|
|
|
|
|
Nie Kwi 26 2020, 14:26 | | Klub „Galinka” Miejsce to cieszy się popularnością wśród młodocianej społeczności czarodziejów. Można tu spotkać studentów i tych, którzy dopiero co obronili tytuł. Gośćmi lokalu bywają także starsi, wszak gdzie łatwiej jest znaleźć towarzysza bądź towarzyszkę na szaloną, spontaniczną noc? Klub tętni żywymi światłami oraz magiczną aurą, dzięki której każdy gość może poczuć się swobodnie. Trunki rozlewają się na szynkwasie, zaś barmani cieszą się powodzeniem wśród zgromadzonych, zarabiając coraz to większe napiwki. Kanapy obite są czarną skórą, a stoliki mienią się w neonach białym lub czerwonym kolorem. Przestrzeń jest dość sporo – nie tylko do siedzenia, ale także na parkiecie, przez co każdy znajdzie dla siebie odpowiednie miejsce. Muzyka wypełnia cztery ściany. Atrakcyjne tancerki wirują na podestach. Czas zatrzymuje się, jakby nic nie było ważniejsze od dobrej zabawy. Jedyną zagwozdką pozostaje, dlaczego każdy na wstępie dostaje jednego, darmowego drinka o różnej barwie i smaku. W tym temacie obowiązkowo musisz rzucić kością k6. 1 – drink ma kolor różowy, zaś twoje włosy zaczynają mienić się paletą barw. W zależności od padającego światła na twoją fryzurę – stają się one żółte, niebieskie, zielone, pomarańczowe i jakie tylko twój rozmówca będzie mógł dostrzec. Efekt utrzymuje się do końca rozgrywki. 2 – barwa trunku jest fioletowa, a kiedy go wypijasz, twój głos zaczyna się łamać. Bełkot wydobywa się z twojego gardła i nie jesteś w stanie przez trzy kolejki wydukać pełnej sentencji bez zająknięcia. 3 – napój ma odcień biały, smakuje nader dobrze, a ty chyba masz sporo szczęścia, bo nie zauważasz żadnych, radykalnych zmian w twoim wyglądzie czy zachowaniu. 4 – niebieski drink wydaje się być nader kuszący, ale kiedy go wypijasz, czujesz narastające podniecenie. Nie do końca wiesz, co się dzieje, ale masz ochotę na interakcje z pierwszym rozmówcą, który stanie na twej drodze. Mógłbyś z nim tańczyć, bawić się, a nawet dać porwać w nieznane. Działanie trunku utrzymuje się do końca wątku. 5 – czarny napój budzi nieznaczny niepokój, ale im mu się przyglądasz, stajesz się na to obojętny. Skutkiem ubocznym wypicia drinka jest ogarniająca cię nostalgia, która trwa przez kolejne dwa posty. 6 – zielony drink jest nader smaczny, zaczynasz nawet żałować, że się kończy, ale chyba efekt niekoniecznie ci się podoba. Nie odczuwasz żadnej zmiany, choć ewidentnie eliksir działa z opóźnieniem. W kolejnym wątku, który rozegrasz po imprezie – zakochujesz się w swoim rozmówcy na czas jego trwania. Czy jesteś jednak w stanie usprawiedliwić to pijackiem szaleństwem? |
| |
Petersburg, Rosja 20 lat cień czysta bogaty Królowa Avoski; córa ojca, fotografka |
Pon Maj 04 2020, 18:05 | | 18.01.1998 Pisane z Antoniną listy przypominały o nieuchronności czasu. Pamiętała moment, gdy po raz pierwszy spojrzały sobie w oczy, decydując się przy tym na rozwijanie znajomości, która w świetle obyczajowości - nie miała prawa. Dzieliły ich mile, mimo iż dzięki Vasilowi, Lebedevowie zajmowali jedno z wyższych miejsc w hierarchii towarzyskiej, choć w ich żyłach nie płynęła błękitna krew. Ceniony mecenas sztuki, rozpościerający swe artystyczne skrzydła na scenie rzemiosła wypełnionego żywotami młodych i utalentowanych - swymi palcami zaskarbiał sobie wschodzące gwiazdy nie tylko w Rosji, ale także w europejskich miastach, gdzie szczególnie doceniano jego kunszt i oko. Czyniło to zeń bohatera monodramu, choć swój sukces przypisywał artystom będących strunami, po których sunąl jego smyczek. Dlaczego więc Svetlana powątpiewała w siłę relacji? Strach obejmował jej drobne ciało, gdy przypominała sobie o własnym przekleństwie, którym dzisiejszego wieczora nie chciała zawracać sobie głowy. Była pewna, że świat zawiruje ponownie, a one pozostaną bezpieczne pod kurtyną młodości. Czerwona sukienka, zdecydowanie zbyt grzeczna jak na miejsce, w którym się znalazły, opinała jedynie linię talii oraz wzniesienia piersi. Rozkloszowany materiał nie uwydatniał bioder jasnowłosej, jakoby chciała ukryć swe