Liczył się cel, a nie środki.
Z tym zdaniem najczęściej chyba mogłaby powiązać swoją rodzinę. W końcu nie byli źli dla samej satysfakcji z bycia złym. Wszystko zaczęło się po prostu od chęci wyjścia z biedy, od chęci pomocy finansowej rodzinie, od wielkiego pragnienia co do zostania kimś więcej niż tylko kolejnym śmiertelnikiem, który przeżyje życie nie żyjąc tak naprawdę nawet połową swoich życiowych możliwości.
Miała wrażenie, że wuj robił dla niej więcej niż ojciec, a przynajmniej w ostatnim czasie.
Nie dość, że odpowiadał na jej listy, będąc i tak zapracowanym (ojcu zdarzało się czasami zapomnieć udzielić odpowiedzi, samo życie, takie już właśnie był), to jeszcze zgodził się pomóc jej w sprawie, w której wcale pomagać nie musiał.
Wytropili redaktora Karola Szygalowa. Nie było to nawet zadaniem trudnym, jeżeli poruszyło się odpowiednimi kontaktami...
Obecny w Moskwie ze swoją kochanką mężczyzna, właśnie opierał się o blat hotelowej recepcji, stojąc w samych klapkach i szlafroku. Zagadywał z rezolutnym uśmiechem na jego pulchnej twarzy młode dziewczę, które chyba tylko z uprzejmości, bo nie szczerości odwzajemniało jego uśmieszki.
-
Gruby i odrażający – pokręciła głową Chekhova, siedząc na kanapie w głównym hallu Hotelu Rossija. Na kolanach trzymała najnowsze wydanie Izvestiyi, na którego tytułowej stronie znajdował się portret redaktora Szylagowa i jego niezbyt zgrabnie zapisany, ale otoczony czerwonym, przyciągającym uwagę obramowaniem - artykuł o ukrytych przekazach we współczesnym kinie. -
Ten jest chyba jedynym, którego nie byłoby mi szkoda.Media Magiczne lubiły skandale. Lubiły jednak o nich pisać, a nie grać w nich główne role.
Wiedziała o tym Vanda i Juraj. I mieli zamiar to wykorzystać.
-
W którym pokoju? – zapytała, widocznie wierząc, że wuj dowiedział się już i tego.