auri sacra fames.
Ona zawsze była.
Maryana.Wieszczka była przyjaciółką matki. Dzisiaj zaś jej guwernantką. Biegła w eliksirach i magii medycznej, jak nikt inny na świecie uspokajał Hestię Zakharenko, gdy krew wrzała nerwowo. Trzymała kobietę przy zmysłach. Rhea nigdy nie pytała skąd ona jest. Po prostu
zawsze była. I ona
to wszystko zaczęła.
Pani Zakharenko wydała na świat cztery córki. Z każdą kolejną ciążą jej skóra szarzała, straciła dwa zęby, coraz rzadziej siadała do pianina. Maryana słusznie zauważyła, że kobieta nie będzie w stanie dać mężowi więcej dzieci. Przypomniała również tamte słowa.
Tamten sen.Złotowłosa dziewczynka otrzymała imię po matce władcy Olimpu. Mówiono o niej wiele - nazywano najpiękniejszą,
złotą gwiazdą, otaczały ją wszelkie bogactwa i westchnienia. Zawsze otrzymywała to, czego tylko chciała. Dzieciństwo ją zniszczyło.
Nie otrzymawszy tego soku, na który miała ochotę, rozbiła wazon pełen białych róż. Gdy nie pozwolono jej siedzieć przy stole dla dorosłych w czasie kolacji, krzyczała w histerii tak silnej, że twarz przybrała twarz purpury. Nie lubiły jej siostry. Maryana przynosiła
srebrne ukojenie.
Wszystko przez kilka słów z przeszłości.
Jej babka, świętej pamięci kobieta pochodząca z rodu Vasilchenko, wieszczyła. We śnie przyszedł do niej obraz syna na kobiercu z konkretną kobietą, skąpanych w złocie. Wiedziała, że jeśli zlekceważy znak, spotka ich samo najgorsze. Niedługo później Aeneas i Hestia zostali zaręczeni. Co się za nimi kryło?
Tajemnica.
A może nie?
Maryana miała krucze loki i oczy srebrne jak eliksir, którym koiła nerwy
złotej gwiazdki. I to ona rozgłosiła swój wieszczący sen - według jej przepowiedni najmłodsze dziecko z linii Aeneasa i Hestii miało
krwawić złotem, przywrócić rodowi dawną świetność i za żadne skarby świata nie można było oddać jej światu. Kobieta miała stuprocentowe poparcie matki, jednak Aeneas… To inna historia.
To dzięki ojcu, pomimo nalegań na nauczanie domowe, zawitała w murach Koldovstoretz.
Zderzenie z rzeczywistością bolało. Nieszybko nauczyła się czego nie mówić i jak się uśmiechać, by dostawać to, czego chciała. Pierwsze lata wypełnione były ciągłymi wybuchami wściekłości, reprymendami, nieposłuszeństwem. Musiała przebudować siebie na nowo. Tutaj nikt nie rozczulał się nad każdym jej maleńkim gestem. Spokój nauczyła się znajdować w sztuce, w rzeźbiarstwie, poezji. Nie szukała przyjaciół wśród błękitnej krwi dzieci, raczej towarzyszyły jej osoby niższych stanów, często równie mocno kochające sztukę co ona. Nie każdy ją lubił. Wręcz przeciwnie, raczej lubiana nie była. Nie była dobra w czarach obronnych. Przy rodzicach nauczyła się trzymać maskę. Tylko Maryana wydawała się zawsze
wiedzieć.
Rhea zajmowała się alchemią i ożywianiem rzeźb - od początku była to jej wielka pasja. Wiedziała jaki zażyć eliksir, by poczuć się dobrze. Nawet w szkolnych zasobach łatwo było o pietruszkę i ząb szarleja. W jeden z wakacyjnych dni uczestniczyła w weselisku swojej najstarszej siostry. Wykruszyła się z obrazka na rzecz własnej rodziny. Athena szła do ołtarza w bieli i złocie, przyćmiewając każdego, w tym Rheę, nawet gdyby wzięła kąpiel w Wywarze Bogunki. Wtedy wiedziała, gdy jej serce drżało złością, że nigdy nie chciała być przez nikogo przyćmiona. Choć przez chwilę kradła uwagę wszystkich wokół - o jej osobie krążyły już plotki.