wdzięki - przeciwnie do tego, co uczyniła na balu. Zapewne niewielu zdołało ją wtedy poznać, lecz oczy Gavrila skupione były tylko na niej, gdy już wreszcie dostrzegł jak perfekcyjna czerń obłapia kobiecą postać Lebedevy. (Dzisiejszego wieczora zmieniła plany całkowicie, nie chcąc kusić losu; liczył się bowiem tylko jeden mężczyzna, którym była zainteresowana; słusznie?) - Myślałam, że się ciebie nie doczekam! - zawyrokowała, czekając raptem pare minut, a może wcale? Serce uderzyło donośniej, a dłonie zacisnęły się na materiale płaszcza. Spoglądała na ludzi odwiedzających klub, co i tak nie przykuwało jej uwagi aż tak bardzo, jak śliczna twarz Bukhariny. Niewątpliwym był fakt, że cieszyła się ze spotkania z przyjaciółką, która zajmowała szczególne miejsce w młodzieńczym sercu czarownicy. - Wierzę, że ta noc będzie dla nas szczególna! - powiedziała jeszcze z rozbawieniem, zaś wargi starszej z dziewcząt wygięły się w przekornym uśmiechu. |
| |
|
Pon Maj 04 2020, 18:05 | | The member ' Svetlana Lebedeva' has done the following action : Kostki
'k6' : 3 |
| |
Astrachań, Rosja 19 lat wieszczy błękitna bogaty studentka kursu klątwołamaczy (I rok) |
Sro Maj 06 2020, 00:53 | | Wszystko w jej życiu wywróciło się do góry nogami, jednocześnie pozostając takie samo. Miała wrażenie, że czas wymyka się jej spod kontroli, ale zbliżająca się sesja nie pozwalała na nazbyt długie rozczulanie się nad wszystkim. Nie miała na to wszystko czasu. Spędzała praktycznie każdą chwilę z nosem w książkach, gotowa zrobić wszystko, by opanować cały materiał. Musiała to wszystko wiedzieć. Musiała być najlepsza na roku. Presja ta nie wynikała ani trochę z otoczenia. Jej rodzina owszem, chciałaby, żeby miała dobre wyniki, jednak jeśli nie będą one najlepsze, to nie zmieni się absolutnie nic. Jednak jej chore ambicje nie pozwalały jej spać, a tym samym funkcjonować nonszalancko i beztrosko. Musiała się uczyć! I nie da sobie spokoju, dopóki nie dostanie wyników z egzaminów oraz stypendium dziekana. Wtedy będzie mogła znów skupić się na swoim nielegalnym romansie, byciu córką źle strzeżoną i początkującą alkoholiczką. Na to wszystko przyjdzie czas, ale to w lutym. Co więc sprawiło, że w styczniu znalazła się w "Galince"? Lokal popularny wśród studenckiej młodzieży zawsze pękał w szwach, tętniąc nocnym życiem, a Antonina pogardzała tym przybytkiem w sposób niewerbalny, choć stanowczy. Nie lubiła swoich rówieśników ze studiów, więc kiedy mimowolnie słuchała o ekscesach mających tam miejsce, wiedziała, że to nie jest jej poziom. Jedno jednak zaproszenie wystarczyło, żeby schowała swoją dumę do kieszeni i ubrała się odpowiednio wulgarnie, ażeby w ogóle spełniać normę tutejszego dress code. Miała więc na sobie sukienkę, bardzo krótką sukienkę wyszywaną cekinami. Miała co prawda długi rękaw, a kopertowy dekolt nie odsłaniał zbyt wiele, jednak daleko mu było do wyszukanej elegancji. Sandałki na wysokim obcasie dopełniały stylizacji, a włosy wróciły już do starej długości do połowy policzka i lekko zakręcone okalały jej piegowatą twarzyczkę. - Przecież się nie spóźniłam! - od razu się obroniła, kiedy stojąc jeszcze przed klubem, owinięta w białe futro patrzyła na lico złotowłosej. Stęskniła się za Svetką. Kiedyś były nierozłączne, ale wraz z zakończeniem akademii i rozpoczęciem dorosłości wszystko się rozjechało na tyle, żeby dojść do etapu listów i zostać zbyt długo na tym właśnie etapie. Weszły do środka, wypiła szybko drinka w kolorze czerni, zanim jeszcze kolejka pozwoliła na zostawienie swojego okrycia wierzchniego w szatni. - Byleby nas nie obrabowali i nie zgwałcili, a będzie fantastycznie - powiedziała bez większego uśmiechu, czując, jak to miejsce przytłacza ją o wiele bardziej, niż mogłaby się spodziewać. - Dlaczego te dziewczęta się nie szanują? - zapytała głosem swojej własnej matki, a jej warga powędrowała nieco wyżej w wyrazie szoku i rezygnacji. Jej matka opatentowała ten wyraz twarzy w stosunku do swoich uczniów. Teraz najwidoczniej geny Bukharinów odezwały się u najmłodszej latorośli wielopokoleniowego rodu.
