie to może być fascynujące. Przynajmniej tak sobie to tłumaczyła. Bo przecież ile dzieci aż tak bardzo zwracało uwagę na architekturę, zwyczaje i historie obcych miejsc, kiedy myślało o tym, żeby się najzwyczajniej w świecie pobawić? Sama Helena cieszyła się z tego, że Siemowit potrafił wyodrębnić dla dzieci trochę wolnego czasu, żeby mogli się nacieszyć wolnością przed szkołą czy na czas wakacji. Nie lekceważył nauk, które organizowała Jolana, żeby na tych wszystkich salonach ich pociechy prezentowały się nienagannie, jednak i tak był przekonany, że każdy zachowa się inaczej. I może niektórym uda się utrzymać swoje nerwy, ale reszta nadrobi. Nie pomylił się za bardzo. — I chciałbyś odwiedzić ponownie któreś z tych miejsc? Czy już nadrobiłeś licznymi wycieczkami? — zagadnęła, będąc ciekawą czy już Piotr - jako dorosły mężczyzna - zawitał do wspomnianych miast, czy jeszcze jakieś pozostały na jego liście. Może wyczuła propozycję? — Nic dziwnego, że nasze dynastie mają dobry kontakt — bo jak przychodziło co do czego to najwidoczniej obie strony potrafiły bronić swoich. Poprawiła swój płaszcz. Było już dość chłodno i mimo że zdążyli zasmakować alkoholu, rozgrzać się w barze, to jednak zmęczenie brało górę. Nic dziwnego, skoro cały dzień spędzili na spacerze. Piotr z łatwością mógł zauważyć, że Helenie brakowało energii. — Jakbyś zgadł — potwierdziła jego przypuszczenia. Zadarła głowę, żeby posłać mężczyźnie uśmiech. — Nawet nie myślałam o tym, żebyśmy coś jeszcze zwiedzali. Raz, że za późno, a dwa - oboje jesteśmy zmęczeni. Krótki spacer do hotelu będzie wystarczający — mruknęła; kroki stawiała niespiesznie, częściowo opierając się o Piotra, gdy ten użyczył jej swego ramienia. Na szczęście nie było tak, żeby musiał Helenę zanosić. Nie pozwoliłaby na to. — Och? Sądziłeś, że będą marudzić na to, że zrobią mi się odciski od tego, że za dużo chodzimy? A może uważałeś, że jestem taką marudą? — zagadnęła żartobliwie; nieznacznie się ożywiła. Zrobiło jej się miło i przyjemnie. — Też cieszę się z twojego towarzystwa i że mogłam pokazać ci Kraków. Z pewnością wybierzemy się do innych miast w Polsce — zapewniła. Zdążył wyrazić chęć, co by zobaczył. — Zresztą, ciężko byłoby być pracownikiem przy faunie i florze, który nie cierpi podróżować. Tyle się traci... Wracali do hotelu, rozmawiając na niezobowiązujące tematy. Może nawet dwa razy się zatrzymali, żeby Helena pokrótce omówiła miejsce, które minęli. Dostawszy się do apartamentu, oboje zdawali się być wystarczająco zmęczeni. Każde z nich odświeżyło się i w końcu ułożyli się w łóżku, żeby czym prędzej zasnąć. Ostatni dzień pobytu w Krakowie był najlżejszy. Helena wpierw nalegała na to, żeby spakować większość rzeczy, a potem zaproponowała kolejne miejsce, które mogli zwiedzić, korzystając z ostatnich godzin w Polsce. Nie wyrywała się tak ochoczo z bieganiem po mieście, ale z pewnością zatrzymali się w jakimś lokalu gastronomicznym, żeby coś zjeść z tutejszej kuchni. Następnie przez prawie godzinę Wrońska krążyła z przyszły mężem po sklepie z antykami; widziała jak Piotrowi świeciły się oczy i ciężko było odmówić wejścia do środka choćby na chwilę. Pod wieczór wrócili do Petersburga. Zadowoleni z kilkudniowego odpoczynku i wycieczki, którą uznali za udaną. /zt x2 |
| |
| | |
| |
|