Buzia traktowana maścią Bogunki od najmłodszych lat, złote loki, piękne piwne oczy, gdy nauczyła się ukrywać czerwień złości i grymas zazdrości pod maską słodkiego uśmiechu, przeobraziła się w piękność. Gdy kończyła szkołę, nie była już krzyczącą, małą dziewczynką. Zmieniła się. Zaraz po niej zaczęła być bardzo zajętą kobietą. Stała się jedną z muz rodzinnego domu mody. Odwiedziła dzięki temu Mediolan, Paryż. W międzyczasie ciągle rzeźbiła - najbardziej lubiła kamienne zwierzęta, które dotrzymywały jej towarzystwa. Nie ograniczała się w materiałach - uwielbiała marmur, glinę, nawet przycinanie żywopłotów. Przez swoje zajęcie bardziej niż inne bogate kobiety miała zabliźnione dłonie, dlatego nikt nie zauważył, gdy do jednej z jej blizn dołączyła kolejna. Gdy miała lat dziewiętnaście zaręczyła się.
Nie było w tym miłości. Leonteus miał zatrzymać ją w rodzinie. Kuzyn zrobiłby wszystko co kazałby mu Nestor. Był chłodny, zupełnie nie taki jak pierwszy pocałunek. Ale pozwalał swojej przyszłej żonie na wiele. Nawet podróżował z nią po Europie, pozwalał jej zagłębiać się nawet w najbardziej niebezpieczne księgi, jakie była w stanie znaleźć. Coraz częściej interesowały ją klątwy.
Rhea ubrała biel i złoto w połowie września, gdy minęło jej dwudzieste lato życia. Względnie zadowolona. Względnie szczęśliwa. Z podróży poślubnej, która była przez nią planowana wiele lat wstecz, została paskudnie wyrwana.
Athena zmarła, zostawiając męża i syna, roztrzęsioną rodzinę. Zimna pustka zawitała w marmurowe mury Sewastopolu, zmieniając Rheę w tykającą bombę, przypominającą sobie swoje naturalne wybuchy wściekłości.
I choć nawet nie skończyła się żałoba, kilka tygodni później błogosławieństwo zostało zesłane na Rheę - była w ciąży. Świat zabierał im i oddawał równie wiele… Ta chwila była tak krótka.
Straciła dziecko przed nadejściem Julu. Pamiętała tylko łoże pełne krwi, ból i paniczny strach. Otrzymała usypiający eliksir, który piła regularnie również po tym incydencie. Nawiedzały ją koszmary.
Traciła każde dziecko, które próbowało odnaleźć życie w jej łonie. Złość w niej wzbierała, tym bardziej przez rosnącą obojętność męża. Latały dzbanki i talerze, często pijała napar z tymianku z miodem i nalewką z wiśni. Czasami w złości zapominała jak oddychać.
Coś Ty narobiła?
Odezwij się.
Powiedz coś.Uderzenie spadło na jej policzek. Ciężkie i twarde. Uniosła w końcu spojrzenie złotych oczu na ojca emanującego wściekłością. Miał się nie dowiedzieć. Nikt miał się nie dowiedzieć. Zacisnęła dłoń. Dłoń splamioną krwią.
Pamiętała to pytanie, które nawiedzało ją w koszmarach. Dwójkę młodych czarodziejów, którzy w ciemnym kącie szkolnego zamczyska zapragnęli sprawdzić czy w jej żyłach rzeczywiście płynie
złoto. Jednak z nadciętej nożem dłoni spłynęła posoka czerwona jak u każdego innego człowieka. I pamiętała zawód, który im sprawiła - jej nastoletnia głowa zmieniła swoje nastawienie. Wtedy przestała być
złotą gwiazdką, ale ustawiła sobie cel bycia taką wersją siebie, by na to miano sobie zasłużyć. Teraz jednak jeden z nich gnił w ciszy i bez życia. Z jej ręki.
Masz szczęście, że był nikim. Jeden impulsywny incydent sprawił, że potoczyła się lawina zacierania śladów. Wina nie spadła na nią. Nikt, kto nie wiedział, nigdy nie powiązał jej ze sprawą. Jednak jej imię stało się bardziej szare w oczach ojca. Nigdy już nie spojrzał na nią tak samo. I nigdy nie dotknął jej z tym samym uczuciem.
Musiała znaleźć sobie zajęcie. Ciągle w biegu zapominała o złości, wyrzutach sumienia. Blisko 1995 roku wraz z matką utworzyły nową inicjatywę.
Вру́бель stał się jej nowym dzieckiem - fundacja nazwana tak po rosyjskim malarzu pozwalała rozwinąć skrzydła młodym artystom, którym brakowało pieniędzy na debiut. Przyjmowali muzyków, malarzy, aktorów, modeli. Wróbelki Zakharenków - tak nazywano grupy artystów, wychodzących spod ich pieczy. A w oczach opinii publicznej najmłodsza córka nestora rodziny wyrosła na prawdziwą
złotą gwiazdkę, piękniejącą z uśmiechem. A pod pierwszą powłoką czaiła się supernowa.
per aspera ad astra.