Ostatnio zmieniony przez Antonina Bukharina dnia Sro Maj 06 2020, 01:17, w całości zmieniany 1 raz |
| |
|
Sro Maj 06 2020, 00:53 | | The member ' Antonina Bukharina' has done the following action : Kostki
'k6' : 5 |
| |
Petersburg, Rosja 20 lat cień czysta bogaty Królowa Avoski; córa ojca, fotografka |
Sob Maj 09 2020, 18:39 | | Zawsze mogły na siebie liczyć, a to było przecież najważniejsze, czyż nie? W świecie intensywnie wirującym, w którym wszyscy stają do siebie plecami – one były dla siebie jak siostry. Otaczały się pozornym płaszczem bezpieczeństwa, a w dodatku chełpiły bliskością, która uświadamiała, że sekrety nie istnieją. (Czyżby?) Wzrok przeniósł się wreszcie na twarzyczkę Antosi, która jak zawsze wyglądała pięknie. Svetlana zaś różniła się od niej wszystkim, jak gdyby nie chcąc eksponować swego ciała czy nawet walorów młodocianej kobiecości. Wolała skryć się za fasadą nieśmiałości, bo od takich panien mężczyźni w miejscach jak to stronili. Unikali rozmowy czy nawet próby porozumienia, sprawiając, że stawały się one kimś w rodzaju niewidzialnej postaci, kształtem przypominając ducha. - Tylko się z tobą droczę – odparła od razu, obdarzając przyjaciółkę serdecznym uśmiechem. Dłoń mimowolnie powędrowała na ramię Bukhariny, by objąć ją i na moment przytrzymać przy sobie. Potrzebowała poczuć na nowo obecność ciemnowłosej, wszakże po ostatnim spotkaniu – Lebedeva miała niemalże pewność, że wszystko dobiegło końca. Padło zbyt wiele słów, które nigdy nie powinny osiąść na wargach starszej z dziewcząt; było to absurdalne i nielogiczne. Romans z Lvem Abramovem nigdy nie mógł wydostać się na łamy brukowców, dlatego też tym razem postanowiła, że zachowa dla siebie ostatnie wydarzenia, poczynając od balu, a kończąc na ostatniej nocy. Całe szczęście – pomyślała – że drink, który właśnie wypełnił jej usta, nie był skonstruowany jedynie z alkoholu. Pierwsze frazy Antoniny sprawiły, że jasnowłosa spojrzała na nią skonsternowana. Nie pojmowała wisielczego nastroju, wszak dziewczę od zawsze uchodziło za bardziej radosne i wyzwolone. Możliwe, że nie w każdym aspekcie, lecz Svetlana doskonale liczyła się z tym, że dobra zabawa – tylko w towarzystwie zakręconej, szalonej Bukhariny. - Wszystko w porządku? – spytała zatroskana, łapiąc bezwiednie dłoń szlachcianki. Nie chciała stracić jej z oczu, a już tym bardziej – pozwolić komukolwiek ją porwać do zabawy. Na kolejną wypowiedź, zwróciła tęczówki na grupkę zbyt młodych panienek (zapewne z dobrych domów), których sukienki pozostawiały wiele do życzenia. - Nie przejmuj się nimi – powiedziała dosadnie, ciągnąć Tosię w stronę szynkwasu, gdzie barman mógł zasugerować im najlepszy alkohol, którego być może nigdy wcześniej nie piły. Były bowiem w takim wieku, że należało przestać myśleć o trudach dnia codziennie, a skupić się na sobie i popełnianych nieustannie błędach. |
| |
Astrachań, Rosja 19 lat wieszczy błękitna bogaty studentka kursu klątwołamaczy (I rok) |
Sro Maj 13 2020, 01:04 | | Zwykle dobry nastrój Antoniny był tymczasowo nieobecny, a sama zainteresowana nie była w stanie odpowiedzieć dlaczego. Przemądrzała i prawie wszechwiedząca małolata, stała pogubiona w odmętach własnego umysłu, który w każdej sytuacji prezentował jej jaśniejsze strony życia, a dziś stracił tę super moc. Było jej smutno i chciała, żeby cały świat taplał się w tym samym smutku co i ona. Obserwowała wirujące na parkiecie młode ciała, a widząc szczęśliwe dziewczęta, przytulone do swoich partnerów miała ochotę zaszyć się w najbliższej toalecie i zacząć spazmatycznie wyć nad niesprawiedliwością losu i słabymi wyborami życiowymi. Słysząc pytanie wypełnione troską, przeniosła smutne tęczówki na pannę Lebedevą i z rozbrajającą, aczkolwiek całkowicie zbędną szczerością wyszeptała: - Nie - bo oto kim dziś była: panem marudą, niszczycielem dobrej zabawy i pogromcą uśmiechów dzieci. A już na pewno niszczycielem dobrej zabawy panny Svetlany, która już zapewne żałowała szczerze i mocno, że wyciągnęła Antoninę do modnego klubu, zamiast iść i wybawić się samotnie za wszystkie czasy. Rozumiała jednak złotowłosą i jej zaproszenie: przecież Tonya słynęła ze swojego szerokiego uśmiechu i zamiłowania do wybornej zabawy. Nie stroniła od alkoholu, przaśnych żartów i tańców do białego rana. Teraz jednie mogła myśleć o tym, jak niezwykle czuje się samotna w tym całym świecie i jak bardzo jest bezbronna w jego obliczu, jeśli nie jest otoczona ramionami swojego księcia z bajki. To nic, że ten książę zdecydowanie zadedykowany był dla innej. W jej głowie był jej i tylko jej, a na szczęście nikt nie myślał o tym, żeby włamywać się do skarbca myśli niekoniecznie poważnych młodej Bukhariny. Teraz jednak myśli te były całkiem poważne, jednak czarne jak dopiero co wypity drink. - Nie chcę być Bukhariną - powiedziała całkiem poważnie z należytą nutą dramaturgii, kiedy to opadła na siedzenie przy barze, wlepiając swoje sarnie ślepia w swoją najdroższą przyjaciółkę. Stwierdzenie to było całkiem poważne, a jednocześnie nowe i obce. Nigdy nie powiedziała tego głośno, choć zdarzyło się jej urodzić taką myśl raz czy dwa. Była to jednak myśl okrutna, smutna i niesprawiedliwa, więc zachowała ją dla siebie, bo wstydziła się tego, że w ogóle pojawiła się w jej głowie. Czy jednak miejskie pochodzenie, nie dałoby jej szczęścia? Byłaby wtedy tylko dziewiętnastolatką, od której nie oczekuje się zbyt wiele oprócz wyprowadzenia się z domu i życia na własny rachunek. Wszelkie aspekty moralności i tego co wypada, a co już nie, zeszłyby na dalszy plan, a Avoska... Avoska to pewnie nie wiedziałaby o jej istnieniu, bo nie byłaby już nikim interesującym. Chociaż i tak nie była. Miała tylko nazwisko, którego nie była godna, więc można ją było szkalować do woli i patrzeć jak jej radosna fasada pokrywa się pajęczyną drobnych pęknięć, aż któregoś dnia złamie się całkowicie. Jak teraz. - Avoska mnie szkaluje, a ja nie mam prawa do samoobrony i szczęścia - uderzyła w melodramatyczne tony, tak bardzo obce racjonalnej Tosi, którą zawsze prezentowała światu. Wisielczy nastrój sprawił nawet, że w kącikach oczu zamigotały łzy, które powoli zaczęły spływać po jej piegowatych policzkach. |
| |
Petersburg, Rosja 20 lat cień czysta bogaty Królowa Avoski; córa ojca, fotografka |
Sob Maj 16 2020, 08:49 | | Svetlana nie była nawet świadoma dramatu, w którym toczyło się ich życie. Były wszakże skąpane w bezkresie cudaczności, jakoby młodsze i niezdolne do przełamywania barier - stały obecnie na skraju dorosłości, a choć Svetlana powinna uchodzić za starszą, wcale tak się nie czuła. Również zmagała się z wieloma problemami i im dłużej to trwało - to i ją zaczął ogarniać smutek, którego źródła nie potrafiła odnaleźć. Naiwna. - Co się dzieje, Tosiu? - zapytała z jawną troską w głosie, chcąc przede wszystkim nabrać pewności, że ciemnowłosa czuje się dobrze. Na tyle dobrze, że nic nie zdoła im popsuć zabawy. Wątpliwym oczywiście było, że Lebedeva odnajdzie się w klubie, ale to przecież nie miało znaczenia, skoro komfort jej przyjaciółki liczył się najbardziej. Wypuściła powietrze ze świstem, a dłoń mimowolnie powędrowała na udo dziewczyny. Zamknęła w ów miejscu dotyk, chcąc zmusić Bukharinę na siebie (nic jednakże nie miało sensualnego podtekstu). - Widzę twoją zmartwioną buzię... - kontynuowała, czekając na realny wybuch emocji, lecz te wciąż tliły się prawdopodobnie w ścianach czaszki młodziutkiej dziewczyny. Domysłów było wiele. Mężczyzna, o którym opowiadała jej Tosia - skrzywdził ją. Rodzice wymagali od niej niemożliwego. Ojciec zaplanował ślub z obrzydliwym człowiekiem. Tyle myśli i ani jednej, poprawnej odpowiedzi, która pozwoliłaby sądzić Svetlanie, że wie wszystko. Nie wiedziała bowiem niczego, a obecny nastrój przyjaciółki nie ułatwiał niczego. Nie chcę być Bukhariną.To zdanie rozbrzmiało w ścianach czaszki Lebedevy, bo nie pojmowała dalej marazmu, jaki odbijał się cichym echem od ścian Galinki. Serce zatrzepotało w nieznacznym przestrachu, bo cóż takiego stało się w codzienności Antoniny, iż prawiła takie herezje? Głos ugrzązł w gardle starszej dziewczyny, aż wreszcie musiała zakosztować swego drinka, który koił jej nerwy. - Dlaczego szkaluje? Nie wiem nic... Nie czytam tego szmatławca, bo zapewne zostałabym zraniona zbyt dotkliwie... Po co tracisz czas na wypisywane przez nich farmazony? - powiedziała donośniej niż sądziła. Smukłe palce mimowolnie przesunęły się na nadgarstek towarzyszki, by poczuła wsparcie córki mecenasa. Nic nie stało na przeszkodzie, by opuściły ten lokal i udały się w dowolnie wybraną przez siebie stronę. Cóż było piękniejszego od wolności? - Może to ja do nich napiszę i każe im się od ciebie odczepić? Nikt nie ma prawa niszczyć komuś życia - rzuciła jeszcze butnie, mając nadzieję zbawić caluteńki świat, tak jak czyniła to do tej pory, z daleka. Nikt wszak nie słucha młodocianych, a do tego okraszonych pierwiastkiem żałosnej genetyki, która wykreślała ją z towarzystwa. Na widok łez, serce Svetlany pękło. Pospiesznie odnalazła chusteczki, by te przyłożyć do policzków Tosi, a następnie odezwać się nieco kojącym głosem. - Oni nie są warci twojego płaczu, skarbie. |
| |
Astrachań, Rosja 19 lat wieszczy błękitna bogaty studentka kursu klątwołamaczy (I rok) |
Czw Maj 28 2020, 18:34 | | Co się dzieje, Tosiu? Sama nie potrafiła powiedzieć, co tak naprawdę się stało. Nigdy nie pozwalała sobie na takie melodramatyczne nuty, a już szczególnie w miejscach publicznych. Rzadko oddawała się smutkowi, wolała zawsze uśmiechać się i myśleć pozytywnie. Wierzyła, że pozytywne myśli sprawiają, że świat staje się lepszy i Dola gotuje dla nas lepszy los. Nigdy wcześniej Svetka nie widziała ją w takim stanie, a ona sama nie była w stanie zapanować nad swoimi emocjami. Miała wrażenie, że im bardziej chce się wyzwolić z okowów smutku, tym pętle zaciskały się na niej bardziej, wciągając ją głębiej. - Jestem smutna, ale... przepraszam - tyle tylko potrafiła z siebie wyrzucić, bo łzy napływały do jej oczu, a ona widziała już, jak dużym rozczarowaniem musi być dla pięknej Svetlany to spotkanie. Zapraszając ją na wyjście do klubu, najpewniej spodziewała się mnóstwo dobrej zabawy, wypełnionej tanim alkoholem, a zamiast tego dostała zapłakaną nastolatkę, która nawet nie była w stanie stwierdzić racjonalnie, dlaczego była smutna. Czy tak nie brzmi definicja słowa wariatka? Przynajmniej ona tak się czuła. - Za to cały świat go czyta, Sveta. Nadszarpują moje dobre imię. Niszczą mi reputacje na starcie. Dlaczego? Co ja im zrobiłam? Ja po prostu chcę żyć swoim życiem. Mam prawo do prywatności. Oni jednak ewidentnie mnie szkalują. Ostatnio insynuowali mi ciążę i otyłość. Nonsens. Banda szkalowników! - wyrzuciła z siebie na bezdechu, zanim zacisnęła palce na kieliszku alkoholu i opróżniła go niemalże jednym haustem. - Przynoszę rozczarowanie mojej rodzinie, a to ja miałam być tą rozsądną córką, która przyniesie moim rodzicom radość na stare lata. I co? Jajco - dodała jeszcze równie smutnym tonem. Nagle, jak za dotknięciem różdżki chmury zostały rozgonione, a jej normalna "ja" wydobywała się na powierzchnię. - Przepraszam, ja... Nie wiem, co mi się stało. Przepraszam - powiedziała, już normalnym tonem przejmując od niej chusteczkę. - Dziękuję - wymamrotała i dość szybko doprowadziła swoją twarz do ładu. - A co u Ciebie? Cudownie Cię widzieć moja droga - zmieniła ton na ten, którym zwykle raczyła pannę Lebedevę, zaskakując samą siebie łatwością, z jaką jej to przyszło. Czyżby ten welcome drink zadziałał na nią niezbyt welcome? |
| |
Petersburg, Rosja 20 lat cień czysta bogaty Królowa Avoski; córa ojca, fotografka |
Pon Cze 01 2020, 08:36 | | Chciała pomóc młodocianej dziewczynie, która wydawała się tonąć w bezkresie własnych myśli. Przypominała ją samą, kiedy ta nie potrafiła okiełznać emocji, jakie tłamsiły jej drobne ciało, gdy nie była w stanie odnaleźć odpowiedzi na pytania, które nie zdążyły jeszcze osiąść na zaróżowionych wargach. Serce zatrzepotało szybciej, a dłoń Svetlany mimowolnie zacisnęła się na przegubie Antoniny. Drżała ze strachu i obawy o ciemnowłosą. Nie chciała, by ta odczuwała jakikolwiek smutek i ból, na który nie zasłużyła, lecz cóż mogła uczynić oprócz pozostawania obok? Wypuściła powietrze ze świstem, łudząc się iż to wystarczy, a kiedy padły kolejne słowa, rozchyliła nieco powieki, będąc w szoku. Szoku, który tłumił trzeźwość umysłu i odbierał rozwagę. Avoska dręczyła ludzi od dawna, gdzie nawet sama Lebedeva stała się przed kilkoma miesiącami ofiarą tego brukowca, które chełpiło się cierpieniem ludzi. Rozmyślała – d l a c z e g o, lecz nie była w stanie odnaleźć żadnej odpowiedzi, która satysfakcjonowałaby Bukharinę. - Tosiu, ale wiesz o tym, że to niby-gazetka dla starszych pań, prawda? Jesteś z szanowanego rodu, więc każdy twój ruch jest obserwowany przez wiele osób, a wizja zniszczenia twojej opinii to najlepsza pożywka dla żałosny redaktorów, którzy myślą, że podbiją scenę dziennikarstwa – powiedziała z pełną świadomością wypowiadanych słów. Czuła, że jej osąd jest prawdziwy i przede wszystkim – właściwy. Nie łudziła się, że to uspokoi przyjaciółką, ale na pewno miało przynieść wyczekiwaną długo ulgę, która tliła się w odmętach horyzontu. Nagła zmiana nastawienia Antoniny wbiła jednakże Svetlanę w hoker, na którym zastygła w bezruchu i sączyła powoli drinka. Zachodziła w głowę – cóż takiego się stało, lecz jedynym usprawiedliwieniem zmiany uczuć było ujście eliksiralnego dodatku, który wypiła na wejściu młodsza dziewczyna. - Och… Ja… Ja… – jęknęła żałośnie, próbując znaleźć racjonalność w frazesach, który zaraz miały ulecieć z wnętrza blondynki. Niewytłumaczalność ironii była dla niej frustrująca. - Wiesz, nic się nie zmieniło, oprócz tego, że fotografie przenoszę na papier i płótno… Tata zaproponował mi, żebym rozwijała się też w tę stronę, lecz bardziej ciekawi mnie… – zawiesiła głos w konspiracyjnym szepcie. - Relacja z tym mężczyzną, który stał się powodem plotek na twój temat? – puściła jej oczko, bo przecież cóż było przyjemniejszego od rozmów o m |
| |
Astrachań, Rosja 19 lat wieszczy błękitna bogaty studentka kursu klątwołamaczy (I rok) |
Pon Cze 01 2020, 21:37 | | Nikt nie ujmował czytelnikom Avoski wieku, choć z tego co wiedziała Antonina, niemalże w każdym szanującym się magicznym domostwie, można było znaleźć egzemplarz tej mało wyszukanej lektury. Ba! Nawet jej matka miała prenumeratę tego szmatławca. A skoro matka, to zapewne babka też. Dlatego pocieszenie Svetleny nie roztopiło jej serduszka, a wręcz przeciwnie. Zrobiło się jej zimno. Starzy ludzie. Jej rodzina w większości składała się ze starych ludzi. Starszyzna, wszyscy liczący się w tym kraju czarodzieje byli starzy. Wszyscy musieli to widzieć. Ile osób w to uwierzyło? Tego już nie wiedziała. Wiedziała zaś, że podjęła próbę odczepienia hien od swojej łydki, ale nie wiedziała, na ile się jej to udało. Oby na długo, najlepiej na wieczność. Dzisiejszy wieczór nie był jednak nastawiony na smutki. Zamierzała się dobrze bawić, skoro nie poświęcała tego jakże cennego czasu na naukę. Sesja zbliżała się wielkimi krokami, może zbyt wielkimi, a jej własne ambicje ją zżerały. Potrzebowała wieczoru bez myśli o nauce, za to z alkoholem. Skoro jej nastrój się polepszył tak nagle, odpowiedź na to co się stało, była jedna: - Coś miałam w tym drinku. Ewidentnie - stwierdziła pewnym swego tonem, bo inaczej nie potrafiła wyjaśnić tej huśtawki nastrojów, która na co dzień była jej dość obca. - Płótno? Powiedz, że chociaż malujesz jakieś natchnione akty, a nie portrety swojej familii - z ulgą przyjęła powrót poczucia humoru, które przez chwilę stanęło pod wielkim znakiem zapytania. Na szczęście wróciła już do siebie, dlatego posłała barmanowi przepraszający uśmiech, zanim zamówiła kolejną kolejkę drinków. Tym razem bardziej pewnych, niż te ofiarowane na wejściu. Relacja z tym mężczyzną, który stał się powodem plotek na twój temat?Na bladych policzkach panienki Bukhariny wykwitły nieśmiałe rumieńce, a ona sama na dłuższą chwilę zastanowiła się, czy ma się czym podzielić z przyjaciółką. Na pewno Svetlana zasługiwała na aktualizację danych. - Spotykamy się. On jest... inny. Nie jest taki jak chłopcy w naszym wieku, wręcz przeciwnie. Można z nim porozmawiać, pożartować i... no wiesz. Mam nadzieję, że to jeszcze trochę potrwa, zanim mu się znudzę i nie zacznie szukać innej - odpowiedziała, wzruszając lekko ramionami. Chwilami tylko łudziła się wizją prawdziwej relacji z paniczem Oneginem, ale zaraz jej zdrowy rozsądek przypominał jej o zasadach panujących w ich układzie. On miał jej nauczyć intymności, ona zaś miała się nie zakochać. Szkoda tylko, że sama powoli naruszała narzucone przez samą siebie granice. - On wie, że nie jestem zdrowa na umyśle - dodała jeszcze, bo Sveta wie, co nie tak było z umysłem ciemnowłosej. Wiedziała, że widzi rzeczy, których normalni ludzie nie widzą. I wie, jak bardzo nie dzieli się tym ze światem. Tonya bała się zawsze, że to skaże ją na potępienie społeczne, albo co gorsza: gloryfikację. Lepiej było po prostu udawać normalnego człowieka. - A jak Twoje relacje? - zapytała równie konspiracyjnym szeptem, puszczając jej oczko, podczas gdy barman stawiał przed nimi kolejne kolorowe drinki. |
| |
Petersburg, Rosja 20 lat cień czysta bogaty Królowa Avoski; córa ojca, fotografka |
Czw Cze 04 2020, 21:36 | | Pełna konsternacja po zachowaniu Antoniny sprawiła, że jasnowłosa powątpiewała w słuszność wyboru tego miejsca. Wydawało się, że Galinka charakteryzowała się specyficznymi zasadami, od których Svetlana stroniła, wszakże alkohol nieznanego pochodzenia, podobnie jak przekąski serwowane przez barmana były dość podejrzane. Nie sięgała więc po podsuwane smakołyki, ciągle obserwując Bukharinę. Starała się dostrzec na dziewczęcym obliczu szczerość wypowiadanych frazesów; nie ufała, iż tak szybko wszystko dobiegło końca, przez co wolała trzymać rękę na pulsie, by nie zetknąć się z pozorem porażki. - Nie maluje aktów… Oszalałaś? – spytała zaskoczona poufałością brunetki. Serce zabiło nawet nieco szybciej, gdy dotarło do niej, że nie było między nimi żadnych granic, a przecież zdołała o tym zapomnieć w czasie rozłąki. Niegdyś nosiły miano nierozerwalnych przyjaciółek, lecz wszystko zmieniało się z biegiem dni i wydarzeń, które odciskały się piętnem na młodocianym umyśle Lebedevy. Wątpiła bowiem w każdego, odkąd ludzie coraz głośniej zaczęli opowiadać o niechęci względem wahliwości czarodziejów. - Och, Tosiu… – jęknęła nieznacznie, pospiesznie zwilżając koniuszkiem języka wargi. Czuła, że świat zaczyna wirować, bo przecież sama nie była zdolna do tego, by otwarcie przyznawać o uniesieniach, które wypełniały pomieszczenia, gdy ona i Lev ulegali sile grzechu. - Czyli wszystko jest dobrze między wami? Myślałam, że on cię skrzywdził i nie chcesz go już znać… – wyszeptała, tym razem duszkiem wypijając całą zawartość w szkle. Przyjemny, nieco gorzkawy posmak trunku rozlał się po wnętrzu Svetlany, która aż zakrztusiła się swoją łapczywością. Świat na moment zawirował, podobnie jak wspomnienia sprzed kilku tygodni. Pamiętała bowiem słone łzy, które zalewały policzki przyjaciółki, gdy ta zwierzała jej się z relacji z niekoniecznie lubianym przez Bukharinów mężczyzną. - Jesteś zdrowa, tylko troszkę inaczej – postanowiła zażartować, jednakże to nie było teraz celem dysputy, która i tak powinna zmierzać ku końcowi. Przyszły tutaj tańczyć, bawić się i przynajmniej odrobinę upić – nie zadręczać rozmyślaniem o tym, co było. Pytanie, które jednak padło, sprawiło iż blondwłosa zastygła w bezruchu. Spojrzała niepewnie na rozmówczynię, łudząc się, że to ten moment, w którym dostrzeże – nie warto. Nie warto, bowiem nawet dla Svetlany ten temat wydawał się być niebotycznie trudny. - Chodźmy na parkiet, dobrze? |
| |
Astrachań, Rosja 19 lat wieszczy błękitna bogaty studentka kursu klątwołamaczy (I rok) |
Pon Cze 08 2020, 01:09 | | Nie maluje aktów… Oszalałaś?Szeroki uśmiech na twarzy brunetki idealnie świadczył o tym, że żartowała. Może nie był to najlepszy żart, był zbyt bezpośredni, ale ciężko określić go mianem "nie na miejscu" kiedy same znajdowały się w klubie znanym głównie młodzieży i wczesnym dwudziestolatkom magicznej społeczności. Antonina miała wrażenie, że w tej lokalizacji ciężko było o rzeczy nie na miejscu, bo nikt nie oczekiwał od nich, że będą piły tutaj herbatkę z odgiętym paluszkiem w garniturach od Evy Zakharenko. To miejsce bardziej na kreacje Poliestrowej Jadwigi, szczery śmiech i kolorowe trunki, chociaż Antonina już wiedziała, że na te ostatnie należy uważać. Początkowe załamanie jej dobrego nastroju odeszło już całkowicie w niepamięć, pozostawiając po sobie jedynie wstyd w ciele Tonyi i niepewność w oczach Svetlany. Kiedyś były tak strasznie blisko, ale dorosłość rozdzieliła je bardziej niż którakolwiek z nich skłonna była przyznać. Nie zmieniało to jednak uczuć, jakim darzyła złotowłosą niewiastę, która była powierniczką wszystkich jej sekretów i pierwszych pocałunków. - Tak było, ale przyszedł do mnie i się pogodziliśmy i... Lubię go. Bardzo go lubię, Svetka... - przyznała, wzruszając ramionami z pozorną lekkością, choć tak naprawdę to nie było dla niej lekkie. Nie powinna go bardzo lubić. Tak naprawdę to nigdy nie powinna z nim rozmawiać poza uczelnią i sprawami stricte akademickimi. Ona jednak oprócz dzielenia z nim łóżka, lubiła przeprowadzać z nim długie rozmowy o pseudofilozoficznym podtekście. Lubiła zadawać mu milion pytań na sekundę, bo wiedziała, że postara się na nie wszystkie odpowiedzieć w normalny, a nie arogancki sposób. Nie czuła, że marnuje z nim czas, czego nie mogła powiedzieć o swoich rówieśnikach, którzy raz na jakiś czas zapraszali ją na obiad w przerwie między zajęciami. Boris był inny od nich wszystkich i właśnie dlatego tak bardzo go lubiła. Zbyt bardzo. Nie potrafiła sobie wyobrazić końca tej relacji jeśli miałaby być szczera. - Dzięki! - rzuciła wesoło, zanim sięgnęła po kolejnego drinka i opróżniła go nieśpiesznie, czując na języku gorzki posmak i rozchodzące się po ciele ciepło, a wraz z nim rozluźnienie. Tak, mogła teraz przetańczyć całą noc do tej wesołej muzyki dudniącej z wielkich głośników. Mogła teraz bujać się na parkiecie do rana bez uczucia zażenowania. Miała w końcu odpowiednie towarzystwo na taką eskapadę! Nie co te bananowe dzieci z jej rocznika. - Chodźmy! - potwierdziła i po uregulowaniu należności na barze ruszyła za Svetlaną w stronę kolorowego parkietu gotowa zostać tej nocy jego królową. [Svetlana i Antonina z tematu] |
| |
| | |
| |
|